8 sierpnia 2017

[138] Kryminał na diecie – „W linii prostej” [recenzja przedpremierowa]

Autor: Damien Boyd
Tytuł oryginału: As the Crow Flies
Ilość stron: 192
Literatura: angielska
Wydawnictwo: Editio
Seria: Kryminalna seria o komisarzu Dixonie  (tom I)
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:








Po głowie chodziły mu różne komunały, między innymi to, że cel uświęca środki, a także niefortunna mądrość głosząca, iż nie da się zrobić omleta, nie rozbijając jaj. Nie dało się jednak uciec przed prostym faktem: przekroczył granicę. W najgorszym razie czekało go postępowanie dyscyplinarne i nagana. W najlepszym przypadku mogło mu się upiec. Gra była warta świeczki.

Damien Boyd urodził się w Londynie. Jest prawnikiem specjalizującym się w prawie karnym. W 2013 roku zadebiutował w Wielkiej Brytanii jako pisarz, wydając książkę, która zapoczątkowała serię kryminalną z komisarzem Nickiem Dixonem. Obecnie seria ma już siedem tomów. Damien Boyd czerpie pomysły na książki z osobistych doświadczeń oraz z akt Koronnej Służby Prokuratorskiej. Już niedługo, bo 17 sierpnia 2017 roku, pierwsza część tej serii będzie miała swoją polską premierę jako „W linii prostej”.

Komisarz Nick Dixon zostaje poproszony o przyjrzenie się sprawie śmierci Jake’a Faytera. O pomoc prosi go jego ojciec, ponieważ Nick i Jake byli kiedyś partnerami wspinaczkowymi i dobrymi przyjaciółmi. Jake odpadł ze skały po tym, jak jego lina się odwiązała. Dixon wie, że Jake był zbyt doświadczonym wspinaczem, aby popełnić tak podstawowy błąd, jak złe zawiązanie węzła. Podejrzewa, że ktoś tę linę rozwiązał. Czy było to morderstwo? Nick Dixon coraz bardziej zagłębia się w sprawę. Okazuje się, że Jake zdobywał pieniądze z nielegalnego źródła. Kto mógł zabić Jake’a?

Mam bardzo ograniczone zaufanie do książek cienkich, więc kiedy zobaczyłam, jak chudziutka jest ta, od razu zadałam sobie pytanie: jak można napisać dobry kryminał i nie przekroczyć nawet dwustu stron? To możliwe? Ostrożnie, ale jednak z zaintrygowaniem zabrałam się za „W linii prostej” i ze zdumieniem stwierdziłam, że tak, można. To kryminał na diecie, ale nadal bardzo dobry kryminał, któremu niczego nie brakuje. 

Na pewno nietuzinkowym wątkiem, z którym jeszcze się nie spotkałam w książkach na taką skalę, jest wątek wspinania się po górach. Damien Boyd sam uprawia ten sport, tak więc w jego opisach widać, że wie, co mówi. Sama nie mam o tym zielonego pojęcia, więc wszystkie nazwy na przykład narzędzi czy w ogóle to, co robiły postacie w czasie wspinania, nastręczały mi trochę trudności, niemniej autor stworzył fajny klimat, w który udało mi się wczuć. Na końcu książki znajduje się zresztą krótki słowniczek, wyjaśniający kilka terminów z zakresu wspinaczki.

Najważniejsze jest jednak śledztwo. Co ciekawe, Nick Dixon zajmuje się sprawą śmierci Jake’a z początku jedynie dodatkowo, na prośbę jego rodziców, a w tym samym czasie prowadzi też inne śledztwo. Od jakiegoś czasu są obrabowywane domy, których właściciele niedawno zmarli. Dixon wraz z grupą innych policjantów uczestniczących w Operacji Sroka wykorzystuje podstęp, aby złapać złodzieja na gorącym uczynku. Wyobraźcie więc sobie – dwie sprawy, niecałe dwieście stron. I wszystko nadal ma sens, nadal jest ciekawie i sensownie poprowadzone. Kiedy jedno śledztwo się kończy, Dixon poważnie zabiera się za sprawę śmierci Jake’a. Odkrywa wiele nowych dowodów, ale orientuje się też, że Jake był zamieszany w coś nielegalnego. I wiele osób mogło czyhać na jego życie. Intryga poprowadzona jest naprawdę solidnie, a rozwiązanie jej zaskakujące. 

Także Nick Dixon jest warty zwrócenia na niego uwagi. Zazwyczaj w powieściach kryminalnych mamy do czynienia z aroganckimi policjantami, których najczęściej nikt nie lubi i którzy często działają wręcz na granicy prawa czy moralności. Jeśli więc zmęczył kogoś już ten motyw, może ze spokojem sięgnąć po „W linii prostej”, ponieważ Nick Dixon nie ma ani jednej z tych, bądź co bądź, oklepanych już cech. To sympatyczny mężczyzna w średnim wieku, dla którego najważniejsze jest rozwiązanie sprawy. Nie ma mrocznej przeszłości, nie przydarzyła mu się żadna tragedia. Jest samotny, w dodatku mieszka z psem i wszędzie go ze sobą zabiera, co od razu wzbudziło moją sympatię do niego. Kiedy chce się odprężyć, wybiera spośród małej kolekcji filmów, które widział już co najmniej kilkanaście razy. Nick Dixon jest normalny, zwyczajny i może to jest właśnie klucz do sukcesu? Może nie chodzi o to, żeby tworzyć najbardziej pokręcone postaci, aby zapadły w pamięć czytelnikowi? Może wystarczy po prostu zwykły, miły gość, którego się lubi i szanuje, taki jak Nick Dixon?

„W linii prostej” to kryminał dosłownie na jeden wieczór. Bardzo dobrze napisany, wciągający, intrygujący, bez zbytnio pokręconych postaci i udziwnionej fabuły. Klasyczny kryminał, o jaki, mam wrażenie, coraz trudniej w dzisiejszych czasach. Przy tym oryginalny ze względu na środowisko wspinaczkowe. Polecam, było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Czas chyba nieco bardziej przychylnym okiem spojrzeć na cieniutkie książki, bo okazuje się, że ilość stron jeszcze o niczym nie przesądza.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Editio oraz grupie Helion.

Premiera 17 sierpnia 2017 roku

6 komentarzy:

  1. Mam w planach tę książkę, teraz czuję się jeszcze bardziej zachęcona. :) Podoba mi się, że jest to zwykły, klasyczny kryminał bez żadnych udziwnień. Nie lubię, kiedy autorzy na siłę wprowadzają jakąś innowację, która okazuje się niewypałem...

    Pozdrawiam,
    Czytanie Naszym Życiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio, mam wrażenie, autorzy co raz bardziej silą się na coś, co ma czytelnika zaskoczyć. "W linii prostej" to przy tym naprawdę klasyczny kryminał, tak więc polecam. :)

      Usuń
  2. Faktycznie, nasze opinie brzmią bardzo zgodnie :) No właśnie, czy można stworzyć coś ciekawego na 200 stronach? Można :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo fajnie, że można, naprawdę pozytywnie mnie to zaskoczyło. :)

      Usuń
  3. Ostatnimi czasy staram otwierać się na nowe gatunki książek i myślę nad przeczytaniem jakiegoś niezłego kryminału. I muszę przyznać, że niewielka liczba stron zapełniona ciekawym śledztwem, a w dodatku sympatyczny główny bohater sprawiły, że będzie to jedna z tych pozycji, które zdecydowanie wezmę pod uwagę przy wyborze następnej lektury :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to dobra książka, by zacząć przygodę z kryminałami. :)

      Usuń