13 lipca 2019

[252] Pierwsze spotkanie z Lovecraftem moimi oczami – „Zew Cthulhu”


Tak zwana mitologia Cthulhu zawsze wydawała mi się czymś, co do mnie nie trafi. Nigdy nie przepadałam za fantasy, literaturę grozy także znam wybiórczo, chociaż dzięki wydawnictwu Vesper miałam okazję poznać kilka klasyków tego gatunku. I to także za sprawą wydawnictwa Vesper sięgnęłam po Lovecrafta. Piękne wydania zbiorów jego opowiadań (Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści oraz Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne) kusiły mnie już od dawna, ale odstraszały gabaryty i ta tkwiąca ciągle z tyłu głowy myśl, że tego nie ogarnę, że to nie moje klimaty, nie mój obszar literackich zainteresowań. Vesper wyszedł naprzeciw ludziom takim jak ja – takim, którzy niby chcą, ale się obawiają i nieśmiało spoglądają na opasłe tomy zbiorów opowiadań, przytłoczeni przez ich ogrom, nie wiedząc, od czego najlepiej zacząć. Zew Cthulhu to idealny zestaw startowy dla dopiero rozpoczynających przygodę z twórczością H.P. Lovecrafta – zbiór pięciu najlepszych opowiadań w najlepszym tłumaczeniu, urozmaicony ilustracjami i posłowiem.


Wydanie to jest z założenia wprowadzeniem do twórczości Lovecrafta. Wyboru opowiadań dokonał Maciej Płaza, który także je przetłumaczył – ale o tym za chwilę. Znajdują się tu więc następujące teksty: tytułowy Zew Cthulhu, Widmo nad Innsmouth, Szepczący w ciemności, Zgroza w Dunwich i Kolor z innego wszechświata. W posłowiu Mateusz Kopacz zaznaczył, że „niniejszy wybór opowiadań miał dać czytelnikom nieobeznanym z Lovecraftem możliwość posmakowania jego najlepszych dzieł w odpowiednim przekładzie, a także sprawdzenia, czy jego styl i podejście do literatury im odpowiadają” oraz że „zbiór zawiera te spośród kanonicznych tekstów Lovecrafta, których objętość pozwoliła na umieszczenie jak największej ich liczby we względnie niedużej objętości. Daje dobre pojęcie o tym, czego się spodziewać po największych dokonaniach pisarza”. Z mojej perspektywy taki punkt wyjścia, taka koncepcja na zbiór opowiadań – to strzał w dziesiątkę. Pięć opowiadań to ani zbyt dużo, ani zbyt mało, objętość każdego z nich nie przeraża (dwa najdłuższe mają około osiemdziesięciu stron), a całość liczy sobie trzysta stron, już razem z posłowiem, tak więc książka nie odstrasza już samym wyglądem zbliżonym do cegły. Taka próbka twórczości Lovecrafta pozwala na zorientowanie się, czy tego typu literatura do nas przemawia. Czy przemówiła do mnie?

Jak już mówiłam, raczej obawiałam się tego pierwszego spotkania z prozą H.P. Lovecrafta. Czułam, że to już chyba krok poza moją strefę komfortu, choć może jeszcze nieduży, a co za tym idzie – nie tak daleki. Początek właściwie nie był łatwy, bo spotkanie z Lovecraftem to jednak spotkanie z innym światem i innymi istotami, w dodatku pisarz ten tworzył już niemalże sto lat temu (zamieszczone tu opowiadania powstawały w latach 1926–1931), tak więc sama koncepcja pisarska nie jest współczesna, a i styl, o który zadbał Maciej Płaza, nie jest już tym stylem, którym pisze się dzisiaj. Sięgnęłam też po Lovecrafta chyba w złym momencie, bo miałam na głowie masę rzeczy związanych ze studiami, a ta proza wymagała jednak ode mnie uwagi, spokoju i jasnego umysłu. Nie jest to z pewnością (przynajmniej dla mnie) tego rodzaju twórczość literacka, którą z takim samym zaangażowaniem i zrozumieniem można przyswajać zarówno w łóżku w leniwe popołudnie, jak i w dziesięciominutowej podróży autobusem o poranku. Lovecraft wymaga od czytelnika skupienia, tylko w ten sposób można w pełni wczuć się w spotkanie z Wielkimi Przedwiecznymi.

Tak więc mimo początkowych trudności, mimo wyjścia – o mały krok, ale jednak – poza swoją strefę komfortu, ostatecznie mogę zaliczyć swoje pierwsze spotkanie z twórczością H.P. Lovecrafta do udanych. Każde opowiadanie przeczytałam z przyjemnością, chociaż chyba dopiero trzecie, czyli Szepczący w ciemności, na dobre wciągnął mnie w ten klimat grozy. Dałam się porwać wszechobecnemu lękowi przed tym, co nieznane, niezrozumiałe, przeczące logice. Tajemniczość, dziwność, niecodzienność – to wszystko wręcz wylewa się z tych opowiadań. Proza ta jednak wymaga pewnej czytelniczej dojrzałości – opowiadania Lovecrafta nie należą do dynamicznych, te teksty na dobrą sprawę w ogóle nie są nastawione na akcję. Całość buduje szczegółowy opis miejsc, wydarzeń czy przemyśleń narratora. 

I tutaj należy wspomnieć o fenomenalnej pracy, jaką wykonał Maciej Płaza. W jego przekładzie doskonale czuć ducha czasów, w których tworzył Lovecraft. Jak możemy się dowiedzieć z posłowia, polskie tłumaczenia twórczości Lovecrafta były, delikatnie mówiąc, niedoskonałe. Przekład Macieja Płazy jest jedynym porządnym – i to naprawdę czuć. Czuć, że ma się do czynienia z czymś, co jest wycyzelowane w najmniejszym szczególe, czuć tę tytaniczną pracę, którą musiał wykonać tłumacz, i za to należą się głębokie ukłony. To doskonałe, dopracowane tłumaczenie uświetniają jeszcze szata graficzna, bardzo dobrze przygotowane wnętrze książki oraz ciekawe posłowie. Vesper jest moim zdaniem mistrzem opracowywania pięknych, porządnych książek. Twarda oprawa, dobrej jakości papier, a co najważniejsze – przyciągające uwagę okładka z wyobrażeniem samego Cthulhu. Wszystko to robi wrażenie. Doskonale korespondujące z treścią ilustracje Krzysztofa Wrońskiego podkręcają klimat grozy, a ewentualny głód po zakończeniu ostatniego opowiadania zaspokaja posłowie Mateusza Kopacza, które jest swoistym drogowskazem dla pragnących wejścia głębiej w twórczość Lovecrafta.

Jeśli więc tak jak ja jesteście jeszcze przed tym pierwszym zetknięciem z tzw. mitologią Cthulhu i chcecie, ale nie wiecie, od czego warto zacząć – to jest właśnie ta książka, od której możecie, a wręcz powinniście. Te pięć opowiadań pokazało mi, że Lovecraft nie jest taki trudny w odbiorze, jak myślałam, ale że wymaga uwagi i skupienia – a tym cechuje się dobra proza. Polecam Wam Zew Cthulhu i polecam Lovecrafta – nawet jeśli z fantasy czy grozą nie do końca Wam po drodze, nawet jeśli znacie te gatunki bardzo wybiórczo.

Informacje o książce:
Autor: H.P. Lovecraft
Ilość stron: 304
Literatura: amerykańska
Wydawnictwo: Vesper
Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Vesper!

3 komentarze:

  1. Czytałam pierwszy zbiór opowiadań wydany przez Vesper "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowiadania" i również byłam pod wrażeniem zarówno twórczości Lovecrafta, jak i tłumaczenia Płazy. Zgadzam się z każdym słowem odnoszącym się do przekładu, to naprawdę daje niesamowity efekt. Bardzo fajnie, że wyszła mniej obszerna książka zawierająca tylko kilka opowiadań, będzie doskonałym wstępem dla początkujących :) Ja czaję się powoli na drugi opasły tom opowiadań Lovecrafta, ale właśnie potrzebuję spokojniejszego momentu. Na razie myśli mam zajęte pracą, a to nie sprzyja zanurzeniu się w lovecraftowski świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie znam jeszcze twórczości Lovecrafta, ale słyszałam już tyle dobrego (w szczególności od Olgi z Wielkiego Buka), że po prostu muszę się za to zabrać!

    Pozdrawiam,
    Czytanie Naszym Życiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze wiedzieć, że od tej powieści należy zacząć czytanie książek Lovecrafta! Jestem bardzo ciekawa jego twórczości, ale jakoś od dawna nie potrafię się zmotywować. Może w końcu mi się uda.

    OdpowiedzUsuń