10 lipca 2019

#178 Podsumowanie czerwca 2019 + stosik


Najtrudniejszy miesiąc studiów za mną, sesja zdana, licencjat obroniony – mam w końcu wakacje i czas, żeby napisać ten post. ;) Obiecuję, że to już ostatni raz, kiedy jest taki spóźniony, od sierpnia będzie po staremu. Dzisiaj też prezentuję Wam nową formułę podsumowań, skróconą i myślę, że ciekawszą. Zrezygnowałam ze szczegółowych statystyk na rzecz treści. Zapraszam! :)


Czerwiec liczbowo był dotąd najgorszym miesiącem tego roku. Sesja, szlifowanie licencjatu i wreszcie obrona – wszystko to skutecznie zabierało mi czas. Przeczytałam sześć książek i zaczęłam jedną, łącznie dały one 2103 strony, czyli około 70 stron dziennie, przesłuchałam też pierwsze w życiu audiobooka po angielsku (i drugiego audiobooka w ogóle). A były to:


  1. O psie, który wrócił do domu, W. Bruce Cameron (392 strony, 7/10) – bardzo fajna, lekka i psia książka, która umiliła mi kilka pierwszych trudnych dni czerwca, taka typowo w stylu Camerona, choć Był sobie pies nie przebiła
  2. Niehalo, Ignacy Karpowicz (224 stromy, 8/10) – książka przedziwna, ale w typie Karpowicza, którego znam z Balladyn i romansów (w porównaniu do tych książek Sońka była zupełnie inna), pełna ironii podszytej goryczą, oczarowała mnie zabawa słowem
  3. Nagranie, Małgorzata Falkowska (304 strony, 6/10) – kryminał w stylu soft, nie wbił mnie w fotel, było kilka potknięć, ale ogólnie czytało się szybko i zaliczam spotkanie z tą autorką do udanych
  4. Sekretna kolacja, Raphael Montes (384 strony, 9/10) – uwielbiam, ubóstwiam, kocham tego autora, jego chorą wyobraźnię i wychodzenie daleko poza utarte granice, ta książka była jeszcze bardziej dziwaczna od Dziewczyny w walizce
  5. Dziewczyna z portretu, David Ebershoff (384, 9/10) – niesamowita historia, przepiękny język, czuć klimat pierwszych dekad XX wieku i kręgów artystycznych, naprawdę oczarowała mnie ta powieść, chociaż się tego nie spodziewałam
  6. Zew Cthulhu, H.P. Lovecraft (304 strony, 8/10) – moje pierwsze spotkanie z tym klasykiem literatury grozy, zaliczam je o udanych, chociaż proza Lovecrafta nie jest prosta i nie czyta się go szybko, nie każde opowiadanie też zapadło mi w pamięć, ale ogólne wrażenie jest dobre
  7. Leah on the offbeat, Becky Albertalli (7 godz. i 6 min., 7/10) – mój pierwszy audiobook po angielsku, było dobrze, chociaż na audiobooki muszę mieć dobry moment, kiedyś na pewno coś jeszcze przesłucham, ale na pewno się teraz na nie nie przerzucę z książek; sama książka przyjemna, chociaż chyba Simon oraz inni homo sapiens nieco bardziej przypadła mi do gustu.
Z rzeczy oglądanych widziałam film Nie otwieraj oczu i był ciut lepszy od książki, ale zakończenie nadal uważam za beznadziejne. Poza tym było dość serialowo. Zaczęłam The Society, ale po dwóch odcinkach uważam, że to nie jest serial dla mnie. Raczej nie będę go kontynuować. Zaczęłam też 2 sezon Wielkich kłamstewek i oglądam sobie na bieżąco. Obejrzałam też głośny Czarnobyl, w przeciwieństwie do chyba wszystkich ja się nie zachwyciłam, chociaż uważam serial za dobry. I zaczęłam też w końcu oglądać Terror na podstawie powieści Dana Simmonsa – jak na razie 3 odcinki za mną.



Ze zdobyczy – tylko dwie książki ze współprac. Nagranie Małgorzaty Falkowskiej od księgarni Tania Książka oraz Adwokat diabła od wydawnictwa Vesper. Bardzo dziękuję.

A na blogu nie działo się praktycznie nic. Poszedł zdecydowanie w odstawkę, bo nie miałam czasu nawet na życie, a co dopiero na bloga. Mogliście przeczytać jedynie podsumowanie maja, TBR na lato, czyli wakacyjne wyzwania (cały czas zbieram propozycje książek, więc zajrzyjcie) i całą jedną recenzję – Nagrania Małgorzaty Falkowskiej. Powoli będę ruszać do przodu, chociaż widzicie, jest już prawie połowa miesiąca, a to dopiero drugi post. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, zwłaszcza że blog nie jest już moim priorytetem. 

I to wszystko na dziś. Mam nadzieję, że takie skrócone podsumowanie wygląda lepiej. Mnie się podoba i wydaje mi się, że brak takich dokładnych statystyk jest dobry – postawiłam na minimum, reszta pewnie interesuje bardziej mnie niż Was. :)

Dajcie znać, co Wy czytaliście w czerwcu. A może widzieliście jakiś fajny film lub serial? :)

2 komentarze:

  1. Mi się takie podsumowanie bardzo oodoba, akurat do szybkiego przejrzenia sobie w pociągu i zadumania się nad swoim poprzednim miesiącem. Którego niestety zupełnie nie pamiętam, poza tym, że przeczytałam z siedem-osiem książek na studia. W lipcu jest już jakoś normalniej na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z siedem-osiem na studia? Nie znam takiego czegoś. xD Co tam czytałaś? :D

      Usuń