6 września 2018

[211] O trylogii, która stała się sagą – „Na pastwiska zielone”


Lojalnie uprzedzam, że jest to trzeci tom, a recenzja zawiera naturalnie spoilery do dwóch poprzednich części.
Zbiorcza recenzja dwóch poprzednich tomów znajduje się tutaj: Nie-rodzina.

Saga rodziny Neshov autorstwa Anne B. Ragde nieoczekiwanie bardzo mnie wciągnęła. Na co dzień czytam raczej mocne książki, najlepiej z wartką akcją i bez zagłębiania się w niepotrzebne szczegóły. Tutaj wszystko jest odwrotnie – akcja toczy się swoim spokojnym, wiejskim rytmem, bohaterowie często wykonują zwyczajne czynności, a w centrum fabuły tej serii jest ich codzienne, monotonne życie. Mimo to mogę powiedzieć, że uwielbiam tę sagę. Wzbudza w czytelniku z jednej strony spokój, a z drugiej – gamę przeróżnych, skrajnych emocji. Bo rodzina Neshov skrywa wiele tajemnic. I cały czas próbuje się poskładać na nowo.


Po tragedii, która wydarzyła się w Byneset, Torunn przejmuje gospodarstwo. Poza tym, że musi codziennie zajmować się świniami, tak jak robił to ojciec, na głowie ma jeszcze zapuszczony dom oraz blisko osiemdziesięcioletniego dziadka, którym dotąd wszyscy pomiatali. Jednocześnie Torunn staje przed ważnymi życiowymi wyborami – musi zdecydować, czy da radę prowadzić gospodarstwo, czy chce rezygnować ze swojej kliniki w Oslo. Ponadto walczy z samotnością i poczuciem winy za śmierć ojca. Sporo dzieje się także u jej wujków. Margido zajmuje się rozwojem swojego biura pogrzebowego, widząc, że konkurencja i nowe technologie go wyprzedziły. Natomiast w Kopenhadze Erlend i Krumme przygotowują się do bycia ojcami, wspomagając na każdym kroku Jytte i Lizzi. Wspólnie wpadają na pomysł, aby przebudować silosy w Neshov i stworzyć z nich miejsce wakacyjnego wypoczynku dla ich przyszłej, dużej familii. Jednak czy ponowne spotkanie całej rodziny wyjdzie im na dobre?

Śmierć była czymś ostatecznym. Wszystkie decyzje życiowe zostały już podjęte, niczego nie da się zmienić.

Losy rodziny Neshov są niesamowicie poplątane i burzliwe. Było tak od pierwszego tomu i nadal jest tak w „Na pastwiska zielone”. Śmierć Anny w tomie pierwszym zmieniła wszystko, natomiast odejście Tora wywraca do góry nogami głównie życie Torunn i to w nią uderza najbardziej. Kobieta czuje obowiązek zajęcia się gospodarstwem i zaopiekowania ukochanymi świniami zmarłego ojca, bardzo się stara, oporządza je codziennie, lecz mimo wszystko ma gdzieś z tyłu głowy to, że zwyczajnie nie daje rady, że to nie jej świat i że to ją przerasta. Ma do pomocy Kaja Rogera, młodego zmiennika, który coś do niej poczuł, ale którego ona trzyma na dystans, nie chcąc się angażować. Jednocześnie boryka się z wyrzutami sumienia, obwiniając się o śmierć ojca, który myślał, że Torunn nie przejmie jego gospodarstwa i nie mógł się z tym pogodzić. Trzeci tom jest zdecydowanie nastawiony na Torunn – to ona jest w centrum uwagi i to jej czyny determinują to, czy rodzina Neshov będzie mogła się w końcu zjednoczyć, czy kolejny raz nie uda się jej posklejać.

Głęboko w brzuchu czuła gorącą falę płaczu, będzie ją dławić i nie znajdzie ujścia, aż do chwili, kiedy on zaśnie wieczorem, a ona będzie mogła przez godzinę poleżeć sama i wypłakać się aż do stanu pustki i zmęczenia. Stało to się już czymś w rodzaju rytuału. Zasypianie we łzach, które ściekały jej do uszu, łaskocząc, z wizją przed oczami tego wszystkiego, od czego uciekła, z przeczuciem zapachów tak intensywnych, że była pewna, iż zbudzi się od nich.

„Na pastwiska zielone” to jak dotąd najlepszy, najgłębszy i najbardziej emocjonalny tom tej sagi. Bo o ile pierwsze dwa tomy to powolne przebijanie się przez mury, jakie wybudowali wokół siebie poszczególni członkowie rodziny Neshov, oraz poznawanie wraz z Torunn gospodarstwa i wiejskiego życia, tak innego od życia w Oslo, o tyle tom trzeci to swego rodzaju przełom. To tom, w którym wszyscy orientują się, że w jakimś sensie podłożyli już fundamenty pod zostanie rodziną, poznali się, zaangażowali i zrozumieli, że nie chcą z tego rezygnować. Jednocześnie to tom, w którym widać, że zmiana musi być stopniowa i musi się odbywać z poszanowaniem drugiego człowieka. Bohaterowie cały czas się docierają, ich więzi się zacieśniają, ale wkrótce dzieje się coś, co znowu je rozluźnia. I to jest piękne – obserwować tę walkę o rodzinę, której każdy z nich potrzebuje, bo żaden jej nie miał, walkę, która jest niesamowicie trudna. Anne B. Ragde ukazuje ją w naprawdę piękny, życiowy, naturalny sposób. To jest to, co uwielbiam w tej sadze najbardziej – prostota i realistyczność.


Saga rodziny Neshov była początkowo trylogią rodziny Neshov, więc z prostej kalkulacji wychodzi na to, że powieść „Na pastwiska zielone” przez kilka lat była ostatnią częścią. W oryginale książka ta pojawiła się w roku 2007, natomiast Anne B. Ragde zdecydowała się wydać tom czwarty sagi w roku 2016. Wyobrażam więc sobie, że przez dziewięć lat ludzie czytali tę serię i łamało im się serce po przeczytaniu ostatnich stron. Bo trzeba przyznać, że zakończenie trzeciego tomu jest wyjątkowo smutne i niedające nadziei na lepsze jutro. Gdyby ta seria nadal pozostawała trylogią, stwierdziłabym, że nie tak kończy się takie historie, że tak świetni, żywi bohaterowie zasługują na happy end i że trzeba być wyjątkowo brutalnym autorem, żeby kończyć tę opowieść w tak ciemnych, mrocznych barwach. Całe szczęście Ragde postanowiła ją kontynuować i wydaje mi się, że z trylogii może się zrobić całkiem obszerna saga rodzinna – wkrótce bowiem będzie miała w Polsce premiera tomu piątego. Niezmiernie się cieszę, bo o tych bohaterach aż chce się czytać. Ich losy wzruszają, udowadniają, że nigdy nie jest za późno na to, by odbudować rodzinne więzi, choć droga do pełni szczęścia może być długa i bolesna.

Uwielbiam tę sagę i pokochałam bohaterów wykreowanych przez Anne B. Ragde. Tom trzeci, „Na pastwiska zielone”, jest jak na razie moim ulubionym. Z wielką chęcią wracam do tej serii, o czym może świadczyć to, że w tym roku przeczytałam już trzy tomy (drugi, trzeci i czwarty – o czwartym też Wam kiedyś opowiem), a rzadko zdarza mi się wyczytywać serie tak szybko. Ta historia mnie po prostu ujęła, doceniam też to, z jaką prostotą, ale i realizmem udaje się autorce pisać o trudnych relacjach rodzinnych i odbudowywaniu więzi lub tworzeniu ich całkowicie od podstaw. I nawet spokojna, niespieszna akcja osadzona na norweskiej wsi niedaleko Trondheim mi niestraszna – co więcej, absolutnie pokochałam ten klimat. W tych książkach nawet najprostsze, codzienne czynności wydają się ważne, tutaj wszystko toczy się własnym rytmem. Serdecznie polecam trzeci tom, jest godną kontynuacją świetnej opowieści i najlepszą jej częścią.

Informacje o książce:
Autor: Anne B. Ragde
Tytuł oryginalnyLigge i grønne enger
Ilość stron: 280
Literatura: norweska
Wydawnictwo: Smak słowa
Seria: Saga rodziny Neshov (tom III)
Moja ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Niesamowcie mnie zaintrygowała ta saga... tylko kiedy to wszystko czytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę sagę wciąga się na raz, serio! :D Szybciutko się czyta, a książki nie są długie. Polecam. <3

      Usuń