24 sierpnia 2018

#145 Czytało się (16): Sierpień, cz. 2 || Historia XX wieku w Łotwie i w Polsce, źródło zła w człowieku, III wojna światowa i gorzka prawda o współczesnym świecie


Dzisiaj będzie dość pesymistycznie. Mam dla Was pięć książek, a żadna z nich nie jest lekka. Będzie o Łotyszach w XX wieku, będzie o kobietach w Powstaniu Warszawskim, pojawi się też dość przeciętny klasyk, ale z ciekawym spojrzeniem na źródło zła w człowieku, książka o III wojnie światowej, która miała wybuchnąć w zeszłym roku, a na koniec, na dobitkę gorzka prawda o współczesnym świecie okiem dilera narkotykowego. Zapraszam.




Okładki pochodzą z lubimyczytac.pl.

W butach do tańca przez syberyjskie śniegi

Cytat z recenzji: Często jednak zapomina się o tym, że Polska nie była jedynym krajem dotkniętym wojną i okupacją. Jeśli pamiętamy o naszych sąsiadach, to raczej tylko o Ukraińcach i Białorusinach. A przecież są jeszcze kraje bałtyckie, których historia rysuje się w równie ciemnych barwach, co nasza.
Opinia po latach: Wyszukałam tę książkę trochę na siłę do któregoś z maratonów czytelniczych – musiałam przeczytać książkę mojej imienniczki. Okazuje się, że znaleźć piszącą Sandrę jest dość trudno, książka Kalniete była jedyną rozsądną i ciekawą opcją. Ale ostatecznie ogromnie się cieszę, że to właśnie na nią padło, bo ta pozycja otworzyła mi oczy na to, że kraje bałtyckie, w tym Łotysze, bo właśnie Łotyszką jest Sandra Kalniete, przeżyły w XX wieku takie samo piekło związane z totalitaryzmami co Polska. A tak rzadko się o tym mówi, rzadko się o tym myśli. Nie znamy historii Łotwy, dlatego warto sięgnąć po ten tytuł – całkiem wymowny i prawdziwy – aby na przykładzie rodziny Sandry Kalniete poznać losy prawie każdej łotewskiej rodziny. Bardzo polecam, jeśli interesuje Was historia XX wieku lub po prostu z jakiegoś względu poczuliście się zainteresowani.

Dziewczyny z Powstania

Cytat z recenzji: Każda z tych jedenastu kobiet miała na celu w gruncie rzeczy to samo – przekazać to, jak Powstanie wyglądało, jak przebiegało, jakie nastroje wywołało i jakie straty przyniosło. To jeszcze jeden z ich patriotycznych obowiązków: nie pozwolić, aby historię ich kraju pokrył kurz.
Opinia po latach: Pierwsza publikacja Anny Herbich, rozpoczynająca swoisty cykl opowieści kobiet zaplątanych w dzieje XX wieku. Trudno wybrać tę, która zrobiła na mnie największe wrażenie, spośród trzech, które czytałam, choć chyba łzy najszybciej stają mi w oczach, kiedy pomyślę o „Dziewczynach z Powstania” – czy raczej dziewczynach z Powstania, bo nie chodzi tylko o jedenaście kobiet, których historie ukazały się w tej książce, ale w ogóle o kobiety walczące w powstaniu, i nie tylko walczące. Opowieści tych kobiet pokazują Polskę, jakiej my nie znamy – głęboko patriotyczną, ceniącą wolność i gotową oddać za nią wszystko. Jeśli mielibyście przeczytać tylko jedną książkę Anny Herbich, to niech to będzie ta.

Władca much

Cytat z recenzji: Gorzka prawda o naturze ludzkiej wysuwa się na pierwszy plan. Istnieją różne poglądy na ten temat – jedni twierdzą, że człowiek rodzi się dobry, inni że ani zły, ani dobry. William Golding pokazał, że zło czai się w nas samych. Od sytuacji zależy to, czy je wypuścimy i damy mu przejąć nad nami kontrolę.
Opinia po latach: Wbrew pozorom ta książka nie ma nic wspólnego z popularną kiedyś bajką dla dorosłych z błędem w tytule, który wymawiany brzmi tak samo co tytuł książki. „Władca much” to klasyk, o którym chyba trochę zapominamy, dlatego pojawia się w tym zestawieniu. Mimo że jako książka – a więc pod względem fabuły, akcji, kreacji bohaterów itd. – był to dla mnie przeciętniak, to warto spojrzeć na tę powieść jak na książkę z przesłaniem. Po pierwsze to opowieść o naturze człowieka – o tym, skąd bierze się w ludziach zło. Po drugie – alegoria dwóch modelów władzy i spór między nimi. Jak nietrudno się domyślić, patrząc na rok wydania książki, ścierają się tu władza demokratyczna i władza autorytarna. I choćby z tego względu warto sięgnąć po „Władcę much”.

Inwazja

Cytat z recenzji: Bo to nie jest przyszłość, nawet bliska, to jest teraźniejszość, rok 2017, ten, który trwa teraz, a sytuacja z książki jest niemal wiernym odbiciem rzeczywistej sytuacji politycznej (i nie tylko) na świecie. To daje czytelnikowi spore poczucie tego, że fabuła w „Inwazji” nie jest jakąś fanaberią autora, który stworzył sobie do tego grunt, obsadzając na stanowiskach państwowych takich, a nie innych ludzi, lecz autentycznym, dla jednych mniej, dla innych bardziej, ale jednak nadal możliwym scenariuszem dla Polski.
Opinia po latach: Debiut młodszego z braci Miłoszewskich, książka o III wojnie światowej, która wybuchła – na szczęście tylko na kartach „Inwazji” – w 2017 roku po agresji Rosji na Polskę. Świetna opowieść w stylu „co by było, gdyby”, dość odważna, śmiała, ale w gruncie rzeczy nie niemożliwa. Powieść wielowątkowa, bo jest sensacja, jest obyczaj, jest wątek militarny. Wciągająca, zajmująca. I tylko jeden minus – polityka. Bo jest i wątek polityczny, który na szczęście pojawia się rzadko, ale zapada w pamięć infantylnością polityków i innych wysoko postawionych osobistości (wymienianych z imion i nazwisk – oprócz członków obecnego rządu polskiego). Czuć wyraźnie poglądy autora i nieważne, czy je popieram, czy nie – książka rozrywkowa, w dodatku debiut, to nie miejsce na dzielenie się swoim zdaniem na temat polityki. Lojalnie ostrzegam, ale tak poza tym – bomba. Świetnie się bawiłam, a drugi tom już czeka (tylko dlaczego tę serię ktoś nazwał „Wojna.pl”?).

Ślepnąc od świateł

Cytat z recenzji: „Ślepnąc od świateł” to nie tylko opowieść o dilerze narkotykowym. To także, a może przede wszystkim, obraz współczesnego człowieka i świata. Prócz głównego bohatera mocną stroną jest nastrój książki, od początku do końca ten sam – brudny, ponury, wulgarny, lepki, cuchnący alkoholem, wymiotami, krwią, śmierdzący zepsutymi ludźmi, masą, która co noc zatraca się w chwilowym poczuciu bycia kimś lepszym, a w dzień udaje mądrych, rozsądnych ludzi.
Opinia po latach: Nie wiem, czy ta książka wywarłaby na mnie tak duże wrażenie teraz (jednak sporo przeczytałam w ciągu tych trzech lat i mój gust się lekko zmienił), ale nadal na pewno by mi się podobała. Główny bohater, Jacek, diler narkotykowy, to moim zdaniem majstersztyk – jest inny od typowego dilera, wydaje się widzieć i rozumieć więcej niż przeciętny człowiek, a już na pewno więcej niż człowiek naćpany kokainą, bo Jacek właśnie nią handluje. Atmosfera tej książki jest przytłaczająca – to jedna z tych powieści, która ocieka brudem, cuchnie alkoholem, lepi się od potu szarej masy nawalonych ludzi i tchnie poczuciem pustki, bezsensu i beznadziei. To gorzka prawda o współczesnym świecie. Nadal gorąco polecam.

2 komentarze:

  1. "Dziewczyny z powstania" mam na półce, wyjątkowa pozycja, polecam wszystkim. Lektury niełatwe, ale jakże potrzebne...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń