24 lutego 2017

[112] Moje pierwsze spotkanie z Mankellem – „Morderca bez twarzy”

Autor: Henning Mankell
Tytuł oryginału: Mördare utan ansikte
Ilość stron: 352
Literatura: szwedzka
Wydawnictwo: Edipresse Polska
Seria: Komisarz Wallander (tom I)
Moja ocena: 7/10
Wyzwania:
  • 78 książek w 2016 (83/78)
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,7 cm)

Dla niego życie było ciągle zmieniającą się grą rozmaitych praktycznych problemów, domagających się rozwiązania. Gdzieś poza tym znajdowało się to, co nieuniknione, czego nie da się zmienić, żeby nie wiem jak długo zastanawiać się nad sensem, który i tak nie istnieje.

Henning Mankell urodził się w 1948 roku, zmarł w 2015. Był szwedzkim pisarzem, dziennikarzem, a także reżyserem i scenarzystą. Największą sławę przyniosła mu seria powieści kryminalnych, której głównym bohaterem był policjant Kurt Wallander – „Morderca bez twarzy” to pierwsza część tego cyklu. W 1998 roku Mankell poślubił Evę Bergman, córkę Ingmara Bergmana. Z trzech poprzednich związków miał czterech synów. W 2014 roku ogłosił, że zdiagnozowano u niego raka płuc. Po ponad półrocznej walce z nowotworem zmarł w Göteborgu. 

Emerytowany rolnik ze szwedzkiej miejscowości Skania słyszy nad ranem wołanie o pomoc, które dochodzi z pobliskiego domu. Kiedy dociera do sąsiadów, z którymi wraz z żoną żyją w bardzo dobrych, przyjacielskich stosunkach, zastaje makabryczny widok – na podłodze leży mężczyzna w kałuży krwi, a do krzesła przywiązana jest kobieta. Na szyi ma zaciśniętą pętlę. Przed śmiercią wypowiada słowo: cudzoziemcy. Nikt nie wie, kto stoi za tą masakrą ani dlaczego to właśnie ci ludzi zostali zamordowani. Ostatnie słowa kobiety zaczynają nabierać sensu, gdy w płomieniach staje miejski ośrodek dla uchodźców i zostaje zamordowany somalijski imigrant. Śledztwo prowadzi Kurt Wallander, policjant z Ystad. 

Henning Mankell to już legenda szwedzkiej literatury kryminalnej. Także i u nas ma sporą rzeszę fanów. Postanowiłam w końcu przekonać się, czy naprawdę był tak dobrym pisarzem, jak mówią. Jednak moje pierwsze spotkanie z nim nie wypadło zbyt dobrze. Miałam większe oczekiwania i muszę przyznać, że jestem lekko rozczarowana, chociaż nie mam zamiaru poprzestawać na tej jednej książce – przeczytam jakąś jeszcze, bo przecież Mankell nie bez powodu odniósł taki sukces.

Zacznę od czegoś pozytywnego – sporą dawkę kryminału w kryminale stwierdzono, a więc nie jest tak źle, bo prawdziwa tragedia byłaby wtedy, gdyby okazało się, że problem tkwi w źle poprowadzonym wątku kryminalnym. Nic z tych rzeczy jednak. „Morderca bez twarzy” to dobrze skonstruowana powieść kryminalna, intrygę świetnie zawiązano, a śledztwo poprowadzono bardzo dobrze. Pod tym względem nie mogłam się nudzić. Nie udało mi się też zgadnąć, kto, jak i dlaczego, a to znaczy, że autor umiejętnie wyprowadził mnie w pole. To chyba dlatego mam nadzieję, że kolejna książka Mankella, jaka wpadnie mi w ręce, okaże się lepsza i ostatecznie moja przygoda z tym autorem nie zakończy się tak szybko.

Mam jednak pewne zastrzeżenie co do języka i nie wiem, czy jest to wina tłumaczenia czy Mankell po prostu tak pisał. Niektóre zdania nie miały dla mnie sensu, inne były bezsensownie wciśnięte, natomiast większość dialogów brzmiała sucho, sztucznie i nierealistycznie. A to niestety przełożyło się na odbiór bohaterów – dosłownie wszyscy wydawali mi się nie tylko mało realistyczni, ale także po prostu dziecinni. Ich wypowiedzi brzmiały infantylnie. Przeszkadzało to w ogólnym odbiorze książki i śledzeniu głównego, kryminalnego wątku, sprawiało, że traciłam płynność czytania. Poza tym podważało wiarygodność samego Wallandera, jak również innych pracowników policji i osób, które zajmowały się śledztwem. Zgrzytało mi coś mocno, ale mam nadzieję, że i ten problem przy kolejnych książkach zniknie.

Mimo wszystko coś musi być w książkach Mankella, że zyskał on taką popularność. Tak jak pisałam – na „Mordercy bez twarzy” nie poprzestanę, choć przyznać też muszę, że Mankell nie sprostał moim oczekiwaniom i czuję się trochę zawiedziona. Dajcie znać, czy dalej jest lepiej.

6 komentarzy:

  1. Wstyd się przyznać, ale nie znam jeszcze twórczości autora! Tak dobrze związana kryminalna zagadka tylko kusi. Będę miała ten tytuł na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd, nie da rady czytać wszystkiego. :D

      Usuń
  2. Mankell dopiero przede mną. Jedna jego książka już nawet czeka u mnie na półce. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakkolwiek to zabrzmi, mam trudną relację z książkami Mankella :P Niektóre mi się podobają bardzo, inne uważam za przeciętne i przereklamowane. Z tego, co pamiętam, "Morderca bez twarzy" też mi się nie podobał, ale kolejny tom wypada dużo lepiej. W tej powieści irytowała mnie powolnie rozwijająca się akcja oraz język. Nie mogłam znieść wciskanych wszędzie powtórzeń i pełnego imienia i nazwiska głównego bohatera po kilka razy na jednej stronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie muszę gdzieś dorwać drugi tom i sprawdzić. ;)

      Usuń