23 września 2019

#185 TBR na jesień 2019 – wybieram i losuję książki


Od jakiegoś czasu zmiany pór roku określam tworzeniem list książek do przeczytania, czyli TBR-ów. Mimo że jeszcze ani razu nie udało mi się wyczytać wszystkich zaplanowanych książek, nadal lubię te listy wymyślać i robię to z przyjemnością także i tym razem. Z poprzedniego, letniego TBR-u wyczytałam osiem książek i odkąd tworzę te listy, mój wynik utrzymuje się na podobnym poziomie. Mogę więc założyć, że i tym razem uda mi się wyczytać większość z książek, które dzisiaj zaprezentuję. :)

Do tej pory wybierałam sama książki, niezależnie, czy leżały one na mojej półce w wersji papierowej, czy czekały na wirtualnej półeczce na Legimi. Tym razem zmieniłam trochę podejście. Mam na Legimi setki (już blisko 600) książek. Zwykle wrzucam tam takie pozycje, które niekoniecznie chcę mieć w papierze, a których jestem ciekawa. I są to książki, które naprawdę chciałabym przeczytać. Problem w tym, że kiedy już ściągnę je na czytnik... to często na tym się kończy. Po pierwsze nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego w życiu, po drugie mam też książki papierowe, które ciągle przybywają, zresztą biblioteczka wirtualna też się stale powiększa, a ponadto czasem zwyczajnie zapominam o istnieniu pewnych tytułów. Co więc postanowiłam zrobić? Stworzyłam sobie słoiczek TBR z wszystkimi (no, prawie, kilka tytułów wypadło jednak w weryfikacji) książkami, które dodałam na półeczkę Legimi. I będę z tego słoiczka losować, tworząc TBR-y takie jak ten albo zwyczajnie w takich sytuacjach, gdy będę miała ochotę na odrobinę adrenalinki lub gdy nie będę wiedziała, co akurat mam ochotę przeczytać. W ten sposób wyczytam, mam nadzieję, chociaż część tego, co czeka na moich wirtualnych półkach. Dzisiaj pierwsze sześć tytułów, które wylosowałam na jesień 2019.

Pierwsze trzy tytuły, które wylosowałam, to totalny miszmasz. Jako pierwszy wypadł thriller, który wyszedł już prawie dwa lata temu – Dziewczyna, która wróciła Susan Lewis. Szczerze? Nie pamiętam, jakie zbierał opinie, ani nawet, o co dokładnie tam chodziło, a opis brzmi dość enigmatycznie. Będzie o kobiecie, która zniszczyła życie drugiej, a teraz wychodzi na wolność po trzech latach więzienia. Nie odpowiedziała za swój czyn, jakim było morderstwo, a druga z kobiet pragnie sprawiedliwości. Zapowiada się naprawdę dobrze. Drugą książką jest niedawna premiera, którą bardzo polecała Olga z Wielkiego Buka, czyli Nazywam się Stephen Florida Gabe'a Habasha. Powiem szczerze, że gdyby nie bardzo dobre słowa zachęty Olgi, to nie zwróciłabym na tę książkę uwagi, sam opis nie brzmi dla mnie interesująco. Ale ufam Oldze i mam nadzieję, że i mnie się ta książka spodoba. Trzecią jest natomiast coś z literatury faktu i tematyki, którą troszeczkę się interesuję, czyli książka o Korei Północnej – Kim Dzong-Il. Przemysł propagandy Paula Fischera. Książka wyszła kilka lat temu, a opowiada o historii z końca lat 70., gdy w Korei Północnej na zlecenie Kim Dzong-Ila (przyszłego wtedy jeszcze dyktatora) porwano koreańskiego reżysera i jego żonę po to, aby zmusić ich do pracy na rzecz tamtejszego przemysłu filmowego. Czyli, jak się można domyślać, na rzecz propagandy.


Kolejne trzy książki to już klimaty okołothrillerowe. Pierwsza z nich to Fobia Sarah Epstein, która wyszła całkiem niedawno. Zapowiada się na młodzieżowy thriller psychologiczny, w którym wcale nie tak łatwo będzie odróżnić prawdę od urojeń. Liczę na naprawdę ciekawą, mroczną książkę dla młodzieży. Kolejny tytuł to Zmierzch, ale Zmierzch Johana Theorina, szwedzkiego pisarza, który tym tytułem rozpoczął cykl znany pod nazwą kwartet olandzki. Cała seria ma całkiem dobre opinie, a ja mam wrażenie, że ten autor przeszedł u nas jakoś bez echa. Pierwsza część co prawda wyszła pięć lat temu, więc może warto ją odkopać. Ostatnia książka to natomiast coś, co znamy raczej z filmu, czyli teoretycznie powieść grozy, a dzisiaj raczej już tylko thriller pod tytułem Szczęki autorstwa Petera Benchleya. Tak, tak, rekin ludojad znany z filmów z lat 70. ma swój książkowy pierwowzór. I o ile film dzisiaj już raczej śmieszy, niż straszy, o tyle książkę ponoć nadal dobrze się czyta.

Poza tym, że losowałam książki, kilka też wybrałam. Bo akurat jeśli chodzi o te papierowe, wszystko mam pod kontrolą i wiem, co na mnie czeka. Wybór padł również głównie na thrillery, bo jesień to chyba taki czas, kiedy tego typu książki czyta mi się najlepiej.


Zacznę jednak nie od thrillera, a od romansu historycznego. Podróżniczkę Diany Gabaldon umieszczam już drugi raz w TBR-ze na ten rok. Zaczęłam tę książkę w lutym, ale był to tak słaby moment na czytanie takiej cegły, że ją porzuciłam i... nie ruszyłam do tej pory. Chcę ją jednak przeczytać w tym roku, bo kolejne tomy (i sezony serialu!) czekają. Zacznę chyba jednak od początku, bo mimo że przeczytałam tylko 50 stron w lutym, kompletnie nie pamiętam, co tam się działo. Kolejna książka to Dwie siostry Asne Seierstad, czyli autorki jednego z najlepszych reportaży, jakie czytałam. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, o czym są Dwie siostry, ale biorę tę autorkę w ciemno. Wiem, że nie pożałuję. Trzecia książka natomiast to powrót do Gerritsen, którą ostatnim razem czytałam w grudniu zeszłego roku. Uwielbiam tę autorkę i chociaż Autopsja to piąty tom cyklu z Rizzoli i Isles, za którymi nie przepadam (wolę stand alony tej autorki), to z chęcią wrócę do samej Gerritsen. Jej książki wciągam w mgnieniu oka. 


W oczy wpadła mi też Helisa Marca Elsberga, którego również uwielbiam. Książka ta miała premierę już 2,5 roku temu, a mi było do tej pory z nią nie po drodze. Niedługo zresztą wychodzi kolejna powieść tego autora, więc pora nadrobić zaległości. Elsberg to zawsze gwarancja nieoczywistych thrillerów, które uderzają w znaną nam dobrze rzeczywistość i pokazują, że wcale nie żyjemy w idealnym świecie. Dalej na liście mam coś z polskiego podwórka, Preparatora Huberta Klimki-Dobrzanieckiego, czyli jedną z książek z serii Na F/Aktach wydawnictwa Od Deski do Deski. Uwielbiam tę serię i ogromnie ją Wam polecam. Można powiedzieć, że to książki true crime, ale przedstawione w literacki sposób. Ostatnia książka to natomiast wyzwanie, tak czuję. Ostatnio jest głośno o Houellebecqu za sprawą premiery jego nowej książki, tymczasem ja od dobrych czterech lat mam na półce jego Mapę i terytorium i do tej pory jakoś ją omijałam. Nie jest to łatwy autor, ponoć trudno się go czyta, ale chcę się z nim w końcu zmierzyć, bo mimo tych trudności słyszałam, że warto. Oby tak było.

I to już wszystkie książki, które mam zamiar czytać jesienią. Jeszcze ani razu nie udało mi się wyczytać TBR-u do końca, jednak uwielbiam robić te plany i cały czas mam nadzieję, że kiedyś zrealizuję je w stu procentach. Może tym razem się uda? ;)

Powiedzcie, czy Wy macie jakieś plany czytelnicze na jesień. 
I, no właśnie, życzę Wam i sobie kolorowej jesieni! :)

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki, żeby Twoja jesień była świetna zarówno pod względem czytelniczym jak i osobistym^^
    Iza xx

    OdpowiedzUsuń