2 grudnia 2015

[43] Trochę o dorastaniu, więcej o feminizmie – „Dziewczęta i kobiety”

Autor: Alice Munro
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal (Wydawnictwo W.A.B.)
Język oryginału: angielski

Błysk pioruna nie musi nieść za sobą burzy.


Alice Munro to kanadyjska pisarka urodzona w 1931 roku, tworząca głównie opowiadania i nowele, porównywana do Czechowa. Laureatka wielu nagród, m.in. Międzynarodowej Nagrody Bookera przyznanej w 2009 roku za całokształt twórczości i Literackiej Nagrody Nobla z 2013 roku.

Lata 40. XX wieku, Kanada, prowincjonalne miasteczko. Del Jordan wychowuje się na farmie swojego ojca. Z czasem zaczyna mieć dość wiejskiego życia i coraz więcej czasu spędza w centrum miasta razem z matką. Najpierw jako mała dziewczynka, potem jako dorastająca nastolatka, obserwuje otaczający ją świat – zaczyna dostrzegać pewne mechanizmy działające w społeczeństwie i schematy, które próbuje zrozumieć. Przygląda się głównie kobietom i to właśnie o nich opowiada książka.

„Dziewczęta i kobiety” to powieść składająca się z kilku opowiadań, pełniących niejako rolę migawek z poszczególnych momentów życia Del i choć fabuła nie jest tu poprowadzona linearnie, wszystko okazuje się ze sobą spójne i daje pełen obraz procesu dorastania dziewczynek w końcu drugiej połowy XX wieku. Trzeba jednak przyznać, że przebrnięcie przez początkowe rozdziały jest nieco trudne, do czego być może przyczyniła się perspektywa Del będącej jeszcze dziewczynką. Natomiast im dalej, tym ciekawiej. Kiedy Del faktycznie zaczyna dojrzewać, interesować się własną kobiecością, kształtować swoją osobowość i gdy zastanawia się nad postępowaniem swoich rówieśniczek – książka staje się warta uwagi. Alice Munro podejmuje temat dojrzewania, ale skupia się tylko na dziewczętach. Pokazuje przetarte szlaki wkraczania kobiety w dorosłość w połowie XX wieku, ale czyni to z perspektywy osoby, która nie chce iść tą samą drogą, nie rozumie powielania tego samego schematu i pragnie przeżyć życie po swojemu. Jest to o tyle ciekawe, ponieważ lata 40. i 50. to okres, w którym pozycja kobiety w społeczeństwie uległa zmianie – kobiety zyskały możliwość zmiany z kury domowej i matki w wykształconą i pracującą osobę oraz pełnoprawnego obywatela. Del jest więc oznaką nowej kobiecej ery, ale w swoich poglądach wydaje się być jeszcze osamotniona. Nietrudno się także domyślić, że w książce zostały przemycone idee feministyczne. Można także snuć przypuszczenia, że główna bohaterka książki ma w sobie cechy autorki, która dorastała właśnie w latach 40. i 50. minionego wieku.

O ile tematyka i problematyka „Dziewcząt i kobiet” jest jak najbardziej interesująca, o tyle wykonanie nie przypadło mi do gustu. Być może – albo raczej na pewno, przyznaję – nie mogłam przyzwyczaić się do klimatu małego, prowincjonalnego miasteczka, w którym panują zupełnie inne zasady niż w dużych miastach. Można powiedzieć, że dusiłam się w nim podobnie jak Del. Ponadto początek pozostawił po sobie niemiłe wrażenie do końca. Pierwsze kilka rozdziałów czytałam, zastanawiając się, o czym autorka chce opowiedzieć. Nie mogłam tego wyłapać. Akcja tutaj praktycznie nie istnieje – a przynajmniej nie w takiej formie, jak w przypadku normalnej powieści. Opowiadania mają w sobie pewien spokój, senność, nieśpieszność – dla człowieka, który woli wartką akcję, czytanie takiego typu książek sprawia trudności. Warto także zwrócić uwagę na styl Munro – prosty, bezpośredni język, nazywanie rzeczy po imieniu, wprost, pewna surowość i brak zbędnych ozdobników. Jest to oczywiście rzecz gustu, ale jak dla mnie sposób pisania tej autorki pozostawia wiele do życzenia.

Nie cieszyli mnie także bohaterowie. Owszem, ich profile psychologiczne są pogłębione, zwłaszcza u Del. Jednakże odnoszę wrażenie przesycenia ideami feministycznymi. Kilku mężczyzn, mimo tak znaczącego tytułu, pojawiło się w książce, ale z założenia zostali przedstawieni w złym świetle. Natomiast każdą kobietę postawiono w opozycji do Del, przedstawiono tak, aby dać jej powód do rozważania kolejnych założeń feminizmu, pokazać jej nowoczesność myślenia, odmienność, słowem: poprzez Del wyzwolić kobiety z utartych schematów, jakimi, według ludzi tamtych czasów, powinny się kierować. Za wszelką cenę. Końcowy obraz nie zachwyca: jest to obraz ukazujący Del contra resztę świata, Del jako jedyną myślącą w słuszny sposób. Kreowanie wybitnej jednostki wyprzedzającej swoje czasy uważam za nazbyt nachalny sposób wyrażania własnych poglądów.

Przyznaję, że po noblistce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Być może powinnam najpierw dowiedzieć się, że Alice Munro popiera feminizm. Podchodzę do tego ruchu raczej z rezerwą, zwłaszcza jeśli chodzi o tę bardziej współczesną odmianę. Odnoszę wrażenie, że ludzie skupieni bardzo na jednym zagadnieniu czy poglądzie chcą go wetknąć do każdej sytuacji, w jakiej się znajdą. A przecież świat nie jest tylko czarny i biały. Istnieją stany pośrednie. Moim zdaniem Alice Munro odebrała swojej książce realizm. Mimo wszystko nie zamierzam jej skreślać po jednej powieści. Spróbuję z nieco późniejszą, być może jako bardziej doświadczona pisarka sprawdzi się lepiej.

Ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Te czasy kiedy kobiety walczyły o prawo już minęły ale nie powiem, że to ciekawe. Ostatnio w szkole też to omawialiśmy. Fajna książka. :)
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie przepadam za książkami tego typu, ale nie mówię, że nigdy nie sięgnę po tę książkę! :) Nominowaliśmy Cię do LBA, szczegóły na naszym blogu http://www.ksiazkowezacisze.blogspot.com/2015/12/liebster-blog-award-tag-2.html Pozdrawiamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło! :) Dziękuję, w wolnym czasie na pewno zrobię. :>

      Usuń