Przepraszam za te ostatnio bardzo żółte zdjęcia. To już ostatnie z tej „sesji”, nigdy więcej nie będę robić zdjęć wieczorem... -.- #teamTylkoNaturalneŚwiatło |
Pamiętacie jeszcze nowy gatunek literacki, o którym opowiadałam Wam w zeszłym roku – LitRPG? To gatunek czerpiący z rozgrywek tzw. role–playing games, w których można wcielić się w bohatera i kierować nim dzięki własnej wyobraźni lub zaplanowanemu scenariuszowi, a także z komputerowego odpowiednika gier RPG, czyli MMORPG, a ściślej rzecz ujmując – VRMMORPG, czyli gier, w których gracze za pomocą specjalnych urządzeń dosłownie wchodzą w wirtualną rzeczywistość. LitRPG zawiera w sobie elementy RPG, MMORPG i VRMMORPG, ale zachowuje formę literacką. Książki z gatunku LitRPG są opowieściami o tym, jak postać wykreowana przez autora wchodzi w świat wirtualnej rzeczywistości. Nie jest to więc typowe fantasy, bowiem cały czas czytelnik wie, że świat, po którym porusza się główny bohater, nie jest rzeczywisty, a wirtualny. Nie jest to też gra paragrafowa (jak wielu błędnie zakładało, gdy wychodziła pierwsza część cyklu Machanienki), ponieważ czytelnik nie ma wpływu na poczynania głównego bohatera. Z gier MMORPG zaadaptowano komunikaty systemowe i ich mechanikę – ani na chwilę nie zapominamy, że jest to świat wirtualny, ponieważ przypominają nam o tym ciągle zdobywane levele, umiejętności, podnoszące się statystyki i ubywające punkty życia czy energii. A także dwunastogodzinna przerwa na odrodzenie się w przypadku śmierci. Krótko mówiąc – to połączenie idealne dla tych, którzy lubią zarówno książki, jak i gry komputerowe.