27 października 2018

[225] Wszystko płynie – „Powtórka”


To, że Polska kryminałem stoi, to jedno. To slogan powtarzany już od jakiegoś czasu, jak najbardziej odpowiedni do rzeczywistości i prawdziwy, ale już nieco wytarty. Zaczynam jednak myśleć, że kryminałem zaczyna stać też Toruń. Ten, kto się orientuje, na pewno wie, że kręci się tu co najmniej dwóch takich, którzy wymyślają takie zbrodnie, jakich Toruń jeszcze nie widział (no dobra, może przesadzam, ale uwierzcie – w gruncie rzeczy Toruń to dość spokojne miasto), i sprawiają, że niedługo zacznę się bać wychodzenia z domu. Dzisiaj o pierwszym tomie trylogii Marcela Woźniaka pt. „Powtórka” z nie do końca emerytowanym Leonem Brodzkim na czele.


Leon Brodzki to gwiazda toruńskiej policji, ale właśnie odchodzi na zasłużoną emeryturę. Planuje skupić się na zaniedbywanej dotąd dorosłej już córce, z którą przez swoją pracę miał cały czas napięte relacje. W końcu może umówić się z nią na obiad i wywiązać się z obietnicy… Życie jednak pisze dla niego inny scenariusz i Brodzki zmuszony jest wrócić do pracy. Pewien mężczyzna odnajduje w zniczomacie odcięty ludzki palec. Natychmiast zostaje wezwana policja. Szybko okazuje się, że jest to palec młodej dziewczyny, którą chwilę później odnaleziono martwą w starej garbarni nieopodal. Dziewczyna wychowywała się w domu dziecka i była w ciąży – cudem ocalały chłopiec leżał pod ciałem matki z jeszcze nieodciętą pępowiną. Zbrodnia przypomina sprawę, którą Brodzki zajmował się u progu swej kariery, prawie trzydzieści lat wcześniej. Morderca nazywający siebie Heraklitem chce, by Brodzki jeszcze raz przeszedł przez piekło makabrycznych wydarzeń. 

Centralną postacią tej książki jest niewątpliwie Leon Brodzki – mężczyzna w średnim wieku, po rozwodzie, choć mający dużo młodszą od siebie partnerkę, nadal atrakcyjny i wysportowany. Leon w dobie tych wszystkich policjantów czy detektywów z mroczną przeszłością i stosem problemów osobistych wydaje się całkiem normalny. Ma co prawda trudne relacje z córką i mimo rozwodu chyba nadal kocha byłą żonę, ale to nic szczególnego. Jako syn najpierw milicjanta, a potem, po zmianach ustrojowych, policjanta, Franciszka Brodzkiego, wybór takiej ścieżki zawodowej był dla niego dość oczywisty. Już na początku kariery wsławił się brawurowymi akcjami, najpierw doprowadził do ujęcia mordercy „dziewczyny w czerwonym płaszczu” i przyczynił się do wykonania ostatniego wyroku kary śmierci w Polsce, a niedługo potem uratował swojego ojca przed kibolem z nożem podczas obstawiania meczu piłkarskiego – mimo że sprawa zakończyła się śmiercią napastnika, Brodzki już wtedy zyskał sławę większą od ojca. Wszystko wygląda i brzmi idealnie, lepszego początku kariery nie mógł sobie wymarzyć, a jednak – przeszłość powraca do niego ze zdwojoną siłą. Wiele wskazuje na to, że jego ojciec miał sporo za uszami, nie działał do końca legalnie. Ktoś o tym wie i teraz nie tylko Leon jest w niebezpieczeństwie, ale także jego bliscy, w tym jego córka Sara. Brodzki daje się poznać z jednej strony jako twardy gliniarz, stojący na straży ładu i porządku w swoim mieście, z drugiej jako zwykły człowiek, który kiedyś przedłożył karierę zawodową nad życie prywatne i teraz zbiera tego gorzkie owoce. Jest interesującą postacią, która dobrze prowadzi czytelnika po zawiłościach śledztwa, pięknych toruńskich sceneriach, a także po – w gruncie rzeczy – własnym, osobistym życiu. 

Mówi się, że morderca wraca na miejsce zbrodni. Cóż. Wraca na nie także detektyw.

Akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku dni, więc czytelnik ma dość szczegółowy wgląd w śledztwo i poczynania zarówno policjantów zaangażowanych w sprawę, jak i samego sprawcy, który wodzi ich za nos. Trudno nudzić się przy „Powtórce”, autor zadbał o to, by ciągle się coś działo, a więc jest to dość szybka jazda bez trzymanki, obfitująca w ciekawe zwroty akcji, świetnie nakreślonych bohaterów i zaskakujące zakończenie, które bynajmniej nie kończy wszystkiego. Bo trylogia z Leonem Brodzkim jako całość to historia skupiająca się na poszukiwaniach tego, który jest sprawcą całego zamieszania. „Powtórka” to jedynie początek – o czym przekonuje się także sam Leon Brodzki. Już po tym tomie widać, że autor ma misternie ułożony plan i skutecznie będzie go realizował w następnych dwóch tomach. 

O ile jednak fabuła jest naprawdę bardzo dobrze wymyślona, a bohaterowie – wszyscy, nie tylko Leon Brodzki – świetnie wykreowani, przemyślani i niezwykle prawdziwi, o tyle nieco problemów nastręczał mi czasem styl autora i częściej niż czasem fatalne przygotowanie książki pod względem korekty. Jeśli chodzi o to pierwsze – „Powtórka” nie jest literackim debiutem Marcela Woźniaka, jednak można powiedzieć, że jest to debiut prozatorski, fabularny i widać, że to początki. Zwłaszcza na pierwszych kilkudziesięciu stronach, kiedy akcja jeszcze za bardzo się nie rozkręciła i kiedy Woźniak wprowadza na scenę bohaterów, z którymi przyjdzie nam podążać śladami mordercy, widać kilka typowych problemów początkującego pisarza. Autor ze sporą dokładnością opisuje na przykład wygląd bohaterów – opis Leona zajmuje mniej więcej półtorej strony i może w kontekście około czterystu pięćdziesięciu stron – a tyle około liczy sobie książka – jest to dość mało, warto jednak zauważyć, że stopuje akcję, wypada dość nienaturalnie (bo ekspozycja zazwyczaj w prozie jest nienaturalna – tzn. jeśli ktoś nie robi tego dobrze, a mało kto robi), jest suche i na tym etapie niepotrzebne. Informacje podawane na tacy mają tendencję do niezapadania w pamięć, dużo lepiej jest wtrącać je mimochodem. Drugą rzeczą są wstawki, które z punktu widzenia klimatu czy też umiejscowienia akcji w konkretnej przestrzeni może i mają sens, ale już z perspektywy fabularnej ani trochę. I są to na przykład długaśne opisy Torunia, które brzmią raczej jak artykuł z Wikipedii albo zbiór ciekawostek z przewodnika turystycznego i nie mają żadnej wartości dla akcji powieści (patrz: np. strony 91-94). Czasami miałam wrażenie, że autor zapominał, co pisze – dosłownie i w przenośni. W przenośni, ponieważ miejscami ta książka nie brzmi jak kryminał i ma momenty, które do tego gatunku nijak nie pasują, dosłownie, bo zdarzało się, że te same powiedzenia czy ciekawostki pojawiały się co najmniej dwa razy w dość małym odstępie (np. wzmianka o Neronie i Bydgoszczy – s. 93 i s. 303; żart powtarzany dwa razy bardzo zapada w pamięć). To pierwsze jednak powinien wyłapać redaktor, to drugie – korekta. O ile to pierwsze zapewne było, o tyle w drugie zwyczajnie nie wierzę. „Powtórka” jest żenująco pełna od błędów. Właściwie wszystkich rodzajów. I jestem naprawdę zniesmaczona tym, że tak duże wydawnictwo najwyraźniej na tym oszczędza. (A na miejscu autora byłabym okropnie zła). Źle zapisywane dialogi, brakujące przecinki albo przeciwnie, postawione niepotrzebnie lub w złym miejscu (np. oddzielające podmiot od orzeczenia, błąd szerzący się z prędkością światła, jeden z najgłupszych, jaki może być i absolutnie niemogący przydarzyć się korektorowi), błędy składniowe, błędy szyku, gramatyczne, nawet ortograficzne („z pod”, brrr!). Wszystko, co sobie wymarzycie, znajdziecie w „Powtórce”. I rzadko w recenzjach poruszam temat korekty, nawet jeśli w danej książce zauważyłam kilka błędów. Zdarza się każdemu. Tutaj zdarzyło się dużo za dużo.

Żeby jednak zmazać trochę to wrażenie narzekania po ostatnim akapicie – „Powtórka” to świetny, przemyślany i dopracowany w sferze fabularnej kryminał, a o to przecież chodzi. Sama pochłonęłam tę książkę w półtora dnia i chciałam więcej od razu (a nie miałam – przestrzegam więc, zaopatrzcie się od razu w całą trylogię). Niech to będzie najlepsza rekomendacja. Warto poznać Leona Brodzkiego i zagłębić się wraz z nim w śledztwo, które zaprowadzi go do jego własnej przeszłości i zagrozi jego przyszłości. Polecam!

Informacje o książce:
Autor: Marcel Woźniak
Ilość stron: 464
Literatura: polska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Leon Brodzki (tom I) 
Moja ocena: 8/10

4 komentarze:

  1. Narzekania też są dobre :) Na jesienne wieczory w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż w tym roku naprawdę nie mieliśmy co narzekać na jesień. :D

      Usuń
  2. Kurczę, te błędy jednak strasznie mnie zniechęcają. Nie sięgnę raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mimo wszystko zachęcam, bo czyta się kosmicznie szybko. Wciąga, nawet mimo błędów. :D

      Usuń