8 września 2017

[146] Nie wierzę w duchy – „Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren”

Autor: Gerald Brittle
Tytuł oryginału: The Demonologist: The Extraordinary Career of Ed and Lorraine Warren
Ilość stron: 392
Literatura: amerykańska
Wydawnictwo: Esprit
Moja ocena: 3/10
Wyzwania:




Takie zjawiska zdarzają się naprawdę! Tyle że jedni wiedzą o istnieniu duchów, a  i n n i  n i e. Kto nie wie, niech osobiście sprawdzi, co w tej dziedzinie ustalono, ale niech nie opowiada, że w duchy nie wierzy. Bo ja  u d o w o d n i ę  ich istnienie, pokażę takie wydarzenia, które wydadzą się nieprawdopodobne!

Ed i Lorraine Warrenowie to najbardziej znana para demonologów. Oboje urodzili się w latach 20. XX wieku. Przez wiele lat, głównie w latach 70., zajmowali się badaniem zjawisk nadprzyrodzonych oraz pomaganiem w przypadku nawiedzeń przez zjawy i dręczeń przez demony. Na podstawie ich przeżyć nakręcono dwa filmy z serii Obecność. „Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren” to książka przedstawiająca ich działalność.

Podchodziłam do tej książki z ostrożnością, ale również z zaciekawieniem. Uwielbiam horrory, jednak nie wierzę w duchy, zjawy czy demony ani żadne inne siły nadnaturalne. Nie jestem też wierząca, stąd być może moje tym bardziej sceptyczne nastawienie do tego, czym zajmowali się Warrenowie. Dałam jednak tej książce szansę. I się rozczarowałam. Przeczytanie jej zajęło mi ponad trzy tygodnie. Głównie dlatego, że nie jest napisana w ciekawy sposób i dlatego, że autor oraz sami Warrenowie usilnie przekonują w niej, że zjawiska nadprzyrodzone są prawdziwe. Gotowało się we mnie, kiedy w ich wypowiedziach wyraźnie dało się odczuć, że mają za głupców tych, którzy mówią „nie wierzę w duchy, one nie istnieją”. Dla mnie ta książka jest stekiem bzdur, do których Warrenowie starają się mnie przekonać, nie podając żadnych racjonalnych argumentów i mówiąc po prostu „nie znasz się, a my tak, jesteśmy mądrzejsi od ciebie”. Wygląda to tak, jakby nie zależało im na faktycznym udowodnieniu tego, że zjawiska nadprzyrodzone są prawdziwe. Ich wypowiedzi tylko ich od tego oddalają.

– W istnienie duchów nie trzeba wierzyć – ono jest faktem. Nie warto się zastanawiać,  c z y  tego rodzaju zjawiska wchodzą w rachubę, warto natomiast dociekać,  d l a c z e g o  są autentyczne. I dlaczego w sposób wręcz niewiarygodny komplikują ludziom życie?

„Dowodami” w tej książce są liczne opowieści Eda i Lorraine. Jednak w żadnym stopniu nie przekonują mnie do istnienia duchów. Co więcej, są one dość nudno podane, w większości to po prostu cytaty Warrenów, przez co czytało mi się je naprawdę mozolnie. Przepraszam, ale nie jestem w stanie uwierzyć na słowo komuś, kto mówi, że coś przeżył, coś widział, ale słowa to jedyne, co ma do zaoferowania. No, są jeszcze zdjęcia – ale to już jest naprawdę godne pożałowania. Nie dowodzą absolutnie niczego, bo są słabej jakości, w większości przedstawiają jedynie bałagan, zbiór jakichś przypadkowych przedmiotów, pootwierane szafki, a poza tym – to nadal tylko zdjęcia. Ograniczone kadrem. Możliwe do zretuszowania. Kiedy je oglądałam, chciało mi się po prostu śmiać z zażenowania. 

– Kto ma stale do czynienia ze sferą nadprzyrodzoną, ten  w i e, że takie zjawiska są faktem niebudzącym żadnych wątpliwości. Kiedy więc inni ludzie zapewniają mnie, że nie wierzą w zjawy ani w działanie duchów, to mówią po prostu, iż nie zetknęli się dotąd z danymi dotyczącymi tego zagadnienia.

Najbardziej jednak irytował mnie ton wypowiedzi Warrenów oraz narrator. Wielokrotnie w „Demonologach…” padały zdania, w których albo Ed, albo Lorraine wręcz z kpiną mówili, że ci, którzy w duchy nie wierzą, po prostu nie przeżyli tego, co oni, nie pojęli tak głęboko życia i świata, nie doświadczyli działania sił nadprzyrodzonych. Oboje bardzo wywyższają się ponad „zwykłych” ludzi, jednocześnie wdeptując w ziemię tych, którzy zaprzeczają istnieniu demonów. Ta książka sprawiła, że w pewnym momencie poczułam się wręcz winna temu, że nie wierzę w tak oczywiste, udowodnione rzeczy. Pod koniec uświadomiłam sobie jednak, że nie powinnam jej tak odbierać. Problem nie polega na tym, że mając przed sobą dowody (albo raczej „dowody”) istnienia sił demonicznych, uparcie stwierdzam, że ich tam nie ma, a na tym, że jestem skora prędzej uwierzyć w to, że po prostu my, ludzie, jeszcze wielu rzeczy nie wiemy ani o świecie, ani o nas samych. Ciągle się rozwijamy i zdobywamy wiedzę. Dlaczego i takie sytuacje, jak rzekome opętania czy nękania przez duchy i demony, miałyby nie być po prostu czymś, czego na razie nie potrafimy naukowo zbadać i racjonalnie wytłumaczyć? To jest od lat moja postawa wobec religii, wiary, Boga i wszelkich dogmatów, więc dlaczego nie miałabym myśleć w ten sposób także o duchach i demonach? Z całym spokojem uznałam, że to dobry sposób myślenia, a kiedy z trudem dobrnęłam do końca książki, poczułam niesamowitą ulgę. 

Jeszcze przed mniej więcej stu laty wszystkie choroby psychiczne traktowano jako przejaw opętanie. Dziś natomiast wszelkie oznaki dręczenia i opętania traktuje się jako przejaw choroby psychicznej.

Czytałam też gdzieś, że te wszystkie historie, które przydarzyły się Warrenom, to manipulacja. Nie zdziwiłabym się. Nie mnie jednak o tym rozstrzygać. Czy żałuję przeczytania tej książki? O dziwo: nie. W trakcie czytania myślałam o wszystkich horrorach, które oglądałam i czytałam, porównując przedstawiane tam zjawiska nadprzyrodzone z tym, co ponoć przydarzyło się Warrenom. Potraktuję tę książkę po prostu jako kompendium – fikcyjnej – wiedzy o demonach i duchach i będę szukać punktów wspólnych w filmach czy książkach. Tyle. Sami zdecydujcie, czy to książka dla Was, w tym przypadku po prostu nie da się ani polecić, ani odradzić.

3 komentarze:

  1. Ogółem nie raz już czytałam opinie o tej książce, swego czasu było nawet o niej dosyć głośno. Tematykę lubię, ale jakoś do tej pory po nią nie sięgnęłam. Nie wiem czemu... Może to intuicja mi podpowiada, że nie do końca będę zadowolona?

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
  2. Zjawiska nadprzyrodzone kocham całym sercem (wcale nie ma to związku z miłością do Supernatural, wcale) i w zasadzie nawet bym się zainteresowała tą książką. Ale widzę, że nic nie straciłam, nie słysząc o niej nic. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam już tę książkę u siebie, więc na pewno przeczytam. Niestety Twoja negatywna recenzja nie jest pierwszą tego typu na jaką trafiłam i zaczynam mieć obawy czy publikacja przypadnie mi do gustu. Dopuszczam istnienie zjawisk paranormalnych, ale nie wiem czy to wystarczy, żebym uwierzyła Warrenom.

    OdpowiedzUsuń