Ilość stron: 411
Literatura: polska
Wydawnictwo: Erica
Seria: Parabellum (tom 1)
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:
- 52 książki 2016
- przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,9 cm)
- Czytam Opasłe Tomiska
Sprawdził puls - było za późno. Na pomoc, na żal, na wszystko.
Remigiusz
Mróz urodził się w 1987 roku w Opolu. Jest doktorantem Akademii Leona
Koźmińskiego w Warszawie. W ciągu trzech lat zdążył wydać dwanaście
książek. Nie ogranicza się do jednego gatunku – tworzy powieści
historyczne, thrillery prawnicze, kryminały, a nawet science fiction.
„Parabellum” to seria powieści, których akcja ma miejsce podczas II
wojny światowej.
Młody
lekarz, Stanisław Zaniewski, właśnie się oświadczył. Wybranką jego
serca jest Żydówka, Maria. Z kolei jego starszy brat, sierżant Bronisław
Zaniewski, wzdycha z tęsknoty za piękną Anielą, którą zostawił w
leżących na Kresach Baranowiczach. Wojna zaskakuje obu braci i zmienia
ich plany o sto osiemdziesiąt stopni. Staszek i Maria opracowują plan
ucieczki na zachód, aby przedostać się do rodziny Marii mieszkającej we
Francji. Szybka akcja Luftwaffe daje Bronkowi przedsmak tego, co czeka
go na wojnie – z Piątej Kompanii Batalionu „Delatyn” zostaje tylko
czterech żołnierzy. W ten sposób zaczyna się tułaczka obu braci
Zaniewskich po coraz bardziej pogrążonej w wojnie Europie.
Akcję
pierwszej części cyklu „Parabellum” umieszczono w pierwszym miesiącu II
wojny światowej – we wrześniu 1939 roku. Mogłoby się wydawać, że
zawieranie całej fabuły w jednym zaledwie miesiącu oznacza małe pole
manewru dla autora, czyli niewielką ilość wątków, wydarzeń i zero
dynamiki, ale nic bardziej mylnego! Akcja podzielona jest między dwóch
braci i już sam ten fakt daje dużo możliwości. Przede wszystkim
czytelnik ma okazję poznać dwa oblicza wojny – cywilne i wojskowe. A
zapewniam, oba obfitują wręcz w zapierające dech w piersiach wydarzenia.
Ponadto zawężenie akcji do jednego miesiąca ma jeszcze jedną, ważną
zaletę – szczegółowość. Autor z dużą dokładnością oddaje sytuacje, w
których znajdują się bohaterowie, a książka zyskuje przez to na
plastyczności i realności.
Najmocniejszą
stroną pierwszej części „Parabellum” są według mnie bohaterowie. Mimo
że jest ich tutaj całkiem sporo, przez co trudno tak naprawdę wyłowić tę
jedną czy nawet kilka głównych postaci, każda z nich jest wyrazista i
prawdziwa. Cała historia zaczyna się od poznania rodziny Zaniewskich,
ale bohaterowie szybko się namnażają, czytelnik poznaje coraz to nowsze
osoby, które będą towarzyszyły mu już do końca książki. Przyznam
szczerze, że do gustu przypadły mi zupełnie inne postaci niż bracia
Zaniewscy, którzy notabene są świetnie ze sobą skontrastowani.
Zdecydowanie najbardziej polubiłam kapitana* Obelta, głównie za jego
cięty język i cudowny, czarny, taki typowo koszarowy humor. Możecie
sobie wyobrazić, jaka to postać – to ten typ człowieka, który niby nie
okazuje emocji, niby traktuje swoich żołnierzy tak, jakby nimi gardził, i
który wręcz żywi się sarkastycznymi docinkami, ale w rzeczywistości
potrafi dostrzec w każdym człowieku jakieś zalety, mocne strony. Obelt
to bardzo dobry dowódca, urodzony kapitan. Poza nim naprawdę
zainteresowała mnie postać, która pojawiła się jedynie na samym
początku, ale przewijała się później przez większość książki. Mam tu na
myśli Maniurę, który ginie na samym początku (więc nie bójcie się, to
nie żaden spoiler) w ataku Luftwaffe, a który, chyba można tak
powiedzieć, przyjaźni się z Bronkiem. To postać bardzo specyficzna, ze
swoim oryginalnym sposobem bycia i mówienia, ale bardzo urocza. I dowód
na to, że bohater wcale nie musi pojawić się w książce bezpośrednio –
ale że odpowiednią jego kreację mogą zapewnić inne postacie, które po
prostu będą go wspominały. Ale „Prędkość ucieczki” to nie tylko
żołnierze. Znajduje się tu również wiele cywilów, na przykład
prześwietny Kremmer*, właściciel niewielkiego dworku, człowiek niezwykle
kulturalny, uprzejmy, inteligentny i baaardzo wygadany. Towarzyszy on
Bronkowi i innym żołnierzom i stanowi dla nich genialne, trochę zabawne
tło. Widzicie więc, że Remigiusz Mróz stworzył szeroki wachlarz
świetnych postaci i, trzeba mu to przyznać, zrobił to perfekcyjnie.
Niezwykle
podobał mi się również klimat tej powieści. Chodzi mi tutaj o oddanie
nastroju, jaki faktycznie panował wśród Polaków na początku II wojny
światowej. Obecne są tu przede wszystkim nadzieje związane z pomocą,
jaka miała nadejść ze strony Francji i Wielkiej Brytanii. Polacy wojnę
rozpoczynają z przekonaniem, że pomoc ta nadejdzie niemalże od razu, ale
widać, że z każdym dniem takie przekonania słabną, a do głosu dochodzą
inne – że to koniec Polski, że ledwo po dwudziestu latach od odzyskania
niepodległości ten kraj znowu zniknął z map. To jeszcze jedna dobra
strona zawężenia akcji do jednego miesiąca.
Warto
także wspomnieć o stylu autora. Przyznam szczerze, że nie wyróżnia się
on w jakiś szczególny sposób. Może brzmi to dość niefortunnie, ale moim
zdaniem to zaleta – Remigiusz Mróz pisze raczej neutralnym językiem, nie
sili się na coś specjalnego, wyróżniającego się (a jeśli tak, to tylko w
wypowiedziach postaci – i to tylko tych szczególnych, jak na przykład
wspomniany Maniura czy Kremmer). Nie zasypuje też czytelnika długimi
opisami na przykład sprzętu wojskowego – oczywiście, to wszystko jest
zaznaczone i nazwane, ale w taki sposób, by kompletnie zielony w tym
temacie czytelnik nie czuł się przy tym niekomfortowo. Mróz opisuje
wszystko w przystępny dla zwykłego człowieka sposób. „Parabellum.
Prędkość ucieczki” to przede wszystkim książka, którą określiłabym
mianem sensacyjno-obyczajowej, a która jedynie umieszczona została w
realiach II wojny światowej. Myślę, że to dobra informacja dla tych,
którzy niespecjalnie lubią literaturę wojenną.
Tak
więc pierwsza książka tego sławnego w ostatnim czasie autora, jakim
jest Remigiusz Mróz, już za mną. Oczywiście nie żałuję spędzonego z nią
czasu – po raz kolejny przekonałam się, że mamy w kraju naprawdę dobrych
pisarzy. Ja niestety należę do tego typu czytelników, którzy wolą
sięgnąć po zagranicznych autorów. Od ponad roku jednak pilnuję się, by
nie przekreślać naszych rodzimych twórców. I cieszę się z takiego
postanowienia, bo naprawdę warto, mamy być z kogo dumni. Pierwsza część
„Parabellum” wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, choć mam
nadzieję, że przy następnej części lub innych książkach Mroza (za kilka
dni zabieram się za „Ekspozycję”) odczuję więcej emocji. Owszem, działo
się tu dużo i nie można odmówić Mrozowi dynamicznie poprowadzonej akcji,
miałam jednak przez całą książkę takie przeczucie, że choćby nie wiem, w
jakie kłopoty wpadli bohaterowie, wyjdą z nich cało. I rzeczywiście
przez większą część książki tak było. Dopiero pod koniec wszystko
zaczęło się sypać i aż jestem ciekawa, co się dalej wydarzy. Najgorsze
jest to, że nie mam kolejnego tomu, a Mróz postanowił zakończyć
„Prędkość ucieczki” w kluczowym momencie (niezłe zagranie!). Mam więc
nadzieję, że szybko uda mi się przeczytać kolejną część. A Wam szczerze
polecam tę. Czytanie tej książki było samą przyjemnością.
*Nie
jestem do końca pewna imion i nazwisk, bo piszę tę recenzję bez
książki, a mam słabą pamięć do takich rzeczy. Jeśli napisałam coś źle,
proszę, poprawcie mnie. :)
Książkę przeczytałam w ramach Book Touru:
Dziękuję! :)
Książka dobra, ale jak dla mnie czegoś w niej zabrakło. I wydaje mi się że właśnie w stylu autora czegoś nie odkryłam. Niemniej, wydarzenia mnie zaciekawiły i chętnie sięgnę po tomy kolejne :)
OdpowiedzUsuńMi właśnie zabrakło emocji, bo jednak przez większość czytałam jakby spokojna o los bohaterów i dopiero na koniec serce mi przyśpieszyło. :D Ale również zdecydowanie chcę przeczytać dalszy ciąg i mam nadzieję, że niedługo to zrobię, bo jestem ogromnie ciekawa. :D
UsuńNieubłaganie zbliża się moment, kiedy będę musiał w końcu poznać twórczość Mroza. Odkąd zacząłem blogować nie ma tygodnia bym nie natknął się na recenzję jego książek, które w 90% są bardzo wychwalane ;)
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie to samo. :D Długo, długo nic nie czytałam, a nagle jak przyszła okazja, to od razu na dwie. :D "Parabellum" było świetne, ale czytam teraz "Ekspozycję" i zdecydowanie wolę Mroza w wersji kryminalnej. Więc jeśli lubisz takie klimaty, to polecam od nich zacząć. :D
UsuńW zeszłe wakacje przeczytałam tę książkę i bardzo mi się spodobała... Tylko już prawie nie pamiętam co się tam działo ;-; Na przykład zupełnie wyleciała mi z głowy postać Maniury, a Kremmera pamiętam tylko z jego rozważań na temat chyba przyszłości samochodów...
OdpowiedzUsuńMam w planach niedługo przeczytać ciągiem wszystkie tomy Parabellum, ale biorąc pod uwagę to, po ile książek chcę w najbliższej przyszłości sięgnąć, to raczej nie wyrobię się z tym wszystkim przed przyszłą wiosną ;-;
Pozdrawiam
Arancione z bloga KsiążkoholizmPostępujący
Ja mam podobnie z tym wyrabianiem się. Przy każdej książce mówię "przeczytam w najbliższym czasie", ale ten "najbliższy czas" i tak jest odległy. :c Chciałabym poznać tę serię w całości i chyba muszę zrobić to szybko, bo jeśli będę tak odkładać, to nigdy tego nie zrobię. xd Ale z drugiej strony jest tyyyle książek...
UsuńMam na swojej półce książki Remigiusza Mroza, jednak ta jest wciąż poza moim zasięgiem. Mam na nią ogromną ochotę, bo polski autor zyskuje same pozytywne oceny i jeszcze chyba nie zawiódł.
OdpowiedzUsuńTak, o Mrozie ostatnio bardzo głośno. :D Przeczytałam od czasu tej recenzji jeszcze "Ekspozycję" i podobała mi się o wiele bardziej, więc jeśli ją masz, to nie czekaj zbyt długo z czytaniem. :D
UsuńTaki młody (młodszy niż ja, o matko!) a taki zdolny ;) Uwielbiam Mroza, zarówno jako autora i jako człowieka. Podziwiam go za ilość pomysłów i za to, że każdą książką potrafi zaskoczyć, mimo charakterystycznego stylu. Cieszę się,że Ci się podobało. Jak widzisz, warto czasem dać szansę polskim autorom.
OdpowiedzUsuńJa jako człowieka jeszcze nie zdążyłam go poznać, ale cieszy mnie bardzo zauważalny kontakt z czytelnikami. Mróz udziela się i na fb, i na instagramie, ogląda i czyta recenzje. Bardzo mnie to urzeka. :) Tak, zdecydowanie powinnam częściej dawać szansę naszym rodzimym twórcom – zwłaszcza, że na półce mam jeszcze kilka polskich autorów, których muszę poznać. ;>
Usuń