29 grudnia 2017

[167] Jeden kraj, setki światów – „Pod ciemną skórą Filipin”


Są takie miejsca na Ziemi, które marzą nam się jako kierunek wycieczki. W końcu kto by nie chciał zobaczyć francuskiej Wieży Eiffla, egipskich piramid czy tradycyjnej japońskiej architektury? Na ogół jednak nasze wyjazdy trwają tydzień lub dwa, a w tym czasie mamy okazję zobaczyć tylko to, co miliony turystów widziały już przed nami – najbardziej ikoniczne miejsca, znane z pocztówek i przewodników turystycznych. A gdyby tak wybrać się na prawie roczną wycieczkę bez konkretnie zaplanowanej trasy, z założeniem omijania miejsc, które znają wszyscy, z chęcią wejścia w głąb, pożycia przez chwilę jak rdzenni mieszkańcy danego kraju? Tomasz Owsiany wybrał się właśnie w taką podróż na Filipiny – do kraju rozciągniętego na kilku tysiącach wysp, bardzo zróżnicowanego pod względem kultury, obyczajów i języka. Każde z odwiedzonych i opisanych przez niego miejsc jest inne – choć przecież to nadal te same Filipiny.

Tomasz Owsiany swój krótki wstęp do tego reportażu opatrzył tytułem „Próbki światów”, co jest chyba najcelniejszym określeniem tego, jak rzeczywiście wyglądają Filipiny. Każdy z dwunastu rozdziałów przedstawia inny fragment tego kraju, a z nich każdy jest niejako kolejnym malutkim światem, różniącym się od poprzedniego. Przed przystąpieniem do lektury Filipiny były dla mnie jakimś odległym miejscem, o którym nie wiedziałam nic poza tym, że to państwo wyspiarskie. Mgliście kojarzyłam jakiś telewizyjny reportaż o corocznej krwawej tradycji odprawiania drogi krzyżowej, skądś wiedziałam też, że w Filipinach odbywają się okrutne walki kogutów. Poza tym było to dla mnie całkowicie obce miejsce. Okazało się, że Filipiny mają o wiele więcej do zaoferowania niż to, co dobrze sprzedaje się w telewizji.

Jak tam właściwie jest? Na to pytanie nigdy nie odpowiadam jednoznacznie. Po ośmiu intensywnych miesiącach zasadniczej podróży i miesięcznym powrocie mam przekonanie, że to kraj, w którym istnieją jedynie tendencje i wspólne mianowniki. Filipiny bezpieczniej uznać za archipelag różnych światów. W tej książce znajdują się ich próbki.

Przede wszystkim z reportażu „Pod ciemną skórą Filipin” wyłania się obraz bardzo różnorodnego państwa, które zamieszkuje wiele ludów i plemion diametralnie się od siebie różniących. Zaskakująca była dla mnie mnogość języków i dialektów, jakimi posługują się mieszkańcy różnych części Filipin, choć paradoksalnie często jest tak, że najłatwiej jest się z nimi porozumieć w języku angielskim. Mimo że istnieje oficjalny język filipiński, wiele plemion nawet nie potrafi w nim mówić. Duże wrażenie robi także różnorodność zwyczajów i wierzeń – gdzieś odnaleźć można szamanów uprawiających kulam, czarną magię, gdzie indziej wierzy się w duchy i składa się im ofiary, w jeszcze innym zakątku Filipin ciało zmarłego chowa się w zależności od jego wieku i pozycji – młodzi szybciej, starsi później – dopiero po kilku dniach, ponieważ jego duch jest jeszcze wśród danej społeczności. To często zwyczaje i obrzędy, które przypominają nam zabobony, tam jednak to coś, czego się nie kwestionuje. Zachwyciła mnie również niezwykła otwartość, uprzejmość i serdeczność Filipińczyków. Większość mieszkańców Filipin żyje bardzo skromnie, wręcz biednie, a mimo tego w stosunku do autora reportażu byli zawsze niezwykle życzliwi, dzielili się tym, co mieli, nawet jeśli było tego mało. Od razu traktowali go jak swojego. Pozwalali mu wejść w ich codzienne życie, robić to, co oni, choć często prowadziło to też do zabawnych sytuacji. No właśnie – bo ciekawe jest też to, jakie pojęcie o świecie mają ludzie żyjący tak daleko stąd, którzy często nie mieli okazji zwiedzić choćby innego miejsca niż tam, gdzie mieszkają, i którzy też nie za wiele uczą się o tym w szkołach – choć trzeba dodać, że Filipiny to miejsce, w którym tradycja zderza się z nowoczesnością, nie jest więc to kraj zupełnie odcięty od cywilizacji. Niejednokrotnie dziwili się, że autor potrafi na przykład rozpalić ognisko, chętnie pomaga im w codziennych pracach, a kiedy mówił im, skąd pochodzi, jakby nie do końca to do nich docierało, najczęściej więc uznawali go za Amerykanina i wszelkie próby wytłumaczenia im, że pozostała część świata nie składa się jedynie z Ameryki, a co więcej, nie mówi jedynie po angielsku, nie przynosiły raczej efektów.



Ale „Pod ciemną skórą Filipin” to nie tylko obcowanie z różnymi plemionami pokazującymi różnorodność tamtejszej kultury (choć w znacznej mierze tak i to jest największa wartość tej książki). Autor zamieszkał też w zgoła innym otoczeniu – w ogromnej rezydencji pewnego multimilionera. Poznał zupełnie inne filipińskie życie, choć trzeba przyznać, że nawet ów milioner okazał się inny, niż można byłoby się spodziewać. Mieszkał także w kolonii karnej, dzięki czemu pokazał, jak wygląda filipińskie więzienie. Dotarł też do obozu grupy paramilitarnej na Mindanao. Przedstawia nie tylko kulturę Filipin i codzienne życie Filipińczyków, ale zahacza także o historię tego kraju i omawia aktualną sytuację. „Pod ciemną skórą Filipin” jest więc rzetelnym, obszernym reportażem poruszającym wiele tematów i świetnie ukazującym ten różnorodny, skomplikowany filipiński świat.



Nie można też przejść obojętnie obok zdjęć będących urozmaiceniem tej książki i świetnie obrazujących filipińską codzienność. Zdjęcia pojawiają się co kilkadziesiąt stron w grupach po kilkanaście do dwudziestu paru. Niektóre przedstawiają ludzi, o których pisze autor, inne pokazują miejsca, w których żyją, a jeszcze inne przepiękne filipińskie widoki. Świetnie dopełniają opowieści Tomasza Owsianego.

Coraz częściej sięgam po reportaże, ale na razie nie jestem jeszcze zaznajomiona z taką typowo podróżniczą jego wersją. Z pewnością jednak zacznę więcej czytać właśnie tego typu literatury, ponieważ pozwala mi zwiedzić zakątek świata, do którego prawdopodobnie nigdy nie trafię. Dzięki Tomaszowi Owsianemu wybrałam się na Filipiny, do najbardziej zróżnicowanego kraju, o jakim słyszałam, w którym mieszkają niesamowicie uprzejmi i życzliwi ludzie. Była to dla mnie niezwykła przygoda, choć po cichu zazdroszczę autorowi, że mógł to przeżyć dużo bardziej intensywnie niż ja, gdy czytałam jego reportaż. Niemniej i taka wyprawa jest fascynująca, więc szczerze, z całego serca polecam Wam „Pod ciemną skórą Filipin”.

Informacje o książce:
Autor: Tomasz Owsiany
Ilość stron: 512
Literatura: polska
Wydawnictwo: Muza
Moja ocena: 9/10
Wyzwania:

Za egzemplarz recenzencki dziękuję agencji Business & Culture oraz wydawnictwu Muza!

4 komentarze:

  1. Lubię sięgać po reportaże, więc dopiszę sobie ten tytuł do swojej listy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałam tego typu książki i przyznam, że po Twojej recenzji mam na nią ogromną ochotę. To musi być fascynujące, tak wyjechać na prawie cały rok, poznać zupełnie inne życie. Sama pewnie nigdy nie wybiorę się w taką podróż, ale reportaż na pewno poznam, zwłaszcza że o Filipinach nie wiem w zasadzie nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać, mam nadzieję, że po nią sięgniesz i też się zachwycisz. :)

      Usuń