31 października 2018

[226] „Niepodległości nie dostaje się w prezencie, niepodległość trzeba sobie wywalczyć”* – „Ja, Ukrainiec”


Kilka lat temu, a dokładniej niemalże pięć, telewizja i wszelkie inne media żyły jednym tematem: protesty i manifestacje na Ukrainie, które zbiorczo nazwano Euromajdanem. Pamiętam, że w każdych wiadomościach pojawiały się najnowsze doniesienia. Kiedy konflikt ten przerodził się w wojnę, coraz mniej się o tym mówiło, aż w końcu media zupełnie ucichły. Nie przypominam sobie, żebym ostatnio słyszała cokolwiek o Ukrainie w telewizji – a przecież nie oznacza to, że walki się skończyły. Na szczęście istnieją jeszcze książki i ludzie, którzy je piszą. Dzisiaj o publikacji Maxa Kidruka, w której przedstawia przyczyny, przebieg i skutki Euromajdanu – ale nie tylko.

27 października 2018

[225] Wszystko płynie – „Powtórka”


To, że Polska kryminałem stoi, to jedno. To slogan powtarzany już od jakiegoś czasu, jak najbardziej odpowiedni do rzeczywistości i prawdziwy, ale już nieco wytarty. Zaczynam jednak myśleć, że kryminałem zaczyna stać też Toruń. Ten, kto się orientuje, na pewno wie, że kręci się tu co najmniej dwóch takich, którzy wymyślają takie zbrodnie, jakich Toruń jeszcze nie widział (no dobra, może przesadzam, ale uwierzcie – w gruncie rzeczy Toruń to dość spokojne miasto), i sprawiają, że niedługo zacznę się bać wychodzenia z domu. Dzisiaj o pierwszym tomie trylogii Marcela Woźniaka pt. „Powtórka” z nie do końca emerytowanym Leonem Brodzkim na czele.

25 października 2018

#152 Czytało się (20): Październik, cz. 2 || Gangsterska powieść grozy, rzeczywistość w obliczu konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz o psie, który wierzy, że odrodzi się jako człowiek



W dzisiejszym Czytało się będzie o trzech książkach z październików poprzednich lat. Będzie parę słów na temat polskiej powieści grozy skrzyżowanej z powieścią gangsterską, padnie też kilka zdań o powieści z ważnym wątkiem o konflikcie palestyńsko-izraelskim, a także opowiem Wam o książce, w której narratorem jest niezwykle inteligentny pies wierzący w to, że odrodzi się jako człowiek.


22 października 2018

[224] Jak to zachwyca, kiedy nie zachwyca?* – „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”



Przy książkach takich jak „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” zaczynam się zastanawiać, czy to ja jestem za mało empatyczna i wrażliwa, czy to jednak ciężar gatunkowy nakłada dużo na czytelnika i dodaje plus pięć do podobania się. Nie przeczę oczywiście, że ta publikacja może się podobać pewnej grupie ludzi. Ale nie jestem też przekonana co do tego, czy rzeczywiście ta książka aż tak się wszystkim podoba. Może to teoria spiskowa, może przesadzam, może kogoś tym urażę (niezamierzenie – z góry jednak przepraszam), jednak odnoszę wrażenie, że poruszanie tak osobistego tematu jak śmierć matki sprawia, że mamy opory przed tym, by powiedzieć: nie zachwyca mnie to. Czytałam już jedną tego typu książkę w tym roku (fabularyzowaną, ale opartą na prawdziwych wydarzeniach, sprawdź: Są takie mainstreamy, których nie chciałabym się wyłamywać) i mam teraz wrażenie déjà vu. Bo mam w zasadzie takie same odczucia; książka „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” nie wywołała we mnie takich emocji, jak u znakomitej większości czytelników.

18 października 2018

[223] Proza życia – „Nie, po prostu nie”



Znacie tę sytuację, w której pokazujecie komuś jakiś superzabawny filmik albo mem, a ta osoba patrzy na Was jak na świra i jedyne, co możecie zrobić, to skwitować to krótkim „mnie śmieszy”? Z książką „Nie, po prostu nie” przeżyłam coś odwrotnego. Powieść ta była promowana jako zabawna, komiczna, przepełniona czarnym humorem w stylu „Dnia świra” satyra na nasze życie. Tak polski wydawca, jak i zagraniczni recenzenci, których blurby znajdują się na tej książce, znaleźli w tej książce coś zabawnego. I jedyne, co ja mogę zrobić, to powiedzieć: mnie nie śmieszy. I wydaje mi się, że celem Niny Lykke nie było rozbawienie czytelnika.

15 października 2018

[222] Kiedy emocje opadną – „Zawsze jest przebaczenie”



Lojalnie uprzedzam, że jest to czwarty tom, a recenzja zawiera naturalnie spoilery do trzech poprzednich części.
Zbiorcza recenzja dwóch pierwszych tomów znajduje się tutaj: Nie-rodzina, a recenzja tomu trzeciego tu: O trylogii, która stała się sagą.

Ten rok zdecydowanie należy do Anne B. Ragde, jeśli chodzi o to, co czytam i czym się zachwycam. Moja przygoda z tą autorką i jej sagą rodziny Neshov zaczęła się w czerwcu zeszłego roku, a pierwsza część trafiła do mnie właściwie przypadkiem, bez zapowiedzi. Zanim jednak sięgnęłam po część drugą, minęło trochę czasu – stało się to w lutym tego roku. Nie przywykłam do czytania serii, cyklów czy sag w tak szybkim tempie, zazwyczaj dawkuję sobie kolejne tomy; przy sadze rodziny Neshov po prostu tak nie potrafię. „Zawsze jest przebaczenie” to czwarta część opowiadająca o losach tej rodziny, trzecia, którą przeczytałam w tym roku, i na pewno nie ostatnia – bo piąty tom czeka już na półce.

12 października 2018

#151 Czytało się (19): Październik, cz. 1 | Wpływ wojny na żołnierza, miasto jako główny bohater książki i o tym, jak naprawić popełnione błędy


W dzisiejszym Czytało się powrót do źródeł, czyli do początków tego bloga. Przedstawię Wam trzy książki, które recenzowałam w pierwszym miesiącu swojej działalności na Bohaterze Fikcyjnym. Będzie coś o tym, jak wojna wpływa na żołnierza, będzie o powieści, w której główną rolę gra pewne miasto, i o naprawianiu błędów. Zapraszam!


11 października 2018

[221] Awaria prądu… no i co dalej? – „Rozgwieżdżone niebo”



Swego czasu byłam zachwycona „Blackoutem” autorstwa Austriaka Marca Elsberga (recenzja: Apokalipsa XXI wieku), powieści, w której następuje ogólnoeuropejska awaria prądu. Nagle okazuje się, że elektryczność jest nam potrzebna w dosłownie każdym aspekcie życia. Podobnie jest w powieści szwedzkiego pisarza, Larsa Wilderänga, pt. „Rozgwieżdżone niebo”. Przyczyny są co prawda inne, ale skutki takie same. A jednak Elsberg w moim odczuciu poradził sobie z tym tematem dużo lepiej; książka Wilderänga stoi co najmniej parę poziomów niżej. Co tu nie zagrało?

9 października 2018

[220] Książka na podstawie filmu? – „Omen” [recenzja przedpremierowa]



Hasło „Omen” zapewne kojarzy Wam się w pierwszej kolejności z filmem. A mało kto wie, że istnieje także książka. Tym razem jednak kojarzenie tego tytułu jedynie z filmem jest jak najbardziej słuszne, ponieważ książkowy „Omen” jest tylko nowelizacją scenariusza. Wielu z Was pewnie właśnie krew zmroziła się w żyłach i włosy stanęły dęba – bo jak to tak, książka na podstawie filmu, a nie odwrotnie? To się nie godzi! A jednak. David Seltzer, autor „Omenu”, napisał najpierw scenariusz, a potem dopiero książkę – książkę, która była częścią akcji promocyjnej filmu. Jak mu to wyszło? Czy coś takiego ma w ogóle sens?

6 października 2018

[219] Czy to szaleństwo chcieć być wolnym jak ptak? – „Ptasiek”


Ptak jest dla nas symbolem wolności – braku ograniczeń i zobowiązań, bycia niczym nieskrępowanym, niezależnym. Kto nigdy nie marzył o tym, by mieć skrzydła i móc wzlecieć wysoko, niemal do nieba, a potem udać się w jakieś dalekie miejsce tylko o własnych, skrzydlatych siłach? Każdy chciałby czasem móc oderwać stopy od ziemi i po prostu wzbić się w powietrze, zrzucając wszystkie ludzkie ograniczenia. Czy takie marzenia to już szaleństwo?

4 października 2018

[218] „Tylko przedrzeźniacz śpiewa na skraju lasu”* – „Przedrzeźniacz”



Dystopijne wizje często operują podobnymi elementami – jak na przykład wysoki postęp technologiczny przy niskim poziomie życia społeczeństwa, zniszczenie czy wręcz skażenie środowiska, zrobotyzowana, zmechanizowana rzeczywistość czy cicha kontrola ludzi przez władzę. Do tego warto dodać coś jeszcze, co dla nas, osób lubiących czytać, bybłoby chyba gwoździem do trumny – zakaz czytania. W książce Waltera Tevisa czytanie i pisanie zostało zakazane, przez co umiejętności te zanikły – na szczęście wskrzesił je jeden człowiek, a to zaczęło otwierać mu oczy na to, w jak złym, autodestrukcyjnym świecie żyje.

1 października 2018

#150 Podsumowanie września 2018 + stosik + podsumowanie wakacji


No i się skończyło. Koniec laby, koniec spania do 13, koniec niespania do 5, koniec oglądania seriali i czytania książek całymi dniami i nocami. Od jutra (przynajmniej u mnie; dziś mamy jeszcze wolne, pan rektor chyba nas lubi!) zaczyna się znowu harówa, wstawanie z rana, czytanie lektur i przysypianie na wykładach. :'( Miejmy nadzieję, że nie będzie tak źle, jak mogłoby się wydawać, i zapomnijmy jeszcze na chwilę o październiku. Trzeba podsumować wrzesień i krótko podsumować wakacje. :)