6 stycznia 2019

#163 Tydzień podsumowań (dzień 6): Plany blogowe na 2019 rok – zostać, odejść, przeczekać? || O statystykach, poszerzaniu horyzontów, dziecięcych marzeniach i mojej książce


Kilka dni temu w podsumowaniu roku przedstawiłam Wam krótko plany czytelnicze na 2019 rok. Tym razem chciałabym opowiedzieć Wam, jak widzę przyszłość tego bloga. Nie da się ukryć, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy Facebook, na którym opieram promocję swojego bloga, obciął zasięgi tak, że zainteresowanie moimi postami spadło trzy-, a nawet czterokrotnie. Było to dosyć dołujące, dlatego w grudniu zrobiłam sobie wolne i postanowiłam przemyśleć parę spraw. Nie mogłam długo się zdecydować, czy całkowicie zrezygnować z prowadzenia bloga, czy ograniczyć ilość wrzucanych tu treści (co jest wyjątkowo bolesne, bo w 2018 roku udało mi się osiągnąć jak na mnie dużą aktywność i regularność), czy przenieść się na Instagram, a może jeszcze coś innego. I właściwie nadal nie jestem pewna, czy wszystko dokładnie przemyślałam, czy idę raczej na żywioł. W każdym razie mniej więcej wiem, jaka przyszłość czeka Bohatera Fikcyjnego. I chcę się tym z Wami podzielić. Zapraszam.


Niby mówi się, że statystyki się nie liczą, że to tylko liczby, a najważniejsze jest dzielenie się swoją pasją itd. Zasadniczo tak jest, ale najczęściej mówią tak osoby, które mają już jakąś pozycję, stałe grono odbiorców i pewność, że kolejny post czy filmik nie odbije się od ściany i ktoś na pewno do niego dotrze.

Więc wiecie co Wam powiem? Tak, statystyki są ważne. Jeśli tworzy się coś publicznie, jeśli tworzy się coś dla ludzi, to naturalnym jest oczekiwać, że statystyki będą rosły albo przynajmniej, że będą utrzymywać się na ustalonym poziomie. Przez długi czas tak miałam, za co Wam serdecznie dziękuję. Wyświetlenia moich recenzji wahały się w okolicach 150-300, nie jest to więc kosmicznie dużo, ale mnie to wystarczało. Posty nierecenzenckie osiągały podobne wartości, więc nie mogłam narzekać na to, że lepiej klikają się podsumowania i topki od recenzji. Pod koniec października 2018 roku wszystko się zepsuło, sama nie wiem dlaczego, chociaż podejrzewam, że to wina poucinanych zasięgów na Facebooku. Od tamtej pory żadna z recenzji nie przekroczyła 100 wyświetleń; w ogóle tylko dwa posty nierecenzenckie wyszły poza te magiczną granicę. 

Bardzo mnie to zniechęciło, stąd moja znikoma aktywność w grudniu. Jeśli się czuje, że twoja praca idzie na marne, to przestaje ona mieć sens. Zastanawiałam się przez jakiś czas, czy całkowicie nie porzucić bloga, ale chyba nie potrafiłabym tego zrobić. Prowadzę go od już ponad czterech lat i blog stał się częścią czytania, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Całkowicie normalnym jest dla mnie to, że czytając książkę, zastanawiam się, co o niej napiszę w recenzji, a już w ogóle naturalnym stało się to, że po skończonej książce tworzę nowy plik tekstowy i piszę recenzję. Nie wyobrażam sobie tego nie robić. Uwielbiam czytać, książki to życie, ale chyba tak samo życiem jest dla mnie to, że mogę o nich pisać i rozmawiać na ich temat z Wami w komentarzach, czy to na moim blogu, czy to na blogu rozmówcy. 

Szkoda mi było także porzucać bloga z innego powodu. Od mniej więcej lipca zeszłego roku noszę się z zamiarem poszerzenia tematyki poruszanej na Bohaterze Fikcyjnym. Chciałabym pisać także o innych tworach kultury, nie tylko o literaturze. Równie ważna, co książki, jest dla mnie muzyka, dużą rolę w moim życiu odegrały anime, coraz bardziej otwieram się też na kino, sukcesem jest dla mnie to, że zaczęłam oglądać seriale (filmy jeszcze czekają na odkrycie, ale może kiedyś). Byłam tym pomysłem bardzo podekscytowana. Nie lubię blogów, na których panuje totalny miszmasz, wolę jednak ukierunkowane na jeden temat, ale ostatnio sama tematyka książkowa stała się dla mnie zbyt ciasna. Myślę więc, że pisanie także o serialach, anime czy nawet muzyce wprowadziłoby trochę świeżości do tego miejsca. Być może zauważyliście, że od jakiegoś czasu w podsumowaniach miesiąca zaczęłam pisać o tym, co obejrzałam, nie tylko o tym, co przeczytałam. To było przygotowanie. 

Poza tym jest jeszcze jeden powód. Lubię pisać. Mam wrażenie, że robię to całe życie. Pamiętam, że swoją pierwszą książkę pisałam, mając jakieś siedem-osiem lat, na pierwszym komputerze, który pojawił się w moim domu. Jeszcze bez Internetu. Nie miała ona najmniejszego sensu, ale pisałam. I zostało mi tak do dzisiaj. Pamiętam też, że będąc dzieckiem, zapytana o to, kim będę w przyszłości, odpowiadałam, że pisarką (między innymi oczywiście, nie przesadzajmy). Przerażone spojrzenia moich rodziców były bezcenne. Dużo pisałam, będąc nastolatką (mimo że mam 22 na karku, jakoś nadal nie dochodzi do mnie, że już tą nastolatką nie jestem...), udzielałam się na forach literackich, pisałam blogi z opowiadaniami (i szybko je porzucałam). Pisałam oczywiście do szuflady, dzieląc się ewentualnie z kilkoma zaufanymi osobami, takimi jak moja mama (która zawsze mówiła, że wyśle mnie na jakieś warsztaty, a ja nigdy nie chciałam, bo jestem Zosią Samosią i chciałam do wszystkiego dojść sama) czy kilka osób z pewnego forum, m.in. Paweł z bloga Sfera Dysona (który jako jedyny pozostał po tych pisarskich przygodach i z którym znamy się już dobre pięć lat). Pisanie było ważną częścią mojego życia przez długi czas, chociaż rzadko udawało mi się napisać dużo. Brałam udział w NaNoWriMo, wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi (w skrócie - pisze się powieść w miesiąc) i była to męcząca, ale wspaniała przygoda. Mogę Wam zdradzić, że najdłuższy twór, który napisałam, liczy sobie 267461 znaków (42 tys. słów z hakiem), a to daje 6,5 arkusza wydawniczego (arkusz wydawniczy = 40 tys. znaków). Dla mnie to całkiem sporo. Co to jednak ma wspólnego z blogiem? Chyba już o tym gdzieś pisałam, ale to nic. Tak naprawdę założyłam Bohatera Fikcyjnego, żeby nie stracić kontaktu z pisaniem po tym, jak je, powiedzmy, zawiesiłam. Uznałam kiedyś, że jeśli chcę pisać książki, to najpierw muszę ich więcej przeczytać. To były czasy, kiedy czytałam około 20 tytułów rocznie. Teraz czytam ich po 100, więc chyba się udało. Jeśli porzuciłabym bloga, wróciłabym do pisania. Odłożyłam dziecięce marzenia na czas, kiedy będę bardziej dojrzałym czytelnikiem i w ogóle bardziej dojrzałym człowiekiem. I niespodziewanie zorientowałam się ostatnio, że ten moment nadszedł. Jestem dorosła, sporo czytam, orientuję się w rynku książkowym, właściwie żyję książkami, niektórzy w moim wieku mają już debiut za sobą (chociaż inni zaczynają później i też im to wychodzi na dobre). Właściwie gdybym się zawzięła, mogłabym spełnić swoje marzenia. Ale potrzebuję do tego czasu, a prowadzenie bloga zabiera go sporo. Najlepiej chciałabym to jakoś połączyć.

I w końcu przechodzimy do sedna. Co zdecydowałam?

Nie odchodzę, ale ograniczam ilość recenzowanych książek i poszerzam tematykę. Do tej pory robiłam tak, że pisałam o większości czytanych przeze mnie książek, nawet o takich, o których nie miałam za wiele do powiedzenia. Efekt? Gigantyczne zaległości, niechęć do pisania, jeśli pierwsza w kolejce była książka, o której nie wiedziałam, co chcę powiedzieć. Pisanie na siłę. 

Od tego roku zamierzam pisać na blogu tylko o takich książkach, o których naprawdę chcę Wam opowiedzieć. Jeśli zdarzy się taka pozycja, która będzie okej, ale nie będę miała o niej zbyt wiele do powiedzenia, to moja opinia ukaże się na Instagramie. Zrobiłam tak już parę razy w zeszłym roku, możecie na przykład zajrzeć do recenzji Sobowtóra Tess Gerritsen. Myślę, że to taki złoty środek. Wilk syty i owca cała. Nie mogłabym się całkowicie z recenzjami przenieść na Instagram, bo zdecydowanie nie odpowiada mi długość opisu zdjęć, ale część jak najbardziej się tam nadaje i właśnie tam będzie się ukazywać. Przy okazji trochę odżyje ten profil, bo ostatnio też byłam tam mało aktywna. 

Pragnę też się w czymś wyspecjalizować, a że mam ogromną ochotę na powrót do moich ukochanych klimatów kryminalno-thrillerowych, to od tego roku recenzje tego typu książek będą pojawiać się bardziej regularnie w serii, którą nazwę Niezbity Dowód. Chciałabym też, żebyście mieli wpływ na to, co będzie się ukazywać w tej serii, więc co jakiś czas będę wstawiać na Instastory ankietę, w której będziecie mogli wybrać jeden z dwóch tytułów, za jaki się wezmę i który potem dla Was zrecenzuję. Na razie nie wyznaczam sobie konkretnego dnia, w który będzie się ukazywać recenzja z tej serii, natomiast myślę, że niebawem się to wyklaruje. Nie chcę nic sobie jeszcze narzucać.

I wreszcie wprowadzam poszerzenie tematyki. O serialach, filmach, anime i być może także i o muzyce będę pisać w serii pt. Bohater Kulturalny. Tak samo tutaj nie wyznaczam konkretnego dnia czy daty, ale z czasem ustali się to samoistnie. Myślę, że najwięcej treści będzie o serialach i anime, bo tych oglądam najwięcej, ale też o tym pisze mi się najłatwiej. Nie to żebym się znała. Przynajmniej nie na technicznych sprawach. Tak jak o stylu, języku czy poprawności w książkach mogę powiedzieć sporo, tak o grze aktorskiej czy montażu w przypadku filmów i seriali lub o np. animacji w przypadku anime nie powiem zbyt wiele. W tej serii będzie głównie o treści, o moich odczuciach i przemyśleniach, zupełnie na luzie, od zwykłego człowieka dla zwykłego człowieka. Wyzwaniem będzie natomiast pisanie o muzyce. Tak jak bez książek nie mogłabym bez niej żyć, natomiast nie znam się na tyle, by coś sensownego o niej opowiedzieć. Nad tym aspektem więc jeszcze pomyślę, ale możecie mieć pewność, że o muzyce też coś będzie. Co ważne: nie będą to jedynie recenzje, pojawią się też innego rodzaju wpisy, na przykład topki. Żeby nie było nudno. ;)

Styczeń niech będzie miesiącem na rozbieg, ale od lutego wchodzę z buta z nowymi seriami. Mam nadzieję, że wypadnę dobrze i że ktoś w ogóle zechce to czytać. 

Mam też nadzieję, że z czasem te statystyki się polepszą. Po tygodniu podsumowań widzę, że trzeba się namęczyć co prawda, ale da się osiągnąć sto wyświetleń. Będę więc do tego dążyć i się nie poddawać.

Pomyślałam też, że być może nie wszyscy obserwują blogi za pomocą opcji obserwatorzy, za to sporo z nas używa mejla, więc dodałam możliwość otrzymywania informacji o nowym poście poprzez e-mail. Jeśli wolicie tę formę informowania i chcecie być na bieżąco, serdecznie zapraszam do skorzystania. Mam nadzieję, że działa prawidłowo.

Co z pisaniem? Może wrócę, może nie. Na razie w kontekście pisania mam pracę licencjacką, więc wątpię, żebym znalazła dużo czasu na powrót do prawdziwego pisania. Kiedy o tym myślę, mówię czy piszę, to nadal brzmi to tak banalnie jak dziecięce marzenie, ale w ciągu tych kilku lat, kiedy prowadzę bloga, na przykładzie różnych pisarzy przekonałam się, że to wcale nie musi być banalne marzenie. Ani żaden wstyd. ;) Tak z ciekawości, może ktoś z Was też próbował lub próbuje swoich sił w byciu po tej drugiej stronie? Po stronie twórcy, a nie odbiorcy. Bardzo mnie to ciekawi, dajcie znać.

I to chyba na tyle. Było trochę prywaty, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Mam też nadzieję, że spodobają Wam się zmiany i że nie przestaniecie tu zaglądać. 

A jeśli ktoś dotrwał do końca, to gratuluję i serdecznie dziękuję! :)



9 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki z napisaniem książki! A rozszerzenie tematyki bloga to super pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sandra, nie odchodź! Jesteś jednym z nielicznych literackich blogów, jakie jeszcze z przyjemnością czytam, które faktycznie mnie inspirują i które widzę, że są prowadzone po coś. Te statystyki są straszne, kiedy cię czytałam czułam się jakbym czytała o sobie. Nie mam pojęcia, co z tym robić, chyba póki co przyjmuję, że mam poważniejsze rzeczy na głowie, ale tak - to boli. Zwłaszcza, kiedy wkładasz w coś całe serce, kiedy starasz się być oryginalna i kiedy widzisz w tym jakąś misję, jakiś cel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, nie odejdę. Nie wiem, co bym robiła z tym wolnym czasem. xD (Dobra, żart, pewnie więcej bym czytała). Statystyki są okropne, ale chyba trzeba się do tego przyzwyczaić. :(

      Usuń
  3. Pisz, pisz i pisz, skoro to lubisz nie poddawaj sie też ostatnio chciałam się poddać ale uwierzyłąm w siebie :)
    Pozdrawiam Eva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W siebie to ja wierzę, gorzej z algorytmami facebooka. xD Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Uznaję się za stałą czytelniczkę Twojego bloga, więc zasmuciłaby mnie myśl, że mogłabyś przestać tutaj pisać. Dlatego cieszę się, że zostajesz :). Potrzebę zmian rozumiem, sama jestem teraz prawie wcale nieaktywna w blogosferze, ale w wolnej chwili nadal lubię poczytać recenzje, podyskutować i sama też, coś napisać, jeśli się uda. Bardzo chętnie poczytam o serialach, anime i innych rzeczach, w końcu nie samymi książkami żyjemy :). Nie udzielam się na instagramie, na fb też mało, więc dobrze, że nie przenosisz się tam na stałe. Co do zasięgów, absolutnie rozumiem, że demotywujące są liczby pokazujące spadek zainteresowania. Wprawdzie ja nie przywiązywałam wagi do statystyk, ale do liczby merytorycznych komentarzy pod postami i też widzę duży spadek. Czasami tak po prostu już jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! <3 Co do komentarzy to już w ogóle jest słabo, trudno o jakąś ciekawą dyskusję. Wydaje mi się, że teraz największe przebicie ma YouTube, no ale ja się chyba nie nadaję do nagrywania i gadania, zdecydowanie wolę pisać. D:

      Usuń
    2. Faktycznie trudno jest prowadzić ciekawą rozmowę w komentarzach, ale z doświadczenia wiem, że czasami się udaje. Wystarczy, że pojawi się jeden zaangażowany czytelnik i od razu wiem, że czas poświęcony na pisanie recenzji nie był stracony. Myślałaś może o wprowadzeniu na blogu disgusa? Wydaje mi się, że to lepszy system komentowania niż ten z bloggera. Masz rację z tym nieszczęsnym youtube'em, ale nagrywanie filmików to też nie dla mnie. Wolę pisać i czytać, co napisali innych niż oglądać gadające głowy :)

      Usuń