31 marca 2019

[243] Barliona – grałabym! – „Droga Szamana. Etap drugi: Gambit Kartosa”

Przepraszam za te ostatnio bardzo żółte zdjęcia. To już ostatnie z tej „sesji”, nigdy więcej nie będę robić zdjęć wieczorem... -.- #teamTylkoNaturalneŚwiatło
Pamiętacie jeszcze nowy gatunek literacki, o którym opowiadałam Wam w zeszłym roku – LitRPG? To gatunek czerpiący z rozgrywek tzw. role–playing games, w których można wcielić się w bohatera i kierować nim dzięki własnej wyobraźni lub zaplanowanemu scenariuszowi, a także z komputerowego odpowiednika gier RPG, czyli MMORPG, a ściślej rzecz ujmując – VRMMORPG, czyli gier, w których gracze za pomocą specjalnych urządzeń dosłownie wchodzą w wirtualną rzeczywistość. LitRPG zawiera w sobie elementy RPG, MMORPG i VRMMORPG, ale zachowuje formę literacką. Książki z gatunku LitRPG są opowieściami o tym, jak postać wykreowana przez autora wchodzi w świat wirtualnej rzeczywistości. Nie jest to więc typowe fantasy, bowiem cały czas czytelnik wie, że świat, po którym porusza się główny bohater, nie jest rzeczywisty, a wirtualny. Nie jest to też gra paragrafowa (jak wielu błędnie zakładało, gdy wychodziła pierwsza część cyklu Machanienki), ponieważ czytelnik nie ma wpływu na poczynania głównego bohatera. Z gier MMORPG zaadaptowano komunikaty systemowe i ich mechanikę – ani na chwilę nie zapominamy, że jest to świat wirtualny, ponieważ przypominają nam o tym ciągle zdobywane levele, umiejętności, podnoszące się statystyki i ubywające punkty życia czy energii. A także dwunastogodzinna przerwa na odrodzenie się w przypadku śmierci. Krótko mówiąc – to połączenie idealne dla tych, którzy lubią zarówno książki, jak i gry komputerowe.

22 marca 2019

[242] Polowanie na suwalską czarownicę – „Inkub” [recenzja przedpremierowa]


Nigdy nie byłam w Suwałkach, nigdy w ogóle nie byłam na Podlasiu, ale kiedy tak czytam książki Artura Urbanowicza, myślę sobie, że muszę kiedyś nadrobić te zaległości. Okej, umówmy się, akurat „Inkub” fabułą nie bardzo zachęca do wycieczek krajoznawczych w tamte tereny, ale z pewnością intryguje. Suwalszczyzna jawi się tutaj jako trochę zapomniane miejsce, pełne tajemnic i czekające na odkrycie… a może wcale nie? Może lepiej pozostawić przeszłość w spokoju?

21 marca 2019

#170 TBR na wiosnę 2019 – czyli miszmasz na najtrudniejszy okres na studiach


Kompletnie nie umiem w TBR-y, dotąd żadnego nie udało mi się w pełni wyczytać, ale nie zrażam się i brnę w to dalej. A może teraz się uda? ;) Dzisiaj przedstawię Wam 12 książek, które mam zamiar przeczytać w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Będą to głównie dość lekkie książki, chociaż nie tylko, będzie kilka zekranizowanych po to, żebym mogła nadrobić filmy, będzie też jedna lektura, bo kto powiedział, że nie można jej wrzucić w TBR? ;) Najbliższe trzy miesiące upłyną mi pod znakiem pisania licencjatu i uczenia się do egzaminów, bo koniec studiów (przynajmniej I stopnia) jest już blisko. Dlatego od książek będę oczekiwać głównie przyjemności, łatwości czytania i działania na mnie odprężająco. To co? Zapraszam! :)

19 marca 2019

[241] „Nikt nigdy nie powinien myśleć, że musi znosić swój ból w milczeniu”* – „Drogi Evanie Hansenie”


Na początek, zanim przejdę do książki, trochę prywaty. Kiedy ja byłam nastolatką, powiedzmy tak w okresie gimnazjalnym (czyli jakieś 6–9 lat temu), książki młodzieżowe były zupełnie inne niż dzisiaj. Z jednej strony był ogromny bum na paranormal romance, czyli wszelkie opowieści o wampirach, bardziej lub mniej upadłych aniołach, nastolatkach obdarzonych tajemnymi mocami itd. Z drugiej zaś, jeśli chciało się przeczytać coś o problemach nastolatków, o codzienności, z którą muszą się mierzyć, to nie bardzo był wybór, bo z zagranicy nie docierały do nas takie tytuły, a na naszym polskim podwórku jeśli już takie powstawały, to nie dotykały w wystarczającym stopniu takich tematów, jakie faktycznie interesowały młodzież, nie mówiły młodzieżowym językiem i czuć w nich było dystans między autorem a odbiorcą (i miały koszmarne okładki)**. Szybko się do literatury młodzieżowej zniechęciłam, bo nie odnajdywałam tam niczego dla siebie, i właściwie chyba dość młodo zaczęłam sięgać po „dorosłe” książki (dla przykładu: w wieku 14 lat pochłonęłam trylogię Millennium, która do najłagodniejszych nie należy, pokochałam też wtedy Stephena Kinga). Dlatego cieszy mnie, że dzisiaj młodzież ma możliwość sięgnięcia po książki, które poruszają ważne tematy, które dotychczas były niejako tabu, i że ja, jako dorosła już (niestety) osoba, mogę również odnaleźć w tych książkach coś dla siebie i nadrobić to, czego sama nie dostałam te kilka lat temu.

16 marca 2019

[240] Poświęcenie na całe życie – „Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci”



Pamiętacie niedawne strajki rodziców niepełnosprawnych dzieci w Sejmie? Ludzie, którzy się tam znaleźli, to tylko malutki wycinek dużej grupy. Życie rodziców tych najciężej chorych dzieci to poświęcenie siebie – na zawsze. Bycie przy nich dwadzieścia cztery godziny na dobę, pomaganie im w najprostszych, najbardziej podstawowych czynnościach, a gdzieś w tym wszystkim walka o każdy grosz, bo pieniędzy na zapewnienie im komfortowego życia zawsze brakuje. I tylko jedno życzenie: „żeby umarło przede mną”.

11 marca 2019

#169 Czytasz NA AKORD? || Czyli o liczeniu książek, robieniu statystyk, jeszcze raz o czytelniczych wyzwaniach i o tym, jak bardzo nie da się dyskutować na grupach książkowych


Czytanie niektórych postów na grupach książkowych na Facebooku regularnie przyprawia mnie o raka. Moja chęć ucieczki na bezludną wyspę wzrasta. Bo co jak co, ale po czytających, a w większości na dodatek szczycących się tym czytaniem, ludziach można byłoby się spodziewać trochę więcej oleju w głowie, umiejętności logicznego myślenia, kultury i poszanowania tego, że każdy ma swoje zdanie na dany temat. Tymczasem non stop powraca ten sam, wałkowany na tysiące sposobów: liczenie książek i wszystkiego, co z nimi związane. Obok rozpoczęcia dyskusji o jakości książek aŁtorKasi (znanej również jako Katarzyna Michalak) albo Remigiusza Mroza, to chyba najdoskonalszy temat do wszczęcia zaciętej dyskusji z ciekawymi argumentami po obu stronach gównoburzy.

I wiecie co? Mam dość.

3 marca 2019

#168 Zapowiedzi wydawnicze na marzec 2019


Po obfitym w ciekawe (jak dla mnie) nowości lutym przyszedł już nie tak ciekawy marzec. Zapowiada się kilka interesujących książek, ale w tym miesiącu mój portfel może być spokojny. :) Tym razem w oko wpadło mi dziewięć tytułów, zapraszam więc na przegląd nowości wydawniczych na marzec! :)

2 marca 2019

#167 Podsumowanie lutego 2019 + stosik


Luty minął, a to oznacza, że nastał marzec – a marzec to miesiąc wiosny! Cieszę się bardzo, mam nadzieję, że nadejdzie już niebawem. :) My pozostajemy jednak jeszcze w lutym, bo przecież trzeba co nieco o nim opowiedzieć. Ten miesiąc był dla mnie dość intensywny, mimo że właściwie przez więcej niż połowę miałam wolne od zajęć (a sesję skończyłam wraz ze styczniem :>). Zaczęłam w lutym praktyki, spędzam na nich sporą część tygodnia, więc czasu zostaje mi już turbomało (a w głowie mam jeszcze pisanie licencjatu, chyba w końcu wypada zacząć). Jakimś cudem jednak udaje mi się sporo czytać, na książki chyba zawsze znajdę czas i chęci. :) To co? Zapraszam na podsumowanie! :)