24 lipca 2019

[254] Bohater Kulturalny (recenzja anime): Miłość przychodzi niespodziewanie – „Yagate Kimi ni Naru” („Bloom Into You”)


Ostatnimi czasy intensywnie poszukuję w anime realizmu, głębi i uczuć. Tytuły naszpikowane akcją, przedstawiające inne światy i bohaterów z nadnaturalnymi zdolnościami, a także odmóżdżające komedie porzuciłam na rzecz dobrych anime obyczajowych, najczęściej szkolnych. O takie tytuły jednak trudno. „Yagate Kimi ni Naru” jest zdecydowanie jednym z nich, tak więc jeśli szukacie czegoś w podobnych klimatach, to warto zwrócić uwagę właśnie na ten tytuł.


Yuu Koito zawsze marzyła o takiej miłości, o której pisze się książki lub piosenki – przyspieszone bicie serca, motylki w brzuchu itd. Kiedy jednak jej klasowy kolega z gimnazjum pyta, czy się z nią umówi, Koito prosi o czas na zastanowienie się. Tak naprawdę jednak nie czuje do niego zupełnie nic, ale nie wie, jak odmówić. Miesiąc później rozpoczyna naukę w liceum, w którym poznaje Touko Nanami – drugoklasistkę aktywnie udzielającą się w radzie uczniowskiej i startującej w wyborach na przewodniczącą szkoły. Yuu jest świadkiem, jak Touka w delikatny sposób odrzuca miłosne wyznanie jednego z uczniów, i zachwycona jej postawą, pragnie poradzić się jej w swojej sprawie. Nanami nie tylko pomaga Yuu odmówić chłopakowi, ale… sama wyznaje jej miłość. Jednak czy takiego uczucia oczekiwała Koito? 

„Yagate Kimi ni Naru” to anime z gatunku shoujo-ai, w którym to – mam wrażenie – trudno o dobry, zajmujący tytuł przedstawiający miłość dziewczyny do dziewczyny w normalny, nieprzerysowany i realistyczny sposób (choć jeszcze trudniej o to w przypadku shounen-ai). Tymczasem już na wstępie trzeba przyznać, że ta historia zdecydowanie należy do anime shoujo-ai z wyższej półki. Nie wyzbyło się co prawda wszystkich błędów czy potknięć, na które można trafić w tych gorszych tytułach, natomiast zaskakuje na wielu płaszczyznach.

Źródło: Kiiseru

Największą i najważniejszą zaletą tego tytułu są postaci. Mamy tutaj cały wachlarz ciekawych osobowości, które rozwijają się i dają się lepiej poznać przez wszystkie trzynaście odcinków. Trzeba przyznać, że każda z postaci, która wysuwa się na pierwszy bądź drugi plan, została wyposażona w ciekawy charakter, dzięki czemu są one psychologicznie interesujące. Nawet jeśli z początku jakiś bohater wydaje się płytki, z całą pewnością wraz z biegiem fabuły widz może poznać go bliżej, a sama postać zyskuje na głębi. Prym wiodą tu oczywiście Yuu Koito i Touko Nanami, czyli para, wokół której kręci się fabuła. Nanami to ta starsza, ta pewniejsza siebie, ta, która woli stać w centrum uwagi i która woli dowodzić. Yuu Koito z kolei to ta młodsza, bardziej nieśmiała, delikatniejsza i podporządkowująca się. Ale czy na pewno? To są tylko pozory, o czym przekonujemy się dość szybko. W rzeczywistości jednak w pewnych określonych sytuacjach bywa wręcz odwrotnie; to Nanami staje się tą słabszą, zagubioną, a Yuu przejmuje rolę stanowczej i wspierającej. Dodatkowo Nanami skrywa pewien sekret, a odkrycie go zmienia całkowicie sposób patrzenia na tę postać. Warto także dodać, że dzięki tej głębi charakteru – temu, że dziewczyny nie są takie, jak z pozoru mogłoby się wydawać – całe anime zyskuje na dojrzałości i powadze podejścia do tematu, a co za tym idzie, także i realistyczności. Największa w tym zasługa Koito (która mimo wszystko jest chyba najciekawszą z wszystkich postaci), ponieważ nie poddaje się całkowicie Nanami. Oczywiście nie da się uniknąć typowych dla tego rodzaju anime scen w stylu pocałunek znienacka czy w zamkniętym pomieszczeniu, ale wtedy, kiedy zaznajomiony z gatunkiem widz spodziewa się, jak to się wszystko zakończy, Koito burzy te oczekiwania i robi coś przeciwnego. Niesamowicie cieszy mnie takie wyjście poza schemat, bo dzięki temu anime ma do zaoferowania coś więcej niż kolejną historię miłosną, w której jedna strona bierze to, na co ma ochotę, a druga biernie się temu poddaje. O ile Nanami ma takie momenty, w których zachowuje się jak typowy samiec alfa (samica alfa?), o tyle Koito praktycznie zawsze ratuje sytuację, włączając rozsądek i myśląc nad tym, co się właściwie dzieje. Utarło się, że czy to w shounen-ai (choć tu chyba nieco bardziej), czy to w shoujo-ai jedna strona musi być bardziej aktywna, a druga bardziej pasywna. W „Yagate Kimi ni Naru” szala przechyla się to na jedną, to na drugą stronę i trudno tak naprawdę wskazać, która z dziewczyn ma silniejszy, bardziej dominujący charakter. 

Równie ciekawe są postacie poboczne, które zresztą budują także poboczne, osobne wątki. Z pewnością do takich należy przyjaciółka Nanami, przynajmniej do czasu pojawienia się Koito najbliższa jej osoba, czyli Sayaka Saeki. Łatwo tu o spoilery, tak więc nie będę wchodzić w szczegóły, natomiast można się chyba domyślać, że w grę będzie wchodziła zazdrość. Ważna jest jednak także przeszłość Saeki, która także zostaje przedstawiona z czasem. Inną postacią przyciągającą uwagę jest Maki, który jako jedyny chłopak w rodzeństwie wie sporo o miłości od swoich sióstr, jest świetnym słuchaczem, ale jakiekolwiek romantyczne uczucie pozostaje dla niego w praktyce nieznane. Jest też Koyomi Kanou, która zainteresowała mnie z prostego powodu – chciałaby pisać książki. Wydaje się, że ma zadatki na pisarkę, co zresztą będzie mogła wykorzystać wraz z biegiem fabuły. Na uwagę zasługuje też nauczycielka, Riko Hakozaki, która również skrywa pewien sekret. Jak więc widać – w tym anime znajduje się cała palet barwnych postaci, bardzo dobrze skonstruowanych i z czasem zyskujących na głębi.

Źródło: Always on fire for sara
Więź, która rodzi się między Koito a Nanami, stanowi główny wątek tego anime. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy to jest miłość. Bo mimo że wiele tu znaczących spojrzeń, pocałunków, nawet wiele wyznań, to „Yagate Kimi ni Naru” oferuje znacznie więcej niż zwykły romans. Podstawowe pytanie brzmi, czy Koito także czuje coś do Nanami. Odrzuciła swojego kolegę, a chwilę później ktoś znów wyznał jej miłość – ktoś, kogo w dodatku ledwo zna i kto na domiar złego jest dziewczyną. Koito zastanawia się nad swoimi uczuciami i to jest chyba najlepsze w tym anime – to, że myśli i dochodzi do ciekawych wniosków. Przecież przy Nanami także nie czuje motylków w brzuchu, a jej serce nie zaczyna bić w zawrotnym tempie. Koito dostaje upragnioną miłość, ale zderza się z rzeczywistością – ponieważ nagle okazuje się, że w książkach czy piosenkach miłość wygląda zupełnie inaczej. Mimo wszystko nie odrzuca Nanami. Powstaje więc kolejne pytanie: dlaczego? Stoi za tym przyjaźń i strach przed jej utratą, nadzieja, że coś się zmieni, samotność, a może jeszcze coś innego? Trudno Koito rozgryźć, tak jak trudno do pewnego momentu rozgryźć Nanami. Kiedy jednak jej tajemnica zostaje ujawniona przed widzem, wszystko zaczyna nabierać sensu.

Co ciekawe i czego się nie spodziewałam – jest to prawdopodobnie pierwszy sezon, a nie zamknięta całość. Po otwartym i niczego niewyjaśniającym zakończeniu można spodziewać się kontynuacji. Cieszy mnie to bardzo, bo przez moment bałam się, że tak starannie rozwijana historia będzie miała szybkie, płytkie i niesatysfakcjonujące zakończenie tylko po to, żeby zmieścić się w trzynastu odcinkach. Tak się jednak nie stało, więc mam nadzieję, że drugi sezon ukaże się niebawem i że będzie równie dobry co ten. 

Źródło: My Paradise
„Yagate Kimi ni Naru” to anime, które raczej nie przyciąga dość przeciętną, zwyczajną kreską, ani nie zwraca uwagi muzyką (a wręcz przeciwnie, ciekawszą rolę odgrywa tam cisza, w jednej scenie jest niesamowicie wymowna), natomiast zaskakuje dojrzałym podejściem do tematu i przedstawieniem go, kilkoma fantastycznymi, dobrze skrojonymi i doskonale prowadzonymi postaciami, a przede wszystkim interesującą historią więzi, która rodzi się między dwiema dziewczynami. Bardzo dobre shoujo-ai, które ogląda się z przyjemnością, bez poczucia zażenowania, tak jak to często bywa przy anime z tego gatunku. Świetny tytuł, na który warto zwrócić uwagę.

Informacje o anime:
Tytuł: Yagate Kimi ni Naru (ang. Bloom Into You)
Liczba odcinków: 13
Studio: TROYCA
Sezon: jesień 2018
Źródło: Manga (Nio Nakatani)
Gatunek: Shoujo-ai, Romans, Szkolne, Okruchy życia
Moja ocena: 9/10

Zapraszam także na moje kontu na MAL-u: AlpenGold.

4 komentarze:

  1. Dawno nie oglądałam żadnego anime, ale to brzmi całkiem zachęcająco. Może pora do tego wrócić? :D

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pora. :D Ja też już coraz rzadziej oglądam, dlatego tym bardziej zależy mi na dobrych tytułach. :)

      Usuń
  2. Nie znam się na anime, ale może się skuszę. :) Od czegoś trzeba zacząć, a skoro polecasz, to warto zwrócić uwagę na ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, to anime z gatunku tych bardzo realistycznych. Dobre na początek. :)

      Usuń