7 listopada 2016

[88] Warto marzyć? – „Autodestrukcja”

Autor: Monika Zajas
Ilość stron: 256
Literatura: polska
Wydawnictwo: Czarna Kawa
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:

  • 78 książek 2016 (71/78)
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1,9 cm)


Tylko człowiek nieszczęśliwy może być artystą.


Alan od zawsze marzył o byciu reżyserem filmowym. Anja kocha muzykę, pisze własne utwory i śpiewa, ale tylko w domowym zaciszu, bo nie potrafi przezwyciężyć strachu przed publicznymi wystąpieniami. Pochodzący z biednej, wielodzietnej rodziny Patryk chce być nareszcie bogaty i żyć w luksusie, a drogą do tych celów ma być gra na giełdzie. Pozornie trójka różnych ludzi. Łączy ich jednak jedno – marzenia, których brak możliwości spełnienia prowadzi ich w najgłębsze i najmroczniejsze zakamarki własnego umysłu.

Zazwyczaj wszyscy ludzie powtarzają, że warto mieć marzenia i dążyć do tego, aby sukcesywnie je spełniać. Kiedy człowiek ma jakiś cel, na ogół jego życie nabiera sensu, a to sprawia, że ma siłę wstawać każdego dnia. A co, jeśli robimy wszystko, aby ten cel osiągnąć, ale i tak idzie to na marne? Co, jeżeli siła marzeń jest tak duża, że rzuca nas na ścianę, powala na kolana i wdeptuje w ziemię? Czy marzenia mogą działać destruktywnie?

Monika Zajas stworzyła pozornie prostą, niedługą historię trzech osób. Każdemu przecież zdarzają się niepowodzenia. Życie to wzloty, ale i upadki i nie ma w tym w zasadzie nic niezwykłego. Jednak Alan, Anja i Patryk poddają się i są przekonani, że uratować może ich już tylko jedno – samobójstwo. I tu włącza się czerwona lampka – bo czy marzenia nie miały czynić ludzi szczęśliwymi? Coś wyraźnie poszło nie tak, ktoś zagubił się w sobie samym i wybrał najprostszą drogę, śmierć. 

Oczywiście to nie stricte marzenia doprowadzają bohaterów na skraj, skąd nie ma powrotu. To raczej żal, rozczarowanie, strach, brak możliwości zauważenia drugiego wyjścia, które istnieje na pewno. Ale oni tego nie widzą. Pragnienie osiągnięcia tego, co sobie wymarzyli, działa jak klapki na oczach – przesłania racjonalne spojrzenie na sprawę, wprowadza w mrok. Książka Moniki Zajas to ciekawe studium ludzkiej psychiki, która jest zbyt słaba, by udźwignąć taki emocjonalny ciężar. A to prowadzi do jednego – do tytułowej autodestrukcji.

Jestem naprawdę zaskoczona tym, że ta książka aż tak przypadła mi do gustu. Miałam spore obawy, czy na dwustu pięćdziesięciu sześciu stronach da się zmieścić coś na ten temat, co będzie miało ręce i nogi. I rzeczywiście, nie ukrywam, że książka mogłaby być trochę dłuższa, autorka mogła trochę bardziej zagłębić się w umysły i dusze tych trzech bohaterów, ale w zasadzie ta krótka forma nie doskwiera aż tak bardzo. Monika Zajas zapowiada się obiecująco, mam nadzieję, że kiedyś wyda coś jeszcze (poza „Autodestrukcją” ma na koncie jeszcze krótką powieść „Biała izba”). Życzę jej powodzenia, trzymam kciuki, a Wam serdecznie polecam „Autodestrukcję”.

Książkę przeczytałam w ramach Book Touru o nazwie Emigrantka, organizowanego przez Olę z bloga Aleksandrowe myśli, za co serdecznie dziękuję!

8 komentarzy:

  1. Psychodeliczna ale jakże ważna książka. Polecam ją wszędzie gdziekolwiek się da.

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz, a tak się obawiałaś :) Cieszę się, że Tobie tak bardzo przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano obawiałam się i sama jestem zaskoczona, że tak mi się podobała. :D

      Usuń
  3. Bardzo lubię takie książki. I bardzo rozpaliłas moją ciekawość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zaciekawiła Twoja recenzja! Musze ją dodać do listy książek do przeczytania, która niebezpiecznie się wydłuża... oby mi starczyło życia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! <3 Spokojnie, ja mam to samo, już nawet nie mam złudzeń, że kiedyś ta lista będzie krótsza. :D

      Usuń