21 maja 2019

[248] Pragnienie idealnej rodziny – „Matka”



Wydawnictwo Vesper kojarzy nam się głównie z grozą, jednak od czasu do czasu robi skok w bok i wydaje także thrillery. Właśnie tak jest w przypadku powieści Matka. Matce najbliżej do thrillera psychologicznego, choć trzeba przyznać, że zawarta w niej historia nie odbiega aż tak bardzo od tego, do czego przyzwyczaił nas Vesper. Powieść S.E. Lynes mrozi krew w żyłach, a grozę budzi w niej postać głównego bohatera, pozornie zagubionego chłopca, który zdaje się nigdzie nie pasować.


Christopher Harris od zawsze miał poczucie, że nie pasuje do swojej rodziny. Żył zawsze w cieniu swojego młodszego rodzeństwa, świadomy różnic w wyglądzie i charakterze. Pewnego dnia przypadkiem odkrywa, że został adoptowany. Z dokumentów, które znajduje na strychu, wynika, że przyszedł na świat w pewnym klasztorze, a jego matka, wówczas zaledwie piętnastoletnia, oddała go do adopcji zaraz po porodzie. Kiedy Christopher wyjeżdża na studia, postanawia na własną rękę odnaleźć swoją biologiczną matkę, nie mówiąc nic rodzicom adopcyjnym. Kiedy nawiązuje z nią kontakt, okazuje się, że kobieta nigdy o nim nie zapomniała i od zawsze chciała go odszukać. Christopher od razu zaczyna czuć z nią głęboką więź, nareszcie odnajduje szczęście i zyskuje to, czego od zawsze mu brakowało – idealną rodzinę. Jednak czy na pewno?

Matka zapowiadała się na opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i odkrywaniu swoich korzeni. Myślałam, że to będzie aż tyle, a zarazem tylko tyle, tymczasem cała ta historia skręciła w dość nieoczekiwaną (dla mnie przynajmniej) stronę, stąd powyższe stwierdzenie, że powieść S.E. Lynes tak naprawdę nie odbiega aż tak bardzo od standardowych klimatów Vesperu, czyli od grozy. Od początku można wyczuć, że jest coś na rzeczy, ale tak naprawdę trudno od razu zorientować się co. Narratorem Matki jest pewna kobieta przebywająca w ośrodku na terapii, ale kim ona jest, czytelnik dowiaduje się na samym końcu, dlatego sama też nie będę Wam tego zdradzać. Trzeba natomiast powiedzieć, że podsyca to ciekawość i każe zadawać sobie różne pytania – kim ona jest, jakąś przypadkową osobą, biologiczną matką Christophera, a może jego adopcyjną matką?, dlaczego akurat ta kobieta, a nie sam Christopher lub narrator wszechwiedzący?, dlaczego jest w tym ośrodku i czy jej leczenie ma jakiś związek z tą historią? I tak dalej… Odpowiedzi na wszystkie pytania dostarcza ta książka i uwierzcie – zastosowanie takiej narracji ma duży sens.

Nie bez związku jest także osadzenie akcji w konkretnych ramach czasowych. Christopher wyjeżdża na studia do Leeds w momencie, gdy właśnie w tamtych okolicach grasuje seryjny morderca – Rozpruwacz z Yorkshire. Pozornie jest to szczegół, który w kontekście odnalezienia biologicznej matki Christophera nie ma znaczenia i jest jedynie elementem tworzącym klimat. Rozpruwacz morduje młode dziewczyny, przez co na kampusie uniwersyteckim panuje nastrój niepokoju, zwłaszcza wśród studentek. Temat ten nieustannie przewija się w całej książce, Christopher zresztą wpada w swego rodzaju obsesję na punkcie tego mordercy, śledzi z uwagą kolejne wydarzenia i tworzy swoisty album z informacjami wyciętymi z gazet. 

Warto także nadmienić, jaką osobą jest Christopher. Oprócz tego, że chłopak od zawsze czuł się inny od swoich bliskich, samotny i niepasujący, wychowywany był w dość konserwatywnym środowisku. Wyprowadzka do akademika i w ogóle wyjazd na studia to początek zupełnie innego życia dla Christophera. Pokój dzieli z Adamem, jego zupełnym przeciwieństwem, ale w jakiś sposób obaj znajdują nić porozumienia, dzięki czemu Adam powoli przełamuje nieśmiałość Christophera i wprowadza go w studenckie życie pełne alkoholu i dziewczyn na jedną noc. Christopher wyraźnie się zmienia na kartach tej powieści, zarówno dzięki Adamowi, jak również dzięki odnalezionej biologicznej matce, która okazuje się spełnieniem marzeń o wspaniałej rodzinie i bliskich, z którymi ma wiele wspólnego.

Chciałabym Wam opowiedzieć, do czego to wszystko doprowadzi, ale zdradziłabym za dużo. Poprzestanę więc może na tym, że nic nie jest tym, czym się wydaje, a Christopher jest znacznie bardziej skomplikowaną psychologicznie postacią, niż widzimy to na pierwszy rzut oka. Niesamowicie patrzy się na to, jak odnajduje szczęście, jak nagle zdobywa kogoś, za kim nieświadomie tęsknił całe życie, jak szybko nawiązuje głęboką więź z biologiczną matką. Jednocześnie w toku akcji pojawia się pewna postać, z pozoru zupełnie oderwana od sprawy Christophera, która w pewnym momencie zburzy ten niemal idylliczny obrazek. I dopiero wówczas okaże się, ile Christopher był w stanie poświęcić, aby spełnić swoje marzenie o idealnej rodzinie.

Bardzo podobała mi się ta historia, przeczytałam tę książkę praktycznie w jeden dzień. Wciągnęła mnie bez reszty i zapewniła kilka godzin solidnej rozrywki oraz możliwości zagłębienia się w psychikę ciekawej postaci. Serdecznie polecam Wam Matkę, to naprawdę bardzo dobry thriller psychologiczny, którego nie sposób odłożyć na półkę, kiedy już zacznie się go czytać, i pokazujący, jak wielką moc mają nasze najskrytsze pragnienia.

Informacje o książce:
Autor: S.E. Lynes
Tytuł oryginalny: Mother
Ilość stron: 324
Literatura: angielska
Wydawnictwo: Vesper
Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Vesper!

2 komentarze:

  1. Po tylu pozytywnych recenzjach jakie przeczytałam dzisiaj o ,,Marce'' chciałabym już zapoznać się z tą książką.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń