22 października 2014

[4] Zapętlona egzystencja — „Jej wszystkie życia”

Autor: Kate Atkinson
Przekład: Aleksandra Wolnicka
Liczba stron: 568
Wydawnictwo: Czarna Owca
Język oryginału: angielski
Źródło okładki: LubimyCzytac.pl

Moim zdaniem coś jest nie tak z ludzkością. Nasze czyny podważają wszystko, w co człowiek chciałby wierzyć, nie uważasz?



Kate Atkinson to brytyjska pisarka urodzona w 1951 roku w Yorku. Jest absolwentką szkockiego Universty of Dundee, autorką dziewięciu wydanych dotąd powieści oraz jednej sztuki teatralnej. Debiutowała w 1995 roku książką „Za obrazami w muzeum” (w Polsce ukazała się w roku 1999), za którą przyznano jej tytuł laureata Nagrody Whitebread w kategorii Książka Roku. W 2011 roku otrzymała tytuł Członka Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi w dziedzinie literatury. Powieść „Jej wszystkie życia” ukazała się w Polsce w 2014 roku nakładem wydawnictwa Czarna Owca w przekładzie Aleksandry Wolnickiej.

„Jej wszystkie życia” to opowieść o Ursuli Todd osadzona w Anglii z pierwszej połowy XX wieku oraz hitlerowskich Niemczech. Atkinson podejmuje w niej tematy z dziedziny życia, tego, co dzieje się po śmierci oraz tego, jaki wpływ na własną egzystencję ma sam człowiek. Ursula Todd rodzi się 11 lutego 1910 roku w ogarniętej śnieżycą Anglii w domowych warunkach, ale bynajmniej nie są to jej jedyne narodziny. Pierwsza Ursula żyje zaledwie przez dwie strony, po czym w wyniku niedotlenienia mózgu spowodowanego uduszeniem pępowiną, umiera. Jednak tuż na następnej kartce rodzi się znów. Tym razem, inaczej niż przy pierwszych narodzinach, doktor dociera na czas i w ostatniej chwili odcina pępowinę. Błąd z poprzedniego życia zostaje naprawiony, a Ursula ma zaszczyt pożyć nieco dłużej. Niedługo potem dzieje się jednak to samo, co wcześniej, i życie Ursuli jeszcze raz przedwcześnie dobiega końca. Nietrudno się domyślić, co ma miejsce potem — po raz kolejny czytelnik ma przyjemność oglądać jej narodziny.

Historia powtarza się wiele razy. Ursula doświadcza nieznanego pochodzenia przeczuć i déja vu. Jej intuicja wydaje się nadnaturalnie silna. Ursula czasami pod wpływem impulsu dokonuje rzeczy w powszechnym rozumieniu niestosownych, wie jednak, że w ten sposób zapobiega czemuś o wiele gorszemu, być może nawet jakiejś tragedii. W ten sposób naprawia błędy, które – czego w danym momencie nie jest świadoma – popełniła w poprzednim życiu.

Akcja jest dosyć wartka. Po kilku narodzinach Ursuli autorka omija już ten wątek i przechodzi zazwyczaj do tego, w którym ostatnie życie Ursuli się zakończyło (lub do momentu nieco wcześniejszego, aby pokazać, co wpłynęło na jej śmierć). W ten sposób czytelnik widzi, jaka decyzja sprawiła, że dziewczyna umarła. Nie brak tutaj także wątków. Życie Ursuli nie zawsze toczy się tak, jak poprzednio, mimo tego wszystkie tematy, o które autorka choćby lekko się otarła, łączą się w pewnym punkcie.

Postaci są naturalne, różnią się od siebie i każda posiada własny, unikalny charakter. Są szczegółowo zaplanowane. Ursula jest typem buntownika i córeczką tatusia, która swoimi decyzjami niejednokrotnie wywołuje u swojej matki, Sylvie, niesmak. Sylvie jest dobrą matką i żoną, osobą obeznaną w literaturze oraz lubiąca spokojne, domowe życie. Siostra jej męża, Izzie, woli szaleństwo i wydaje się niedojrzała mimo swojego dorosłego wieku. Widać więc już na tych trzech przykładach, że postaci Kate Atkinson są różnorodne i ciekawie wykreowane.

Książka jest dobrze dopracowana technicznie, znalazło się jednak coś, co początkowo ciekawiło mnie, potem dziwiło, a na końcu irytowało. Wiele słów w książce napisanych jest kursywą, ale za nic nie mogłam znaleźć wytłumaczenia zastosowania owej kursywy. Są to zazwyczaj pojedyncze wyrazy. Prócz kilku słów pochodzenia obcego lub tytułów, reszta wygląda tak, jakby ktoś wybrał je losowo i zaznaczył kursywą. Miałam wrażenie, że coś mnie omija albo jestem zbyt głupia, aby rozpracować jakiś szyfr.

Powieść pt. „Jej wszystkie życia” wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Nie jest to wyjątkowa pozycja, ale mimo wszystko czytało się przyjemnie, z zaciekawieniem. Kate Atkinson stawia pytanie, nie udzielając przy tym odpowiedzi. Być może pokazuje swoje zdanie, poglądy, nie stawia jednak kropki, nie próbuje przekonać do nich czytelnika. Nakreśla jedną z dróg i umiejscawia na niej swoich bohaterów, ale to zadaniem czytelnika jest zdecydowanie, czy jest to jedyna, czy może jedna z wielu ścieżek. Z pewnością nie można oczekiwać żadnej konkluzji. Niestety, opis książki kuleje, a więc przed czytaniem spodziewałam się czegoś troszeczkę innego. Niemniej, nie żałuję i z pewnością miło będę wspominać ten tytuł.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz