27 kwietnia 2018

#131 Czytało się (8): Kwiecień, cz. 2 || Oniryzm, ustawianie i bezkofeinowe życie


W dzisiejszym Czytało się przedstawiam Wam trzy kwietniowe książki, bardzo od siebie różne, ale wszystko tak samo dobre i warte uwagi. Będzie trochę o snach i magii w pewnej wsi, potem o niekonwencjonalnej zbrodni i ustawianiu rodzinnym, a na końcu o człowieku, który żyje bez kofeiny, a w życiu najbardziej nienawidzi... kawy. Zapraszam!


Okładki pochodzą z lubimyczytac.pl.

Dwadzieścia siedem snów

Cytat  z recenzji: „Dwadzieścia siedem snów” to książka, która pokazuje, że najlepsze historie pisze życie i że każdy człowiek ma do zaoferowania własną, wyjątkową opowieść – sęk w tym, że trzeba w niej tę wyjątkowość dostrzec. A to niełatwe zadanie.
Opinia po latach: Szczerze mówiąc, mimo że minął dopiero rok, odkąd czytałam tę książkę, mało pamiętam z jej fabuły, natomiast bardzo dobrze wbiło mi się w pamięć ogólne wrażenie z jej czytania. Była to przepełniona magią opowieść, z wręcz oniryczną aurą, ponieważ ważną rolę odgrywają tutaj sny (jak sam tytuł wskazuje). Autorka zabrała mnie w ciekawe miejsce, do dość dziwnej wsi, która z pewnością oczarowuje panującym w niej klimatem – lekko nierzeczywistym, troszeczkę baśniowym, ale i tajemniczym. Bardzo miło wspominam tę powieść, pozytywnie mnie zaskoczyła, więc jeśli też lubicie takie lekko magiczne, oniryczne klimaty, to serdecznie polecam.


Uwikłanie

Cytat z recenzji: Prócz głównego, kryminalnego wątku, najbardziej podobał mi się Teodor Szacki po godzinach. Rzadko zdarza się, aby osobiste życie osoby prowadzącej śledztwo było tak wyeksponowane.
Opinia po latach: Jestem pewnie jedną z wielu osób, które tęsknią za Szackim i ubolewają nad tym, że autor ma wprost odwrotnie i otwarcie mówi o tym, że kolejnego Szackiego nie będzie. Cóż, pozostaje jedynie wspominanie tej trylogii – a wspominanie warto zacząć od pierwszej części. Bardzo dobrej zresztą. Miłoszewski wpadł tutaj na dość ciekawy i oryginalny pomysł, ponieważ całą zbrodnię oparł na tzw. ustawianiu rodzinnym, co znacznie komplikuje sprawę, wyłonienie sprawcy i jego motywu oraz sprawia, że pojawiają się pytania o to, czy takiego ustawionego sprawcę można w ogóle uznać za winnego. Niezwykle ciekawy, świetnie rozpisany kryminał i wspaniały początek bardzo dobrej trylogii – polecam, jeśli jeszcze nie znacie!


Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety

Cytat z recenzji: Mark Helprin zaskoczył mnie właśnie tym – kreacja głównego bohatera przekracza wszelkie granice absurdu, ale zarazem pozostaje przed granicą przesady. Jak to możliwe? Magia? Czy niezwykły kunszt autora? 
Opinia po latach: Och, jaka to była niezwykła powieść! To jedna z tych książek, która mocno zapada w pamięć, a wspomnienie o niej nie blaknie, mimo upływu czasu (to już trzy lata!, przeczytałam przez ten czas ponad 250 książek [!], a „Pamiętnik...” i tak wspominam wspaniale). Mimo że kompletnie nie rozumiem nienawiści głównego bohatera do kawy, to byłam opowieścią o jego życiu oczarowana. Bo o tym właśnie jest ta książka – o życiu pewnego mężczyzny, życiu przepełnionym różnymi nieprawdopodobnymi przygodami, które jednak nie odbierają mu ani trochę realizmu. Bardzo polecam! A tak w sekrecie Wam powiem, że tak dobrą książkę można często dostać za małe pieniądze w promocji na Znaku, tak że bądźcie czujni i nie wahajcie się, bo naprawdę warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz