24 stycznia 2019

[236] Najlepszy reportaż 2018 roku – „Jeden z nas. Opowieść o Norwegii”


Z pewnością większość z Was pamięta z telewizji czy innych mediów zamachy, których dokonał Anders Behring Breivik. Miały one miejsce 5,5 roku temu, 22 lipca 2011 roku. Tego dnia zginęło łącznie siedemdziesiąt siedem osób, a ponad trzysta zostało rannych. Większość z zabitych stanowią nastolatkowie, ponieważ po podłożeniu bomby przed budynkami rządowymi w centrum Oslo celem ataku Breivika stała się wyspa Utøya, na której odbywał się obóz młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy. Jednym z wielu pytań, które zawsze zadaje się po takich tragediach, jest pytanie: dlaczego? Co kierowało osobą, która dokonała takich zamachów? Jakie miała pobudki, jaki cel? Na te pytania odpowiedzi szukała norweska dziennikarka Åsne Seierstad. „Jeden z nas. Opowieść o Norwegii” to obszerny reportaż o tym, co stało się na Utøyi, sięgający daleko w głąb, kilkadziesiąt lat wstecz, do dzieciństwa Andersa Breivika.


Czy tragedii dało się uniknąć? Pytanie to dotyczyć może zarówno bezpośrednich działań policji, gdy już wiadomo było, że ktoś podłożył bombę pod budynki rządowe w stolicy Norwegii i otworzył ogień na wyspie Utøya, jak również czasu na długo przed zamachami, kilkadziesiąt lat wstecz, gdy pewnego dnia w Oslo urodził się chłopiec. Åsne Seierstad postanowiła dowiedzieć się o Andersie czegoś więcej niż to, co pokazywały media, niż to, że jest bezwzględnym mordercą zabijającym w imię jakiejś ideologii. Prześledziła dokładnie jego dzieciństwo, lata dojrzewania i dorosłego życia, zgłębiła jego relacje z rodzicami, dotarła do byłych znajomych, dowiedziała się, jakim był dzieckiem, a później nastolatkiem. Z jej ustaleń wyłania się obraz dziecka wychowującego się w trudnym środowisku, z matką, która zwyczajnie sobie nie radziła, która nie była gotowa na posiadanie dzieci. Anders jako mały chłopiec był cichy, wycofany, nie miał zbyt wielu przyjaciół. Jego matką i dziećmi (ponieważ Anders ma również starszą siostrę) interesowała się opieka społeczna. Anders był bliski zamieszkania w rodzinie zastępczej, gdyż uznano, że dalsze mieszkanie z matką może być dla niego szkodliwe. Ale do tego nie doszło. Nastoletnie lata wcale nie upłynęły mu lepiej. Chłopak szukał siebie, próbował zdefiniować własną tożsamość, ale nie potrafił. Autorka reportażu dobitnie pokazuje, że już w młodości Anders miał problemy, które przyczyniły się do tego, na co zdecydował się później. Dotarła do bardzo wielu informacji, napisała biografię Breivika, dała czytelnikowi szansę zajrzenia w jego przeszłość. Zrobiła to w fenomenalny sposób, należy się jej podziw za taki ogrom pracy.

Jednak biografia Andersa Breivika to tylko jedna część tej książki, drugą istotną część stanowi Utøya. Autorka sporo miejsca poświęciła także zainteresowanej polityką młodzieży, która co roku od kilkudziesięciu lat gromadziła się na wyspie, aby wspólnie debatować nad ważnymi społecznie tematami i świetnie spędzać czas. Seierstad maluje obraz niezwykle zaangażowanych młodych ludzi, którzy mimo swojego wieku potrafią krytycznie spojrzeć na otaczający ich świat i wziąć sprawy w swoje ręce, tak aby wszystkim żyło się lepiej. Kilkoro z nich czytelnik ma okazję poznać bliżej. Ci kilkunastoletni chłopcy i kilkunastoletnie dziewczęta od najmłodszych lat chcieli zmieniać rzeczywistość wokół siebie, mieli swoje ideały, byli mądrzy, otwarci, pomysłowi i zawsze chętni do pomocy. Mogliby wyrosnąć na naprawdę rozsądnych, zaangażowanych polityków. Niestety wielu z nich taka przyszłość została odebrana. 


Seierstad opisuje także zamach. Korzysta z dostępnych źródeł, a to, czego nie wiadomo, wspomaga wyobraźnią. Jest to najbardziej emocjonalna, najbardziej poruszająca część tego reportażu. Dziennikarka opisuje wydarzenia z 22 lipca 2011 roku w taki sposób, że czytelnikowi łamie się serce. Działania Breivika są bezduszne, bezwzględne, on sam ogarnięty jest swoją ideologią, w którą mocno wierzy, ale po drugiej stronie jest ogrom cierpienia, bólu, paniki i coraz bardziej gasnącej nadziei na przeżycie. Ofiary mają po kilkanaście lat, często są jeszcze niepełnoletnie. Giną od kul, które wbijają się w ich młode, niewinne ciała, jedna po drugiej. Giną na leśnych drogach, na skarpach, wewnątrz budynków. Giną, chowając się z nadzieją, że napastnik ich nie widzi, albo uciekając kilkanaście metrów przed nim, całkowicie odsłonięte. Giną w pojedynkę, w parach, w grupach. Przed śmiercią widzą, jak umierają ich przyjaciele, sympatie, rodzeństwo. Pragną, żeby kolejna kula nie była przeznaczona dla nich. Chcą żyć. 

Åsne Seierstad pisze dosadnie, tak jak było albo mogło być. Nie szczędzi szczegółów, opisuje ostatnie chwile życia tych młodych ludzi tak, jakby tam była i wszystko obserwowała. Nie jest to łatwa lektura, ciężar emocjonalny jest ogromny, ale dzięki temu przekaz jest jak najbardziej prawdziwy. Myślę, że nie sposób przeczytać ten reportaż, nie roniąc łez, albo chociaż nie mając łez w oczach. Nie sposób też czytać go, nie czując wściekłości z jednej strony, a bezsilności z drugiej. Wszystko to podkręca jeszcze to, co dzieje się na drugim brzegu – dziennikarka bowiem dotarła także do informacji o tym, jak wyglądały działania policji po wybuchu bomby w Oslo. Jak nietrudno się domyślić – była szansa na złapanie Breivika, zanim dotarłby na wyspę. Policja dysponowała rysopisem sprawcy i numerem rejestracyjnym auta, którym się poruszał. Ale opieszałość jej i innych instytucji państwowych przyczyniła się do tego, że ta tragedia miała miejsce. To tylko pokazuje, jak bardzo nie jesteśmy gotowi na takie wydarzenia, jak bardzo zaskakują nas one za każdym razem. 

Reportaż Seierstad to moim zdaniem majstersztyk tego gatunku, jest niesamowicie szczegółowy, niełatwy w odbiorze, to fakt, ale bardzo rzetelny i pełny. Autorka wykonała niewyobrażalnie dobrą robotę, zadbała o wszystko, pokazała tragedię na wyspie Utøya z każdej możliwej strony. Zachowała przy tym przezroczystość – jej tu ani trochę nie widać, nie czuć jej poglądów czy stosunku do tych wydarzeń. Świadczy to o jej pełnym profesjonalizmie i doskonałym warsztacie. Zasługuje na podziw. Jest to bez wątpienia najlepsza książka minionego roku, a także jeden z najlepszych reportaży, jakie kiedykolwiek czytałam. Szczerze polecam, koniecznie musicie przeczytać.

Informacje o książce:
Autor: Åsne Seierstad
Tytuł oryginalny: En av oss. En fortelling om Norge
Ilość stron: 528
Literatura: norweska
Wydawnictwo: W.A.B.
Moja ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Mam ten reportaż u siebie na półce i nie mogę się doczekać, aż go przeczytam. A tej autorki polecam "Dwie siostry" - też świetny reportaż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już w papierowej wersji, czeka na wolny czas. Na pewno będzie to coś równie dobrego. ;)

      Usuń