13 sierpnia 2018

[207] Kiedy igra się ze śmiercią... – „Cmętarz zwieżąt”


Wiele mówi się o tym, że King w ostatnich latach zboczył nieco z obranej u progu swej kariery drogi, a jego nowe powieści rzadko mają coś wspólnego z literaturą grozy. Często padają słowa, że to już nie jest ten „stary, dobry King”. A więc kim on był? „Cmętarz zwieżąt” to jedna z jego wcześniejszych powieści, po raz pierwszy została wydana w Ameryce w 1983 roku, a więc dziewięć lat od debiutu Kinga. I tak, to zdecydowanie jest ten osławiony, stary, dobry King.


Młody lekarz Louis Creed przeprowadził się wraz z rodziną do Ludlow w stanie Maine, aby objąć posadę na uniwersytecie. Ich nowy dom mieści się przy ruchliwej drodze, na której zginęło już wiele tamtejszych zwierząt – o czym zostają poinformowani przez ich nowego sąsiada, Juda Crandalla. Mężczyzna zabiera ich też w osobliwe miejsce – na cmentarz dla zwierząt, na którym od pokoleń okoliczne dzieciaki chowają swoje zmarłe pupile. Jako że wraz z Creedami do Ludlow przybył także ich kot, imieniem Church – skrót od Winstona Churchilla – rodzina szybko podejmuje decyzję o wykastrowaniu go, aby nie kusiło go przechodzenie przez ruchliwą drogę. Niestety pod nieobecność Rachel, żony Louisa, i ich dzieci, Ellie i Gage’a, Church ginie pod kołami ciężarówki. Louis zastanawia się nad tym, jak przekaże córeczce informację o śmierci jej ukochanego zwierzątka, gdy Jud wpada na inny pomysł. Okazuje się, że głęboko w lesie znajduje się stare cmentarzysko należące niegdyś do indiańskiego plemienia Micmaców, które ma ponoć moc wskrzeszania zmarłych. Louis dzięki niemu przywraca Churcha do życia, jednak igranie ze śmiercią będzie tragiczne w skutkach…

Zdjęcie z cmentarza dla zwierząt w Toruniu, które odwiedziłam. Nie jest tak mroczne jak w powieści Kinga, a wręcz przeciwnie – zadbane i niezwykle kolorowe. :) Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie.
Zacznę od tego, że „Cmętarz zwieżąt” jest moim zdaniem książką niezwykle smutną, przesiąkniętą tematyką śmierci i pozbawioną złudzeń. Umieranie jest tutaj głównym motywem, wokół którego zostaje zbudowana cała akcja. Zaczyna się od cmentarza dla zwierząt, a właściwie tytułowego cmętarza zwieżąt (lub w innym tłumaczeniu – smętarza dla zwierzaków; oryginalnie pet sematary), który wydaje się miejscem smutnym i mrocznym, biorąc pod uwagę to, że zostało założone przez dzieci, a pochowano tam ich zwierzątka, które zginęły na ruchliwej drodze. Atmosferę podkręca istnienie drugiego cmentarzyska, położonego głęboko w lesie i będącego pozostałością po indiańskim plemieniu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jego tajemnicza moc, zdolność do pokonywania śmierci i przywracania zmarłych do życia. Śmierć jest obecna także w pracy Louisa – jeden z pierwszych jego pacjentów umiera, a myśl o nim dręczy mężczyznę w snach. Potem w okolicy dochodzi do jednej śmierci, ginie też Church… a to niestety nie koniec tragicznych wydarzeń. Pojawia się na przykład problem tego, jak o śmierci rozmawiać z kilkuletnią Ellie. Wszystko właściwie kręci się wokół umierania, a to tworzy naprawdę smutną, wręcz beznadziejną (w takim sensie, że niepozostawiającą żadnej nadziei) atmosferę. Wyczuwa się tu wyraźnie klimat rozpaczy, tragizmu, który przebija się spod tej wierzchniej, horrorowej warstwy.

Niech istnieje Bóg, niedzielne poranki i uśmiechnięci księża w lśniąco białych ornatach. Lecz nie owe mroczne, upiorne koszmary, ukryte w ciemnościach wszechświata.

Najważniejszym pytaniem tej książki wydaje się pytanie o to, czy można igrać ze śmiercią. Czy gdyby była taka możliwość, chcielibyśmy przywrócić zmarłą osobę do życia. Wiara w taką moc cmentarzyska jest pozbawiona logiki, a jednak King skłania czytelnika ku temu, by razem z bohaterami zastanowił się, co zrobiłby w chwili rozpaczy i bólu po stracie. Czy spróbowałby, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wskrzesić zmarłego. Pokazuje też doskonale, jakie skutki mogłoby mieć takie igranie ze śmiercią i pradawnymi mocami. Bo czy człowiek może wrócić niezmieniony zza grobu? Co tak naprawdę oznacza śmierć? Ten dzisiejszy King nie zrezygnował z takiej tematyki – taka zresztą często kolej rzeczy, że im jest się starszym, tym częściej rozmyśla się nad tym, co oznacza koniec życia, czy człowiek naprawdę umiera, czy jest potem coś jeszcze. Mam jednak takie poczucie, że obecny King zadaje pytania i daje odpowiedzi znacznie bardziej refleksyjne, by nie powiedzieć filozoficzne, podczas gdy ten stary, dobry King, King właśnie z „Cmętarza zwieżąt”, traktuje problem śmierci z charakterystycznym dla jeszcze młodego człowieka dystansem (w momencie wydania miał trzydzieści sześć lat) i bardziej – jakkolwiek źle to zabrzmi – rozrywkowo. Oczywiście nie da się mu odmówić powagi, ale czuć, że to, w jaki sposób potraktował ten motyw, podporządkowany jest konwencji, w której zdecydował się tworzyć, a więc w konwencji powieści grozy.


Często też ludzie, którzy chcą rozpocząć przygodę z Kingiem, pytają, od czego zacząć, by poznać właśnie tego starego, dobrego Kinga, który pisał horrory. Jeśli Kinga w ogóle można nazwać w pełni twórcą powieści grozy (a im więcej go czytam, tym coraz bardziej wątpię i widzę, że ta łatka króla horroru nie jest do końca trafiona), to myślę, że „Cmętarz zwieżąt” będzie dobrą książką, aby właśnie takiego Kinga spróbować. Trudno powiedzieć, czy ta powieść straszy – to rzecz bardzo względna. Dla mnie było kilka mocniejszych momentów, które zadziałały na moją wyobraźnię i uderzyły w to, co zawsze budzi mój lęk w horrorach, ale dla innych może to być w ogóle niestraszne. Myślę jednak, że „Cmętarz zwieżąt” ma nastrój, który może się udzielić czytelnikowi. Poza tym zakończenie nie pozostawia złudzeń – raczej nie straszy, ale jest kropką nad i. Świetnie wpasowuje się w snutą przez cały czas opowieść.

Była to zdecydowanie jedna z lepszych książek Kinga, jakie czytałam w całej mojej przygodzie z jego twórczością, choć raczej nie zostanie moją ulubioną. Cieszę się jednak, że w końcu sięgnęłam po któryś z jego starszych tytułów – w końcu uważam się za jego fankę i aż wstyd, że nie znam takich klasyków. Jeśli jesteście w takiej samej sytuacji, to polecam serdecznie „Cmętarz zwieżąt”, a jeśli szukacie książki, od której warto zacząć czytać Kinga – będzie to bardzo dobry wybór.

Informacje o książce:
Autor: Stephen King
Tytuł oryginalny: Pet Sematary
Ilość stron: 424
Literatura: amerykańska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Bardzo dawno czytałam tą książkę, ale do tej pory pamiętam, że zrobiła na mnie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robi wrażenie, zdecydowanie jedna z lepszych książek Kinga. :)

      Usuń
  2. Czytałam tylko "Buick 8" Kinga, przez którą odrzuciło mnie od jego twórczości - chyba źle trafiłam... Jednak chyba na następny raz wybiorę właśnie "Cmętarz zwieżąt".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej książki akurat nie czytałam i nawet nic o niej nie wiem, znam jedynie tytuł i wiem, że taka jest. Ale King ma lepsze i gorsze momenty, więc może faktycznie trafiłaś akurat na tę gorszą pozycję w jego dorobku. ;)

      Usuń
  3. Jedna z lepszych w dorobku pisarza. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Emocje gwarantowane. https://trochuprzeczytane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń