16 listopada 2018

[230] Kto tak naprawdę jest detektywem? – „Niewyjaśnione okoliczności”


Wszystko, co ma jakiś związek ze zbrodnią, niesamowicie mnie intryguje. Moim pierwszym ulubionym gatunkiem książek był kryminał. Przez jakąś połowę liceum uważałam, że jako kierunek studiów wybiorę kryminologię. I mimo że przez spory kawałek czasu zajmowałam się zgłębianiem innych gatunków książek, przez co w kwestii kryminałów mam spore braki, a studia ostatecznie wybrałam inne i dobrze mi z tym – pociąg do wszystkiego, co ma związek ze zbrodnią pozostał. „Niewyjaśnione okoliczności” może niekoniecznie zawsze mają z nią związek, ale praca w zawodzie, który jest tutaj opisywany, z pewnością często się o tę zbrodnię ociera.

Dr Richard Shepherd pochodzi z Wielkiej Brytanii i jest jednym z najbardziej cenionych brytyjskich lekarzy medycyny sądowej. Decyzję o podjęciu takiej kariery powziął już dość wcześnie, gdy jako trzynastolatek odkrył podręcznik akademicki profesora Keitha Simpsona pt. „Simpson’s Forensic Medicine” („Medycyna sądowa Simpsona”), w którym zostały zawarte liczne zdjęcia zwłok. Od tamtej pory Keith Simpson stał się jego guru – dr Richard Shepherd zapragnął być taki jak on. Po studiowaniu medycyny wreszcie mógł wybrać specjalizację, a po niej spełnić swoje największe marzenie – zostać lekarzem medycyny sądowej. W swojej karierze stykał się zarówno z ofiarami największych i najgłośniejszych tragedii, takich jak zamach na World Trade Center czy wypadek samochodowy, w którym zginęła księżna Diana, jak również wielu mniej znanych zabójstw czy śmierci w tajemniczych okolicznościach. 

[...] nie zamierzałem przekreślać powodu, dla którego zostałem medykiem sądowym. A było nim pragnienie rozwiązywania zagadek kryminalnych.

Podczas czytania „Niewyjaśnionych okoliczności” niejednokrotnie przychodziło mi na myśl jedno pytanie: kto tak naprawdę jest w tym świecie detektywem? Zaczytujemy się w kryminałach, w których jakiś zazwyczaj ekscentryczny policjant tropi mordercę – to on zwykle wpada pierwszy na to, kim jest sprawca lub czy wytypowana osoba faktycznie zamordowała. Tymczasem podczas lektury książki dra Shepherda miałam nieodparte wrażenie, że detektywami są właśnie lekarze medycyny sądowej. A przynajmniej powinni nimi być. Okazuje się, że z ludzkiego ciała da się wiele wyczytać i na tej podstawie określić, co stało się z ofiarą i kto mógł zadać jej rany, które przyczyniły się do jej śmierci. Nie raz dr SHepherd opisywał sytuację, w której był w stanie niemal na sto procent powiedzieć, czy ofiara została zamordowana i czy zeznania osoby podejrzanej są zgodne z prawdą – a to tylko na podstawie ran na ludzkim ciele i procesów w nim zachodzących. Mimo wszystko rzeczywistość nie jest taka prosta i optymistyczna – w dzisiejszych czasach praktycznie nikt nie liczy się ze zdaniem lekarza medycyny sądowej, w przeszłości nie wyglądało to o wiele lepiej. Policjanci, prokuratorzy czy sędziowie nie pytają lekarzy medycyny sądowej, kto według nich – na podstawie przeprowadzonej autopsji – może być sprawcą śmierci danej osoby. Jeśli już, to zdarza się to naprawdę rzadko – a wówczas i tak lekarze pozostają cichymi bohaterami, o których nie dowiaduje się nikt.

Dr Richard Shepherd jest zdecydowanie człowiekiem, który dużo w życiu widział. Jego wiedza jest ogromna, poparta wieloletnim doświadczeniem. Doktor przeprowadził tysiące autopsji, zazwyczaj były to autopsje ludzi zmarłych w tytułowych niewyjaśnionych okolicznościach. W swojej książce opisuje tylko ich mały wycinek, ale oczywistym jest, że ma na ten temat rozległą wiedzę. I tą wiedzą dzieli się z czytelnikiem. Trzeba jednak dodać, że robi to w niezwykle umiejętny sposób. Przystępnie dla laika tłumaczy zawiłości i tajemnice ludzkiego organizmu i mimo że nie unika słownictwa specjalistycznego, bo tak naprawdę nie sposób go uniknąć, nie ma obawy, że czytelnik nie będzie w stanie czegoś zrozumieć. Trudna, ciężka tematyka nie przekłada się na trudny, ciężki, medyczny język – Shepherd pisze tak, aby zrozumiał go każdy człowiek, nie tylko ten mogący się poszczycić dyplomem ukończenia studiów medycznych. I jest to ogromny plus. Dawka wiedzy w tej książce jest olbrzymia, można się z niej wiele nauczyć, a potem… Potem to już prosta droga do szukania błędów i dziur logicznych w kryminałach, które tak chętnie czytamy i oglądamy.

Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro patolodzy codziennie patrzą śmierci w twarz, nie potrzebują, by przypominano im o własnej śmiertelności. Nic bardziej mylnego. Potrzebujemy tego tak samo jak większość ludzi, a może nawet bardziej. Odejście najbliższych uświadamia nam wartość życia i to, czego jeszcze chcemy w nim dokonać.

Fragmenty mówiące o pracy w zawodzie, jakim jest lekarz medycyny sądowej, poprzetykane są wstawkami z życia prywatnego dra Shepherda. I choć nie było ono kolorowe ani łatwe, jest to moment swego rodzaju ulgi, odpoczynku po wcześniej opisywanych autopsjach. Dr Shepherd opowiada o swoim dzieciństwie, o szybkiej stracie matki, o cichym cierpieniu ojca, który ku zaskoczeniu młodego Richarda wybuchał czasami nieokiełznaną złością, o tym, że od dziecka Shepherd miał problemy z okazywaniem uczuć i nie zmieniło się to w jego dorosłym życiu, wreszcie o małżeństwie, które zawarł, i o dzieciach, które się z niego urodziły. Opowiada o tym, jak jego praca wpłynęła na życie rodzinne. Przedstawia obraz zupełnej jego dezorganizacji (w końcu praca lekarza medycyny sądowej nie zamyka się w ściśle określonych godzinach, a morderstwa i tajemnicze śmierci nie uznają weekendu, świąt i innych dni teoretycznie wolnych), co destrukcyjnie wręcz wpływało na relacje zwłaszcza z żoną. Porusza też temat trudności z zachowaniem balansu między życiem zawodowym a życiem prywatnym – to, że lekarzem medycyny sądowej jest się dwadzieścia cztery godziny na dobę, że trudno przestać myśleć o pracy, że tam, gdzie się idzie lub wyjeżdża, zawsze zabiera się sprawy, nad którymi się ostatnio pracowało, i autopsje, które się ostatnio przeprowadzało. I że naprawdę nie sposób to ukryć. Shepherd omawia też trudności natury rodzicielskiej – bo jak wytłumaczyć dziecku, że tata zajmuje się, kolokwialnie mówiąc, krojeniem ludzi? Jak przedstawić to tak, żeby go nie przestraszyć, jak wytłumaczyć, że w pewnych sytuacjach to konieczne i że taka praca wielu osobom przynosi ulgę w cierpieniu? Czy w ogóle mówić, czy może ograniczyć się do stwierdzenia, że tata jest lekarzem? Kiedy jest odpowiedni czas, aby omówić z dzieckiem sprawę, nad którą się właśnie pracuje, kiedy i czy w ogóle pokazać mu zdjęcia zmarłych ludzi? W jaki sposób uchronić je przed traumą? Ponadto Shepherd zwraca też uwagę na to, że lekarze medycyny sądowej nie pozostają obojętni na to, czego doświadczają w swojej pracy. Może się wydawać, że są profesjonalistami, że autopsja po latach pracy w zawodzie jest dla nich normalna, że są zdystansowani – ale to nieprawda, bo nie da się przyzwyczaić do świadomości ogromu cierpienia i bezsensownej krzywdy, które panują na świecie. 


Wartością tej książki jest też to, że ukazuje rozwój medycyny sądowej, zmiany, jakie zaszły w tej dziedzinie nauki na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Dr Shepherd rozpoczął pracę jako lekarz medycyny sądowej w latach 80. XX wieku – od tego czasu wiele się zmieniło, począwszy od znajomości ludzkiego ciała, zachodzących w nim procesów, a przede wszystkim chorób, przez postęp technologiczny, który nie ominął i tej dziedziny, aż po samą technikę pracy czy standardy panujące na miejscach zbrodni. Najbardziej uderzające było dla mnie to, że jeszcze nie tak dawno w miejscach, w których doszło do morderstwa czy innego zdarzenia, w wyniku którego ktoś stracił życie, nie za bardzo przejmowano się czymś takim jak możliwość zatarcia śladów. Dzisiaj jest to nie do pomyślenia. 

Człowiek pragnie znać prawdę. O konkretnej śmierci. I o śmierci w ogóle.

Nigdy nie przypuszczałabym, że może mnie zainteresować praca lekarza medycyny sądowej i że potrzebna mi jest książka, która w ciekawy sposób tę pracę opisze. A jednak – była mi potrzebna. Dowiedziałam się z niej mnóstwa ciekawych rzeczy, zapoznałam z kawałkiem świata, do którego dostęp mają nieliczni, otworzyła mi też oczy na to, jak wiele powinniśmy zawdzięczać takim lekarzom. Ich praca jest niezwykle trudna, wpływa na całe ich życie, ale lekarze medycyny sądowej nadal pozostają po prostu cichymi bohaterami. Jeśli Was też ciekawi to, jak naprawdę wygląda ten zawód, z czym się wiąże i na czym polega, serdecznie polecam „Niewyjaśnione okoliczności”.  
Informacje o książce:
Autor: Richard Shepherd
Tytuł oryginalny: Unnatural Causes
Ilość stron: 456
Literatura: angielska
Wydawnictwo: Insignis
Moja ocena: 9/10
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Insignis!

3 komentarze:

  1. Właśnie dzisiaj odebrałam tę książkę z poczty. Myślę, że mnie też wciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń