22 kwietnia 2015

[14] Zwykła zbrodnia czy coś więcej? – "Uwikłanie"

Autor: Zygmunt Miłoszewski
Liczba stron: 375
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal (Wydawnictwo W.A.B.)
Seria: Teodor Szacki (tom 1)
Język oryginału: polski
Źródło okładki: LubimyCzytac.pl

Myślę, że nasz mózg wie, co robi, kiedy każe nam zapomnieć.


Zygmunt Miłoszewski to urodzony w 1976 roku polski pisarz i publicysta. Swoją karierę jako dziennikarz rozpoczął w 1995 roku, pisząc reportaże z rozpraw sądowych, następnie związany był także z „Metropolem” oraz „Newsweekiem”. Jako pisarz zadebiutował powieścią „Domofon” (2005). W 2007 roku wydał powieść „Uwikłanie”, która rozpoczyna trylogię z prokuratorem Teodorem Szackim. I właśnie o niej dzisiaj.

Teodor Szacki to nieco znudzony monotonią życia prokurator z Warszawy, wspólnie z żoną wychowujący siedmioletnią córkę, Helcię. W niedzielę piątego czerwca dwa tysiące piątego roku wstaje i jak każdego dnia – z pewną dozą irytacji – przyrządza kawę i śniadanie. Telefon od Olega Kuzniecowa, policjanta z komendy na Wilczej, z którym Szacki często współpracuje, zmienia jego plany na ten dzień. Prokurator zostaje wezwany na miejsce zbrodni – okazuje się, że w wynajętym przez grupę terapeutyczną klasztorze zamordowano jednego z jej uczestników. Szacki zastaje tam denata z wbitym w oko rożnem oraz terapeutę i trzech pacjentów, którzy stanowią grupę podejrzanych. Dowiaduje się, że w klasztorze odbywała się pewna niekonwencjonalna terapia grupowa, podczas której pacjenci ustawiani są tak, aby odegrać rolę jakiejś bliskiej osoby w życiu jednego z pacjentów i tym samym dojść do rozwiązania jego problemów. Teodor Szacki staje więc przed trudnym zadaniem – jest bowiem ofiara, są podejrzani, ale nie ma ani motywu, ani dowodów. Próbuje dociec odpowiedzi na pytanie, czy możliwe jest, aby ustawiona osoba przejęła emocje osoby, w rolę której się wciela, i pod ich wpływem dokonała zbrodni? W międzyczasie Szacki poznaje dziennikarkę, która, niczym nastolatkowi, zawróci mu w głowie do tego stopnia, że zacznie rozważać zdradę.

„Uwikłanie” ma wszystko to, co najlepsze, aby wzbudzić ciekawość wśród wielu podobnych do siebie kryminałów, a są to: niebanalna tematyka – w końcu nieczęsto motywem wydają się być emocje przejęte od innej osoby w wyniku niezwykłej terapii grupowej – interesująca główna postać, tym razem prokurator, a nie detektyw czy policjant, która działa nie tylko na „polu kryminalnym”, ale także ma prawdziwą historię, osobowość i zwykłe, życiowe problemy, które dotykają każdego, a także miejsce akcji, tak dobrze nam wszystkim znane – Polska, Warszawa, zaledwie dziesięć lat temu, nie brakuje tu więc typowego dla Polaka narzekania na swój kraj i najświeższych – ówcześnie – informacji rozpoczynających każdy rozdział traktowanych trochę z przymrużeniem oka. Oczywiście nie mogło zabraknąć nieco rubasznego i bezpośredniego policjanta, typu postaci, który tak często pojawia się w powieściach kryminalnych, ale to jedno odstępstwo od oryginalności można autorowi wybaczyć.

Fabuła zaciekawia właściwie od samego początku. Myślę, że szczególnie te osoby, które nie słyszały o ustawianiu rodzinnym stworzonym przez niemieckiego psychoterapeutę Berta Hellingera – czyli takich, jak ja. Nadaje to powieści pewnego rodzaju klimat tajemniczości, poczucie, że to nie jest zwykła zbrodnia, obrzydliwie zaplanowana, ale coś wyższego, pochodzącego skądś indziej niż tylko z głowy zbrodniarza. W końcu nie przy każdym zabójstwie podejrzewa się przenikanie emocji z osoby właściwej na inną, które niczego o sobie nie wiedzą. Wraz z Teodorem Szackim czytelnik ciekawy jest, czy postawiona teza jest prawdziwa, a jeśli tak – czy tego, kto zbrodni dokonał, można w ogóle o nią oskarżyć? Mnożące się pytania i ogromna ciekawość rozwiązania zagadki jest chyba najsilniejszym motorem napędzającym czytanie „Uwikłania” – i bardzo dobrze, bo na tym polegać ma kryminał.

Bohaterowie „Uwikłania” to dobrze, realnie zarysowane postaci, typy ludzi, które na pewno spotkać można w prawdziwym życiu, a nie tylko na kartach powieści. Poza Teodorem Szackim, głównym bohaterem, który zazwyczaj wypada najbardziej wyraziście, mamy tu kalejdoskop charakterów: wspomnianego Kuzniecowa lubiącego zbereźne dowcipy, złośliwą, szorstką szefową Szackiego, Janinę Chorko, czy też odważną, uroczą dziennikarkę, Monikę Grzelkę, która od pierwszego spotkania z prokuratorem okazuje mu zainteresowanie. Prócz głównego, kryminalnego wątku, najbardziej podobał mi się Teodor Szacki po godzinach. Rzadko zdarza się, aby osobiste życie osoby prowadzącej śledztwo było tak wyeksponowane. Wydaje mi się, że do tej pory częściej miałam do czynienia z powieściami, w których główny bohater całkowicie poświęca się rozwiązaniu zagadki, a o życiu prywatnym przypomina sobie czasami. W „Uwikłaniu” jest inaczej – o osobistym życiu Szackiego można powiedzieć wiele, a pikanterii dodaje romans, o którym prokurator coraz częściej rozmyśla.

Podsumowując, mimo że kryminały – kiedyś mój ulubiony gatunek – już jakiś czas temu mi się znudziły, „Uwikłanie” pokazało mi, że nie każda powieść tego typu jest taka sama i nie w każdej fabuła skupia się tylko na odnalezieniu mordercy. Wystarczy znaleźć dobrego autora, a takim z pewnością jest Zygmunt Miłoszewski. Nie zawiodłam się ani odrobinę, co więcej – jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Na półce czeka już na mnie jego debiutancka powieść, a także dwie pozostałe książki z trylogii o Teodorze Szackim, a ja nie mogę się doczekać przeczytania ich. Gorąco polecam!

Ocena: 9/10 

Uwikłanie | Ziarno prawdy | Gniew

1 komentarz:

  1. Podobała mi się ta książka, szczególnie wątki z terapii grupowej, chociaż trochę irytował Szacki swoimi dylematami.

    OdpowiedzUsuń