22 kwietnia 2017

[123] Utopię smutki w alkoholu – „I tak dalej”

Autor: Wiktor Orzeł
Ilość stron: 136
Literatura: polska
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 7/10
Wyzwania:




Chce mi się tańczyć, płynąć gdzieś na granicy istnienia, zobaczyć koniec i wrócić na początek, chcę zamknąć oczy, schować się i jednocześnie być na widoku, chcę wszystkiego naraz, a jednocześnie nie chcę niczego.

Wiktor Orzeł urodził się w 1990 roku w Bochni. Ukończył kulturoznawstwo, a obecnie mieszka i pracuje w Krakowie. Pisze od wielu lat. Jest twórcą Portalu Pisarskiego, który założył w 2006 roku. W 2010 roku jego opowiadanie „Lampisko Ty moje” ukazało się w antologii opowiadań fantastycznych „Przedświt”. „I tak dalej” to jego debiutancka książka wydana na początku 2017 roku.

Karol jest stałym bywalcem wszelkich knajp i spelun, w których w oparach alkoholu i wśród dymu papierosowego wypija piwo za piwem. Nie ukończył studiów i właśnie stracił pracę, nie ma żadnego życiowego celu, nie ma perspektyw, a jego życie jest szare, monotonne, zupełnie nieciekawe. Topi smutki i niepowodzenia w alkoholu, sięga też po narkotyki. Splot dziwnych wydarzeń sprawia, że wraz ze swoim przyjacielem, który zdecydowanie nie jest zdrowy na umyśle, wyrusza w podróż na Maltę. Ale czy na pewno? Co jest prawdą, a co jedynie wytworem omamionego używkami umysłu? To jawa czy może jednak sen?

Za oknem krajobraz bez większych rewelacji - całe to miasto jest bez większych rewelacji. Lampy, chodniki, pasy, pomniki, światła, ludzie na przystankach, ludzie wracający z klubów, domówek, wieczorów kawalerskich, panieńskich, wszyscy stłoczeni, ściśnięci, hermetycznie homogenizowani, za głośni, zbyt tandetnie uśmiechnięci. Oni są w cugu, na wiecznej imprezie - jeszcze ich to cieszy, oni jeszcze nie wiedzą. Wieczni studenci, wieczne dzieci, wiecznie i na każdym kroku ci zjebani turyście, rzucający banknoty kelnerkom i barmankom jak przydrożnym kurwom, i jeszcze te spierdolone erasmusy; wieczne dzieci z wiecznie młodymi zachlanymi twarzami, Wieczne Królewskie Miasto Kraków dla wiecznych przechodniów.

„I tak dalej” to jedna z tych książek, które nie mają w sobie ani krzty optymizmu. Świat jawi się tutaj jako bezsensowne miejsce, życie jako ciągłe pasmo niepowodzeń, a ludzie jako wieczni uczestnicy wyścigu szczurów, który także nie ma najmniejszego sensu. Narracja Karola pokazuje jego pesymistyczny sposób patrzenia na rzeczywistość, ocierający się wręcz o nihilizm w takim egzystencjalnym rozumieniu – dla Karola życie jest pozbawione celu, bezwartościowe i niewarte zachodu. Problem w tym, że chłopak czuje się w tej opinii osamotniony; inni ludzie nie widzą tego tak jak on. Karol wyraźnie oddziela siebie od nich, przekonany o swojej indywidualności. Nie ma w tym jednak nic zarozumiałego, nie jest to postać mająca o sobie wysokie mniemanie, przeciwnie – Karol wydaje się zagubiony, zrezygnowany, ale nie walczy z tymi uczuciami, poddaje się im, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mimo dostrzeżenia beznadziejności i bezensu życia jego bierna postawa czyni jego egzystencję równie bezsensowną. Schodzi coraz bardziej na dno, pije coraz więcej, aż w końcu ani on, ani czytelnik nie wie, czy to, co bohater widzi, jest rzeczywistością, czy może to już wymysły człowieka upojonego alkoholem. 

Miałem wrażenie, że znajduję się w środku jakiegoś poronionego snu. W porę zorientowałem się, że to się nie dzieje naprawdę, problem polegał na tym, że za żadne skarby świata nie mogę się obudzić - puk, puk, dzień dobry, ja chcę stąd wyjść, nie podoba mi się sceneria, bohaterowie też nie bardzo mi się podobają, nie podoba mi się tu wcale, kurwa!

Skoro bohater jest po uszy zanurzony w beznadziei i bezsensie, nie inaczej może być z nastrojem, jaki panuje w tej książce. Właśnie taką atmosferę lubię najbardziej – duszną, przytłaczającą, jakby lekko za mgłą, spowitą dymem papierosowym i ciężką od oparów alkoholu. To jest moim zdaniem najmocniejsza strona „I tak dalej” – nastrój, który oblepia czytelnika swoimi lepkimi od piwa i śmierdzącymi od fajek mackami, wciągając go do świata złożonego z odcieni szarości, bez perspektyw na lepsze jutro, pozbawionego celu, sensu i znaczenia. Dodatkowo rzeczywistość miesza się tutaj z czymś z pogranicza snu i halucynacji spowodowanych narkotykowym odurzeniem. Chciałoby się powiedzieć, że opowieść prowadzona przez Karola jest pełna oniryzmu, ale odnoszę wrażenie, że nie do końca to słowo tutaj pasuje; owszem, „I tak dalej” w pewnym momencie wydaje się nieco absurdalne, nielogiczne, dziwne, jednak nie aż tak bardzo. Historia bardziej niż snem wydaje się wytworem zmęczonego, pijanego umysłu człowieka, który zaszedł o krok za daleko w swoich własnych myślach, człowieka dumającego nad kolejnym kuflem piwa. Jeśli już ma to być sen, to raczej sen na jawie, choć z pewnością więcej wspólnego ma z koszmarem. 

– Chodźmy do mnie. Mam kolekcję noży rzeźniczych, ostrzyłem je zaraz przed wyjściem. Do tego wiertarka udarowa i podręczna piła mechaniczna plus kilka zagiętych wieszaków, które rozorają twoją piękną buzię. Zestaw wrażeń na całą noc gwarantowany!

Żałuję jednak, że „I tak dalej” to tylko 136 stron. Styl Wiktora Orła jest łatwy i przyjemny w odbiorze, więc tę książkę czyta się błyskawicznie. Pozostaje jednak niedosyt. Bo owszem, nastrój jest świetny, a sam Karol to bardzo dobrze wykreowana postać, sądzę jednak, że można byłoby to pociągnąć, rozwinąć, pogłębić. Wszystko jest nieco powierzchowne, jakby ucięte, okrojone. Nie miałabym nic przeciwko temu, aby razem z Karolem na dłużej zanurzyć się w tym wszechogarniającym poczuciu beznadziei i rezygnacji. Z chęcią odwiedziłabym z nim więcej spelun przesiąkniętych zapachem alkoholu i papierosów, usiadła obok niego, gdy piłby piwo za piwem, może nawet sama wychyliłabym z nim kieliszek i zgubiła we własnych myślach. Z przyjemnością wybrałabym się z nim na Maltę, spontanicznie, nikt nie wie po co. A potem, pełna satysfakcji z tak dużej ilości spędzonego razem czasu, wyrwałabym się razem z nim z tego zamyślenia czy snu… albo i nie. Bo może nigdy byśmy się nie obudzili. Może okazałoby się, że nie spaliśmy, a to była rzeczywistość. Zabrakło mi właśnie długości, zajrzenia w głąb. Słowem: za krótko!, za mało!, chcę więcej!

„I tak dalej” wessało mnie na moment do swojego szaroburego, nic niewartego świata. Zamykając książkę, nie wiedziałam, czy wszystko to, co przydarzyło się Karolowi, jest prawdą, czy może czymś innym. Wiktor Orzeł wydaje się obiecującym pisarzem, tak więc pozostaje mi tylko życzyć mu dalszych sukcesów i liczyć na to, że za jakiś czas będzie dane mi przeczytać kolejną jego książkę – oby dłuższą!

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję autorowi, Wiktorowi Orłowi, oraz wydawnictwu Novae Res.

6 komentarzy:

  1. Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony książka zdaje się być ciekawa a z drugiej trochę się obawiam tego przytłaczającego klimatu. Mam nadzieję, że sama nie wpadnę w depresję jeśli po nią kiedyś sięgnę, co być może się stanie, skoro to tylko 136 stron pesymizmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko wskazuje na to, że nie jest to historia, która mogłaby mnie zainteresować. Wprawdzie nie mam nic przeciwko dusznej czy mrocznej atmosferze i beznadziei ogarniającej bohaterów, ale nie lubię, kiedy to jest jedyny temat powieści, gdy za tym nie stoi np. intryga kryminalna. Dlatego po tę książkę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężka tematyka, za to lekka objętość. Ciekawa jestem jak autorowi udało się zrealizować temat w tak małej ilości stron

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  4. Niekoniecznie teraz, ale za jakiś czas, będę miała odpowiedni nastrój do niej. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten autor pisał do mnie i proponował mi nawet zrecenzowanie książki, niestety jego maila odebrałem negatywnie bo nawet nie raczył sprawdzić czy pisze do faceta, czy do kobiety. Dobrze, że Tobie książka się spodobała, ja niestety nie widzę w niej niczego co mogłoby mnie w jakiś sposób zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na chwilę obniżonego nastroju idealna, żeby sięgnąć dna literatura. Hmm... słyszałam o tej książce ale wtedy zupełnie nie byłam w nastroju jeszcze bardziej się dobijać tą aurą bezsensowności, którą ocieka historia. Bardzo mnie jednak intryguje. Pewnie dam jej szansę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń