16 stycznia 2019

[235] Bohater Kulturalny (anime): Co to znaczy „kocham cię”? – „Violet Evergarden”

źródło: My Anime List
Wyobrażasz sobie być kimś zupełnie wypranym z emocji? Kimś, kto nie ma przeszłości, a jego jedyną teraźniejszością jest walka, w której zdecydowanie nie ma miejsca na sentymenty? Uczucia są czymś, co określa nas jako ludzi. Czy da się ich nauczyć i stać się bardziej człowiekiem? Poznaj Violet Evergarden, dziewczynę, która została Samozapamiętującą Lalką, aby zrozumieć, co to znaczy „kocham cię”.


Czteroletnia wojna między podzielonym na północ i południe kontynentem Telesis dobiegła końca. Violet straciła w niej obie dłonie, dlatego teraz musi nauczyć się żyć z metalowymi protezami. Po wyleczeniu wojennych ran rozpoczyna pracę jako Samozapamiętująca Lalka w CH Postal Service – firmie, która specjalizuje się w przelewaniu na papier (w formie listów) ludzkich uczuć i myśli. Jednak mimo najszczerszych chęci, jej praca z początku nie zadowala nikogo. Violet ma bowiem jeden problem: nie rozumie emocji, nie potrafi ich odczuwać i nazywać. W dzieciństwie została przygarnięta przez majora Gilberta Bougainvillea – nie potrafiła mówić, nie znała swojego imienia. Major nazwał ją Violet, nauczył mówić, pisać i czytać, a z czasem okazało się, że dziewczyna świetnie sprawdza się w walce. Odtąd towarzyszyła majorowi na froncie, jednak podczas ostatniej decydującej bitwy Gilbert zginął. W ostatnich chwilach swojego życia wyznał Violet swoje uczucia i rozkazał jej żyć dalej. Violet, która została odnaleziona pod gruzami twierdzy, jest przekonana, że major żyje i wkrótce się z nim spotka. Do CH Postal Service zgłasza się z konkretnym celem – chce dowiedzieć się, co Gilbert miał na myśli, mówiąc „kocham cię”. 

„Violet Evergarden” to anime nastawione przede wszystkim na pokazanie przemiany głównej bohaterki, która dotąd znała tylko surowe żołnierskie życie wypełnione walkami na froncie, a teraz, w czasach pokoju, musi nauczyć się żyć normalnie, jak zwykły człowiek. Nie da się więc ukryć, że osobowość Violet gra tu pierwsze skrzypce, a fabuła ułożona jest tak, aby pokazać jej ewolucję. Kim jest więc ta młoda dziewczyna, która dotąd uważana była przez resztę żołnierzy za narzędzie majora Gilberta, i kim docelowo ma się stać?

źródło: Anime Galaxy
Violet poznajemy w momencie, w którym przebywa w szpitalu, lecząc wojenne rany. Pułkownik Hodgins przybywa, aby zabrać ją do rezydencji Evergardenów, rodziny, która na prośbę Gilberta zobowiązała się przyjąć ją do siebie po wojnie. Violet nie wie, że major nie żyje, a Hodgins nie potrafi przekazać jej tej tragicznej wieści, dziewczyna myśli więc, że ze względu na jej niesprawne ręce Gilbert już jej nie potrzebuje. Już sam początek w pełnej krasie pokazuje charakter Violet – dziewczyna rozumuje tylko żołnierskimi kategoriami, ponieważ walka to jedyny sposób na życie, który zna. Violet oczekuje rozkazów, jej wypowiedzi są oficjalne, a w zachowaniu brakuje jakichkolwiek oznak emocji. Nie rozumie też wielu rzeczy. W swoim sposobie bycia przypomina nieco androida albo – co z pewnością trafniejsze w kontekście całego anime – lalkę: wygląda jak człowiek, ale na tym podobieństwa się kończą. Do czasu. Wszystko zaczyna zmieniać się wraz z decyzją o zostaniu Samozapamiętującą Lalką – jako że potrafią one przelewać na papier ludzkie uczucia, Violet zauważa w tym szansę, aby zrozumieć ostatnie słowa majora. To początek drogi do tego, aby zgłębić siebie, zacząć czuć i rozumieć emocje, a także zmierzyć się z bolesną prawdą.

źródło: Furuba
Konstrukcja „Violet Evergarden” średnio przypadła mi do gustu, jest to bowiem zlepek kilku pomniejszych historii, które mają coraz bardziej wyzwalać w Violet uczucia. Nie jestem zwolenniczką tego typu zabiegów, dlatego pierwszą połowę anime oglądałam dość długo, a po szóstym odcinku zrobiłam sobie dłuższą przerwę i o mało co nie przerwałabym oglądania w tym momencie. Trzeba jednak przyznać, że w odniesieniu do całości takie rozwiązanie fabularne wyszło tej produkcji na dobre. Dzięki temu droga Violet od – można powiedzieć – nieodczuwającej emocji lalki do prawdziwego człowieka została ukazana w piękny, naturalny sposób. Kolejne historie to tak naprawdę zlecenia, które Violet musi zrealizować jako Samozapamiętująca Lalka. Nie dość więc, że już same losy młodej dziewczyny gwarantują sporą porcję wzruszeń, to swoją cegiełkę dokładają do tego jeszcze historie pobocznych bohaterów, którzy zdecydowali się na napisanie listów do swoich bliskich. Znajduje się tu więc wachlarz ludzkich dramatów: jest księżniczka, która ma wyjść wkrótce za mąż, ale przedtem ma prowadzić publiczną korespondencję z narzeczonym, z czego, jak się można domyślać, nie jest ani trochę zadowolona; jest dramaturg, który zmaga się z blokadą twórczą i nie może uporać się ze śmiercią swojej córeczki; jest też śmiertelnie chora kobieta, która wie, że nie zostało jej już wiele życia, i pragnie napisać listy do swojej w tej chwili ośmioletniej córki, aby ta mogła odczytać je po śmierci mamy. To tylko wybrane opowieści, łatwo jednak zauważyć, że niosą za sobą ogromny ładunek emocjonalny, poruszają trudne, choć nie zawsze smutne tematy. Wszystkie mają na celu poruszenie w Violet odpowiednich strun, dotarcie do jej uśpionych – ale na pewno obecnych – emocji i wyzwolenie ich. Dziewczyna poznaje też różne oblicza miłości – czy to czysto romantyczną, czy to bratersko-siostrzaną, czy to rodzicielską, a wszystko to zbliża ją do zrozumienia słów majora i odniesienia ich do własnych uczuć.

źródło: Anime Galaxy
Odcinki będące mniejszymi historiami poprzetykane są także epizodami ukazującymi przeszłość Violet – i te dużo bardziej przypadły mi do gustu oraz najbardziej poruszyły. Retrospekcje Violet skupiają się na czasie spędzonym z majorem – nie są ułożone chronologicznie, ale w ostateczności składają się na całość smutnego i trudnego życia dziewczyny. Jedyny porządek świata, jaki zna Violet, to wojna, jedynym sposobem na życie jest walka, jedynym, co popycha ją do działania, są rozkazy, a osią jej istnienia jest major Gilbert Bougainvillea. Nie wiadomo, jak to się stało, że Violet była porzuconym dzieckiem, które nie potrafiło mówić i nie znało swojego imienia – nie ma o tym mowy ani przez sekundę, co jeszcze bardziej podkręca dramatyzm jej postaci i dobitnie pokazuje, że Gilbert był wszystkim dobrym, co ją spotkało. Uwaga zostaje zwrócona też na to, w jaki sposób Violet odbierana jest wśród żołnierzy – wszyscy traktują ją jako narzędzie majora, jako jego broń, co tylko dodatkowo odczłowiecza Violet i sprowadza ją już nawet nie tyle do roli androida czy lalki, co do roli przedmiotu, przydatnego w dodatku jedynie w walce. Pośród tego wszystkiego jest też Gilbert, który próbuje udowodnić innym i w jakiś sposób także sobie, że Violet jest czymś więcej – albo raczej kimś więcej. Można się jednak domyślać, jak wychodzi to żołnierzowi – dość nieumiejętnie. Swoje myśli i uczucia potrafi uwolnić dopiero wtedy, gdy czuje zbliżającą się śmierć i wie, że jest już na wszystko za późno.

Trudno na „Violet Evergarden” nie uronić ani jednej łzy. Anime jest ewidentnie nastawione na granie uczuciami, eksponuje momenty emocjonalnego natężenia i wraca do tego, które porusza najbardziej – czyli do śmierci Gilberta. Wzruszająca jest zresztą sama przemiana Violet. Na oczach widza dokonuje się prawdziwa ewolucja czegoś, co fachowo nazwałoby się inteligencją emocjonalną – Violet nie tylko zaczyna czuć, nie tylko rozpoznaje i nazywa swoje własne emocje, ale zyskuje również umiejętność wczucia się w emocje innych, a potem przełożenia ich na słowa. Znamienny jest też punkt krytyczny, który od początku wisi w powietrzu i wiadomo, że kiedyś nadejdzie, czyli poznanie przez Violet prawdy o śmierci Gilberta. Wbrew pozorom nie jest przewidziany na koniec drogi Violet do poznania swojej uczuciowej, ludzkiej strony.

źródło: Hiyori's Wish
Uwadze nie może umknąć także piękna, dopracowana kreska, pełna szczegółów, a przede wszystkim po prostu ciesząca oko. Zachwycają ładne, żywe kolory, śliczne krajobrazy czy budynki, a także takie drobnostki jak detale twarzy czy ubrań bohaterów. Przyznam szczerze, że strona wizualna chyba najbardziej przekonała mnie do próby zmierzenia się z tym tytułem. Oczywiście fabuła oraz fakt, że „Violet Evergarden” jest owocem współpracy studia Kyoto Animation (znanego z takich produkcji jak „Clannad”, „Kanon” czy „Koe no Katachi”) z Netflixem, także niewątpliwie przyciągnęły moją uwagę, mam jednak wrażenie, że gdyby nie to, że „Violet…” jest po prostu ślicznym anime, tytuł ten trafiłby na listę „do obejrzenia” i czekał na swój moment przez bliżej nieokreśloną ilość czasu. Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać to, co zaskakuje już w trakcie oglądania – świetnie dopasowana muzyka. „Violet Evergarden” jest pierwszym anime, w którym (pomijając openingi i endingi) zwróciła ona moją uwagę i spodobała mi się do tego stopnia, że włączyłam oficjalny soundtrack tej produkcji. Niesamowicie współgra z tym, co widzi się na ekranie, jest idealnie dostosowana do ładunku emocjonalnego danej sceny, a przy tym zwyczajnie piękna. Przeważają tu dźwięki pianina oraz instrumentów smyczkowych, niektóre utwory mocno zapadają w pamięć, a całość wypada na tyle dobrze, że już samo słuchanie soundtracku sprawia ogromną przyjemność.


Niektórzy mogą uznać to anime za przeładowane emocjami, ckliwe czy nudne, bo nie da się ukryć, że czasami takie jest. Sama do szóstego odcinka oglądałam ze średnim zainteresowaniem, do mniej więcej dziewiątego zastanawiałam się, czy nie jest za bardzo nastawione na wywoływanie łez, a dopiero pod koniec dałam się w całości pochłonąć losom Violet, wczuć w jej historię i osobowość, a także docenić przemianę, która z wolna dokonywała się od pierwszego epizodu. Ostatecznie uważam to anime za bardzo dobre, sądzę jednak, że może nie przypaść do gustu tym, którzy nie dają się przekonać tak emocjonalnym opowieściom i niekoniecznie zastanawia ich sfera uczuć. Natomiast tym, którzy od czasu do czasu lubią pomyśleć o własnych – i nie tylko – emocjach i lubią wzruszające historie, jak najbardziej polecam wybrać się z Violet w drogę w poszukiwaniu znaczenia słów „kocham cię”.

Informacje o anime:
Tytuł: Violet Evergarden
Liczba odcinków: 13
Studio: Kyoto Animation
Sezon: zima 2018
Źródło: Light novel (Kana Akatsuki, Akiko Takase)
Gatunek: Fantasy, Dramat, Okruchy życia
Moja ocena: 8/10

Mam nadzieję, że będziecie dla mnie wyrozumiali, ponieważ na co dzień zajmuję się recenzowaniem książek, recenzowania czegokolwiek innego dopiero się uczę.
Gdyby ktoś chciał podejrzeć, co oglądam, albo zaprosić mnie do znajomych na MAL-u, zapraszam tutaj: AlpenGold.

4 komentarze:

  1. Oglądałam Violet na bieżąco, kiedy co tydzień pojawiał się nowy odcinek na Netflixie i bardzo szybko zakochałam się w tym anime. Przeważającą część odcinków kończyłam ze łzami w oczach. Ujęło mnie w tym wszystko – od kreski, poprzez muzykę i historię po emocje, jakimi jest ta seria przepełniona. Świetnie ją opisałaś. :)
    A widziałaś dodatkowy odcinek, który jest dostępny na Netflixie? Zatytułowany jest "Violet Evergarden Special". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! <3
      Właśnie nie. Wiem, że jest, ale zupełnie o nim zapomniałam. D: Obejrzę przy najbliższej okazji. Mam przygotować chusteczki? :D

      Usuń
  2. Właśnie kończę to anime, jest cudne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięęękny film i muzyka. Wczoraj ukończyłem oglądanie. Jest parę mankamentów i nieścisłości, ale ogólnie seria warta obejrzenia. Czekam na dalsze części

    OdpowiedzUsuń