17 sierpnia 2019

[258] Tylko wyssij do końca kosteczkę – „Sekretna kolacja”


Jak często spotykacie się z tematyką kanibalizmu w książkach czy filmach? O ile coś tak potwornego jak brutalne morderstwa to już chleb powszedni kryminałów, o tyle kanibalizm jest jeszcze tematem tabu. Raphael Montes zauważył tę niszę i postanowił napisać thriller o jedzeniu ludzkiego mięsa.

Dante wraz z kolegami przeprowadza się do Rio de Janeiro, aby rozpocząć studia. Udaje im się wynająć świetne, luksusowe mieszkanie w dzielnicy Copacabana. Dorosłe życie jednak szybko ich dopada i wkrótce popadają w długi. Aby zdobyć pieniądze, postanawiają urządzić ekskluzywną kolację dla bogaczy, na której podadzą mięso mewy – tak przynajmniej głosi menu. Prawda jest jednak taka, że zamierzają zaserwować na niej ludzie mięso. Obiecują sobie, że to będzie jeden jedyny raz. Jednak okazuje się, że to intratny biznes, a chętnych jest niespodziewanie dużo. 

Uwielbiam Raphaela Montesa. Muszę to wyznać. Z góry przepraszam za słownictwo, ale to najbardziej popieprzony autor, jakiego znam, sądząc po dwóch jego książkach. Dziewczyna w walizce była pokręcona, ale Sekretna kolacja wychodzi poza skalę dziwaczności i absurdu. Czytając jego książki, myślę sobie, że nie, no niemożliwe, żeby coś takiego stało się naprawdę… Ale potem przychodzi myśl – właściwie dlaczego nie? Świat pełen jest szaleńców, nawet z pozoru najbardziej poukładany człowiek może się nim okazać. Może to być mój kolega, moja ciocia, a mogę to być ja. Jedna sytuacja graniczna i mogę okazać się nienormalna, skłonna do wszystkiego, tak jak dzieje się to z bohaterami Sekretnej kolacji.

Ludzie łączą szaleństwo ze złem, a racjonalność z dobrem. Według statystyk dwanaście procent osób uznanych za normalne to kryminaliści, mordercy albo niebezpieczni ludzie. Tymczasem tylko trzy procent osób uznanych za szalone ma znaczne skłonności do wyrządzania krzywdy. To oznacza, że normalni zabijają o wiele częściej niż szaleni. Gdyby na świecie żyło więcej szaleńców, byłoby mniej przemocy.

To zwykli studenci. Mają swoje plany na przyszłość, marzenia, korzystają z życia albo szukają swojej ścieżki. I nagle jeden problem, jeden pomysł, łatwa kasa – i robią coś, czego nie robi nikt przy zdrowych zmysłach. Bo wiecie, w zasadzie jedzenie ludzkiego mięsa to w tej książce tylko jedna szokująca sprawa. Tak naprawdę wrażenie robi coś innego – cała ta otoczka, sekretne kolacje, które przeistaczają się w luksus godny tylko największych bogaczy, to, w jaki sposób te kolacje się odbywają, jak bohaterowie się do nich przygotowują, ich motywacje, zachowanie przed, po, w trakcie, rozrost całego przedsięwzięcia, reakcje ludzi, kierunek, w którym to wszystko nieuchronnie zmierza… To robi całą robotę, to szokuje najbardziej, to sprawia, że otwieramy oczy coraz szerzej ze zdumienia i myślimy sobie „niee…”, ale potem „w sumie to dlaczego nie?” Sekretna kolacja to prawdziwa rzeźnia, uwierzcie. Autor nie czaruje, nie bawi się w eufemizmy, nie owija w bawełnę – wali makabrycznymi obrazami prosto między oczy i idzie dalej, głębiej, przekracza kolejną granicę.

Człowiek jest zły z natury. Nieważne, co mówią, wszyscy są tacy sami. Biedny czy bogaty, czarny czy biały, stary czy młody, nieważne. W czynieniu zła wszyscy jesteśmy jednakowi.

Nie wiem, jak to się dzieje, ale Montes wielokrotnie ociera się o absurd, o kicz, tworzy tak nieprawdopodobne historie, tak dziwaczne, krwawe, nieszablonowe, umykające schematom – ale jednocześnie nie przesadza, nie zniża się do poziomu tandety, przerysowania i cały czas utrzymuje w ryzach sens tej opowieści. Chociaż trzeba też przyznać, że to nie jest książka dla wszystkich – być może Montes nie przekracza granic, które ja uznaję, ale czyjeś inne przekroczy o kilometry. Jedno jest pewne – sięgając po Sekretną kolację, zostawcie za sobą racjonalne myślenie. Nie będzie Wam potrzebne. Tutaj ono nie obowiązuje. Dajcie się porwać tej historii i przyjmijcie zasadę, że wszystko się może zdarzyć. Bo dlaczego by nie?

Montes po raz kolejny mnie zachwycił (chociaż nie wiem, czy to słowo pasuje do tego typu książki…) i pozostawił z rozdziawionymi ustami. Takiego plot twistu, jaki zaserwował w tej książce, nie powstydziliby się mistrzowie. Mam nadzieję, że nie przestanie pisać, z utęsknieniem czekam na kolejne jego książki i mam nadzieję, że przyjdzie też czas na debiutancką, pt. Suicidas. Liczę na to! A Wam polecam Sekretną kolację, jeśli lubicie takie pokręcone historie!

Informacje o książce:
Autor: Raphael Montes
Tytuł oryginalny: Jantar Secreto
Ilość stron: 384
Literatura: brazylijska
Wydawnictwo: Filia
Moja ocena: 9/10

14 komentarzy:

  1. Cieszę się, że tak wysoko ją oceniasz, ponieważ już do mnie zmierza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo! To ja się cieszę, że przeczytasz. Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać. :D

      Usuń
  2. Ostatnio z motywem kanibalizmu spotkałam się w serialu "The Rain", ale faktycznie to rzadko spotykany wątek. A co do książki to muszę powiedzieć, że przekonałaś mnie do niej i zapisuję sobie jej tytuł na liście do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! :) "The Rain" nie znam, ale możliwe, że kiedyś coś mnie najdzie i obejrzę. :D

      Usuń
  3. Rewelacyjna książka. Jej temat przewodni jest świetny i samo wykonanie również zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Początkowo nie za bardzo miałam ochotę na tę książkę, ale kiedy zagłębiłam się w kilka recenzji, to doszłam do wniosku, że to moje MUST READ. Nie znalazłam jeszcze czasu na ten tytuł, jednak mam nadzieję, że w końcu mi się to uda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry tekst :) Będę tu zaglądać częściej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tę książkę :D Jest tak absurdalna i nieprzewidywalna, ze człowiek nie może się od niej oderwać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi super,chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń