20 lutego 2017

[110] Niewykorzystany potencjał – „Szukając Emmy”

Autor: Steena Holmes
Tytuł oryginału: Finding Emma
Ilość stron: 352
Literatura: kanadyjska
Wydawnictwo: Znak
Seria: Szukając Emmy (tom I)
Moja ocena: 6/10
Wyzwania:
  • 78 książek w 2016 (81/78)
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1,9 cm)

Nie ma już żadnych życzeń, które można by wyszeptać. Nadszedł czas, by zmierzyć się z rzeczywistością.


Megan tylko na moment spuściła wzrok z trzyletniej córki, Emmy, ale kiedy z powrotem spojrzała tam, gdzie powinna być, po Emmie nie było śladu. Od tamtego momentu minęły dwa lata, jednak mimo aktywnych poszukiwań policji dziecka nadal nie odnaleziono. Mimo tego Megan nie może się z tym pogodzić. W każdym napotkanym dziecku widzi swoją córeczkę. Jej małżeństwo jest w rozsypce. Megan nie ma siły zajmować się pozostałymi dwiema córkami. Równocześnie pewne starsze małżeństwo, Dottie i Jack, sprawuje opiekę nad swoją wnuczką, którą pewnego razu przyprowadziła Dottie, ponieważ ich córka nie była w stanie się nią zająć. Dziewczynka mieszka z nimi od dwóch lat. Niewiele pamięta z wczesnego dzieciństwa, czasem jednak przypominają jej się rzeczy, które nie pasują do jej życia. Dottie natomiast nie pozwala dziewczynce wychodzić dalej niż poza ogródek przy ich domu. Kobieta ma coraz większe problemy z pamięcią.

„Szukając Emmy” to szybka, całkiem przyjemna do czytania powieść, ma tylko jeden, podstawowy błąd. Nie ma tu żadnego napięcia, żadnej zagadki do rozwikłania, wszystko jest podane na tacy. Cóż, być może to po prostu nie miał być kryminał, a książka obyczajowa (i pewnie takie było założenie autorki), jednak w takim razie ta książka wydaje mi się zwyczajnie nudna i niedopracowana. Z opisu książki wynikało, że czytelnik będzie obserwował zmagania Megan i jej bliskich z utratą dziecka oraz próby jego odnalezienia, nie ma tam bowiem mowy o starszym małżeństwie, a jest to równie ważny wątek, który autorka opisuje równocześnie z wątkiem matki Emmy. Nastawiłam się na kryminał, ale szybko zorientowałam się, że ta powieść nim nie będzie. Pomyślałam wtedy, że autorka skupi się bardziej na psychice i sposobach radzenia sobie w takiej sytuacji – jednak tak też nie było. Postaci są zbyt słabo rozbudowane, Steena Holmes nie pokusiła się o pogłębienie ich portretów psychologicznych. Są przedstawieni dosyć powierzchownie, a mająca pięć lat Emma była dla mnie zupełnie nierealistyczna, gdyż stanowczo nie brzmiała jak pięciolatka. 

Bohaterowie są słabi kosztem akcji, bo faktycznie w „Szukając Emmy” dzieje się całkiem sporo. Niekiedy miałam jednak wrażenie, że niektóre sytuacje zostały tam opisane na siłę, wrzucono je w roli zapychacza, ponieważ nie bardzo mają cokolwiek do głównego wątku. Miałam czasem wrażenie, jakby autorka nie do końca wiedziała, na czym chce się skupić i co tak naprawdę chce opisać – skakała z wątku na wątek, ale nigdzie nie zatrzymywała się na dłużej, żadnego szczególnie nie pogłębiła. A mogłaby stworzyć całkiem ciekawą książkę o radzeniu sobie w sytuacji, w której ginie dziecko i wraz z biegiem czasu nikną szanse na jego odnalezienie – stworzyła sobie dobre fundamenty do tego, by pokazać, jak czuje się matka, która kurczowo trzyma się nadziei, jak z tą stratą radzi sobie ojciec, który chce wrócić do normalnego życia, choć tłumi w sobie ogromną rozpacz, wreszcie jak całą tę sprawę odbierają siostry, z których jedna czuje się winna zaginięciu, a druga odrzucona przez rodziców. Mogłaby być to dobra książka o rodzinie i małżeństwie, które powoli się rozpadają, trawione tragedią. Mogłaby – gdyby autorka potrafiła się na coś zdecydować. Szkoda mi tak zmarnowanego potencjału, bo z dobrze zapowiadającej się powieści zostało zwykłe czytadło, które szybko zapomnę.

Co ciekawe „Szukając Emmy” to pierwsza część serii. Poza nią są jeszcze cztery inne książki, niestety nieprzetłumaczone na polski. A szkoda, bo mimo że pierwszy tom nie przypadł mi szczególnie do gustu, z chęcią przeczytałabym drugą część, która opowiada o dalszych losach tej rodziny, jak również dwie dostępne „połówki”, skupiające się na Dottie. Być może dopiero wówczas ta pierwsza część nabrałaby charakteru, miałaby więcej sensu, a bohaterowie przestaliby być tacy papierowi. Wątpię, aby wydawnictwo wydało kolejne części, ponieważ tę wydano już cztery lata temu. Pozostaje czytanie w oryginale – może kiedyś się na to skuszę. 

„Szukając Emmy” to niezobowiązująca, niewymagająca powieść, którą można szybko przeczytać, jednak bez większego zachwytu. Jeśli potrzebujecie właśnie czegoś takiego, to mimo wszystko polecam. Z pewnością jednak są lepsze książki o takiej tematyce.

8 komentarzy:

  1. Czytałam już jakiś czas temu tę powieść i niestety również zawiodłam się na niej,bo była bardzo niedopracowana,a dzięki poruszanemu tematowi mogłaby być naprawdę świetną pozycją :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie jestem odosobniona w swojej opinii, przynajmniej to. :>

      Usuń
  2. Brak napięcia to dla mnie duża wada. Nie sądzę, bym zdecydowała się na lekturę tej książki, mimo że temat zaginięcia zazwyczaj mnie do powieści przyciąga. Faktycznie może pozostałe części są lepsze, ale pewnie masz rację, że u nas nie zostaną wydane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też i gdybym wiedziała, że tak będzie, to bym po nią nie sięgnęła. Najgorsze jest to, że to wina opisu książki. Przedstawiona jest jak kryminał o zaginięciu dziecka. A tu taka niespodzianka w postaci akcji „od drugiej strony”... :(

      Usuń
  3. Fabuła ciekawa i sądzę, że gdyby potencjał tej książki nie został zmarnowany byłabyto lektura baaaardzo trzymająca w napięciu. Poszukiwania dziecka, jak i tajemnica starszych państwa, jest intrygująca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Mam wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować, czy to ma być kryminał czy obyczajówka, więc stworzyła coś pośredniego... i nie wyszło.

      Usuń
  4. Mam tę książkę na półeczce i przeczytam ją na pewno, ale przyznaję, że mnie zaskoczyłaś. Spodziewałam się raczej czegoś przejmującego i trudnego, a piszesz o niezobowiązującej lekturze. No tego to ja się nie spodziewałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że tak będzie, a tu zaskoczenie... :( Przeczytaj, jestem ciekawa, co Ty o niej powiesz. ;)

      Usuń