28 września 2017

[154] Głupi Lesio – „Bestia. Studium zła”

Autor: Magda Omilianowicz
Ilość stron: 280
Literatura: polska
Wydawnictwo:  Od Deski do Deski
Moja ocena: 10/10
Wyzwania:



– A trudno jest zabić człowieka?
– Nie, nie jest trudno. Nie jest to trudne i wcale nie trzeba do tego dużej siły mieć.



Magda Omilianowicz jest reporterką oraz autorką dziesięciu książek. Pisała artykuły o tematyce społecznej i podróżniczej, które ukazały się w Polsce, m.in. w „Gazecie Wyborczej” i „Polityce”, a także za granicą – w nowojorskim „Kurierze Plus” i holenderskim „Reve”. Napisała m.in. zbiór reportaży „Kalejdoskop”, przewodnik po Lanzarote „Witajcie w raju”, przeprowadzała także wywiady, które ukazały się w „Pod podszewką świata” czy „Przekraczające granice”. Zrealizowała kilka telewizyjnych reportaży. Jako pierwsza dziennikarka miała możliwość przeprowadzenia wywiadu z Leszkiem Pękalskim. „Bestia. Studium zła” to fabularyzowany dziennikarski reportaż opowiadający o wampirze z Bytowa. Magda Omilianowicz, przygotowując się do jego napisania, zapoznała się z siedemdziesięcioma dwoma aktami zgromadzonymi w tej sprawie, rozmawiała z bliskimi Leszka, rodzinami ofiar, kobietą, która przeżyła jego atak, prokuratorem i psychologami.

– Koło ogródków działkowych spotkałeś starszą kobietę na rowerze i zacząłeś z nią rozmawiać, tak?
– To o niej też już wiecie?
– Wiemy, Leszku, wiemy, ale chciałbym, żebyś sam mi o tym wszystko opowiedział.

Leszek Pękalski urodził się w 1966 roku pod Bytowem na Pomorzu w patologicznej rodzinie jako jedno z bliźniąt. Oprócz siostry ma jeszcze dwoje młodszego rodzeństwa. Od urodzenia lekko upośledzony, nieakceptowany przez matkę i rówieśników, tułał się po domach dziecka i innych tego typu ośrodkach wychowawczych. Potem wychowywała go babcia, a jeszcze później wujek. Jeszcze w szkole zawodowej zaczął jeździć po Polsce – znikał często na kilka dni. Nikt nie wiedział, że podczas tych wycieczek Leszek, chcąc zaspokoić swój nienaturalnie silny popęd seksualny, napadał kobiety, zabijał i gwałcił. W 1992 roku został aresztowany jako podejrzany o zabójstwo siedemnastoletniej Sylwii. Wkrótce zaczął opowiadać o innych morderstwach, podając takie szczegóły, jakie mógł znać tylko sprawca zabójstw. Przyznał się do kilkudziesięciu morderstw (w pewnym momencie była ich około setka), lecz później zaczął odwoływać swoje zeznania. Prokuratura chciała udowodnić mu siedemnaście zabójstw, jednak ostatecznie Leszek Pękalski został skazany za jedno. Trafił do więzienia na dwadzieścia pięć lat. Jego kara kończy się w grudniu 2017 roku.

I Sylwia, ta z lasu. Martwa już ona, ale była dobra. Jedzenie mu dawała. Dwa razy mu dała jedzenie. Do lasu przyniosła, co już nie wyszła z niego wtedy. Chleb i pasztetową. Szkoda, że nie żyła już potem ona, ale to nie była jego wina. Stało się tak i tyle.

Przed przeczytaniem tej książki obiły mi się o uszy hasła takie jak „wampir z Bytowa” czy „Leszek Pękalski”, wiedziałam też, że był jakiś morderca, który oskarżony był o kilkadziesiąt zabójstw, a został skazany za jedno. Nie potrafiłam jednak tego wszystkiego połączyć – po prostu tej sprawy nie znałam. „Bestia. Studium zła” wyjaśniła mi wszystko. Jako reportaż ta książka przede wszystkim przybliża zarówno sylwetkę zabójcy, jak i jego ofiar. Powołuje się także na akta sprawy, przywołuje wypowiedzi prokuratora, policjantów, psychologów czy opiekunów z ośrodków, w których przebywał Leszek Pękalski. Dla osoby, która tak jak ja kojarzyła tylko jakieś pojedyncze hasła, będzie to istna i kompletna skarbnica wiedzy na temat tej sprawy.

– No nie wiem, to trudno powiedzieć, czy doszłoby do jakiegoś zdarzenia... Bo ze mną jest tak, że nie wiadomo. Niepewny siebie jestem. Z tym moim seksem tak jest. Pilnowałbym się teraz, żeby tego nie zrobić, bo wiem, że wyrok by mi groził za to, ale nie do końca wierzę w siebie, że mogę nie zagrażać.

„Bestia…” to jednak coś więcej. Pod tym względem seria Na F/Aktach niezwykle mi się podoba – ponieważ nie są to zwyczajne, suche reportaże, ale książki lekko fabularyzowane. Spodobało mi się to niezwykle w „Innej duszy”, którą czytałam wcześniej, i nie inaczej jest w przypadku książki Magdy Omilianowicz. „Bestia…” napisana jest w taki sposób, że wciąga jak niejeden świetny kryminał czy thriller, ale tak naprawdę nie przekracza granicy między beletrystyką a literaturą faktu – z tyłu głowy czytelnik nadal ma myśl, że to nie jest fikcja, a sama prawda. Autorka pokusiła się o próbę wejścia w ciało Leszka – wtedy, gdy przedstawia kolejne morderstwa wampira z Bytowa, narracja poprowadzona jest w trzeciej osobie, ale z perspektywy sprawcy. Stylizacja językowa robi tu chyba największe wrażenie – narrator stara się myśleć tak jak Leszek. Jego sposób wypowiedzi i formułowania myśli wskazuje wyraźnie na to, że Pękalski jest w pewnym stopniu upośledzony, brakuje mu też wykształcenia. Jest w tym wszystkim pewna infantylność, językowa nieporadność, ale jest coś jeszcze – wydaje się, jakby Leszek nie do końca zdawał sobie sprawę z wagi czynów, jakie popełnił. On nie zabija, on „zagraża”, on nie gwałci, tylko „ma zdarzenie”. Nigdy wprost nie mówi o tym, że kogoś zabił, co najwyżej wyraża smutek, że dana osoba „nie żyła już potem”. 

Wsiadając do autobusu, pomyślał, że policjanci nigdy go nie złapią. Uśmiechał się sam do siebie. On, głupi Lesio, jest mądrzejszy od nich wszystkich. A nawet jak go złapią, to też nic mu nie zrobią, bo przecież jest chory. Chory nie może iść do więzienia, do szpitala co najwyżej, takiego dla psychicznych. Ale go nie złapią, bo on mądry jest. Tyle czasu i go nie złapali. To policjanci są tacy głupi. Patrzył przez szybę na przesuwające się obrazki i wciąż uśmiechał się do siebie.

Mimo wszystko spod tej warstwy infantylizmu, pod tymi niedosłownymi sformułowaniami i za tą nieporadnością w wypowiadaniu się kryje się morderca, bez dwóch zdań. Leszek Pękalski jest przebiegły. Wielokrotnie podkreślał, że on jest chory, więc nie można go skazać na karę śmierci ani nawet na długą karę więzienia, że jest tylko głupim Lesiem, upośledzonym człowiekiem, a więc co najwyżej pójdzie do szpitala psychiatrycznego. Rzeczywistość, na szczęście, okazała się inna, jednak nadal martwią dwie rzeczy. Po pierwsze – jeżeli praca śledczych, organów ścigania i sądów jest zawsze tak fatalna, jak w przypadku wampira z Bytowa, to czy możemy liczyć na sprawiedliwość? I po drugie – ten człowiek za trzy miesiące może być wolny. Jest to dla mnie niewyobrażalne. Mam jednak nadzieję, że będzie tak, jak mówi się ostatnio – że Leszek Pękalski na mocy ustawy o bestiach trafi do ośrodka w Gostyninie, tam, gdzie jest już na przykład Mariusz Trynkiewicz. Liczę na to, że tym razem polskie organy sprawiedliwości nie zawiodą, a wampir z Bytowa nie zabije już ani jednej osoby.

„Bestia. Studium zła” zrobiła na mnie potężne wrażenie. Ja nie przeczytałam tej książki, ja ją dosłownie połknęłam. Sprawa niezwykle mnie zainteresowała, a odczucia spotęgował styl, na jaki Magda Omilianowicz zdecydowała się w tej książce. Ogromnie Wam polecam. I jestem pewna, że niedługo sięgnę po kolejną książkę z serii Na F/Aktach – to uzależnia.

2 komentarze:

  1. Nie spodziewałam się tak dobrej książki. Zdecydowanie mnie zainteresowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również czytałam tę książkę - wstrząsająca. Mnie w żadnym momencie nie skojarzyła się z dobrym kryminałem, czytałam mając ogromną świadomość, ze książka zawiera fakty, i to tylko kilka wybranych. Najciekawsze fragmenty książki stanowiły wypowiedzi specjalistów i ludzi zajmujących się kryminologią. Uważam, że społeczeństwo musi wiedzieć i dowiadywać się o takich wydarzeniach, ludziach dla własnego bezpieczeństwa. Poraża fakt, że taki ktoś chodził wśród nas, podróżował i przemykał między drzewami ... To nie jest książka do podobania się ... bardzo uświadamia, jak proste może być zło ..,

    OdpowiedzUsuń