18 lipca 2018

[200] Cudze chwalicie, swego nie znacie – „Muzeum dusz czyśćcowych” [recenzja premierowa]


Zachwycamy się Poem, uwielbiamy Lovecrafta, a nie wiemy, że także w Polsce mieliśmy wspaniałego twórcę grozy. Był nim Stefan Grabiński, który tworzył w międzywojniu. Pisywał powieści i dramaty, ale to nowele przyniosły mu najwięcej uznania i sprawiły, że znany jest do dziś. „Muzeum dusz czyśćcowych” to wybór trzydziestu trzech opowiadań z sześciu różnych zbiorów wydawanych w latach 1918-1930. Książka została przygotowana przez wydawnictwo Vesper, a oprócz nowel znajdują się tam ilustracje Macieja Kamudy oraz posłowie Macieja Płazy (który również dokonał wyboru tekstów).

W twórczości Grabińskiego nieustannie przewija się kilka stałych motywów, które są jej cechami charakterystycznymi. Najważniejszym, takim, który przyniósł autorowi największe uznanie, jest motyw kolei – nie bez powodu w historii literatury Grabiński zapisał się jako twórca horroru kolejowego. Pociągi, tory, stacje, ruch – wszystko to interesowało pisarza i znalazło odbicie w jego tekstach. I tak na przykład w zbiorze znaleźć można nowelę „Smoluch”, w którym wykreowana została tajemnicza zjawa pojawiająca się w wagonach i będąca zawsze zapowiedzią katastrofy, albo „Błędny pociąg (Legenda kolejowa)”, opowieść o pojawiającym się znikąd pociągu-widmo. Przed przystąpieniem do lektury trudno było mi sobie wyobrazić, w jaki sposób tak przyziemny, dla mnie zupełnie nieciekawy temat, jakim są pociągi, może być użyty w opowiadaniu grozy. Trzeba jednak oddać Grabińskiemu, że kolejowe nowele, pochodzące głównie z tomu „Demon ruchu”, wprowadzają niesamowity klimat i potrafią wywołać jeśli nie strach, to na pewno niepokój. Pełno jest tu tajemniczych wydarzeń, niezrozumiałych sytuacji, dziwnych postaci, dużo też katastrof i ludzkiego nieszczęścia – w końcu pociąg to potężna maszyna. 

Innym ważnym motywem jest ogień. Przewija się w wielu (podobnie jak z koleją) nowelach, nie tylko w „Księdze ognia”, choć opowiadania z tego tomu są mu bezpośrednio poświęcone. Jest więc na przykład tekst „Pożarowisko”, opowieść o miejscu, w którym postawiono już wiele domów, ale każdy prędzej czy później spłonął z nieznanych przyczyn, są też „Płomienne gody” opowiadające o mężczyźnie, który jest w stanie odczuwać popęd seksualny jedynie wtedy, gdy w jego pobliżu jest pożar. Ogień w nowelach Grabińskiego to silny, nieokiełznany żywioł, który nie tylko bezlitośnie trawi wszystko, co napotka na swojej drodze, ale jest też w stanie opanować ludzki umysł. Oddziałuje na człowieka i sprawia, że popada w obłęd. Wydaje się mieć zdolność myślenia i działania ze swoistą logiką, będącą zdecydowanie wbrew ludziom.

Co za typy, co za ludzie! Panorama obłąkań, pandemonium żądz, wykwit zbrodniczości! Pyszne okazy!

Poza tymi dwoma najbardziej sztandarowymi motywami da się odnaleźć jeszcze kilka pomniejszych. Może być nim kobieta – a raczej femme fatale. Głównymi bohaterami Grabińskiego są przeważnie mężczyźni, ale jeśli już w noweli znajduje się postać kobieca, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że przyczyni się do zguby jednego lub kilku mężczyzn. Motyw ten można znaleźć na przykład w tekście „Kochanka Szamoty (Kartki ze znalezionego pamiętnika)”, opowieści o mężczyźnie, który nawiązuje dość osobliwy romans z dawno niewidzianą znajomą z młodości – osobliwy z tego powodu, że spotkania odbywają się raz na tydzień, o czasie i w miejscu wyznaczonych przez kochankę, która na domiar wszystkiego nie wypowiada w ich trakcie ani słowa. Za femme fatale można też uznać tytułową bohaterkę noweli „Czerwona Magda”, która ściąga pożary w miejsca, w których akurat się znajduje. Ponadto w twórczości Grabińskiego odnaleźć można motywy egzystencjalno-filozoficzne. Przemycane są takie zagadnienia jak życie pozagrobowe, istnienie równoległych rzeczywistości, przenikanie się świata rzeczywistego ze światem nadnaturalnym czy problem tożsamości. Wskazuje się, że Grabiński czerpał z filozofii Henriego Bergsona, Williama Jamesa i Fryderyka Nietzschego. Z typowo filozoficznych nowel najbardziej przypadł mi do gustu „Problemat Czelawy”, który jest śladem po utworze Roberta Louisa Stevensona pt. „Doktor Jekyll i pan Hyde”, Grabiński bowiem podnosi w nim problem dwojakiej natury człowieka. Poza tym opowiadania rozgrywają się głównie w małych, prowincjonalnych miasteczkach i skupiają często na prostym, codziennym życiu, w którym nagle zaczyna dziać się coś dziwnego – taki schemat również charakteryzuje twórczość Grabińskiego.

Ponura wytworność domu przykuła go do siebie od razu po zajęciu nowego mieszkania. U końca czarnego szpaleru cyprysów, obejmujących podwójnym rzędem kamienny chodnik, widniał kilkustopniowy taras, z którego wiodły do wnętrza ciężkie, stylowe podwoje. Poprzez żelazne sztachety, okalające zewsząd pałacyk, bielały po obu stronach cyprysowej alei skrzydła domu. Pociągnięte bladozieloną farną wyglądały z głębi schorzałe, smutne lica ścian. Utajona spodem w ogrodzie wilgoć wypełzła tu i ówdzie ciemnym wysiękiem. Niegdyś starannie pielęgnowane rabaty kwiatów, chimerycznie zawinięte klomby, z czasem zatraciły wyrazistość linii. Tylko dwie fontanny łzawiły cicho, roniąc wodę z marmurowych mis na pęki róż bogatych, czerwonych. Tylko muskularny tryton po lewej stronie wciąż wyciągał tym samym gestem rękę na powitanie ku gibkiej dziwożonie, co wychylona z marmurowej cysterny po tamtej stronie wabiła go od lat przynętą boskiego ciała; na próżno - bo rozdzieliły ich żałobne cyprysy...

Warto wspomnieć też o stylu Grabińskiego, ponieważ jest on z pewnością unikatowy. Nie jest to język, dzięki któremu płynie się z łatwością przez kolejne nowele, trzeba przyznać, że może sprawiać pewne trudności tym mniej cierpliwym. A że ja jestem z rodzaju tych raczej niecierpliwych, to czasami miałam problem z przebrnięciem przez niego, potrafię jednak dostrzec i docenić jego piękno. Styl Grabińskiego jest niesamowicie plastyczny i nastrojowy. Kiedy czytałam jego nowele, w mojej głowie ciągle tkwiła myśl, że nikt już nie pisze z taką dbałością o szczegół, klimat i obrazowość. Moją uwagę zwróciły szczególnie opisy – to tego rodzaju opisy, które przyrównuje się do malowania wspaniałego obrazu przez uzdolnionego artystę (przykład chociażby wyżej). Styl ten wymaga pewnego skupienia, poświęcenia na lekturę nieco więcej czasu niż normalnie, daje jednak satysfakcję z czytania i jest jakiś – jest charakterystyczny, piękny i wyjątkowy.


Poza tym oko jak zwykle cieszy pięknie przygotowana książka. Twarda, solidna okładka z wizerunkiem samego autora, dobrej jakości, dość gruby papier, książka szyta, a nie klejona, dobre opracowanie nowel – wydawnictwu Vesper trudno cokolwiek zarzucić, ta książka jest po prostu dobrze, solidnie wydana. Ponadto opowiadania zostały urozmaicone klimatycznymi ilustracjami Macieja Kamudy, a całość wieńczy posłowie Macieja Płazy, doktora humanistyki, prozaika i tłumacza choćby takiego twórcy jak H.P. Lovecraft. Posłowie zatytułowano „Grabiński: mechanik świata” i jest to świetne podsumowanie życia autora oraz utworów zebranych w „Muzeum dusz czyśćcowych”. 

Jeśli ciekawi Was literatura grozy, to zapoznanie się z twórczością Stefana Grabińskiego powinniście traktować priorytetowo. W przypadku tego autora świetnie sprawdza się powiedzenie: cudze chwalicie, swego nie znacie. A poznać warto, bo dziś Grabińskiego wydaje się także za granicą – jego opowiadania tłumaczone były na języki takie jak angielski, włoski, hiszpański, niemiecki, portugalski czy turecki. Jeśli nie jesteście przekonani, czy twórczość naszego rodzimego twórcy grozy przypadnie Wam do gustu, możecie na próbę przeczytać jedno czy kilka opowiadań w Internecie zupełnie za darmo. Jako że prawa majątkowe do twórczości Grabińskiego wygasły (w Polsce wynoszą one 70 lat od śmierci autora), jego dzieła dostępne są w domenie publicznej, chociażby w Wikiźródłach czy na Wolnych Lekturach. Ja natomiast serdecznie polecam „Muzeum dusz czyśćcowych” – ta książka tak pięknie się prezentuje, że po prostu warto mieć ją w swojej biblioteczce (chociaż w przypadku wydawnictwa Vesper to już chyba standard). Mimo że nie każde opowiadanie całkowicie przypadło mi do gustu, to muszę zaznaczyć, że nie było takich, które uznałabym za słabe. A w przypadku zbiorów opowiadań to naprawdę coś. 

Informacje o książce:
Autor: Stefan Grabiński
Ilość stron: 576
Literatura: polska
Wydawnictwo: Vesper
Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Vesper!

13 komentarzy:

  1. Co za świetna recenzja!
    Jestem szczerze zaciekawiona tą książką i myślę, że z wielką przyjemnością dam jej szansę. Literatura grozy to coś, po co lubię od czasu do czasu sięgnąć, jednak do tej pory czytałam tylko książki zagranicznych twórców. Czas więc, żeby poznać coś z polskiego podwórka.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! :)
      Polecam szczerze i mam nadzieję, że książka sprosta Twoim oczekiwaniom. :D

      Usuń
  2. A ja znam, cenię i chwalę Grabińskiego 😊
    Bardzo ciekawa recenzja. Zawsze się cieszę, gdy widzę, że ktoś sięga po przykurzone książki retro.
    A podobny klimat grozy i malowniczej nastrojowości buduje obecnie np A.M.Hurley. Czytałaś "Pustki"?
    http://czytamiznikam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wspaniale! <3 Ja powiem szczerze, że przed tym zbiorem czytałam kilka jego opowiadań, ale było to tak dawno temu, że w ogóle nic z nich nie pamiętam. Więc i tak czułam się tak, jakbym dopiero go poznawała. :D
      Dziękuję za miłe słowa. Nie czytałam tej książki, ale okładka wiele razy przewinęła mi się przed oczami. Warto? :D

      Usuń
  3. Czyli trzeba zmienić priorytety? Zapoznaje się z grozą więc to na pewno dobry kolejny punkt wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że priorytetów nie trzeba zmieniać, ale o Grabińskiego warto kiedyś zahaczyć. :D

      Usuń
  4. Nie przepadam za groza, jak i za polskimi autorami. No ale nie wszystko trzeba czytać, czasem wystarczy dobra recenzja (jak ta).

    OdpowiedzUsuń
  5. „Muzeum...” właśnie przyszło do mnie i czeka już tylko, aż skończę obecnie czytane pozycje (nawiasem mówiąc też z wydawnictwa Vesper, bo mówię o cudownie wydanym „Egzorcyście”). Uwielbiam prozę dziwną i po zostawiającą czytelnika z uczuciem lekkiego niepokoju, dlatego wiążę z tą pozycją duże nadzieje, tym większe po tak wspaniałej recenzji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, "Egzorcysta" jest również wspaniały! :D Co prawda to dwa zupełnie różne spojrzenia na grozę, niemniej oba warto poznać. Dziękuję za miłe słowa! :)

      Usuń
  6. Cudze chwalicie, swojego nie znacie! Przyznam, że nie słyszałam wcześniej o tym autorze, a znają go nawet w mojej Italii :) Może czytnę po włosku, to może bycć mega ciekawe doświadczenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie hardkorowe, ale może? :D Chociaż polecam z całego serca polską wersję – polszczyzna Grabińskiego jest naprawdę piękna i wyjątkowa. :)

      Usuń
  7. Grabiński? Teraz nazywa się King i wydaje powieści, będące rozszerzeniem nowel. "Szalona zagroda" = "Lśnienie". "Czerwona Magda" = "Podpalaczka". "Problemat Czelawy" = "Mroczna połowa". I można by jeszcze mnożyć przykłady... >;-)

    OdpowiedzUsuń