12 października 2018

#151 Czytało się (19): Październik, cz. 1 | Wpływ wojny na żołnierza, miasto jako główny bohater książki i o tym, jak naprawić popełnione błędy


W dzisiejszym Czytało się powrót do źródeł, czyli do początków tego bloga. Przedstawię Wam trzy książki, które recenzowałam w pierwszym miesiącu swojej działalności na Bohaterze Fikcyjnym. Będzie coś o tym, jak wojna wpływa na żołnierza, będzie o powieści, w której główną rolę gra pewne miasto, i o naprawianiu błędów. Zapraszam!




Okładki pochodzą z lubimyczytac.pl.

Żółte ptaki

Cytat z recenzji: „Żółte ptaki” to nie tylko niesamowity debiut, ale także zarówno szokująca, jak i wzruszająca książka napisana niewiarygodnie pięknym, niekiedy poetyckim wręcz językiem. Mimo że tematyka wojenna w literaturze nie należy do rzadkich, to Kevin Powers z pewnością stworzył dzieło oryginalne.
Opinia po latach: Książką, do której, myślę, zawsze będę miała sentyment, bo to jej recenzję jako pierwszą opublikowałam na tym blogu. Zrobiła na mnie spore wrażenie, które utrzymuje się do dzisiaj, mimo że szczegóły fabuły już się zatarły. Książka Powersa to opowieść o wojnie, ale od takiej wewnętrznej, ludzkiej strony. Autor kładzie tu nacisk na myśli i uczucia bohatera, pokazuje też, co wojna robi z żołnierzem. Warto przeczytać, bo czuć w niej prawdę – Kevin Powers sam jest weterenam wojny w Iranie i doskonale wie, o czym pisze.

Zimowa opowieść

Cytat z recenzji: Pewne jest jednak to, że Helprin napisał dzieło niezwykłe. W mistrzowski sposób stworzył postaci i wątki, które idealnie splatają się ze sobą i są przyczyną następnych. Pokazał coś oryginalnego, nie wpisującego się w ramy gatunkowe i bardzo złożonego.
Opinia po latach: Uwielbiam Helprina i ogromnie żałuje, że wydano tylko jego trzy powieści (z których dostępne są w sumie tylko dwie i tylko te dwie czytałam). Chciałabym lepiej poznać tego autora. Jeśli chodzi o „Zimową opowieść”, była to dla mnie przede wszystkim książka o mieście, opowieść o Nowym Jorku pokazywanym nieustannie w zimowej scenerii, mimo upływającego czasu (fabuła rozciągnięta jest na ok. sto lat). Autor wykreował tu mnóstwo przeciekawych postaci, ale dla mnie najważniejszym bohaterem zawsze będzie Nowy Jork. Jeśli szukacie książki, w której miasto gra pierwsze skrzypce, to to jest bardzo dobra pozycja.

Jej wszystkie życia


Cytat z recenzji: Kate Atkinson stawia pytanie, nie udzielając przy tym odpowiedzi. Być może pokazuje swoje zdanie, poglądy, nie stawia jednak kropki, nie próbuje przekonać do nich czytelnika.
Opinia po latach: To jest książka, o której śmiało można mówić, że główny bohater umiera, i nie będzie to spoiler. Główna bohaterka, Ursula, umiera bowiem kilka czy nawet kilkanaście razy na kartach tej powieści – i o to tu chodzi. W każdym kolejnym życiu, po odrodzeniu się, ma szansę naprawić błąd z poprzedniego życia, który doprowadził do jej śmierci. Koncept ciekawy, na pewno warto go poznać. Poza tym to także opowieść zahaczająca o tematykę wojenną, trochę miejsca poświęcono też więzom rodzinnym. Drugi tom od dłuższego już czasu czeka u mnie na półce, ale jakoś jeszcze się nie zabrałam. Może to odpowiedni moment.

I to już wszystko na dziś. Dajcie znać, czy do którejś z tych książek udało mi się Was przekonać, a jeśli chcecie więcej o nich poczytać, nie zapomnijcie zajrzeć do podlinkowanych recenzji!

7 komentarzy:

  1. Z tych trzech książek czytałam tylko ,,Jej wszystkie życia'' i podobnie jak ty jeszcze nie zapoznałam się z drugim tomem. Zastanawiam się po zapoznaniu się z tym postem nad sięgnięciem po ,,Zimowe opowieści.''

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bardzo! Nie jest to łatwa książka, ale na pewno satysfakcjonująca. :)

      Usuń
  2. "Jej wszystkie życia" chciałabym przeczytać :)
    pozdrawiam

    mojaszafamodnaszafa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się że nie czytałem żadnej z nich, ale jeszcze nadrobię.

    gesiepioroo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, nawet nie wiedziałam, że "Jej wszystkie życia" mają drugi tom!

    OdpowiedzUsuń