16 maja 2016

[64] Uciec przed wojną – „Parabellum. Prędkość ucieczki”

Autor: Remigiusz Mróz
Ilość stron: 411
Literatura: polska
Wydawnictwo: Erica
Seria: Parabellum (tom 1)
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:

Sprawdził puls - było za późno. Na pomoc, na żal, na wszystko.


Remigiusz Mróz urodził się w 1987 roku w Opolu. Jest doktorantem Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. W ciągu trzech lat zdążył wydać dwanaście książek. Nie ogranicza się do jednego gatunku – tworzy powieści historyczne, thrillery prawnicze, kryminały, a nawet science fiction. „Parabellum” to seria powieści, których akcja ma miejsce podczas II wojny światowej.

Młody lekarz, Stanisław Zaniewski, właśnie się oświadczył. Wybranką jego serca jest Żydówka, Maria. Z kolei jego starszy brat, sierżant Bronisław Zaniewski, wzdycha z tęsknoty za piękną Anielą, którą zostawił w leżących na Kresach Baranowiczach. Wojna zaskakuje obu braci i zmienia ich plany o sto osiemdziesiąt stopni. Staszek i Maria opracowują plan ucieczki na zachód, aby przedostać się do rodziny Marii mieszkającej we Francji. Szybka akcja Luftwaffe daje Bronkowi przedsmak tego, co czeka go na wojnie – z Piątej Kompanii Batalionu „Delatyn” zostaje tylko czterech żołnierzy. W ten sposób zaczyna się tułaczka obu braci Zaniewskich po coraz bardziej pogrążonej w wojnie Europie.

Akcję pierwszej części cyklu „Parabellum” umieszczono w pierwszym miesiącu II wojny światowej – we wrześniu 1939 roku. Mogłoby się wydawać, że zawieranie całej fabuły w jednym zaledwie miesiącu oznacza małe pole manewru dla autora, czyli niewielką ilość wątków, wydarzeń i zero dynamiki, ale nic bardziej mylnego! Akcja podzielona jest między dwóch braci i już sam ten fakt daje dużo możliwości. Przede wszystkim czytelnik ma okazję poznać dwa oblicza wojny – cywilne i wojskowe. A zapewniam, oba obfitują wręcz w zapierające dech w piersiach wydarzenia. Ponadto zawężenie akcji do jednego miesiąca ma jeszcze jedną, ważną zaletę – szczegółowość. Autor z dużą dokładnością oddaje sytuacje, w których znajdują się bohaterowie, a książka zyskuje przez to na plastyczności i realności.

Najmocniejszą stroną pierwszej części „Parabellum” są według mnie bohaterowie. Mimo że jest ich tutaj całkiem sporo, przez co trudno tak naprawdę wyłowić tę jedną czy nawet kilka głównych postaci, każda z nich jest wyrazista i prawdziwa. Cała historia zaczyna się od poznania rodziny Zaniewskich, ale bohaterowie szybko się namnażają, czytelnik poznaje coraz to nowsze osoby, które będą towarzyszyły mu już do końca książki. Przyznam szczerze, że do gustu przypadły mi zupełnie inne postaci niż bracia Zaniewscy, którzy notabene są świetnie ze sobą skontrastowani. Zdecydowanie najbardziej polubiłam kapitana* Obelta, głównie za jego cięty język i cudowny, czarny, taki typowo koszarowy humor. Możecie sobie wyobrazić, jaka to postać – to ten typ człowieka, który niby nie okazuje emocji, niby traktuje swoich żołnierzy tak, jakby nimi gardził, i który wręcz żywi się sarkastycznymi docinkami, ale w rzeczywistości potrafi dostrzec w każdym człowieku jakieś zalety, mocne strony. Obelt to bardzo dobry dowódca, urodzony kapitan. Poza nim naprawdę zainteresowała mnie postać, która pojawiła się jedynie na samym początku, ale przewijała się później przez większość książki. Mam tu na myśli Maniurę, który ginie na samym początku (więc nie bójcie się, to nie żaden spoiler) w ataku Luftwaffe, a który, chyba można tak powiedzieć, przyjaźni się z Bronkiem. To postać bardzo specyficzna, ze swoim oryginalnym sposobem bycia i mówienia, ale bardzo urocza. I dowód na to, że bohater wcale nie musi pojawić się w książce bezpośrednio – ale że odpowiednią jego kreację mogą zapewnić inne postacie, które po prostu będą go wspominały. Ale „Prędkość ucieczki” to nie tylko żołnierze. Znajduje się tu również wiele cywilów, na przykład prześwietny Kremmer*, właściciel niewielkiego dworku, człowiek niezwykle kulturalny, uprzejmy, inteligentny i baaardzo wygadany. Towarzyszy on Bronkowi i innym żołnierzom i stanowi dla nich genialne, trochę zabawne tło. Widzicie więc, że Remigiusz Mróz stworzył szeroki wachlarz świetnych postaci i, trzeba mu to przyznać, zrobił to perfekcyjnie.

Niezwykle podobał mi się również klimat tej powieści. Chodzi mi tutaj o oddanie nastroju, jaki faktycznie panował wśród Polaków na początku II wojny światowej. Obecne są tu przede wszystkim nadzieje związane z pomocą, jaka miała nadejść ze strony Francji i Wielkiej Brytanii. Polacy wojnę rozpoczynają z przekonaniem, że pomoc ta nadejdzie niemalże od razu, ale widać, że z każdym dniem takie przekonania słabną, a do głosu dochodzą inne – że to koniec Polski, że ledwo po dwudziestu latach od odzyskania niepodległości ten kraj znowu zniknął z map. To jeszcze jedna dobra strona zawężenia akcji do jednego miesiąca.

Warto także wspomnieć o stylu autora. Przyznam szczerze, że nie wyróżnia się on w jakiś szczególny sposób. Może brzmi to dość niefortunnie, ale moim zdaniem to zaleta – Remigiusz Mróz pisze raczej neutralnym językiem, nie sili się na coś specjalnego, wyróżniającego się (a jeśli tak, to tylko w wypowiedziach postaci – i to tylko tych szczególnych, jak na przykład wspomniany Maniura czy Kremmer). Nie zasypuje też czytelnika długimi opisami na przykład sprzętu wojskowego – oczywiście, to wszystko jest zaznaczone i nazwane, ale w taki sposób, by kompletnie zielony w tym temacie czytelnik nie czuł się przy tym niekomfortowo. Mróz opisuje wszystko w przystępny dla zwykłego człowieka sposób. „Parabellum. Prędkość ucieczki” to przede wszystkim książka, którą określiłabym mianem sensacyjno-obyczajowej, a która jedynie umieszczona została w realiach II wojny światowej. Myślę, że to dobra informacja dla tych, którzy niespecjalnie lubią literaturę wojenną.

Tak więc pierwsza książka tego sławnego w ostatnim czasie autora, jakim jest Remigiusz Mróz, już za mną. Oczywiście nie żałuję spędzonego z nią czasu – po raz kolejny przekonałam się, że mamy w kraju naprawdę dobrych pisarzy. Ja niestety należę do tego typu czytelników, którzy wolą sięgnąć po zagranicznych autorów. Od ponad roku jednak pilnuję się, by nie przekreślać naszych rodzimych twórców. I cieszę się z takiego postanowienia, bo naprawdę warto, mamy być z kogo dumni. Pierwsza część „Parabellum” wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, choć mam nadzieję, że przy następnej części lub innych książkach Mroza (za kilka dni zabieram się za „Ekspozycję”) odczuję więcej emocji. Owszem, działo się tu dużo i nie można odmówić Mrozowi dynamicznie poprowadzonej akcji, miałam jednak przez całą książkę takie przeczucie, że choćby nie wiem, w jakie kłopoty wpadli bohaterowie, wyjdą z nich cało. I rzeczywiście przez większą część książki tak było. Dopiero pod koniec wszystko zaczęło się sypać i aż jestem ciekawa, co się dalej wydarzy. Najgorsze jest to, że nie mam kolejnego tomu, a Mróz postanowił zakończyć „Prędkość ucieczki” w kluczowym momencie (niezłe zagranie!). Mam więc nadzieję, że szybko uda mi się przeczytać kolejną część. A Wam szczerze polecam tę. Czytanie tej książki było samą przyjemnością.


*Nie jestem do końca pewna imion i nazwisk, bo piszę tę recenzję bez książki, a mam słabą pamięć do takich rzeczy. Jeśli napisałam coś źle, proszę, poprawcie mnie. :)

Książkę przeczytałam w ramach Book Touru:
http://find-the-soul.blogspot.com/2016/02/ksiazkowe-tour-de-pologne-edycja-ii.html
Dziękuję! :)

10 komentarzy:

  1. Książka dobra, ale jak dla mnie czegoś w niej zabrakło. I wydaje mi się że właśnie w stylu autora czegoś nie odkryłam. Niemniej, wydarzenia mnie zaciekawiły i chętnie sięgnę po tomy kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi właśnie zabrakło emocji, bo jednak przez większość czytałam jakby spokojna o los bohaterów i dopiero na koniec serce mi przyśpieszyło. :D Ale również zdecydowanie chcę przeczytać dalszy ciąg i mam nadzieję, że niedługo to zrobię, bo jestem ogromnie ciekawa. :D

      Usuń
  2. Nieubłaganie zbliża się moment, kiedy będę musiał w końcu poznać twórczość Mroza. Odkąd zacząłem blogować nie ma tygodnia bym nie natknął się na recenzję jego książek, które w 90% są bardzo wychwalane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie to samo. :D Długo, długo nic nie czytałam, a nagle jak przyszła okazja, to od razu na dwie. :D "Parabellum" było świetne, ale czytam teraz "Ekspozycję" i zdecydowanie wolę Mroza w wersji kryminalnej. Więc jeśli lubisz takie klimaty, to polecam od nich zacząć. :D

      Usuń
  3. W zeszłe wakacje przeczytałam tę książkę i bardzo mi się spodobała... Tylko już prawie nie pamiętam co się tam działo ;-; Na przykład zupełnie wyleciała mi z głowy postać Maniury, a Kremmera pamiętam tylko z jego rozważań na temat chyba przyszłości samochodów...
    Mam w planach niedługo przeczytać ciągiem wszystkie tomy Parabellum, ale biorąc pod uwagę to, po ile książek chcę w najbliższej przyszłości sięgnąć, to raczej nie wyrobię się z tym wszystkim przed przyszłą wiosną ;-;

    Pozdrawiam
    Arancione z bloga KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie z tym wyrabianiem się. Przy każdej książce mówię "przeczytam w najbliższym czasie", ale ten "najbliższy czas" i tak jest odległy. :c Chciałabym poznać tę serię w całości i chyba muszę zrobić to szybko, bo jeśli będę tak odkładać, to nigdy tego nie zrobię. xd Ale z drugiej strony jest tyyyle książek...

      Usuń
  4. Mam na swojej półce książki Remigiusza Mroza, jednak ta jest wciąż poza moim zasięgiem. Mam na nią ogromną ochotę, bo polski autor zyskuje same pozytywne oceny i jeszcze chyba nie zawiódł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, o Mrozie ostatnio bardzo głośno. :D Przeczytałam od czasu tej recenzji jeszcze "Ekspozycję" i podobała mi się o wiele bardziej, więc jeśli ją masz, to nie czekaj zbyt długo z czytaniem. :D

      Usuń
  5. Taki młody (młodszy niż ja, o matko!) a taki zdolny ;) Uwielbiam Mroza, zarówno jako autora i jako człowieka. Podziwiam go za ilość pomysłów i za to, że każdą książką potrafi zaskoczyć, mimo charakterystycznego stylu. Cieszę się,że Ci się podobało. Jak widzisz, warto czasem dać szansę polskim autorom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jako człowieka jeszcze nie zdążyłam go poznać, ale cieszy mnie bardzo zauważalny kontakt z czytelnikami. Mróz udziela się i na fb, i na instagramie, ogląda i czyta recenzje. Bardzo mnie to urzeka. :) Tak, zdecydowanie powinnam częściej dawać szansę naszym rodzimym twórcom – zwłaszcza, że na półce mam jeszcze kilka polskich autorów, których muszę poznać. ;>

      Usuń