2 sierpnia 2017

[137] A to wszystko wina notesu – „Skaza” [recenzja premierowa]

Autor: Zbigniew Zborowski
Ilość stron: 402
Literatura: polska
Wydawnictwo: Znak
Moja ocena: 9/10
Wyzwania:






Paradoksalnie zmieszanie siebie samego z błotem trochę go uspokoiło. Pod względem emocjonalnym opadł na dno, od którego można było się już odbić z powrotem ku powierzchni uczuć. Powoli się wyprostował, wyrównał oddech. Czasu nie cofnę - pomyślał, wciskając się za kierownicę. - Co spieprzyłem, to pozostanie spieprzone. Ale mogę jeszcze ratować to śledztwo.

Zbigniew Zborowski urodził się w 1966 roku. Od 1991 roku jest dziennikarzem, a jako pisarz zadebiutował w 2013 roku książką „Nowy drapieżnik”. Poza tym jest podróżnikiem, nurkuje, a na co dzień spełnia się w roli męża oraz ojca dwóch synów. „Skaza” to jego czwarta książka, która premierę ma właśnie dzisiaj, 2 sierpnia 2017 roku.

Zostaje zamordowana młoda kobieta, doktorantka Zakładu Fizyki Jądrowej. Sprawą zajmuje się podkomisarz Bartosz Konecki, który niedawno wrócił do służby po tragedii, jaka go spotkała. Nikt mu nie ufa, w dodatku podkomisarz ma problemy z kontrolowaniem agresji. Jeszcze nie do końca poradził sobie z tym, co wydarzyło się zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Skupia jednak całą swoją uwagę na śledztwie. Sprawa jednak okazuje się bardziej zawiła, niż przypuszczano, a policjanci są zapędzani w ślepe uliczki. Nie tylko dlatego, że sprawca dobrze zatarł ślady, ale przede wszystkim dlatego, że morderstwo okazuje się mieć związek z tajemniczym, liczącym sobie ponad siedemdziesiąt lat notesem, który przemierzył kilka krajów Bliskiego Wschodu.

„Skaza” to według mnie bardzo dobry kryminał, który czyta się jednym tchem i od którego trudno się oderwać, pokazujący, że Polska kryminałem stoi. W niczym nie ustępujemy czy to skandynawskim, czy to amerykańskim twórcom kryminałów, a książka Zbigniewa Zborowskiego jest doskonałym tego przykładem. 

Akcja w „Skazie” prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony jest tu i teraz – Warszawa, czasy współczesne, sprawa morderstwa młodej kobiety i demony jeszcze nie tak dalekiej przeszłości, które nawiedzają Bartosza Koneckiego. Z drugiej – przeszłość, od lat wojny aż po współczesność; najpierw niemiecka Kolonia, potem Lwów, daleki Kazachstan, aż w końcu państwa takie jak Izrael, Egipt, Iran czy Syria. Muszę przyznać, że początkowo czułam lekkie, choć pozytywne zdezorientowanie – byłam zaintrygowana tym, w jaki sposób obie te płaszczyzny się łączą. Nie byłam jednak w stanie tego rozgryźć, udało mi się to dosłownie na kilka stron przed rozwiązaniem akcji, dlatego jestem pod wrażeniem intrygi, jaką skonstruował autor. Dodatkowo fantastycznie śledziło się akcję na obu tych poziomach. Przez długi czas wydaje się, że nic tutaj się nie łączy, nie ma punktów wspólnych, dlatego ta „niewarszawska” część książki jest w pewnym sensie odpoczynkiem od śledztwa i zupełnie inną, równie wciągającą historią. 

Po pół roku spędzonym na wyrzutach sumienia i łzawym użalaniu się nad sobą powoli zmieniał się w tłustawego tatuśka.
Miał to gdzieś. I choć myślisamobójcze opuściły go kilkanaście tygodni temu, nie czuł się specjalnie związany z tą cielesną powłoką. 
– Chrzanię cię, frajerze – wycedził, patrząc sobie w oczy.

Sprawą zajmuje się Bartosz Konecki. Policjant, którego życie pół roku wcześniej się zawaliło i który nie poradził sobie jeszcze z tragedią, która go spotkała. Jedni powiedzą – znowu gliniarz po przejściach, wściekły, agresywny, nieobliczalny. A ja powiem – człowiek. I nie będę narzekać, bo tak naprawdę mniej realistyczna byłaby dla mnie postać, która ma poukładane życie, żyje w szczęśliwym związku, ma gromadkę pięknych i mądrych dzieci, duży dom z ogródkiem i samochód prosto z salonu. Praca policjanta wiąże się z ryzykiem, a Konecki przekonał się o tym na własnej skórze. Spotkało go coś, przez co przeżył załamanie i nieomal stracił pracę. Powrót do policji nie oznacza pogodzenia się z przeszłością. Konecki po prostu odwraca swoją uwagę. Ale żal i złość nadal w nim tkwią i moim zdaniem autor bardzo dobrze to ukazał. Jest to świetnie skonstruowana postać, realistyczna i wiarygodna, taka, o których chce się czytać. 

Poza świetnym, zajmującym kryminałem jest to po prostu bardzo dobra książka. Napisana dobrym językiem, wyważona, sensowna i mimo dwóch płaszczyzn czasowych i przeróżnych miejsc akcji, niepowodująca, że czytelnik się gubi. Autor dobrze operuje słowem, widać jego solidny warsztat, a przy tym opowiada zajmującą, intrygującą historię. Czego chcieć więcej?

Cieszę się, że mamy w Polsce tak dobrych „kryminalistów”. Szczerze polecam Wam „Skazę” i mam nadzieję, że Wam również się spodoba. Ja natomiast czekam z niecierpliwością na kolejny tom, bo ponoć Bartosz Konecki ma się jeszcze pojawić. Ogromnie na to liczę, a autorowi życzę powodzenia. (I chyba muszę nadrobić zaległości, skoro ma jeszcze trzy książki w swoim dorobku!).

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.

8 komentarzy:

  1. Oj ciekawi mnie ta książka! Jedna z nielicznych polskiego autorstwa, które naprawdę mnie interesują :)

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to dobra okazja, by przekonać się do polskich autorów, naprawdę warto. :)

      Usuń
  2. Ta książka spodobała by się mojemu narzeczonemu, on lubi kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, to pierwsza recenzja "Skazy", którą czytam, i już mi się podoba! Będę mieć ten tytuł na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przeczytasz i Ci się spodoba. <3

      Usuń
  4. Namówiłaś mnie, zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń