1 września 2018

#146 Podsumowanie sierpnia 2018 + stosik


Po świetnym lipcu przyszedł czas na słaby sierpień. Tak słaby miesiąc wakacyjny miałam ostatnio chyba jeszcze przed założeniem bloga – a niedługo Bohaterowi Fikcyjnemu stukną cztery lata. ;) Sierpień był miesiącem rodzinno-wyjazdowym, a jak już z powrotem siedziałam w domu i miałam czas na czytanie, to nie miałam na to ochoty. W efekcie mało przeczytałam, mało udzielałam się tutaj i na blogowych social mediach, nawet mało kupiłam. Ale może taki książkowy detoks czasem się przydaje. :) Tymczasem zapraszam na podsumowanie sierpnia i – tym razem mini, chociaż nie powiedziałabym, że szczupły – stosik.




Liczbowo biednie tym razem:
  • przeczytałam 5 książek
  • 1 zaczęłam
  • łącznie dały one 2419 stron
  • to około 78 stron dziennie
  • średnia ocen wyniosła 7,8
  • nie jestem w stanie wybrać ani najlepszej, ani najgorszej książki – oceny wahały się od 7 do 9 w tym miesiącu :)
  • tylko 1 książka pochodziła z mojej biblioteczki – a właściwie jedna i kawałek drugiej, bo największą cegiełkę tego miesiąca mam na półce, ale wolałam ją czytać na Legimi
  • a więc łącznie z tą cegiełką na Legimi przeczytałam 4 książki – a zaczętą także czytam w tej aplikacji

Sierpień zaczęłam od kryminalnych klimatów – sięgnęłam po Zabójczy pocisk, czyli kilkanaście krótkich opowiadań kryminalnych autorów takich jak m.in. Łukasz Orbitowski, Tomasz Sekielski, Robert Małecki, Jakub Małecki, Olga Rudnicka czy Joanna Opiat-Bojarska. Niektóre nazwiska znałam, niektóre były dla mnie nowością, niektórzy autorzy mnie zawiedli, ale niektórzy zaskoczyli. Jeszcze we wrześniu pojawi się recenzja, tam opowiem dokładniej, kto, co i dlaczego. Potem zabrałam się za książkę, którą czytałam dosłownie cały sierpień – a był to Londyn Edwarda Rutherfurda. Zawsze powtarzam, że Rutherfurda uwielbiam i nic się nie zmieniło w tej kwestii, jednak jego książki to straszne kobyły. Przeczytałam już dwie i zawsze te gabaryty mi przeszkadzały, ale przy Londynie w ogóle nie mogłam się przez wielkość tej książki skupić na treści. Czytałam powoli i w międzyczasie zaczęłam coś innego, lekkiego, a była to książka – uwaga, uwaga, fanfary! – Lew, czarownica i stara szafa. Serio, nie czytałam nigdy żadnej części Opowieści z Narnii. Może jestem już na to za stara, może to nie do końca moje klimaty, ale po przeczytaniu pierwszej części stwierdziłam, że, kurczę, chcę czytać dalej. Pierwsza część to taka prosta historyjka dla dzieci, ale ciekawi mnie, co tam dalej może się jeszcze wydarzyć. A że tę książkę czytało się leciutko, szybko i niezobowiązująco, to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zapoznać się z resztą cyklu. Następnie zabrałam się za trzecią część serii DIMILY, czyli... DIM...DIMIMY? Wiecie, to jest lekka, młodzieżowa seria, ale Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię? to już trzecia część (jak głosi Goodreads, nie ostatnia, chociaż czwarta część to raczej coś w rodzaju prequelu/spin offu, w sumie nie wiem do końca, jak to nazwać), a ja się nie spodziewałam, że tak się przywiążę do bohaterów. Bo to chyba głownie dla nich czytałam tę serię. Drugą część czytałam niedawno, po jakiejś dwuletniej przerwie od pierwszej, i te kilkanaście dni temu poczułam, że muszę się dowiedzieć, co jest dalej. Powiedzmy, że to takie moje guilty pleasure – widzę kilka wad tych książek (zwłaszcza drugiej części, która była najsłabsza – syndrom drugiego tomu), ale właściwie mi one nie przeszkadzają i nie psują przyjemności z ich czytania. Tak więc historię Taylera i Eden zakończyłam (chociaż ta czwarta część...). Potem zabrałam się za kolejną książkę z wylosowanych do wakacyjnego TBR-u i przeczytałam Przedrzeźniacza Waltera Tevisa. Powiedziałabym, że spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego, choć mimo wszystko podobała mi się ta książka. Musi się chyba jeszcze uleżeć w mojej głowie, bo na razie nie mam wyklarowanej opinii na jej temat. DIMIMY i Przedrzeźniacza czytałam na wyjeździe, więc szło mi dość wolno, natomiast gdy wróciłam do domu, to wpadłam na genialny pomysł. Legimi w swojej ofercie ma książki Rutherfurda, więc ściągnęłam Londyn na czytnik i... to był strzał w dziesiątkę. W e-booku w ustawieniach, których ja używam, książka miała 2428 stron (!), ale czytało mi się o niebo lepiej niż tę tysiącstronicową kobyłę w formie papierowej. A w międzyczasie zaczęłam jeszcze Ptaśka, ale tak wciągnęłam się w Londyn, że Ptasiek spadł na drugi plan i w efekcie nie udało mi się go dokończyć w sierpniu.

Sierpień był zdecydowanie bardziej serialowy niż książkowy i też trochę na to mogę zrzucić winę za to, że tak mało przeczytałam. (Chociaż nie mam wyrzutów sumienia). Postanowiłam w końcu zabrać się za Grę o Tron, ponieważ widziałam tylko dwa sezony. I wzięłam sobie HBO GO na miesiąc za darmo. Szlag mnie trafiał na początku, bo próbowałam na dwóch komputerach i na obu nie da się oglądać (okej, jeden jest już w słusznym wieku, więc rozumiem, ale drugi nie ma nawet roku). Zacina, buforuje, dźwięk i obraz się rozjeżdżają... Więc z tego miejsca pragnę ogłosić, że #teamNetflix. Już myślałam, że nie obejrzę GoT, ale chwyciłam się ostatniej deski ratunku i ściągnęłam aplikację HBO. I śmiga, aż miło. Tak więc chcąc nie chcąc oglądam seriale na komórce, co nie jest superwygodne, ale przynajmniej działa. I w ten sposób obejrzałam 3 sezony i 6 odcinków, czyli 36 odcinków (od 3 sezonu włącznie). Miałam jeszcze inne plany serialowe na HBO, ale chyba przejdą na wrzesień. A w październiku się zobaczy – nie ukrywam, że jak na takie działanie na komputerach HBO GO, to nie uśmiecha mi się płacić, bo mam poczucie, że dokładam się do interesu, który działa na pół gwizdka. Ale jednocześnie chcę obejrzeć kilka produkcji i chcę to zrobić legalnie, bo należy się szacunek osobom, które się do nich przyłożyły. Tak więc jeden miesiąc na pewno, a potem zobaczymy. Okej, ale co poza Grą o Tron? Był taki weekend w sierpniu, który był weekendem kończenia seriali. Od piątku do niedzieli skończyłam: Skam France sezon 2 (1 odcinek), Skam Italia sezon 1 (2 odcinki), 13 powodów sezon 2 (2 odcinki) i Outlander sezon 2 (6 odcinków). I to tyle, jeśli chodzi o seriale.

I powiem Wam, że mam jedną refleksję z sierpnia: im więcej na głowie, tym lepsza organizacja. Wakacje strasznie mnie rozleniwiają. Wydawałoby się, że mam na wszystko czas, a nagle okazuje się, że wszystko przekładam na później, które nigdy nie nadchodzi. (Tak samo było z tym postem, bo przecież piszę go na dwie godziny przed publikacją). Kiedy studiuję, muszę się uczyć, czytać lektury i wstawać o normalnej godzinie, żeby iść na zajęcia, kiedy wracam po południu, muszę jeszcze zrobić obiad, a wcześniej iść na zakupy i kiedy muszę iść spać o normalnej porze, żeby następnego dnia wszystko powtórzyć – to potrafię znaleźć jeszcze czas na czytanie, pisanie postów na bloga, planowanie ich, odpisywanie na komentarze, czytanie Waszych blogów i oglądanie booktube'a. A w wakacje, kiedy w sumie nie muszę nic, czas mija szybko i czasem trudno mi powiedzieć, co robiłam przez cały dzień. Ja zdecydowanie jestem tym rodzajem człowieka, któremu najlepiej pracuje się pod presją czasu, deadline'y mi nie straszne i dużo lepiej organizuję się wtedy, kiedy mam dużo do zrobienia. Taki paradoks. Stąd ta moja mała aktywność (też, poza serialami i wyjazdami). Mam nadzieję, że od października wrócimy do normalności. ;) (Chociaż nie spieszy mi się do powrotu na studia).

Dosyć ględzenia. Tak przedstawiają się poszczególne tytuły książek:
  1. Zabójczy pocisk, praca zbiorowa – 384 strony, 7/10
  2. Lew, czarownica i stara szafa, C.S. Lewis – 184 strony, 7/10
  3. Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?, Estelle Maskame – 368 stron, 8/10
  4. Przedrzeźniacz, Walter Tevis – 256 stron, 8/10
  5. Londyn, Edward Rutherfurd – 984 strony, 9/10
+ zaczęta: Ptasiek, William Wharton – ok. 243 strony



Liczbowo tutaj lepiej niż wyżej:

W sierpniu pojawiło się sześć recenzji następujących książek:

Poza tym trzy posty nierecenzenckie:


W sierpniu nie szalałam ani z czytaniem, ani z pisaniem, więc i z kupowaniem książek było tym razem spokojnie. Dotarły do mnie tylko trzy, chociaż celem była jedna. Dwie dostałam w ramach gratisu za lekko opóźnioną wysyłkę. Bo Kinga, rzecz jasna, upolowałam na grupie książkowej. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, widząc to wydanie Bastionu. Jest już ono niedostępne w sklepach, a tylko to mi się podoba, więc sami rozumiecie... Nie jestem niby okładkową sroką, ale inne wydania tej książki są jakieś takie... brzydkie po prostu. :P 


A więc:
  • Bastion Stephena Kinga
  • Szatańska czarownica Antona Szandora LaVeya
  • Zarażeni Sarah Langan
Druga i trzecia książka są dla mnie zagadką, nigdy o nich nie słyszałam. Ale gratisy zawsze miłe. :)

Pochwalcie się, co Wy czytaliście w sierpniu i jakie są Wasze zdobycze!
A wszystkim uczniom życzę udanego roku szkolnego. I pozdrawiam studentów! :D 

14 komentarzy:

  1. Po "Przedrzeźniaczu" też spodziewałam się czegoś spektakularnego. Oczywiście nadal była dobra, ale sądziłam, że mnie zachwyci. Tak to bywa z oczekiwaniami ;) Na półce czeka na mnie jeszcze jedną powieść autora: "Człowiek, który spadł na Ziemię". Nie wiem kiedy ją przeczytam, ale kiedyś na pewno sprawdzę, jak wypadnie w porównaniu z "Przedrzeźniaczem".
    Jeśli chodzi o moje zdobycze sierpnia, to niewiele kupiłam - chyba dwa lub trzy ebooki, ale wybrałam się do bibliotek i tu zaszalałam i wypożyczyłam 8 książek. Również zaopatrzyłam się w Kinga, ale w moim przypadku padło na "To", na które polowałam od dawna. Też niezła cegła. Już nie mogę się doczekać lektury :D
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że też się kiedyś skuszę, chociaż to pewnie dalsza przyszłość. :D
      o, z biblioteki to i ja przyniosłam jedną książkę, ale nie wiem, czy uda mi się ją przeczytać w sierpniu, bo jak sobie myślę, to mam kolosalne plany. :o Na "To" także poluję, ale jeszcze się nie zdecydowałam. W ogóle żadna okładka mi się nie podoba, a teraz dostępna jest już tylko ta wersja filmowa. :(
      Pozdrawiam równie! :)

      Usuń
  2. U mnie też bieda, aż 4 ksiażki! Normalnie szał -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś wisiało w powietrzu w sierpniu. :D To pewnie przez te upały. :>

      Usuń
  3. Ja jestem jeszcze totalnym laikiem książkowym, przeczytałam zaledwie "Pana Tadeusza" oraz "Niemy Krzyk", do połowy do tego :/ Ale staram się! Dzielnie próbuję nie mieć słomianego zapału i w końcu postanowiłam sobie przeczytać coś "dużego" od Kinga!
    pozdrawiam
    https://controlledbyfeelings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pan Tadeusz" w wakacje? Szacun! :D Największa książka, jaką czytałam od Kinga, to chyba "Ręka mistrza", ale akurat ta średnio przypadła mi do gustu. :P
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Hehe, „W efekcie mało przeczytałam” a wyniki praktycznie identyczne jak u mnie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie, ale ja mam wakacje, powinnam przeczytać dwa razy tyle. :D W ciągu roku akademickiego taki wynik uznałabym za dobry, ale w wakacje... no cienko. :D

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ano! Na razie najgrubsza od Kinga, jaką mam. W ogóle nie wiem, czy to najgrubsza w jego dorobku, czy coś ją przebija. :D

      Usuń
  6. Heh też tak trochę mam, że jak kupa roboty to sobie tak poukładam, że znajdzie się na wszystko czas, a jak wolne to już zaczyna się przekładanie i 'mam przecież później czas' ;D U mnie sierpień z całkiem dobrym wynikiem - 8 książek udało się przeczytać, ale po słabszym lipcu (spowodowanym weselem) musiałam sobie trochę odbić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jakaś plaga. :D I w ogóle to przeczy logice. :D
      Ja zapewne odbiję sobie we wrześniu. Raz lepiej, raz gorzej, tak to już jest. :)

      Usuń
  7. "Skam Italia" - obejrzałam jeden odcinek, wow, wow! Ale kiedyś obejrzę, promise.
    Współczuję oglądania na telefonie, to musiało być straszne. Ja nawet filmiki na youtubie wolę oglądać na laptopie.
    "Ptasiek" to ulubiona książka mojego taty, koniecznie muszę ją poznać!
    Czasem taki detoks jest potrzebny, żeby odświeżyć głowę - nie jesteśmy przecież maszynami do czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A norweski Skam oglądałaś? :D
      Na telefonie nie jest tak strasznie, ale w końcu zostałam zbawiona, mój laptop wrócił z reklamacji i na nim wszystko działa pięknie. <3

      Usuń