16 kwietnia 2018

[184] Krwawo i brutalnie w Lublinie – „Grzech”



Jakiś czas temu naszła mnie ogromna ochota na mocny thriller lub kryminał. Przejrzałam swoją biblioteczkę, głównie tę na Legimi, i wytypowałam kilka tytułów. Wśród nich był „Grzech” Maxa Czornyja, o którym słyszałam co nieco dobrego, ale nigdy nie zagłębiłam się w opinie o tej książce ani też nie czułam, że będę musiała koniecznie po nią sięgnąć. Pomyślałam jednak, że polskich serii kryminalnych nigdy za wiele i z przyjemnością postanowiłam trochę pogrzeszyć… Grzeszenie trwało całe dwa dni, bo tyle czasu zajęło mi przeczytanie debiutanckiej książki Maxa Czornyja. Fabuła wciągnęła mnie jak nigdy, a do tego właśnie na coś takiego miałam ochotę – krwawy, brutalny kryminał. I tym właśnie zaskoczył mnie „Grzech”.


Żona lubelskiego pisarza, Roberta Wolskiego, nie wróciła do domu. Mężczyzna znalazł w skrzynce na listy anonimowy list, który jest jedynym dowodem na to, że Marta nie uciekła od męża. Sprawa wygląda poważnie, zwłaszcza dlatego, że w Lublinie doszło już do serii zaginięć kobiet. Odnajdywane zwłoki są mocno okaleczone, ale nikt nie jest w stanie wskazać klucza, według którego zabójca dobiera ofiary. Śledztwo prowadzi wybuchowy komisarz Eryk Deryło. Wkrótce okazuje się, że sprawa dotyczy także bezpośrednio jego…

Prędkość przeczytania tej książki świadczy chyba najlepiej o tym, jak bardzo mi się podobała i jak bardzo dobra była. Jeśli wszystko układa się w logiczną całość, fabuła trzyma w napięciu, a całość jest sprawnie napisana, to kryminały takie jak „Grzech” po prostu się połyka. Co prawda ostatnimi czasy coraz to nowsi polscy kryminaliści niesamowicie się mnożą, nie zdziwiłabym się więc, gdyby sporo czytelników przeszło obok debiutu Czornyja obojętnie, stwierdzając, że to kolejny, pewnie niczym niewyróżniający się kryminał z ekscentrycznym policjantem na czele. W jakimś sensie nawet sama tak zrobiłam. Jednak cieszę się, że właściwie nieco przypadkiem przeczytałam „Grzech”. Z jednej strony trzeba przyznać, że debiut Maxa Czornyja wpisuje się w typowe ramy współczesnego kryminału – jest nieco zmęczony pracą, wybuchowy komisarz prowadzący śledztwo, jest wynaturzona, brutalna zbrodnia i zabójca działający z zimną krwią, pogrywający sobie z policją jak chce. Wszystko, co znamy, nic nowego, a jednak uważam „Grzech” za jeden z najlepszych polskich kryminałów, jaki czytałam kiedykolwiek, a już na pewno najmocniejszy. 

Z natury przecież wszyscy jesteśmy źli, a tylko staramy się udawać świętych.

Max Czornyj nie oszczędza ani swoich bohaterów, ani czytelników. Serwuje drastyczne opisy miejsc zbrodni, tworzy profil przerażającego, niebezpiecznego mordercy, lubującego się w brutalnych zabójstwach. Gdyby te sprawy były prawdziwe, zabójca z pewnością byłby sądzony za zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a po odsiedzeniu wyroku zostałby objęty przepisami ustawy o bestiach. To ten kaliber. Trzeba powiedzieć to jasno – „Grzech” to kryminał dla ludzi o mocnych nerwach, którym niestraszne są wymyślne, brutalne zbrodnie, w dodatku opisane tak plastycznie. Ja nie byłam na to przygotowana i chyba dzięki temu brutalność mordercy grasującego w Lublinie uderzyła mnie ze zdwojoną siłą. Bo trzeba przyznać, że naprawdę rzadko autorzy stawiają na aż tak duże okrucieństwo. A jeszcze rzadziej potrafią przedstawić je tak realistycznie, że włos jeży się na karku. Maxowi Czornyjowi świetnie się to udało. Chapeau bas!

O dobrych książkach pisze się najtrudniej, więc nie mam nic więcej do dodania. Może tylko to, że przebieram już nogami i niecierpliwie czekam na chwilę czasu wolnego (od egzemplarzy recenzenckich głównie), aby móc sięgnąć po drugi tom cyklu z komisarzem Erykiem Deryłą, po „Ofiarę”, która pachnie jeszcze świeżością (premiera odbyła się 4 kwietnia br.). Jeżeli Max Czornyj debiutuje w takim stylu, to aż boję się pomyśleć, na co jeszcze go stać.

Informacje o książce:
Autor: Max Czornyj
Ilość stron: 400
Literatura: polska
Wydawnictwo: Filia
Seria: Komisarz Eryk Deryło (tom I) 
Moja ocena: 9/10

5 komentarzy:

  1. Tyle już czytałam pozytywnego o tej książce, ale najbardziej kusi mnie to, że jej akcja dzieje się w Lublinie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jesteś z Lublina? :D Jeśli tak, to polecam. Co prawda ja nie znam tego miasta, ale uwielbiam trylogię o Marku Benerze Roberta Małeckiego, która rozgrywa się w Toruniu, z którego pochodzę. Jak się zna miejsca, o których jest mowa, to jeszcze bardziej można się wczuć w fabułę. :D

      Usuń
    2. Jak to trylogia ,bo dla mnie Toruń jest też bliski sercu.

      Usuń
  2. Mało czytam kryminałów ale po twojej recenzji muszę się odwarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. W Polsce mamy tylu wspaniałych kryminalistów. :D

      Usuń