4 września 2016

[79] To nie jest miłość – „Jak powietrze”

Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Ilość stron: 480
Literatura: polska
Wydawnictwo: OMGBooks
Moja ocena: 5/10
Wyzwania:
  • 78 książek 2016 (56/78)
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 3,4 cm)

Jeśli koś dzieli się z tobą częścią swojego życia, to ten ktoś chce, żebyś pozostał w nim na dłużej.


Miłość przychodzi zwykle znienacka. Przekonała się o tym Oliwia, młoda dziewczyna, która pewnego dnia potrąciła samochodem Dominika, łamiąc mu przy tym nogę i poważnie mieszając w życiu. Targana wyrzutami sumienia decyduje się pomóc młodemu mężczyźnie w opiece nad jego młodszym rodzeństwem, uroczymi, pięcioletnimi bliźniakami. Wkrótce oboje orientują się, że czują do siebie coraz więcej. Jednak czy ich miłość ma szansę zaistnieć? Czy uczucie między zamożną, pozornie niemającą większych powodów do zmartwień dziewczyną z Żoliborza a chłopakiem z Pragi, który nigdy w życiu nie zaznał szczęścia i robi wszystko, aby utrzymać opiekę nad swoim rodzeństwem, może przetrwać?

Ci, którzy już jakiś czas śledzą mojego bloga, zdążyli mnie już trochę poznać i wiedzą, że nie za często sięgam po książki tego typu. Generalnie nie mam nic przeciwko romansom czy, jak wolicie, new adult, choć rzadko takie czytam, bo wolę bardziej mocniejsze, mroczniejsze i krwawsze klimaty, ale jeśli w książce motywem przewodnim ma być miłość, to okej. Tylko niech to ma ręce i nogi, niech będzie realistyczne, prawdopodobne, niech wywołuje emocje, wzbudza ciekawość i do mnie przemawia. Niech ma sens. Po new adult oczekuję chwili relaksu, niewymagającej lektury, ale też nieirytującej. A co zrobić, by książka nie irytowała? Stworzyć kilku realistycznych bohaterów z krwi i kości, wymyślić im interesującą historię, która zaangażuje czytelnika emocjonalnie, a do tego mieć dobry warsztat pisarski. Niby proste, a jednak nie do końca. „Jak powietrze” było dla mnie z kilku względów naprawdę denerwującą lekturą i gdybym nie czytała jej w ramach Book Touru, to myślę, że po pierwszych kilkudziesięciu stronach po prostu odłożyłabym tę książkę na półkę. A zdarza mi się to naprawdę rzadko.


Opis książki brzmi bardzo obiecująco. Ona – młoda, dosyć zamożna, z ojcem lekarzem, skrywająca jednak parę sekretów, jak problemy z chłopakiem, tęsknota za matką czy brak możliwości dogadania się z tatą. On – również młody, ale z zupełnie innej warstwy społecznej, pochodzący z patologicznej rodziny, wychowujący dwójkę pięcioletniego rodzeństwa, dla których zrobiłby dosłownie wszystko, ale nadal borykający się z demonami przeszłości. I miłość, która pojawia się nagle i jest jak grom z jasnego nieba. Historia osadzona w zwyczajności, codzienności, a więc jak najbardziej prawdopodobna. A jednak jej potencjał został zmarnowany. Przynajmniej w głównym, romantycznym wątku.

W powieściach takich jak ta trzon powinni stanowić bohaterowie. A z nimi mam niemały kłopot. Bo z jednej strony Oliwia i Dominik są postaciami z ciekawie zarysowaną przeszłością, w dodatku z wyrazistymi charakterami, a z drugiej – są bohaterami poprowadzonymi sztampowo a miejscami nierealnie i absurdalnie. To, co się między nimi dzieje, jest zbyt nagłe, szybkie i mało romantyczne, aby historia ich miłości mogła mnie urzec. Przede wszystkim – to w ogóle nie jest miłość, tylko zauroczenie, które rodzi się niemal od razu, gdy postaci się spotykają, a potem pożądanie, spowodowane zachwytem jednego nad urodą drugiego i odwrotnie. Autorka usilnie próbuje przekonać czytelnika, że tym, co połączyło Oliwię i Dominika, jest miłość, ale niestety w moim przypadku nie udało jej się to. Głównym powodem, dla którego uznaję ten wątek za zupełnie zepsuty, jest to, że ich relacja jest zwyczajnie płytka. Opiera się głównie na tym, co fizyczne – mnóstwo w tej książce sytuacji, w których Dominik ukradkiem spogląda na Oliwię i zachwyca się jej urodą albo Oliwia po kryjomu przypatruje się Dominikowi i porównuje go pod względem wyglądu do swojego chłopaka; albo oboje patrzą na siebie i jedynym, co powstrzymuje ich przed pójściem do łóżka teraz, zaraz, w tej właśnie chwili, jest dwójka pięciolatków plącząca się pod nogami. Zero jakiejkolwiek głębi i choć scen erotycznych nie jest tu zbyt wiele, to książka jest aż przesiąknięta pożądaniem. Często takie sytuacje są zwyczajnie absurdalne. A jeszcze gorsze są momenty, w których narrator ujawnia myśli danego bohatera. Dominik często w żartach stwierdza, że zachowuje się jak psychopata, przypatrując się tak Oliwii (szczególnie w pamięci utkwił mi fragment, gdy Dominik podnieca się, patrząc, jak Oliwia je śniadanie). Okej, byłoby to zabawne stwierdzenie, gdyby zdarzyło mu się to raz. Ale dzieje się ciągle i to w naprawdę dziwnych sytuacjach, i Dominik nie zachowuje się jak psychopata – on po prostu nim jest. Trudno więc cieszyć się książką, jeśli postaci zakochują się od pierwszego wejrzenia, są od pierwszej minuty pewni swoich uczuć, a w dodatku zachowują się jak, nie przymierzając, seksoholicy.

Paradoksalnie mam poczucie, że gdyby nie ten wątek miłosny, byłaby to całkiem niezła książka. Bo to, co dzieje się w tle, jest o wiele ciekawsze i o wiele lepiej napisane, niż główny wątek. Przede wszystkim są dwie postaci, które kiedy nie wchodzą ze sobą w interakcje, są naprawdę interesujące, wyraziste i dobrze poprowadzone. Oboje mają ciekawą przeszłość, choć i ich teraźniejszość wzbudza zainteresowanie. W tle jest cała masa wątków, na które warto zwrócić uwagę. Na przykład relacje Oliwii z ojcem – to chyba najbardziej chwytający za serce (choć do wywoływania emocji jeszcze wrócę) wątek w tej książce. Albo tęsknota Oliwii za matką i jej reakcje z przeszłości na odrzucenie jej przez cierpiącego z powodu straty ojca. A także związek Oliwii z Szymonem i przyjaźń z Sonią. Z drugiej zaś strony jest Dominik i jego bolesna przeszłość, naznaczona brakiem miłości ze strony rodziców. Ale również jego determinacja, aby zapewnić bliźniakom jak najlepsze warunki, stworzyć im namiastkę domu, być dla nich jak ojciec, matka i brat jednocześnie i znaleźć choć kilka chwil szczęścia, które mogliby wspominać jako dorośli – krótko mówiąc: dać im to, czego on nie zaznał w dzieciństwie. Te wątki śledziłam z o wiele większym zaciekawieniem, ale jak mówię – to tylko tło. Tło nie zrobi całej roboty.


Nie mogłabym nie napomknąć o tym, że chyba po raz pierwszy w życiu irytował mnie... narrator. Nie, nie jest to książka napisana w narracji pierwszoosobowej. Narrator jest trzecioosobowy, ale to nie stanowi przeszkody do tego, by był denerwujący, jak się okazuje. Przede wszystkim – ma dziwną tendencję do wpadania w lekki patos, co zupełnie nie pasuje do książki new adult. Niektóre porównania czy stwierdzenia brzmiały zbyt górnolotnie, były przesadzone i zamiast się nimi zachwycić, potrafiłam tylko przewrócić oczami. Co więcej – narrator powtarzał się jak zdarta płyta. Sztandarowe i tytułowe porównanie do powietrza pojawiło się milion razy. Zrobić to raz czy dwa, góra trzy razy jest okej. Ale z uporem maniaka powtarzać to co kilka stron? To już jest przesada. Niestety to nie był jedyny element, który się powtarzał – Dominik właściwie ciągle myślał tylko o tym, że Oliwia odejdzie, gdy tylko zdejmą mu gips, że opiekuje się jego rodzeństwem tylko dlatego, że ma wyrzuty sumienia, że nie jest w stanie nic do niego poczuć, że on na nią nie zasługuje, nie jest jej wart, a w ogóle to on musi chronić dzieci, nie może robić im nadziei, bla bla bla... Non stop to samo, co kilkanaście stron. Tak gdyby ktoś w trakcie zapomniał. Ale wracając do narratora... Powiem krótko: narrator psuł cały efekt „wow”, którego i tak było tyle, co kot napłakał. Gdy miało zdarzyć się coś przełomowego, narrator po prostu stwierdzał, że zaraz „coś się stanie”, bohaterowie „jeszcze tego nie wiedzieli”, ale „zaraz coś się wydarzy”. A potem... nic takiego spektakularnego się nie działo.

Ostatnią już sprawą, która doprowadzała mnie do szewskiej pasji, bo jestem na to mocno wyczulona, to błędy. Na szczęście z interpunkcją było w porządku, ale ileż tam było powtórzeń, brakujących słów czy zgubionych podmiotów!... Jak już wspominałam, książkę czytałam w ramach Book Touru i musiałam się mocno powstrzymywać, żeby tych błędów po prostu nie poprawić długopisem. Zdarzyło mi się parę razy coś dopisać albo podkreślić powtórzenia, czy zwrócić uwagę na to, że w trakcie pisania autorce zgubił się podmiot i wyszła totalna głupota. Ta książka wygląda tak, jakby nie przeszła korekty – bo powtórzeń jest mnóstwo, a błędy z podmiotami są łatwe do wyłapania. Wstyd, po prostu.

Podsumowując – przykro mi, że tyle niedobrego miałam do powiedzenia o książce z Book Touru, ale nie zamierzam udawać, że mi się podobało. Owszem, w dużej mierze czytało się lekko, bo to taki gatunek, ale często też irytowałam się na głupie zachowania bohaterów czy błędy, których nikt nie poprawił, więc zdarzało mi się odłożyć książkę na dłuższy czas bez chęci wracania do niej. Dla mnie to przede wszystkim zmarnowany potencjał, bo jak wspominałam, wątki w tle były naprawdę ciekawe, główny wątek też miał szansę, ale niestety został zepsuty. Oliwię i Dominika lubiłam w momentach, w których byli z dala od siebie (i o sobie nawzajem nie myśleli). W dodatku podczas czytania ani się nie wzruszyłam, ani nie zaniepokoiłam w odpowiednich momentach, ani nawet nie cieszyłam się z bohaterami. Towarzyszyła mi raczej obojętność, ewentualnie irytacja z wiadomych powodów. Niestety nie dołączam do grona fanów tej książki i autorki, a widziałam, że „Jak powietrze” zebrało sporo dobrych opinii. Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego, ale nie mnie oceniać.

Za możliwość wzięcia udziału w Book Tourze dziękuję Kaśce z bloga Poligon Domowy oraz wydawnictwu OMGBooks.

25 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze tej książki, ale mam ją w planach. Jestem ciekawa, co ja będę o niej sądzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja, parę razy zaśmiałam się pod nosem. :D
    Może autorka po prostu chciała stworzyć takich seksoholików. Może uważa, że w dzisiejszym świecie wszystko opiera się jedynie na pożądaniu i to co w środku człowieka w sumie się nie liczy. Kto ją tam wie. Bardzo intryguje mnie ta książka, bo miało być ogromne WOW, ale chyba wyszła z tego mała kaszana. To kolejna mało pochlebna opinia z jaką się spotykam. Może kiedyś będzie mi dane ocenić samej :D
    Pozdrawiam serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się śmiałam podczas czytania książki, na przemian z płakaniem. Ale jedynie z zażenowania i załamania. xD
      Kurczę, może faktycznie nie zrozumiałam tego zamysłu, no jak ja czytam te książki... :/ Nie no myślę, że gdyby to miało być zamierzone, to bym zauważyła. Nie o to chodziło. :P

      Usuń
  3. Czytałam inną książkę autorki i naprawdę mi się podobała, dlatego mimo tego chętnie sięgnęłabym po tę. Jeśli się rozczaruję to trudno - kto nie ryzykuje, nie pije szampana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ta inna była lepsza, przecież chyba nie ma autora, który tworzyłby same arcydzieła. :D Sięgnij, sprawdź sama - to najlepsze wyjście. :)

      Usuń
  4. Coraz więcej negatywnych opinii. Książkę może kiedyś przeczytam, ale tylko dlatego, że mam możliwość wypożyczenia jej z biblioteki, bo na pewno dobrowolnie bym jej nie kupiła.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja muszę w końcu sama przeczytać tę książkę i się przekonać, czy mi przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jej ciekawa nie powiem, ale... zauważyłam coraz więcej negatywnych opinii na jej temat, jednak uważam że tak czy siak muszę przekonać się na własnej skórze czy to jest lektura dla mnie :)
    Pozdrawiam, chocabooks :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja, bardzo rzeczowa i zawierająca konkretne uwagi, bardzo to cenię. Oczywiście po książkę nie sięgnę, bo raz - nie przepadam za opowieściami o miłości, a dwa - jestem przekonana, że również alergicznie reagowałabym na zachowania bohaterów, powtórzenia i wmawianie czytelnikom, że pożądanie i zauroczenie jest miłością.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, że coś jest z tą powieścią nie tak, zbyt dużo było wokół niej szumu i zachwytów, bym w nie tak po prostu uwierzyła :X Już chyba nawet nie chcę sprawdzać czy ta książka jest dla mnie, za dużo rzeczy których sama nie lubię opisujesz... Bohaterowie wydają się zupełnie odrealnieni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja do końca nie rozumiem tych zachwytów. Może ja się za bardzo czepiam? :P Cóż, jeśli mówisz, że też by Cię te rzeczy irytowały, to chyba nie warto próbować. ;)

      Usuń
  9. Świetna recenzja! Dziękuję za oszczędzenie mojego zdrowia psychicznego, które niewątpliwie by ucierpiało podczas lektury tejże książki! O ile jeszcze romans znikąd zniosę podobnie jak irytującego narratora (co paradoksalnie zainteresowało mnie bardziej niż opis fabuły...), tak błędów nie zniosę. Pardon, nie, dziękuję!

    Pozdrawiam
    Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Mnie chyba jednak najbardziej denerwował ten romans znikąd. Chociaż błędy też są straszne w książkach - w końcu są ludzie od korekty, a i tak zostawiają takie byki.

      Usuń
  10. Oj tam, chłopaka może podnieca kobieta jedząca śniadania - każdy ma swoje zboczenia :)
    Recenzja rzeczowa, chociaż nie do końca się z nią zgodzę. Nie jest to literatura najwyższych czy nawet wysokich, ale jeśli ktoś lubi takie klimaty, to z pewnością znajdzie w tej historii wiele dobra.
    Przeczytałam szybko, bo tu się nie było nad czym zastanawiać, ale nie żałuję - czasem można przeczytać coś lekkiego. Bardzo polubiłam dzieciaki ;) Po inne książki autorki jednak nie sięgnę - spróbowałam, przeczytałam i na razie wystarczy mi takich wrażeń :)

    Tak na koniec powiem tylko, że właśnie to jest w książkach najlepsze, że ktoś rozumie zachwyty, inny się zachwyca, a pozostali się w tym nie odnajdą :) Magia czytania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, zdjęcie z kociakiem jest boskie :)

      Usuń
    2. Zboczenia, no właśnie, mówię, że jest psychopatą. :D
      Rozumiem, że to nie miało być nie wiadomo co, ale wiele jest książek tego typu, napisanych o wiele lepiej i bez takich głupich błędów.
      To fakt, jak ja czasem porównuję swoją opinię z opinią kogoś innego, to zwłaszcza przy tych książkach, które ja uwielbiam, a ktoś inny krytykuje, się dziwię. Taka sytuacja chyba bardziej boli. xD Ale różni ludzie szukają różnych rzeczy w książkach. Zwracają na różne rzeczy uwagę. Magia czytania. ;)
      Dzięki, kociak babci, wyjątkowo zaszczyciła nas swoją obecnością na dworze, więc postanowiłam to wykorzystać. :D

      Usuń
  11. Super recenzja! Również zgłosiłam się do Book Tour, chociaż mój zapał trochę się zmniejszył, jednak chętnie przeczytam. Pozdrawiam!
    thesisterhoodofthebookaholics.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Grunt to wyrobić sobie własną opinię, być może Tobie się spodoba. :)

      Usuń
    2. No i stało się tak, że zgadzam się z Tobą w praktycznie każdym calu. Nie mam pojęcia jakim cudem wytrwałam do końca.

      Usuń
  12. Zauważyłam, że książka wywołuje sprzeczne opinie. Jak dla mnie to całkiem przyjemna lektura - świeża, jeżeli chodzi o polski rynek wydawniczy. Być może autorka nie dorównuje talentem wielkim pisarkom zagranicznym, niemniej jednak pozyskała moją sympatię. Mi się podobało, ale wiadomo, że każdy z nas ma inny gust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie znam się na tym gatunku, zarówno jeśli chodzi o polski rynek wydawniczy, jak i zagraniczny. :P Czytałam właściwie tylko dwie powieści new adult i to obie tej samej autorki, z tego samego cyklu, podobały mi się o wiele bardziej. :>

      Usuń
  13. Książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale kiedyś chciałabym ją sprawdzić na sobie. Jestem ciekawa, czy wątek miłosny również by mi przeszkadzał. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na blogach książkowych był taki szum związany z tą książką, że sięgnęłam po nią z czystej ciekawości, ale bardzo się nią rozczarowałam.

    OdpowiedzUsuń