7 września 2015

[36] Bez zachwytu – „Anna Karenina”

Autor: Lew Tołstoj
Liczba stron: 912
Wydawnictwo: Znak
Język oryginału: rosyjski

Jeśli prawdziwe jest powiedzenie: ile głów, tyle rozumów, to również prawdziwe: ile serc, tyle rodzajów miłości.


Lew Tołstoj urodził się w 1828 roku w Jasnej Polanie w Imperium Rosyjskim. Był powieściopisarzem, dramaturgiem, publicystą, a także myślicielem i pedagogiem. Założył 13 szkół dla dzieci chłopskich w Jasnej Polanie, uczył w nich, wydawał podręczniki i bajki. Jest znany z utworów takich jak „Wojna i pokój”, „Sonata Kreutzerowska” czy „Anna Karenina”. Tołstoj zmarł w 1910 roku na małej stacji kolejowej Astapowo w wyniku zapalenia płuc.

Anna Karenina jest piękną kobietą, która jednak wiedzie niezbyt udane życie u boku męża. Jest częstą bywalczynią na petersburskich salonach. Na jednym z nich poznaje Aleksego Wrońskiego, z którym wdaje się w romans. Na mężczyznę oko ma też inna kobieta – osiemnastoletnia Kitty, która odrzuca prośbę Lewina o jej rękę, pewna, że Wroński odwzajemnia jej uczucia. Załamuje się jednak, gdy na jaw wychodzi romans Wrońskiego z Anną Kareniną. Jak potoczą się losy pary, którą połączyło zakazane uczucie? Jak Kitty poradzi sobie z odrzuceniem i czy Lewin zrezygnuje z miłości?

„Anna Karenina” to powieść bardzo obszerna i wielowątkowa. Jej osią jest oczywiście romans Anny z Wrońskim, jednak inne wątki wcale nie są mniej ważne. Czytelnik śledzi losy wielu bohaterów, między innymi brata Anny, Stiwy, i jego żony Dolly, która jest siostrą Kitty. Poza tym akcja powieści toczy się na przestrzeni wielu lat. Nie ma więc wątpliwości, że „Anna Karenina” to powieść bogata w wydarzenia, postaci i emocje. Trzeba mieć jednak na uwadze, że powieść ta ma grubo ponad sto lat (powstawała w latach 1873-1877), a więc pewne aspekty dla współczesnego czytelnika mogą wydawać się nudne czy też niezrozumiałe. Dla mnie takim elementem była polityka, której w książce nie brakowało. „Anna Karenina” to powieść, która zwraca uwagę na społeczeństwo Rosji w latach 70. XIX wieku, zarówno warstw wyższych, jak i niższych. A chyba nie trzeba przypominać, w czyich rękach była wówczas władza. Aleksiej Karenin, mąż Anny, to człowiek zajmujący wysoką funkcję państwową, tak więc nie obeszło się bez jego rozmyślań na tematy polityczne. Przyznam szczerze, że w takich wypadkach robiłam coś, co robię bardzo rzadko – po prostu przelatywałam tekst wzrokiem i opuszczałam te fragmenty, bo i tak za nic tego nie rozumiałam. Podobnie było ze scenami, w których Lewin, człowiek szlachetnie urodzony, jednak przyjaźniący się z chłopami, rozmyślał na temat swojego gospodarstwa. Do rolnictwa mi daleko, do polityki także – a już zwłaszcza nie mam pojęcia o tym, jak obie te rzeczy wyglądały w XIX-wiecznej Rosji. Może nie powinnam, ale czuję się usprawiedliwiona.

Zawiodłam się także na samej treści. „Anna Karenina” to niewątpliwie dzieło, klasyka literatury światowej, ja jednak czuję się trochę oszukana, bo po przeczytaniu opisu spodziewałam się czegoś innego. Romansu – okrzykniętego na blurbie największym romansem wszech czasów – było naprawdę niewiele. To nie jest „historia wielkiej miłości” (kolejne szumne zdanie z czwartej strony okładki), a historia kilku rodzin, których losy przeplatają się ze sobą. Opowieść o miłości nie tylko męsko-damskiej, ale także matczynej, o zdradzie, przebaczaniu, wierze, życiu i śmierci – owszem, ale nie „płomienny romans”.

Mimo wszystko „Anny Kareniny” nie czyta się źle (poza wzmiankami o rolnictwie i polityce). Ta powieść oferuje przede wszystkim szeroki wachlarz postaci. Ich osobowości są naprawdę różne, a profile psychologiczne, jak to na autora Rosjanina przystało, bardzo pogłębione i dokładnie skonstruowane. Paradoksalnie najmniej z nich wszystkich podobała mi się Anna Karenina, bo miałam nieustanne wrażenie, że ciągle zmienia zdanie, nie wiedząc, czego chce i jak się czuje w takiej sytuacji, w jakiej się znalazła. Mówiła A, żeby za kilka stron powiedzieć B, które było zupełnie odwrotne do A. Dużo ciekawsze wydały mi się postaci poboczne, czy też może mniej ważne, takie jak Lewin, dobry gospodarz, człowiek sprawiający wrażenie nieco zagubionego w społeczeństwie i wśród wyższych sfer, do których należy, czy jego brat, Mikołaj, który pojawia się w powieści już jako bardzo schorowany, niemal umierający człowiek, a także Daria Obłońska, Dolly, siostra Kitty, często surowa dla dzieci, niepotrafiąca zrezygnować z uczucia, które żywi do męża, pomimo jego zdrad.

Czytając, nie ma się także wrażenia pewnej nieaktualności języka. Książka jest bardzo dobrze przetłumaczona (czytałam w przekładzie Kazimiery Iłłakowiczówny) i można ją swobodnie czytać. Nie czuć niemal stu pięćdziesięciu lat, jakie minęły od jej napisania. Mimo wszystko wygoda czytania i dobry styl to za mało – ze strony fabularnej fajerwerków nie było, raczej maksymalnie zimne ognie.

Czy czytać „Annę Kareninę”? To zależy. Jeśli kogoś interesuje się zapoznawanie z klasyką, to jak najbardziej. Mimo wszystko nie należy się nastawiać na romans, a bardziej na wielowątkową i wielopostaciową powieść, w której dzieje się bardzo dużo i w której porusza się wiele tematów. Jest to książka, jeśli można tak powiedzieć, bardzo wszechstronna, czasem może nawet za bardzo. Mam co do niej mieszane uczucia, ale bardziej jestem na tak. Muszę jednak przyznać, że tym razem klasyka mnie nie zachwyciła.
Ocena: 7/10 



PS Powiedzcie mi, czyta się lepiej, gdy po każdym akapicie robię linijkę przerwy, czy akapit bezpośrednio pod akapitem jest lepszy? :)

19 komentarzy:

  1. Klasyka i 900 stron? Podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie jakoś nie ciągnie do tej książki, bo nie lubię klasyki, ewentualnie "Dumę i uprzedzenie", ale szczegół :)
    Lepiej wygląda, gdy jest przerwa między akapitami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli to dla mnie, bo interesuję się klasyką, a Tołstoj stoi wysoko na mojej liście "must read". Do tego uwielbiam film na podstawie tej książki z Keirą w roli Anny. To co Joe Wright robi z ekranizacjami zawsze mnie kupuje!
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam w ogólniaku piękna choć smutna historia

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie zachwyciła wielowątkowość tego dzieła i jego wielopłaszczyznowość. Warto znać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dłuższego czasu mam ochotę na tę powieść <3
    Mam nadzieję, że mi bardziej przypadnie do gustu i całkowicie się zakocham :3
    Dopiero co trafiłam tutaj ale WOW. Zyskujesz nową czytelniczkę :*
    Pozdrawiam serdecznie
    http://my-life-in-bookland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam wieki temu :) lepiej, jak jest przerwa, przynajmniej moim zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że reklamując książkę jako romans wszech czasów wydawca chciał przyciągnąć nowych czytelników, złaknionych wspaniałej miłości. Nie dziwię się, że czułaś się nieco oszukana, sama dobrze nie wspominam tej historii (choć to może dlatego, że czytałam ją już dobre 10 lat temu ;))
    Co do wyglądu recenzji, dobrze się czyta, gdy są odstępy po akapitach, ale w zasadzie piszesz tak lekko, że generalnie czyta się przyjemnie ;) Jedyne co mi przeszkadza, to zbyt mały kontrast między tłem a czcionką, ale być może to kwestia moich ustawień monitora.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *rumieni się*
      Właśnie też mi się wydaje, że coś jest nie tak z tą czcionką. Myślałam, że jest za mała, ale jak robię o oczko większą, to już są za duże byki. Może powinnam zmienić w ogóle jej rodzaj. Dzięki za uwagę, spróbuję coś poprawić. :)

      Usuń
  9. Uwielbiam literaturę rosyjską, a jeśli na dodatek jest to klasyka, to nie wiem jakim cudem nie ma jej jeszcze w mojej biblioteczce ;)
    Blondie in Wonderland

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do Anny - mamy to samo zdanie.
    Chcę tylko zapytać, kto bardziej mógłby uwieść twoje serce, którego z nich byś wybrała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A spośród kogo mam wybierać, bo nie bardzo rozumiem? :D

      Usuń
    2. Chodziło mi o Wrońskiego i Karenina. Nie mówię tu o wyglądzie, bardziej ciekawi mnie twój pogląd.

      Usuń
    3. Spośród nich żadnego. :P

      Usuń
    4. Bo Karenin to stary urzędas i nudny człowiek, a Wroński... no, to Wroński. Nie lubię go. Ma paskudny charakter.

      Usuń
    5. Okej.
      Podobała ci się najnowsza ekranizacja, czy nie oglądałaś?

      Usuń
    6. Nie oglądałam. Raczej unikam ekranizacji, bo zawsze się na nich zawodzę.

      Usuń
    7. Mimo wszystko, ja ci polecę najnowszą.

      Usuń