22 czerwca 2019

#176 TBR na lato 2019 – czyli wakacyjne wyzwania


Z okazji wakacji zamiast robić zwyczajny TBR postanowiłam ustalić sobie kilkanaście wyzwań czytelniczych. Dadzą mi one większą swobodę w wyborze książek. Bo wiecie, jak to jest z tymi TBR-ami – te listy się fajnie tworzy, ale z wyczytaniem tych wybranych książek bywa już gorzej, bo czasami nie ma się na nie jednak ochoty. Wyzwania czytelnicze są lepsze, bo do kategorii można przyporządkować kilka książek co najmniej. A wtedy już na pewno znajdzie się coś, na co ma się ochotę.
Zapraszam więc na swoje wyzwania oraz przykłady książek, które być może do nich dopasuję (chociaż play mogą oczywiście ulec zmianie :>).





Jak może wiecie, jestem wielką fanką Stephena Kinga, chociaż ostatnio sięgam po niego trochę rzadziej. Nieco się za nim stęskniłam, ale pomyślałam też, że nigdy nie czytałam żadnej jego prawdziwie grubaśnej książki, a ma ich kilka. Wydaje mi się, że najgrubsza książka Kinga, jaką czytałam, miała 640 stron. Dlatego 600 stron jest w tym wyzwaniu granicą. Z grubszych książek Kinga mam na celowniku Bastion (ponad 1100 stron), Dallas '63 (ponad 850) i Marzenia i koszmary (ok. 750), chociaż chyba musiałby się kataklizm stać, żebym wybrała zbiór opowiadań.


Nie będę się przyznawać, ile książek w samym papierze (pomijając moją półeczkę na Legimi) czeka na półkach na przeczytanie. Odkąd założyłam bloga, zapisuję sobie, kiedy i jakie książki kupuję. W ten sposób wiem, że mam jeszcze kilka książek, które kupiłam cztery lata temu i ich do tej pory nie przeczytałam. Moim największym wyrzutem sumienia, który pasuje do tej kategorii, są książki noblisty z 2012 roku – Mo Yana. Mam Krainę wódki, Klan czerwonego sorga i Obfite piersi, pełne biodra. Być może padnie w końcu na Mo Yana. A być może sięgnę po coś innego. Z 2015 zostało mi jeszcze na przykład Północ i Południe Elizabeth Gaskell, klasyk. Albo Mapa i terytorium Michela Houellebecqa, który też jest moim ogromnym wyrzutem sumienia.


Jest kilka takich książek. Pierwsi na myśl przychodzą mi Nędznicy, których w wersji musicalowej z 2012 roku widziałam już 6 czy 7 razy. Problem polega na tym, że nie istnieje chyba tłumaczenie, które by mi odpowiadało (tj. takie, w którym nie tłumaczy się imion, no bo błagam – jak można zamienić piękną Cosette na okropną Kozetę?...) Tak więc poza tym mam jeszcze kilka tytułów w zanadrzu. Też dobre 3 razy widziałam film Służące na podstawie książki o tym samym tytule, wypadałoby po nią w końcu sięgnąć. Myślę też o Locie nad kukułczym gniazdem albo o Przerwanej lekcji muzyki


Skończyłam szkołę 3 lata temu i od tamtej pory nie uczyłam się angielskiego. Czuję, że jeszcze chwila i ten język mi ucieknie, zacznę go zapominać. Dlatego to jest dobry moment na to, by zacząć czytać książki po angielsku. W swoim czytelniczym życiu jedną już przeczytałam i było bardzo dobrze, jednak potem nigdy już po książkę po angielską nie sięgnęłam. A kupiłam kiedyś pięć. PIĘĆ. Do wyboru mam dwie książki Cecelii Ahern, w tym moje ukochane PS, I love you, które czytałam dawno temu po polsku i oglądałam film. Mam też na przykład książkę Kinga, Cell (ale nie będę zaliczać dwóch kategorii jedną książką :>). I mam też dwa thrillery, które kiedyś były popularne – The Widow i The Ice Twins. Wybór jest szeroki. 


Siostry Brontë to taki mój wyrzut sumienia kojarzący się ze studiami. W pierwszym czy drugim miesiącu studiów poszłam do Dedalusa i kupiłam dwie książki sióstr Brontë – Lokatorkę Wildfell Hall i Jane Eyre. Autobiografię (znaną również jako Dziwne losy Jane Eyre). Kupiłam je po tym, jak oczarowały mnie Wichrowe Wzgórza. I... nigdy po nie nie sięgnęłam. Mam je już prawie trzy lata, jedna nawet była w niedawnym TBR-ze. No i nic. Więc trafia do kolejnego. Tym razem MUSI się udać. ;)


Tutaj jestem chyba najmniej przygotowana, ale mam na coś takiego ochotę. Właściwie pole do popisu jest szerokie, bo kto powiedział, że musi to być fikcja? Na myśl przychodzą mi na szybko tytuły takie jak Miłość w czasach zagłady, Esesman i Żydówka czy nawet Jeździec miedziany. Ale jest tego znacznie więcej, to są tylko te tytuły, które z jakiegoś powodu pojawiły się w mojej głowie jako pierwsze. Myślę, że będę jeszcze szukać innych książek w tej kategorii. A może to Wy mi coś polecicie? ;)


Wydawnictwo Czarne ma chyba najlepszy repertuar reportaży, a ja ciągle się na nie czaję i nie mogę się przyczaić. Tutaj polegam głównie na zbiorach Legimi, a zbiory te są bogate. Nie mam żadnego konkretnego wybranego, będę raczej podążać za chwilowym nastrojem i tym, na co będę miała ochotę. Ale tutaj też możecie mi polecić swoje ulubione tytuły. ;)


Dlaczego dwa? Dlaczego z rzędu? O co tu chodzi? Rzadko czytam więcej niż jedną książkę tego samego autora z rzędu, zazwyczaj robię sobie między nimi przerwy. Lubię różnorodność, nie lubię wyczytywać całych serii za jednym zamachem. Ale chcę spróbować. Padło na kryminały, bo te lubię najbardziej i najwięcej mam w nich zaległości. Bo równie dobrze mogę zacząć jakąś serię, na przykład Jo Nesbo, Jorna Liera Horsta, Chrisa Cartera czy Harlana Cobena. Ale mogę też kontynuować zaczęte kiedyś, jak serię Camilli Lackberg, Rachel Abbott czy nawet Agathy Christie. Wybór szeroki.


I tutaj sprawa ma się podobnie. Mam spore zaległości w polskich seriach kryminalnych. Biorąc pod uwagę te, które mają więcej niż dwa nieprzeczytane przeze mnie tomy, mogę kontynuować serię Joanny Opiat-Bojarskiej czy Katarzyny Bondy. A do zaczęcia mam nawet więcej: Bartosza Szczygielskiego, Mariusza Czubaja, Wojciecha Chmielarza, Katarzynę Puzyńską i na pewno wiele innych. Będę jeszcze researchować. ;)


Dlaczego akurat Marek Hłasko? Miałam niedawno zaliczenie z wykładu z literatury współczesnej. Podczas nauki przypomniałam sobie, że bardzo chciałam kiedyś zgłębić twórczość Hłaski. Mam za sobą jeden zbiór jego opowiadań, ale chciałabym poznać więcej. Ponadto 14 czerwca minęła 50. rocznica śmierci Marka Hłaski, więc myślę, że to bardzo dobry moment, aby go upamiętnić właśnie poprzez czytanie jego twórczości.


Ta kategoria także pojawiła się tu za sprawą tego zaliczenia. Mam poza tym ochotę na jakąś ciekawą biografię i chcę też, żeby to była biografia pisarza. Cezurą czasową jest międzywojnie, bo to już taka bardziej współczesna dla nas literatura. Na celowniku mam biografie pisane przez Mariusza Urbanka – m.in. biografie Tuwima, Broniewskiego i Brzechwy. I podejrzewam, że padnie na którąś z nich.


No i na koniec – jedna z moich ulubionych serii wydawniczych, czyli Prawdziwe historie od wydawnictwa Znak. W kolejce mam kilka kupionych kiedyś książek, takich jak Dziewczyny z Wołynia Anny Herbich czy Damy ze skazą Kamila Janickiego. Akurat jeśli chodzi o tę serię, to mam zawsze ochotę na wszystko i mam też nadzieję, że wszystko uda mi się zebrać i wyczytać. Znacie, lubicie?

I tak wygląda mój letni TBR. Nie mam żadnego sztywnego planu na te kategorie, więc może podrzucicie mi jakieś tytuły? Co byście do tych wyzwań dopasowali? ;)

2 komentarze:

  1. O, czytaj Hłaskę, bardzo go nie lubię, chociaż jednocześnie mnie bawi, może ktoś mi w końcu przetłumaczy, co się współcześnie może w nim podobać :P
    Z reportaży Czarnego czytałam głównie te dotyczące Ukrainy, Białorusi i Węgier, i nic mnie nie wciągnęło. Może tylko "Koliste jeziora Białorusi" były spoko. Niestety do reszty się nie wypowiem, nie moje klimaty.
    No właśnie, ja w wakacje chcę popytać znajomych i czytelników, żeby polecili mi książki zupełnie nie w moich klimatach i gatunkach, ale ich zdaniem na tyle dobre i mądre, żeby mi podeszły :D W planach są przede wszystkim romanse i kryminały, których to od dawna nie tykam nawet kijem, potknąwszy się o kilka razy za dużo. Dalej fantastyka, bo niby czytam le Guin i Pratchetta, ale nic więcej poza takich mistrzów gatunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, opowiadania czytałam parę lat temu i mam wrażenie, że ich w ogóle nie zrozumiałam, bo nie bardzo zdawałam sobie sprawę z tego, w jakim okresie pisał. Ale bardzo chcę zgłębić jego twórczość, nie wiem dlaczego. :D Przeczytam i jak mi się spodoba, to Ci powiem! :D
      Z Czarnego jest mnóstwo reportaży, tak że o to się nie martwię. Problem będzie z wyborem, bo mnie z kolei interesuje wszystko chyba. xD A im mniej mi znany temat, tym lepiej, bo to okazja do dowiedzenia się czegoś nowego.
      Romansów nie czytam, no, bardzo rzadko właściwie. Ale się na tym kompletnie nie znam. Z kryminałów mogę Ci polecić Roberta Małeckiego, to są moim zdaniem kryminały dopracowane w najmniejszym szczególe, świetnie opowiedziane i czytające się wręcz same. :D A fantastyka to już też nie moje klimaty - z Pratchettem miałam dwa spotkania i oba nieudane, do le Guin nawet się nie przymierzam. :P

      Usuń