16 lutego 2016

[54] Polityczne gry XIX wieku – „Turniej cieni”

Autor: Elżbieta Cherezińska
Ilość stron: 816
Literatura: polska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:

Proszę zwrócić uwagę, iż Rosja to dziwoląg. Jej sfery rządowe opanowali Niemcy, handel Żydzi. Kulturę tworzą po francusku, a najlepsi żołnierze rosyjskiej armii to Polacy.
Elżbieta Cherezińska urodziła się w 1972 roku w Pile. Jako pisarka zadebiutowała w 2005 roku biografią Szewacha Weissa, ambasadora Izraela w Polsce w latach 2001-2003. Aktualnie na koncie posiada kilka powieści utrzymanych w konwencji historycznej lub historyczno-fantastycznej. „Turniej cieni” został wydany w 2015 roku.

Turniej Cieni, nazywany inaczej Wielką Grą, jest walką o wpływy w Azji między Wielką Brytanią a Rosją w XIX wieku – kluczem do zapanowania nad tym kontynentem jest Afganistan. Na tym tle rozgrywają się losy trzech Polaków – Jana Witkiewicza, skazanego na śmierć i ułaskawionego przez cara, dla którego pracuje na zesłaniu na Syberii, Adama Gurowskiego, który po upadku powstania odkrywa w sobie miłość do Rosji i widzi w niej przyszłą potęgę światową, czym traci w oczach rodaków i zyskuje opinię zdrajcy, oraz Rufina Piotrowskiego, niedoszłego zakonnika, który po powstaniu trafia do Paryża, gdzie szuka okazji do powrotu na ojczystą ziemię.

I znów Polacy nie mogą się zgodzić co do wizji przyszłości. Znów swary, kłótnie, oskarżenia. Polskość bywa męcząca.

„Turniej cieni” to przede wszystkim książka, która ożywia historię. Dbałość o szczegóły w tej powieści jest niezwykła – ilość informacji, źródeł, do jakich Elżbieta Cherezińska musiała dotrzeć, jest na pewno duża, a wiedza, jaką musiała przyswoić – godna podziwu. „Turniej cieni” nie pokazuje jedynie faktów historycznych, o których można dowiedzieć się z podręczników, ale także – a może przede wszystkim – tło społeczno-obyczajowe różnych zakątków świata, począwszy od Wielkiej Brytanii, poprzez Polskę i Rosję, aż po dalekie tereny Azji. W ten sposób Cherezińska przedstawia życie zwykłych ludzi w XIX wieku, jak również życie elit politycznych. Tło wydarzeń, o których mowa w książce, jest więc bardzo realistyczne, wiarygodne i – choć nie posiadam takiej wiedzy, aby stwierdzić to na pewno – wydaje się bardzo zbliżone do prawdy. Mnie osobiście najbardziej urzekła dokładność w oddawaniu zwykłej codzienności Rosjan, a także przesiedleńców czy osób zesłanych na Syberię. Poprzez zsyłkę Rufina Piotrowskiego, a następnie jego ucieczkę, przed oczami czytelnika odsłania się pełen obraz Rosji w całej swej rozciągłości – od dalekich ziem niemal ciągle skutych lodem, aż do terenów położonych bliżej Europy. Autorka pokazuje zwyczaje, sposób ubierania się, a nawet mówienia ludzi z różnych zakątków tego kraju. „Turniej cieni” obfituje więc w wiedzę o życiu w połowie XIX wieku i myślę, że jest to jedna z największych zalet tej książki.

Wielcy jednego narodu nie zawsze są wielkimi innych ludów.

Ponadto „Turniej cieni” to szeroka gama wspaniale wykreowanych postaci. Warto nadmienić, że główni bohaterowie, Jan Witkiewicz, Adam Gurowski i Rufin Piotrowski, to postaci jak najbardziej prawdziwe. Pierwszy z nich w rzeczywistości był stryjem ojca Witkacego, drugi faktycznie napisał kilka dzieł, w których opiewał potęgę Rosji, natomiast trzeci zasłynął pamiętnikami z pobytu na Syberii, w których opisał ucieczkę – to ją opisuje Cherezińska w swojej książce. Niezwykle ciekawym wydaje mi się niejako ożywienie historycznych postaci, o których jednak mało kto słyszał (zapewne jedynie zainteresowani tematem). Wszyscy trzej różnią się od siebie niemal diametralnie – jeden nazywany jest zdrajcą, drugi to niezwykle pobożny człowiek o rozpalonym patriotyzmem sercu, zaś trzeci – bardzo inteligentny, wykształcony mężcyzna, będący z powodu ułaskawienia na służbie cara, ale jednocześnie wydający się prowadzić własną grę. Poza nimi wiele osób z elit politycznych również zaczerpnięta jest z historii – począwszy od generałów biorących udział w powstaniu listopadowym, przez samego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, aż po szefów carskiej tajnej policji, brytyjskich agentów, podróżników (Alexander Burnes), dziennikarzy (Harry McGonagall) czy ważnych w tamtych czasach osobistości afgańskich, takich jak Dost Mohammad Chan. Książka jest więc i pod tym względem niezwykle dopracowana. Autorce zdarza się naginać prawdę, co otwarcie przyznaje w posłowiu, jednakże skoro jest to fabularyzowana książka historyczna, można to jak najbardziej wybaczyć – zwłaszcza że wspaniale wykreowane postaci i oddane w każdym szczególe tło społeczno-obyczajowe sprawiają, że „Turniej cieni” czyta się z największą przyjemnością.

Twój język jest lwem; jeśli go przywiążesz, będzie cię strzegł, jeśli puścisz wolno, pożre cię.

Jeszcze jedną zaletą „Turnieju cieni” jest to, że ta książka rozciągnięta jest zarówno na wiele lat, jak i na wiele szerokości i długości geograficznych. Akcja toczy się na przestrzeni ponad dwudziestu lat w przeróżnych miejscach na świecie: w Londynie, Liverpoolu, Paryżu, na wsiach i w małych miasteczkach Królestwa Polskiego, a także w rosyjskich miastach takich jak Petersburg czy Archangielsk i małych, syberyjskich wioskach. Lekki, przyjemny styl Elżbiety Cherezińskiej, plastyczność jej opisów i wspominana już dbałość o szczegóły sprawiają, że przesuwające się w myślach obrazy przenoszą czytelnika do opisywanych miejsc, w ślad za bohaterami. „Turniej cieni” to niesamowita podróż po niemal połowie globu.

Tym, co może zrazić, jest ogromna ilość nazwisk i wydarzeń, jaką czytelnik zostaje niemal zarzucony na samym początku. Mnie trudno było połapać się w tym, kto jest przeciw komu i dlaczego, po której stronie barykady Wielkiej Gry stoi, nie mówiąc już o czysto politycznych sprawach, które z początku nie do końca były dla mnie jasne. „Turniej cieni” rozkręca się dość długo, a zanim autorka przejdzie do sedna, można się zmęczyć i pogubić. Mniej wytrwały czytelnik po prostu się zniechęci. Ponadto według mnie intryga, którą wplotła do powieści Elżbieta Cherezińska, była dość przewidywalna, łatwa do odgadnięcia. Domyśliłam się, o co chodzi, praktycznie od razu – przez to do końca książki nieco się nudziłam. Zdaję sobie sprawę z tego, że „Turniej cieni” nie miał być powieścią detektywistyczną, albo czymś w tym rodzaju, jednak owa intryga była motorem napędzającym jeden z wątków.

Jeśli chodzi o minusy czysto techniczne – drobna czcionka znacznie utrudniała czytanie. Miałam wrażenie, że jedną stronę czytam wieczność, denerwowałam się, bo zbyt wolno przerzucałam kartki. Znacie to, nie? Książka jest obszerna, ma ponad osiemset stron. Wolałabym, aby miała o te dwieście więcej, ale aby była napisana czcionką o normalnej wielkości, niemęczącą wzroku.

Myślę, że „Turniej cieni” to książka bardzo dobra. Z początku drobny druk i niejasność pewnych sytuacji sprawiały, że byłam nieco zniechęcona. Później już się wciągnęłam i przywiązałam do losów trzech głównych bohaterów. Gdyby nie zbyt łatwa intryga, dla mnie wręcz oczywista, bawiłabym się przy „Turnieju cieni” jeszcze lepiej. Nie jest to jednak powieść dla wszystkich. I to wcale nie ze względu na jej tło historyczne. Nieznajomość historii nie wpływa na odbiór. Trzeba po prostu lubić polityczne gierki i potrafić to wszystko rozumieć na bieżąco, bo w pewnym momencie można się zgubić, co niekiedy potrafi odstraszyć od książki. A zdecydowanie warto przejść przez to pierwsze poczucie zagubienia.

18 komentarzy:

  1. Twoja recenzja przypomina mi, że mam w planach wciąż Cherezińską, której czytałem jedynie Koronę śniegu i krwi a kontynuacja czeka na półce :) Chciałbym również sprawdzić i Turniej Cieni - byłem na spotkaniu promującą tę książkę i bardzo mnie wtedy zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Korona śniegu i krwi" nie jest chyba dla mnie, bo to fantastyka. A mi do tej pory niezbyt było z nią po drodze... :P Ta nie ma ani krzty wątków fantastycznych, więc się na nią skusiłam, bardzo polecam, jeśli lubisz takie klimaty. :>

      Usuń
    2. Lubię :D Chciałbym przeczytać wszystko tej autorski, ale jak wyjdzie to zobaczymy :)
      Nie ma tam tak dużo wątków fantastycznych, wszystko mi tam ładnie pasowało :)

      Usuń
    3. Ale "tak dużo" to i tak za dużo. Już sam fakt, że są, to jakoś do mnie nie przemawia. :P

      Usuń
    4. Fantastyka to bardziej takie elementy, że czasami zwierzęta z herbów schodzą i walczą ze sobą, ale w większości to czysta historyczna powieść :)

      Usuń
    5. A to może i bym coś takiego przeżyła. :P Dopisuję do listy w takim razie. xD

      Usuń
  2. Właśnie czytam.
    Czekam na trzecią część Korony ...
    A Turniej wciąż trwa ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korona ma bardzo małe zabarwienie fantastyką...
      Genialna Saga Sigrun i Ja jestem Halderd. Polecam!

      Usuń
    2. A możesz "bardzo małe" rozwinąć? W sensie chodzi mi o to, czy są tam jacyś czarodzieje, elfy czy inne trolle, tj. elementy typowo fantastyczne, które wybitnie do mnie nie przemawiają? Czy wygląda to jakoś inaczej? Przyznam, że nie pogardziłabym kolejną książką Cherezińskiej, ale odrzuca mnie właśnie to przypisanie do fantastyki. :/

      Usuń
  3. Trudno mi powiedzieć co myślę o tej książce, nie za bardzo lubię takie połączenie fikcji z historią, może kiedyś wreszcie się przełamię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak średnio przepadam za powieściami historycznymi, ale tę postaram się mieć na uwadze. Chociaż podejrzewam, że na początku również będę mieć problemy z zapamiętaniem wszystkich bohaterów i relacji między nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba czytać z wielką uwagą, ale tak to polecam. :)

      Usuń
  5. Najbardziej w tego typu książkach zawsze boje się miliona imion i nazwisk, bo później postaci mieszają mi się, a w moim mózgu zamiast miłości do książki, rodzi się przerażenie, że znowu coś pomieszam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie. Chociaż ja się heszcse bardziej irytuję, że nie potrafię tego zapamiętać. :P

      Usuń
  6. Środkowa Azja w XIX wieku jest skarbnicą pomysłów na świetne powieści. Chętnie przeczytam, ale może kupię e-booka skoro skarżysz się na czcionkę? Będę mogła przynajmniej manewrować wielkością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli drobna czcionka też Cię męczy, to nie jest to zły pomysł. :)

      Usuń