7 lutego 2018

[171] Trochę tak, a trochę nie – „Hańba”


Po „Hańbę” nie sięgnęłabym, gdyby nie studia. O tej książce nie słyszałam niczego, a nazwisko autora jedynie obiło mi się o uszy (albo raczej… o wzrok?, zawsze zastanawiałam się, jak czyta się to nazwisko). Czytałam ją na zajęcia w kontekście postkolonializmu, ale gdyby nie to, że wiedziałam, na co zwracać uwagę, raczej nie doszukałabym się tutaj takiego drugiego dna. A mimo wszystko „Hańba” nadal pozostałaby dla mnie lekturą dobrą, ciekawą, choć niepozbawioną wad.


David Lurie jest wykładowcą uniwersyteckim w średnim wieku. Ma za sobą dwa nieudane małżeństwa, a największą miłością jego życia jest poezja romantyczna. Pewnego razu David nawiązuje romans ze swoją studentką. Gdy prawda wychodzi na jaw, traci wszystko – pracę, szacunek i życiowy spokój. Aby odpocząć, wyjeżdża na prowincję do swojej córki Lucy. Tam styka się z zupełnie inną kulturą i innym pojmowaniem życia. Jak poradzi sobie w tej sytuacji? Czy trudne wydarzenia, jakie będą miały miejsce w jego życiu, coś w nim zmienią?

Być dobrym człowiekiem. Niezłe postanowienie w mrocznych czasach.

Mieliście kiedyś tak, że pewien element książki postrzegaliście zarówno jako wadę, jak i zaletę? Brzmi dziwnie, sprzecznie i niemożliwie, ale właśnie tak mam w przypadku „Hańby”. A rzecz dotyczy bohaterów. Na kartach książki poznajemy ich wielu i każdy z nich na swój sposób jest ciekawy, wyrazisty, jakby zaznaczony grubą kreską, ale jednocześnie przez całą długość książki odnosiłam wrażenie, że ich portrety psychologiczne nie są szczególnie pogłębione. Tak jakby ta gruba, wyraźna kreska była tylko konturem postaci, i nic więcej. Jakby ci bohaterowie nie byli wypełnieni żadnymi kolorami. Weźmy głównego bohatera. David Lurie to niesamowicie interesująca postać (bo – przynajmniej z mojej perspektywy – zdecydowanie nie jest interesującym mężczyzną, mimo że powodzenie u kobiet ma). Jest wykładowcą uniwersyteckim zafascynowanym romantyzmem, ale nie znosi swojej pracy, bo wykłada przedmiot zupełnie niezgodny z zainteresowaniami. Wydaje się nie przystawać do dzisiejszego świata, najprostsze rzeczy odbiera całkowicie inaczej niż inni ludzie, a siebie, swoje życie i świat wokół opisuje w niezwykle poetycki sposób. Kreowany jest – niczym romantycy – na wybitną jednostkę, która nie pasuje do tego świata, jest nierozumiana przez innych ludzi i odznacza się sporym poczuciem indywidualizmu. Za taką fasadą kryją się oczywiście inne, mniej pochlebne cechy (choć mam wrażenie, że Davida można odbierać na różne sposoby – przynajmniej takie wnioski nasunęły mi się po zajęciach, na których omawialiśmy „Hańbę”). Jednocześnie mam wrażenie, że ta postać jest bardzo zero-jedynkowa i w gruncie rzeczy mało realistyczna. Odznacza się zestawem kilku cech, który można zauważyć właściwie na samym początku książki, i do końca pozostaje dość przewidywalna. Podobnie jest z innymi bohaterami. Wszyscy są jacyś, tego Coetzeemu nie sposób odmówić, jednak przez fakt, że te postaci bardzo łatwo odczytać, a żadna z nich nie okazuje się dynamiczna, przewidywalność ich reakcji może niekiedy znużyć.

Żadne zwierzę nie dopatrzy się sprawiedliwości w karze wymierzonej za to, że posłuchało własnego instynktu.

Opis tej książki (zarówno od wydawcy, jak i mój – bardzo trudno jest zarysować fabułę tej książki tak, aby nic nie zaspoilerować) jest nieco mylący, tak naprawdę nie wskazuje tego, o czym będzie ta książka. Wbrew pozorom nie opowiada tylko o tym, jak cały świat obraca się przeciwko Davidowi, kiedy wychodzi na jaw, że miał romans ze studentką. Fabuła tej książki idzie dużo, dużo dalej, zahaczając o wiele ciekawych wątków. Jest więc wspomniany postkolonializm – David, człowiek z wielkiego miasta, jedzie na prowincję do swojej córki, gdzie styka się z zupełnie innym życiem, inną kulturą, choć przecież nie przekroczył granicy państwa. Jest wątek związków homoseksualnych, wątek gwałtu i tego, co kobieta powinna zrobić, kiedy zostanie zgwałcona, jest wątek usypiania zwierząt, gdy są chore lub nikt nie chce ich adoptować. Tę książkę można czytać na różne sposoby i pod różnymi kątami, ale wszystko w jakiś sposób sprowadza się do moralności, odpowiedzialności za swoje czyny czy po prostu do natury człowieka. Choć z pewnością trzeba mieć też wiedzę na temat historii RPA, kolonializmu i apartheidu, żeby w pełni zrozumieć – nienachalne, trzeba przyznać – tło tej książki, jakim moim zdaniem jest właśnie postkolonializm. 

Największy problem miałam jednak ze stylem. John Maxwell Coetzee jest noblistą (2003 rok). Po laureacie Literackiej Nagrody Nobla spodziewałabym się lepszego warsztatu. „Hańba” napisana jest często aż nazbyt prostym językiem, a narracja brzmi raczej jak suche sprawozdanie. Przypuszczam, że tak miało być, że to celowy zabieg, niemniej akurat do mnie taki styl nie przemawia. Miejscami oczekiwałabym nieco bardziej wyszukanego słownictwa, zamiast prostych, krótkich zdań. Tymczasem takie pojawia się tylko w przypadku romantycznych, poetyckich wynurzeń Davida, które czytałam raczej z przymrużeniem oka. 

Mimo że „Hańba” dostała ode mnie stosunkowo niską ocenę (jak na mnie!, zwykle jestem dość hojna), nie żałuję przeczytania tej książki i nie uważam jej za złą. Coetzee zaciekawił mnie jako autor i myślę, że to nie było moje ostatnie spotkanie z tym pisarzem. Jeśli jeszcze nie czytaliście „Hańby”, mimo paru zgrzytów serdecznie ją polecam. Naprawdę ciekawa książka, która potrafi zaprzątnąć myśli na niemałą chwilę.

Informacje o książce:
Autor: John Maxwell Coetzee
Tytuł oryginalny: Disgrace
Ilość stron: 268
Literatura: południowoafrykańska (w jęz. ang.)
Wydawnictwo: Znak
Moja ocena: 6/10

8 komentarzy:

  1. Nie słyszałam jeszcze o tej książce. Możliwe, że ją przeczytam, ale dopiero za jakiś czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę na przyszłość miłej lektury. :)

      Usuń
  2. Brzmi intrygująco tytuł, fajnie piszesz recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka czasem przewija mi się gdzieś na blogach i nie zdziwiłabym się, gdybym w końcu ją kiedyś przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Przyznam szczerze, że ja na nią nigdy nie trafiłam i przed przeczytaniem nawet o niej nie słyszałam.

      Usuń
  4. Nie słyszałam jeszcze o tym autorze ani książce.

    https://piesnapunkcieksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak więc polecam zwrócić uwagę, może akurat trafi w Twój gust. :D

      Usuń