7 grudnia 2016

#77 Opasłe tomiska, które chciałabym mieć



Powszechnie wiadomo, że jesień i zima to najlepsze pory roku do tego, aby wgramolić się pod kocyk z herbatą i książką w ręku i siedzieć tak cały dzień (jeśli oczywiście takie upierdliwe rzeczy jak szkoła, praca czy obowiązki domowe nie dają o sobie znać). I wiadomo też, że im książka grubsza, tym lepsza, bo dłużej można nie wychodzić spod koca. W związku z tym zapraszam Was na krótki przegląd grubasków, które chciałabym w przyszłości zdobyć.

1) „Bastion”, Stephen King, 1166 stron, wydawnictwo Albatros, 2014 r.

Kinga możecie się spodziewać tu dużo. Już dawno obiecałam sobie, że prędzej czy później zbiorę całą twórczość Mistrza i powoli do tego dążę. „Bastion” to ponoć najdłuższa powieść Kinga. To historia o świecie po zagładzie ludzkości, po apokalipsie, która zdziesiątkowała rodzaj ludzki. Przetrwali jedynie nieliczni, którzy zaczynają śnić o Wysłannikach Dobra i Zła. Każdy musi dokonać wyboru i podążyć wyznaczoną ścieżką, aby zbudować lub zniszczyć nową rzeczywistość.






2) „Czarodziejska góra”, Thomas Mann, 800 stron, wydawnictwo Muza, 2008 r.

Lubię mierzyć się z klasyką, lubię ją poznawać, choć nie zawsze jest łatwo. Zwłaszcza spore obawy mam, kiedy klasyk jest jednocześnie opasłym tomiskiem, bo nigdy nie wiadomo, czy dana lektura będzie łatwa czy nie. „Czarodziejska góra” to opowieść o Hansie Castorpie, który wybiera się do Szwajcarii, aby odwiedzić swojego kuzyna przebywającego w sanatorium. Pobyt ma trwać trzy tygodnie – ale przedłuża się do... siedmiu lat. I to tylko dlatego, że rozpoczyna się I wojna światowa. Przez ten czas Hans poznaje wiele osobliwych ludzi, dla których czas upływa bez refleksji. Sanatorium jako zamknięty świat chorych to symbol współczesnej Europy w przededniu I wojny światowej.

3) „Dallas '63”, Stephen King, 864 strony, wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2011 r.

Mówiłam, że Kinga będzie tu sporo. „Dallas '63” to opowieść o tym, co by było, gdyby... Historia wykorzystuje motyw podróży w czasie – główny bohater przez specjalny portal przenosi się do roku 1958 i próbuje powstrzymać zamach na prezydenta Johna F. Kennedy'ego.







4) „Dynastia”, Graham Masterton, 768 stron, wydawnictwo Albatros, 2015 r.

Znam Grahama Mastertona z thrillerów i horrorów. Wiedziałam też, że pisze powieści erotyczne. Ale ogromnie się zdziwiłam, gdy dowiedziałam się, że jest też autorem książek historycznych. Ostatnio ten gatunek interesuje mnie coraz bardziej, dlatego z chęcią wypróbowałabym go w wersji Mastertonowej. „Dynastia” to opowieść o rodzinie Corneliusów, która wzbogaciła się w myśl powiedzenia „od zera do milionera”. Krótko mówiąc, to historia o tym, jaką siłę i władzę ma pieniądz. 






5) „Filary ziemi”, Ken Follet, 832 strony, wydawnictwo Albatros, 2014 r.

Kiedyś obił mi się o uszy ten tytuł, ale jakoś się nim bliżej nie zainteresowałam. Dopiero kiedy odkrywałam Goodreads (czyli całkiem niedawno, bo żyję pod kamieniem :D), zauważyłam, że mam w rekomendacjach tę książkę. To kolejna powieść historyczna, a właściwie pierwsza część sagi (jak na razie są dwie, trzecią zaplanowano na 2017 rok), opowiadająca o Anglii z początku XII wieku, „nękanej wojnami domowymi, konfliktami na tle religijnym, głodem, walkami o sukcesję na angielskim tronie”. A wszystko toczy się wokół budowanej przez czterdzieści lat katedry Kingsbridge. I ponoć ma być tam wszystko – miłość, intrygi, walka o władzę, nienawiść, tajemnice i tak dalej.


6) „Jeździec miedziany”, Paullina Simons, 720 stron, wydawnictwo Świat Książki, 2010 r.

Już przeróżne opinie słyszałam zarówno o tej ksiażce, jak i o całej serii, która liczy sobie cztery części (licząc z tomem 0.5). Rzadko sięgam po romanse, a tu niewątpliwie książka kręci się wokół miłości – ale intrygują mnie jej okoliczności, tj, II wojna światowa. Tatiana zakochuje się w młodym oficerze, Aleksandrze, z wzajemnością, jednak oboje decydują się ukrywać swoje uczucia, gdyż w mężczyźnie zakochała się także siostra Tatiany, Daria. Trwa jednak blokada Leningradu, a miasto zaczyna głodować. Śmierć dosięga rodzinę Tatiany, która boi się także o życie swojego ukochanego, walczącego w wojskach próbujących przerwać pierścień blokady.


7) „Korona śniegu i krwi”, Elżbieta Cherezińska, 768 stron, wydawnictwo Zysk i S-ka, 2012 r.


Elżbietę Cherezińską poznałam za sprawą innej cegiełki, tj. „Turnieju cieni”. I bardzo, bardzo mi się podobało, więc mam ochotę na więcej. Ogólem rzecz biorąc to także książka historyczna, ale ponoć występują tu elementy z gatunku fantasy, czego trochę się obawiam. Słyszałam jednak, że nie jest ich zbyt dużo. Książka opowiada o czasach rozbicia dzielnicowego w Polsce, a więc wiek XII. Polska, kiedyś potężna, teraz jest porozdzielana na małe księstwa. Nie ma króla. Ale pojawia się nadzieja, kiedy kantor Jakub Świnka odczytuje klątwę i dostrzega księcia, który ma ją odwrócić.




8) „Małe życie”, Hanya Yanagihara, 816 stron, wydawnictwo W.A.B., 2016 r.


To ostatnio popularna książka i przez to nie mam aż takiego ciśnienia, żeby czytać ją teraz zaraz (jakoś tak mam, że im coś popularniejsze, tym mniejszą mam ochotę), ale chętnie bym się z nią kiedyś zapoznała. Historia opowiada o czterech przyjaciołach i praktycznie rzecz biorąc, całym ich życiu, bo fabuła obejmuje kilkadziesiąt lat. Myślę, że to taka zwykła-niezwykła opowieść o życiu na tle Nowego Jorku.






9) „Nędznicy”, Victor Hugo, 928 stron (tom I), 960 stron (tom II), wydawnictwo Bellona, 2014 r.


Uwielbiam ekranizację z 2012 roku, oglądałam ją chyba z pięć razy. I pora na to, żeby poznać w końcu książkowy pierwowzór. Zrobiłabym to dużo wcześniej, gdyby nie to, że szukałam idealnego wydania – ale nie znalazłam. Idealnym wydaniem byłoby dla mnie takie mieszczące się w jednej książce, to po pierwsze. A po drugie... bez tłumaczenia imion. Nie wiem, kto to wymyślił, ale co brzmi ładniej – Cosette czy Kozeta...? Niestety naprawdę nie znalazłam wydania bez tłumaczenia imion, takie chyba nie istnieje i będę zmuszona czytać o kozetce... przepraszam, Kozecie.



10) „Obca”, Diana Gabaldon, 709 stron, wydawnictwo Świat Książki, 2010 r.


Książka, o której ostatnio jest w blogosferze głośno (a właściwie głośno jest o całej serii). I która jest już chyba nie do zdobycia w formie papierowej, oczywiście nie licząc allegro czy olx, gdzie można sporo przepłacić. Cała seria liczy osiem pełnoprawnych tomów i kilka „połówek”. A najlepsze jest to, że im dalej, tym grubsze są te książki. Czyli seria idealnie pasująca do tego posta. „Obca” opowiada o Claire, pielęgniarce, która z roku 1945 za dotknięciem kamienia przenosi się do roku 1743 i trafia w sam środek nękanej wojną domową i przesądami Szkocji. A tam czeka na nią miłość...





11) „Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze”, Edgar Allan Poe, 800 stron, wydawnictwo Vesper, 2010 r.


Już od dawna chciałam poznać twórczość Egdara Allana Poe, ale jeszcze mi się to nie udało. To wydanie jest śliczne, no i grubaśne, czyli idealne na jesień czy zimę. Myślę, że to trochę wstyd uwielbiać horrory czy kryminały, ale nie znać Poego, bo na przykład nie wiem, czy wiecie, ale to on stworzył pierwszego literackiego detektywa.






12) „Pod kopułą”, Stephe King, 928 stron, wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2010 r.


I King po raz trzeci! Ale nie ostatni. Małe miasteczko Chester's Mill zostaje nagle odcięte od reszty świata. Otacza je niewidzialne pole siłowe, które mieszkańcy zaczynają nazywać kopułą. Sytuacja szybko zaczyna się pogarszać – ludzie zaczynają panikować... Nastroje próbuje uspokoić Dale Barbara, weteran wojny w Iraku, jednak na drodze staje mu lokalny polityk, Duży Jim Rennie, który chce wykorzystać sytuację do własnych celów.





13) „Przeminęło z wiatrem”, Margaret Mitchell, 1136 stron, wydawnictwo Albatros, 2015 r.


Patrząc na tę okładkę, mam jedną myśl w głowie – mini arcydzieło. Jest przepiękna i nie będę ukrywać, że to za jej sprawą zachciałam przeczytać „Przeminęło z wiatrem”. Chociaż to również klasyka, a że, jak wspominałam, klasykę lubię, to prędzej czy później i tak bym przeczytała o losach Scarlett O'Hary.






14) „Shogun”, James Clavell, 1080 stron, wydawnictwo vis-a-vis/Etiuda, 2012 r.


Lubię Japonię, trochę interesuje mnie ten kraj i tamtejsza kultura, dlatego z chęcią przeczytałabym całą Sagę Azjatycką, którą „Shogun” rozpoczyna. Historia opowiada o angielskim żeglarzu Johnie Blackthorne'ie, który na przełomie XVI i XVII wieku trafia do Japonii w przełomowym momencie jej historii. Będą samurajowie, będzie miłość, będzie zemsta i Japonia w całej swej okazałości – czego chcieć więcej?





15) „Szczygieł”, Donna Tartt, 844 strony, wydawnictwo Znak, 2015 r.



Donna Tartt to ostatnio dość znane nazwisko. O „Szczygle” usłyszałam jako o pierwszej książce jej autorstwa, więc od niej chciałabym zasnąć. „Szczygieł” to historia Theo Deckera, któremu cudem udaje się przeżyć wybuch. Z ruin muzeum wykrada ulubiony obraz matki, która zginęła w zamachu. „Szczygieł to epicka opowieść o utracie i obsesji, przetrwaniu i bezlitosnych kolejach losu, którego nie da się oszukać”.




16) „To”, Stephen King, 1104 strony, wydawnictwo Albatros, 2014 r.

Jestem pewna, że nie mogłabym spać, mając tę książkę obok siebie w nocy. A przynajmniej nie okładką do góry. I że zaczęłabym bać się klaunów, do których teraz mam neutralny stosunek. Ale i tak chcę ją przeczytać. Bo to King. Bo może mnie wystraszyć. Grupka dzieci z małego miasteczka Derry w stanie Main spotyka TO. Większość z nich ma szczęście – uchodzi z życiem i wyjeżdża. Po dwudziestu latach TO znowu daje o sobie znać, a ci, którzy przeżyli, teraz już dorośli, zostają wezwani do Derry, aby stawić czoło strachowi z dzieciństwa.



I tym oto pozytywnym akcentem kończę moją listę. Pochwalcie się, jak wyglądałaby Wasza! A może czytaliście którąś z powyższych i chcecie mi polecić/odradzić? Śmiało, piszcie! ;)

11 komentarzy:

  1. "Małe życie" oraz "Nędznicy" też są na mojej liście. Poza tym z takich grubasków na pewno będę polowała na "7EW" Stephensona, "Żony i córki" Gaskell oraz "Trylogię ciągu" Gibsona, której już nie można dostać, ale mam nadzieję, że będzie dodruk.
    To wydanie "Przeminęło z wiatrem" mam na swojej półce i nie mogę się na nie napatrzeć - jest przepiękne :D
    A "Dallas '63" mnie zachwyciło. Jak do tej pory to moja ukochana powieść Kinga :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic z tych pozycji, ale mam ogromną chęć na "Przeminęło z wiatrem". Też "zabieram się i zabieram" za Kinga, ale wiecznie nie mam czasu :(

    Pozdrawiam! ♥
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam "Obca" i rzeczywiście - tomisko opasłe, ale ja tej książki jeszcze nie przeczytałam. Marzą mi się też "Filary Ziemi" i 'Nędznicy", a także książką Pauliny Simons, której inne powieści lubię, nawet bardzo, ale chciałabym poznać jej literacki debiut :) I "Przeminęło z wiatrem" posiadam, ale w starym wydaniu co cieszy mnie jeszcze bardziej !

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka z nich już za mną :)
    Haha mam dokładnie tak samo jeśli chodzi o "Przeminęło z wiatrem". MUSZĘ ją mieć :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A pisałaś, że Cię Sherlock przeraża ;)
    Czytałam "Szczygła", "Opowieści miłosne...", "Przeminęło z wiatrem", "Małe życie", "Nędzników" i "Czarodziejską górę" :) "Szczygieł" i "Małe życie" mnie nie zachwyciły - są moim zdaniem przegadane, chociaż można z nich wydobyć wiele dobrego. Ja z przyjemnością sięgnę po "Jeźdźca..." - ten tytuł ciągle za mną chodzi! Bardzo dawno nie czytałam Kinga! Żebym ja tylko znalazła czas na to, na co mam ochotę. Życie byłoby piękniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obcą można spokojnie zdobyć, nie jest dostępna tylko druga część (papierowa), ale ebook można normalnie dostać :) Też mam w planach ją czytać, pierwszy tom już na półce. Też ciekawi mnie Jeździec miedziany, chociaż słyszałam takie różne opinie o nim...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kilka z tych opasłych tomisk mam na półce i to kawał lektury. Zwłaszcza Bastion, czy To :) Dallas 63' nie czytałem, ale widziałem dużo pozytywnych recenzji, więc wypadałoby się za to zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z wieloma Twoimi typami się zgadzam - sama chciałabym je mieć :D 5, 6, 7, 8, 10, 11, 15 i 16 - te tytuły moja bilioteczka chętnie by przygarnęła!
    Mam w domu to wydanie "Czarodziejskiej góry" (w Dedalusie można je dorwać za 35 zł) i "Nędznicy" też stoją już na półce (jeden tom po 19,90 zł w Świecie Książki). Powiem szczerze, że w jednym tomie to byłaby przesada, te dwa tomy już są mega opasłe i boję się, że będą się niszczyć podczas czytania. Ale tłumaczenie imion faktycznie bezsensu...
    Co do "Przeminęło z wiatrem" to już czytałam, ale w przyszłości chętnie uzbroję się w to wydanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie na półce "Nędznicy" są podzieleni na cztery części, ale chyba tak wolę. Jeden tom to byłaby przesada. A Clavella też chciałabym mieć całego - jak na razie mam tylko"Króla szczurów" i "Tai Pana". No i nie pogardziłabym tym Kingiem:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę tutaj wiele książek Stephena Kinga <3 Również chciałabym posiadać te książki :D I wcale nie przeraża mnie to, że są tomiszczami :) To nawet na plus jest ^^
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  11. "Szczygła" to i ja chciałabym mieć :) I "Sherlocka" :)

    OdpowiedzUsuń