10 sierpnia 2018

[206] Ona biedna, on bogaty – „Chłopak z innej bajki”



Książki Kasie West zbierają w większości pochlebne opinie wśród czytelników. Sama czytałam jedną jej książkę i wspominam ją naprawdę dobrze, mimo że nie jestem specjalistką w literaturze młodzieżowej. Na tyle podobała mi się tamta powieść, że kiedy naszła mnie chęć na odmóżdżenie się i odpoczynek od tego, co czytam na co dzień, West była właściwie pierwszym wyborem. Padło na „Chłopaka z innej bajki”, książkę, która z opisu brzmi dość zwyczajnie, żeby nie powiedzieć mało oryginalnie. Jak było naprawdę?


Siedemnastoletnia Caymen mieszka w malutkim domu razem z mamą, która prowadzi sklep z lalkami. Dziewczyna nigdy nie poznała swojego ojca, wie tylko, że jej mama zaszła w ciążę, gdy byli jeszcze nastolatkami, a że on pochodził z bogatej rodziny – jego rodzice wzięli sprawy w swoje ręce za nieodpowiedzialnego syna, dali mamie Caymen pieniądze i kazali zniknąć z ich życia. Za te pieniądze powstał właśnie sklep. Caymen go nie lubi, ale pomaga mamie, nie chce go po niej przejąć, ale wie, że w domu się nie przelewa, więc nie może iść na studia. Pewnego razu do sklepu wchodzi Xander, jej rówieśnik, ale z o wiele wyższych sfer – widać po nim bogactwo, więc zaszczepiona w Caymen przez jej matkę niechęć do bogaczy odzywa się natychmiastowo. Tylko że Xandrowi Caymen się podoba, więc niebawem znowu się spotykają. Mimo że Caymen wie, że Xander się nią w końcu znudzi, pozwala sobie na coraz częstsze spotkania. Czy taka miłość ma szansę?

– Strasznie pokłóciłyśmy się z mamą.
– O mnie?
– Megaloman. Myślisz, że zawsze chodzi o ciebie?
– To o co poszło?
– O ciebie.

Na początek pragnę powiedzieć, że znalazłam swoje książkowe alter ego. Ja jestem sarkastyczna, ale Caymen jest nawet bardziej. Nadajemy na tych samych falach, więc już dzięki takiej postaci bawiłam się świetnie przy czytaniu tej książki. Cała ta powieść ocieka wręcz ironią, ponieważ okazuje się, że Xander znajduje z Caymen wspólny, sarkastyczny język. Zapałałam do tej dwójki wielką sympatią. Nie tylko dlatego, że mają cięte teksty na każdy temat, ale także dlatego, że są dobrze nakreśleni, realistyczni i nie tak typowi, jak można byłoby się spodziewać. Caymen nie jest taka jak te wszystkie bohaterki wielu młodzieżówek – kiedy spotyka Xandra, nie miękną jej od razu nogi, nie zapomina języka w gębie (a nawet wręcz przeciwnie – patrz: sarkazm) i nie myśli tylko o tym, żeby znaleźć się z nim w jednym łóżku. To jest historia o dwójce ludzi, którzy spotykają się pewnego razu i odkrywają, że mają ze sobą wiele wspólnego i świetnie się dogadują – pomimo różnic natury, powiedzmy, materialnej. Wątek romantyczny – z pewnością główny, ale nie jedyny – jest tu poprowadzony naprawdę dobrze i niebanalnie. Historia nie jest przesłodzona ani zbytnio udramatyzowana – czuć, że więź, jaka rodzi się między Caymen a Xandrem, jest naturalna, wypada wiarygodnie. 

W życiu widziałam wiele potłuczonych lalek. Jedne z uszkodzeniami nie większymi niż odłamany palec, inne pozbawione kończyn lub z popękanymi głowami. Nic z tego nie może się jednak równać z tym, jak sama jestem teraz rozbita. I to ze swojej winy. Zawsze przecież wiedziałam, że on należy do całkiem innego gatunku. Czemu sobie wyobrażałam, że również mogłabym tam pasować?

Są też wątki poboczne, a jeden zdecydowanie wybija się na pierwszy plan. W „Chłopaku z innej bajki” autorka poruszyła problem typu biedni vs bogaci – i nie ograniczyła się tylko do tego, by były to określenia dla bohaterów, ale faktycznie zwróciła na to uwagę, w dodatku zrobiła to w taki sposób, aby uniknąć stereotypów. Główną zaletą tego wątku jest to, że bogacze nie są ukazani jako nadęci, wyrachowani ludzie przedkładający luksusy nad wszystko inne, natomiast biedni nie są tymi oświeconymi, którzy jako jedyni są w stanie docenić piękno świata itd. Łatka bogatego nie pociąga za sobą łatki złego i odwrotnie – łatka biednego nie oznacza, że dany bohater ma być tym dobrym. Oczywiście pojawia się kilka stereotypowych bogaczy, ale wynika to raczej z kreacji postaci i ma być też kontrastem dla innych bohaterów, którzy już nie są tymi typowymi bogatymi ludźmi. Natomiast Caymen jest nie tyle negatywnie czy wrogo nastawiona do ludzi z dużym majątkiem, co raczej po prostu uprzedzona i świadoma tego, czego można się po nich spodziewać. Oczywiście według jej matki. I tutaj pojawia się drugi ważny wątek. Jako że Caymen całe życie wyznawała zasadę mamy, że z bogatymi nie warto się zadawać, bo za chwilę się nami znudzą, bo są zepsuci i zbyt materialnie podchodzą do życia, niemałym zaskoczeniem jest dla niej to, że Xander okazuje się… zwyczajny. Fajny. Miły, dobry i mądry. Dziewczyna więc musi zweryfikować to, co wpajała jej do tej pory matka. 



Uważam, że książki Kasie West są naprawdę dobre. Jakkolwiek źle to brzmi – chciałoby się powiedzieć, że są po prostu niegłupie. Owszem, opierają się na wątku miłosnym, ale tak ten, jak i inne wątki poprowadzone są tak dobrze i tak niebanalnie, że nie ma się wrażenia powtarzalności. W dodatku tym razem naprawdę bardzo polubiłam wykreowanych przez autorkę bohaterów i jestem pewna, że Caymen zapamiętam na długo. Dodatkowo West przygotowała całkiem niezły plot twist, który ma związek z przeszłością matki Caymen, tak że jest i element, powiedzmy, sensacyjny – naprawdę nie można się nudzić. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, ale nieschematycznego, polecam „Chłopaka z innej bajki”. Myślę, że jeszcze nie raz sięgnę po twórczość Kasie West.

Informacje o książce:
Autor: Kasie West
Tytuł oryginalny: The Distance Between Us
Ilość stron: 352
Literatura: amerykańska
Wydawnictwo: Feeria Young
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz