15 sierpnia 2019

[257] Kobiety w męskim świecie – „Posełki. Osiem pierwszych kobiet”


Polityka zawsze była sferą przeznaczoną tylko dla mężczyzn. Do czasu, aż kobiety zaczęły dopominać się o swoje prawa i wywalczyły zarówno czynne, jak i bierne prawo wyborcze. Do Sejmu Ustawodawczego utworzonego w 1919 roku weszło osiem kobiet (kilka z nich nie od razu, lecz w wyborach uzupełniających). Wśród nich były bohaterki książki Olgi Wiechnik: Zofia Moraczewska, Zofia Sokolnicka, Maria Moczydłowska, Jadwiga Dziubińska, Anna Piasecka, Gabriela Balicka, Franciszka Wilczkowiakowa i Irena Kosmowska.

Ile z tych nazwisk znacie? Na pewno jedno – i to tylko dlatego, że Jędrzej Moraczewski był premierem Polski. Ale co z resztą? Przyznam szczerze, że pozostałe trzy z siedmiu nazwisk „coś mi mówią”, ale nie potrafię powiedzieć co dokładnie – pewnie brzmią znajomo, bo przewinęły się w jakimś fragmencie w książkach mówiących o dwudziestoleciu międzywojennym (czytałam takie ze dwie czy trzy). Reszta to dla mnie zupełna tajemnica.

Kobiety stanowią z reguły co najmniej połowę ogółu ludności. Zdawałoby się, że konsekwencją takiego stanu rzeczy - powinien być wzrost wpływu kobiet na układ stosunków społecznych w każdym kraju, w każdym organizmie państwowym.
Wiemy, że wcale tak nie jest.

Olga Wiechnik postanowiła nakreślić sylwetki tych ośmiu kobiet i tym samym przywrócić o nich pamięć. W czasach, gdy feminizm zyskuje na sile, gdy nadal kobiety muszą dążyć do zrównania ich praw z prawami mężczyzn, a już zwłaszcza w czasie, gdy mija sto lat od uzyskania przez żeńską część polskiego społeczeństwa czynnego i biernego prawa wyborczego – przypomnienie ośmiu pierwszych Polek w polityce jest niezwykle ważne i cenne. Przetarły szlaki dla kolejnych pokoleń, zwróciły uwagę na sprawy, które mężczyźni zupełnie pomijali, wniosły nowe, świeże pomysły i walczyły o to, aby nowa Polska była miejscem dobrym dla wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy dotychczas byli spychani na margines.

Autorka nie miała łatwego zadania, ponieważ o większości z tych kobiet zachowało się niezwykle mało informacji. Dokumenty ginęły podczas wojny, zdjęcia też jej nie przetrwały, a osób, które mogły pamiętać te kobiety, jest już mało (jak na przykład w przypadku Anny Piaseckiej, która: „Przeżyła dziewięćdziesiąt osiem lat. Miała czworo dzieci, pięcioro wnucząt i kilkanaścioro prawnucząt. Nie został po niej ani jeden list”). Olga Wiechnik wykonała więc kawał naprawdę dobrej roboty, zbierając to wszystko w jedno i układając z tych skrawków informacji opowieści o ośmiu pierwszych posełkach w Polsce. W obliczu braku dokumentów lub ich małej liczby nie dziwi więc fakt, że główne skrzypce w tej książce gra jedna z kobiet, ta, o której wiemy najwięcej – Zofia Moraczewska. Opisywane w tej książce kobiety na pewno nie miały łatwego życia, bo i czasy były niezwykle trudne, ale życiorys Zofii Moraczewskiej zrobił na mnie chyba największe wrażenie. Postać jest nam znana, ale uderzająco mało wiemy o jej życiu. Bo przecież rzadko mówi się o tym, że przeżyła wszystkie swoje dzieci, całą czwórkę, i że troje spośród nich padło ofiarą tragicznej historii XX wieku (pierwsze dziecko zmarło w niemowlęctwie). Sylwetka Zofii Moraczewskiej również najlepiej uzmysławia to, jak trudne było zajmowanie się polityką, zwłaszcza jako kobieta, która była w mniejszości (do sejmu weszło 442 mężczyzn i 8 kobiet). Polska ledwo co wróciła na mapy po stu dwudziestu trzech latach, pomysły na nowe państwo były różne, każdy miał swoje poglądy, priorytety i wizje, ale mężczyźni woleli raczej przeznaczać pieniądze na armię niż na przykład na edukację, o którą walczyły kobiety. Zofia Moraczewska zostawiła po sobie korespondencję, zwłaszcza listy do siostry, które pozwalają doskonale poczuć to, z jakimi problemami się borykała, jakie dylematy przeżywała i jak wiele wysiłku wkładała w to, by dobrze zadbać o kraj.

Bez zgody męża nie można pracować, a jeśli, za jego pozwoleniem, pracuje - dysponować swoimi zarobkami. Nie może występować w sądzie, podpisywać umów, przyjmować spadków. O tym, co dobre dla jej dzieci, decyduje ich ojciec. Nie może się rozwieść. A gdyby znalazła sposób, żeby odejść, prawo do opieki nad dziećmi zostaje przy ojcu. Jeśli dziecko urodzi kobieta niezamężna, wtedy proszę bardzo, może zajmować się nim sama. A właściwie musi, bo prawo zabrania jej dochodzić ojcostwa. Za te same zbrodnie czeka ją większa kara, za tę samą pracę dostanie mniejsze wynagrodzenie. Mniejsze nawet o połowę. Ale niech się cieszy, że ma pracę - jak trzeba będzie kogoś zwolnić, padnie na nią, nie na jej kolegów. A jak awansować, to wiadomo.

Jako posełki, jako kobiety, nie były traktowane poważnie w polityce. Otrzymanie praw wyborczych i możliwości wejścia do sejmu to jedno, drugie to zmiana światopoglądu tych, którzy w polityce siedzieli od lat. Posłowie traktowali ich postulaty z przymrużeniem oka, czasem głośno wyśmiewali, nie popierali tego, o co zabiegały. Także dlatego, że starały się o uwolnienie kobiet spod jarzma mężczyzn, o przyznanie im większych swobód, możliwość decydowania o sobie i swoim życiu samodzielnie, bez pytania o zdanie męża, ojca czy brata. Mimo że nie należały do tego samego ugrupowania, ale były rozproszone po różnych, często nawet stały po dwóch stronach politycznej barykady, wspólnie walczyły o to, aby Polkom żyło się lepiej. 

Dlatego należy im się pamięć. Podczas gdy, jak słusznie zauważa autorka, mężczyznom, wielkim mężom stanu stawia się pomniki, nazywa się ich nazwiskami ulice, szkoły i mówi się o nich na lekcjach historii, o kobietach zazwyczaj się milczy. Tak jakby ich nie było. A przecież były i robiły bardzo dużo, poświęcały się dla całej żeńskiej części społeczeństwa w odbudowanej Polsce. Książka Posełki. Osiem pierwszych kobiet oddaje należny im szacunek. Olga Wiechnik o nich przypomniała, a teraz ruch jest po stronie czytelników. Tak więc czytajcie, zgłębiajcie historię, o której w szkole nikt Wam nie powie, i poznawajcie kobiety, które szły pod prąd po to, aby dorównać mężczyznom.

Informacje o książce:
Autor: Olga Wiechnik
Ilość stron: 487
Literatura: polska
Wydawnictwo: Poznańskie
Moja ocena: 9/10

8 komentarzy:

  1. Wiedzę po tej recenzji, że to książka, po którą koniecznie muszę sięgnąć.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat jak najbardziej dla mnie!
    zaczytane-dziewczyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cenię takie książki. Powinno się czcić pamięć takich kobiet. Dobrze, że możemy chociaż o nich poczytać. Moim zdaniem każdy w swoim życiu powinien po taką lekturę sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Szczerze mówiąc, nigdy się nawet nie zastanawiałam, jak to było na początku z kandydowaniem kobiet do sejmu i kim były te pierwsze kobiety, które miały możliwość w nim zasiąść. Dlatego takie książki są cenne. :)

      Usuń
  4. Hmmm... to mi teraz dałaś zagwozdkę :)

    OdpowiedzUsuń