14 grudnia 2016

[96] Kłamstwo ma krótkie nogi – „Chłopak na zastępstwo”

Autor: Kasie West
Tytuł oryginału: The Fill-in Boyfriend
Ilość stron: 400
Literatura: amerykańska
Wydawnictwo: Feeria Young
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:
  • 78 książek 2016 (79/78)
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,2 cm)

Starałam się dzisiaj być lepszym człowiekiem, ale świat nie współpracuje.



Popularna w szkole Gia zostaje porzucona tuż przed balem maturalnym przez swojego chłopaka. Jej koleżanki nie dowierzają jej w istnienie Bradley’a, więc Gia, obawiając się upokorzenia z ich strony, prosi przypadkowego chłopaka o to, by zgodził się tego wieczoru udawać jej drugą połówkę. Sprawy jednak dość szybko się komplikują. Czy Gii uda się zachować kwestię chłopaka na zastępstwo w tajemnicy przed koleżankami?

Daruję już sobie gadkę-szmatkę o tym, jak to rzadko sięgam po książki młodzieżowe. Ci, co śledzą mojego bloga od jakiegoś czasu, zapewne wiedzą, jak się sprawy mają, a ja mam wrażenie, że sądząc po tym, ile razy powtórzyłam w tym roku to zdanie, już nie mogę używać słowa „rzadko”. Przechodzę chyba jakiś kryzys wieku ponastoletniego (za miesiąc z hakiem -naście oficjalnie ode mnie ucieknie, brr…!), bo coraz częściej czytam książki tego typu (znacznie częściej, niż kiedy byłam w wieku docelowym dla nich, to dziwne). Co więcej – coraz częściej mi się one podobają. To nie są żadne arcydzieła, wiadomo, ale bywają przyjemnym przerywnikiem, czymś niewymagającym i relaksującym, a przy tym w zasadzie dobrym i pod względem fabuły, i pod względem języka, a czasem nawet pod względem tego, co gdzieś tam między wierszami przekazują. Ci, którzy czytali, zapewne wiedzą, ale ci, którzy jeszcze nie znają historii przedstawionej w „Chłopaku na zastępstwo”, mogą być zdziwieni tym, że ta książka naprawdę ma jakiś przekaz. Może niezbyt ukryty, raczej oczywisty, ale prawdziwy i mogący odnosić się do życia przeciętnego nastolatka. A to jest w cenie.

Gia jest taką osobą, jakich ja w życiu nie trawię. Popularna przewodnicząca szkoły trzymająca się z równie popularnymi osobami i gardząca wszelkim „marginesem”. Nie jest jednak, co trochę pocieszające, typową amerykańską dziewczyną z liceum, jaką spotykamy najczęściej w filmach. Gia jest mądra, dobrze się uczy (nie bez powodu jest przewodniczącą), ale ma też coś, co świetnie ukazane jest w tej książce – zdolność do zauważenia własnych błędów i chęć zmiany. I właśnie o to tutaj chodzi i to jest cenne – Kasie West doskonale pokazuje przemianę Gii, która dostrzega krzywdy wyrządzane innym ludziom, zaczyna dostrzegać ich samych i weryfikuje swoje przekonania. Najpierw jednak wpada w kłopoty, sama okręca się nicią własnych kłamstw, aż w końcu wszystko wymyka się jej z rąk, co z kolei dobitnie pokazuje, że kłamstwo ma jednak krótkie nogi. Fajnie, że autorka zdecydowała się, obok wątku miłosnego, umieścić właśnie taki motyw, bo to czyni z „Chłopaka na zastępstwo” coś więcej niż tylko książkę dla chwilowej rozrywki, sprawia, że jest bardziej wartościową pozycją dla nastolatków. W dobie wszystkich paranormal romance, które zazwyczaj – dla mnie – są co najwyżej przyjemnością na moment, doceniam takie zwyczajne, a jednak niosące jakiś, choćby najprostszy, przekaz, książki młodzieżowe.

Ale żeby nie było tak słodko… Owszem, historia jest dosyć przewidywalna. Sam pomysł zaproszenia na bal przypadkowego, nieznajomego chłopaka i udawanie pary ma w sobie coś z oryginalności (ale też bez przesady), ale raczej nietrudno już na samym początku przewidzieć, w jaką to stronę pójdzie. Zadaję sobie jednak pytanie, czy celem autorki było zaskoczenie czytelnika. I skłaniałabym się ku odpowiedzi „nie”. „Chłopak na zastępstwo” to książka obyczajowa dla nastolatków i nie chodzi tu o to, by co rusz następowały zwroty akcji, najlepiej takie o sto osiemdziesiąt stopni. Łatwo się zorientować, że wszystko zmierza ku dobremu, łatwo odczytać uczucia Gii i tytułowego chłopaka na zastępstwo, ale czy jest w tym coś złego? To taka historia, przez którą należy przejść gładko, czasem się uśmiechnąć, może zaśmiać. Ma być uroczo, ale nie słodko do przesady. Ma być życiowo, realnie, ale w ten miły sposób. To tego typu książka, więc, jeśli jesteś potencjalnym czytelnikiem, nastaw się właśnie na coś takiego, a sądzę, że się nie zawiedziesz.

Literatura młodzieżowa mnie ostatnio zaskakuje. Zaczynam się przekonywać, że książki z taką łatką nie muszą być złe, puste i niczego nie wnoszące. „Chłopak na zastępstwo” naprawdę bardzo mi się podobał, nie nudził mnie, nieco zauroczył. Grunt to dobrze nastawić się do takich książek. Polecam – zarówno tym młodszym, jak i starszym, bo to jedna z tych ksiażek dla nastolatków, które warto poznać, niezależnie od wieku.

Za możliwość przeczytania książki bardzo serdecznie dziękuję organizatorce Book Touru, Marcie z bloga Wymarzona książka, a także Wydawnictwu Feeria oraz Empikowi. (I bardzo przepraszam za brak zdjęcia strony z podpisami, cierpię chyba na sklerozę... To już nie te lata :D).


16 komentarzy:

  1. Ależ to ja Ci dziękuję za wzięcie udział w BookTourze :D
    Bardzo się cieszę, że mimo wszystko książka przypadła Ci do gustu ;)
    Mam nadzieję, że będziemy miały kontakt jeszcze przy następnym BT :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli książka będzie w moim guście, to jak najbardziej. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja. Nie wiem tylko czy ta ksiażka by mnie wciągnęła.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Wiadomo, nie każdemu podpasuje taki gatunek czy tematyka. :)

      Usuń
  3. Ja -naście lat skończyłam w 2010 roku, ale równie chętnie sięgam po młodzieżówki. Co prawda, patrzę na nie nieco mniej przychylnym okiem, ale to chyba wynika z nabytego już doświadczenia... Niemniej dobrą młodzieżówką nie pogardzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, takie życiowe doświadczenie czasem przeszkadza w przychylnym spojrzeniu na książkę. :P Ale fajnie tak czasem się od tego odciąć i przeczytać coś takiego może nie słodkiego i odrealnionego, ale mimo wszystko pozytywnego. :)

      Usuń
  4. Nie tylko Ty ostatnio coraz częściej sięgasz po powieści młodzieżowe. Są idealną odskocznią od cięższych powieści i zazwyczaj można je przełknąć na raz. I raczej nie polubiłam Gii w rzeczywistości, ale skoro przeszła przemianę, to może dałabym jej szansę tak samo jak "Chłopakowi na zastępstwo".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak są dobrze napisane, to potrafią działać relaksująco. :)

      Usuń
  5. Powiem Ci, że kiedy byłam nastolatką to też rzadko sięgałam po książki dla młodzieży za to po dwudziestce zgromadziłam pokaźną ich kolekcję. Wprawdzie często narzekam na młodzieżówki, ale i tak coś mnie do nich przyciąga. Co do tego tytułu, nie wiem czy zdecyduję się przeczytać, ale miło, że dokładnie wiem, czego mogę się po nim spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie coś do nich przyciąga, ostatnio coraz bardziej i nie mam pojęcia, z czego to wynika. :D Mimo wszystko polecam i zachęcam do przeczytania tej książki. :)

      Usuń
  6. Nie pogardzę dobrą młodzieżówką, ale ostatnio te wszystkie szkolne korytarze, grupki wzajemnej adoracji i oczywiste oczywistości działają mi na nerwy. Już nawet nie wspomnę, kiedy ja miałam naście... Prawdą jest jednak, że taka książka jest czasem doskonałą odskocznią czy tez przerywnikiem - ja to się żywię głównie krwią, a chyba najlepiej odnajduję się umysłach psychopatów, ale! dobra młodzieżówka może być, byle nie za płytka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się żywię głównie krwią i jednak najbardziej kręcą mnie psychopaci (ale to zabrzmiało :D), ale coraz bardziej ciekawią mnie te młodzieżówki. Nie wiem, coś mi się dzieje. Może cofam się w rozwoju. xD

      Usuń
  7. Chyba sam się za nią zabiorę...^^

    OdpowiedzUsuń