5 sierpnia 2015

[29] Silna płeć – „Dziewczyny z Syberii”

Autor: Anna Herbich
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Znak
Język oryginału: polski

Gdyby Bóg zechciał wskrzesić wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji podniosłaby się ziemia.

„Dziewczyny z Syberii” to zbiór dziesięciu opowieści dziesięciu kobiet, które przeżyły lata katorgi na Syberii. Zostały zesłane tam głównie z jednego powodu – władze Związku Sowieckiego uznały je za wrogów ludu, często nie zważając na to, że mają po kilkanaście lat i w żaden sposób nie stanowią zagrożenia dla sowieckich władz, a tym bardziej nie dopuściły się zdrady ojczyzny. Książka ta, autorstwa dziennikarki Anny Herbich, to zapis wspomnień kobiet, które mimo tego, że doświadczyły wiele cierpienia, nigdy się nie poddały.

Naprawdę trudno jest uwierzyć, jak dużo jest w stanie znieść człowiek.

Ludzie zsyłani na Syberię trafiali w miejsca, w których warunki były tak tragiczne, że w normalnych okolicznościach nie pozwolono by tam mieszkać nawet zwierzętom, a co dopiero ludziom. Oni jednak musieli tam żyć. Żyć i za wszelką cenę starać się przeżyć, nie ugiąć się i nie dać satysfakcji sowieckim władzom. Kobiety przedstawione w „Dziewczynach z Syberii” pochodzą z dobrych, wojskowych domów, w których patriotyzm był mocno zakorzeniony. Jako córki oficerów dostawały najwyższe wyroki i były przydzielane do najcięższych prac. Aż trudno wybrać najgorszy z problemów, z jakimi borykały się na zsyłce. Wycieńczająca, będąca ponad ich siły praca, liche i coraz mniejsze racje żywnościowe, a w końcu głód, temperatura spadająca często do kilkudziesięciu stopni na minusie, brak odpowiednich na takie warunki ubrań, okropne, wyniszczające ciało choroby, utrata kontaktu z najbliższymi, ich śmierć, bezwzględne, bestialskie traktowanie przez władze sowieckie – z rzeczy takich, jak te, po prostu nie da się wybrać tej, która sprawiała najwięcej bólu i cierpienia. A właśnie z nimi każdego dnia przyszło się mierzyć nie tylko tym dziesięciu, ale tysiącom kobiet, a także mężczyzn. 


– Polka? – zapytał. – To widać od razu, po charakterze.

Historie dziesięciu kobiet, Dziewczyn z Syberii, choć przecież opowiadają o tym samym – o bólu fizycznym i psychicznym, tęsknocie, niepewności następnego dnia – za każdym razem wstrząsają. Każda z pań ma do powiedzenia coś innego, własną opowieść o tym, jak II wojna światowa i Zimna Wojna złamały życia im, ich rodzinom, przyjaciołom, ale także dzieciom, które musiały żyć z łatką „potomka wroga ludu”. Niejednokrotnie historie te są poruszające, innym razem przepełnione głębokim smutkiem i goryczą oraz – mimo upływu lat – nadal żywą nienawiścią do oprawcy. Rzeczy, jakich doświadczyły, po prostu nie sposób wybaczyć. Z drugiej strony jest nadzieja i satysfakcja. Nadzieja dlatego, ponieważ owe kobiety nigdy nie złożyły broni, nie dały się złamać Sowietom, zwyciężyły – i stąd ta satysfakcja. Pokazały, że mimo tego, co przeszły, mogą posklejać swoje rozbite na tysiące kawałeczków życia. Wyszły za mąż – jedna z nich poznała swojego męża tam, gdzie najmniej można byłoby się tego spodziewać: w łagrze! – urodziły dzieci, ukończyły studia i poszły do pracy, spełniły swoje marzenia. Wiele z nich zadbało o to, aby pamięć po poległych na Syberii się zachowała, aktywnie uczestnicząc w różnych stowarzyszeniach czy związkach.

A ja wkrótce miałam przekonać się, że największym wrogiem człowieka nie jest wcale dzikie zwierzę. Jest nim drugi człowiek. Była to jedna z lekcji, którą wyniosłam z zesłania.

Poza pięknym obrazem walczących, nie poddających się kobiet na Syberii, maluje się drugi obraz. Jest okrutny, pokazuje zupełnie inne oblicze ludzi. O ile ludźmi można nazwać istoty, które bestialsko katują i bezlitośnie zabijają równych sobie, za nic mając życie drugiego człowieka. Bolszewicy stali po drugiej stronie barykady co zesłańcy, traktowali więźniów jak zwierzęta, jednak w ostatecznym rozrachunku, co doskonale przedstawia książka, sami się nimi okazali.

Poza słowem pisanym, książka oddziałuje na czytelnika jeszcze w jeden sposób. Historie urozmaicone są wieloma zdjęciami, pamiątkami kobiet, które zdecydowały się podzielić swoją opowieścią. Znajduje się tam wiele fotografii przedstawiających je przed i po zesłaniu, inne to zdjęcia ich rodzin, w szczególności ojców i braci, którzy zasłużyli się służbą w wojsku, z kolei jeszcze inne to różnego rodzaju dokumenty – legitymacje wojskowe, dowody osobiste, karty repatriacyjne czy zaświadczenia o możliwości powrotu. Fotografie robią niezwykłe wrażenie. W dosadny sposób pokazują to, jak zsyłka na Syberię zmieniała ludzkie życie.

Dziewczyny z Syberii” to książka z literatury faktu, więc nijak ją oceniać. Historii nie da się ocenić, ona po prostu jest, można tylko dbać o to, aby sprawiedliwości stało się zadość i aby pamięć o więźniach rosyjskich łagrów nie zginęła w dzisiejszym, coraz bardziej oddalającym się od wojennych wspomnień świecie. Jest to dobra pozycja, aby przypomnieć sobie, że wojna wcale nie była tak dawno temu, że są jeszcze ludzie – jak owych dziesięć kobiet – które nadal pamiętają ją i jej tragiczne następstwa. Przedstawione panie, owe Dziewczyny z Syberii, to prawdziwe bohaterki, które należy podziwiać. Za wytrwałość i za umiejętność życia z tak bolesną przeszłością. Są doskonałym dowodem na to, że kobiety nie są słabą, lecz silną płcią. Lekturę polecam każdemu, bez wyjątku. Dla Polaka obowiązkowa. To dzięki tym ludziom – dlatego, że nie dali się złamać, choć sowieckie władze tego pragnęły – możemy teraz cieszyć się wolnym, należącym tylko do siebie krajem.

Ocena: 10/10

13 komentarzy:

  1. Mnie również bardzo zaintrygowała książka i chętnie bym ją przeczytała.
    Nominowałam Cię do Tagu słownik sztuki.
    pozdrawiam ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć nie jestem osobą, która zazwyczaj sięga po tego typu literaturę, niezmiernie mnie ona intryguje i fascynuje. Są to historie na pewno warte poznania, a skoro książka jest również pięknie wydana i okraszona w fotografie itp., to nic tylko sięgać i się zaczytywać. :)
    Skrzynka Pełna Książek

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie chciałabym przeczytać książki z tej serii, muszą być niesamowite !

    Zapraszam do siebie :)
    http://poczytajmycos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, że historii nie da się ocenić, nawet nie powinno się jej oceniać, tylko tak jak wspomniałaś, trzeba pamiętać o tym, co było i pamiętać to zgodnie z prawdą. Okładka cudowna, a treść zachęcająca. Na pewno kiedyś przeczytam, chociaż nie przepadam za literaturą faktu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam te książkę. Szokuje i nie potrafi o sobie zapomnieć. Nie da się inaczej, niż nie przeczytać za jednym zamachem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki książki zdecydowanie warto znać, więc myślę, że zapoznanie się z nią jest tylko kwestią czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, nominowałam Cię do kucykowego TAGu :)
    http://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/2015/08/mylittleponybooktag.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację. Jest to obowiązkowa książka :) mnie osobiście bardzo się podobała, o ile można tak powiedzieć że względu na charakter przedstawianych historii.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią bym przeczytała :) Miałam się zabrać za nią już jakiś czas temu, ale jak zwykle, nie wyszło mi to, bo sięgnęłam po inną książkę :D
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lubię czytać opowiadań, a fabuła też jakoś do mnie nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym że to nie są opowiadania. To po prostu historie dziesięciu kobiet, które opowiedziały autorce książki. Fabuły też tam nie uświadczysz. :)

      Usuń