23 stycznia 2017

[103] Mężczyzna: zraniony i samotny – „Mężczyźni bez kobiet”

Autor: Haruki Murakami
Tytuł oryginału: Onna no Inai Otokotachi
Ilość stron: 320
Literatura: japońska
Wydawnictwo: Muza
Moja ocena: 7/10
Wyzwania:
  • 78 książek 2016 (73/78)
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1,7 cm)

- Ale może za młodu w pewnym sensie trzeba przeżyć taki samotny, ciężki okres. To jest część procesu dorastania.
- Tak sądzisz?
- Tak samo jak drzewa muszą przetrwać zimę, żeby się stały silne i wielkie. W ciepłym, łagodnym klimacie nie tworzą się słoje.

Haruki Murakami jest jednym z najbardziej znanych japońskich pisarzy. Urodził się w 1949 roku w Kioto. Studiował teatrologię na Uniwersytecie Waseda. W wieku trzydziestu lat wydał swoją pierwszą powieść, "Słuchaj pieśni wiatru", która w maju 2014 roku została po raz pierwszy wydana w Polsce. Murakami wysłał ją na konkurs i zajął w nim pierwsze miejsce, zdobywając nagrodę Gunzō. Następnie napisał kilka kolejnych powieści. Przez jakiś czas mieszkał we Włoszech. Tam napisał „Norwegian Wood”, powieść, która przyniosła mu wielką sławę. W 1991 roku przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, a w 1995 powrócił do Japonii. Poza pisaniem zajmuje się tłumaczeniem z języka angielskiego.

Często kobiety i mężczyzn przedstawia się niejako w opozycji do siebie – kobiety to ta słabsza płeć, kierująca się emocjami, impulsywna, płaczliwa, delikatna, z kolei mężczyźni to te silne, racjonalnie myślące samce, którym nie w głowie takie głupotki jak emocje. Tak, jakby kobiety pozbawione były rozumu i odwrotnie – mężczyźni uczuć. A przecież jedno nie wyklucza drugiego. Murakami w swoim najnowszym zbiorze opowiadań przedstawia siedem historii o tytułowych mężczyznach bez kobiet i udowadnia, że płeć męską również można zranić, że mężczyźni również mogą być samotni, a przede wszystkim, że potrafią kochać. Często silniej niż kobiety.

Zazwyczaj stronię od recenzowania zbiorów opowiadań, zresztą też nie czytam ich zbyt dużo. Zawsze mam z nimi problem, bo rzadko zdarza się taki zbiór, który byłby równy w poziomie swojej treści – trudno napisać opowiadania tylko dobre lub tylko złe (choć to pierwsze wydaje mi się bardziej nieprawdopodobne). Murakami nie wyłamuje się z tej reguły. Na siedem opowiadań trzy oceniłam 6/10, dwa 8/10 i kolejne dwa na 9/10. Rozpiętość może nieduża, jednak nie jestem osobą, która szasta niskimi ocenami na prawo i lewo – kiedy daję „szóstkę”, to już poważnie musi być coś nie tak. Co ciekawe – najwyższą ocenę, czyli 9/10, dostały dwa ostatnie opowiadania – musiałam się więc sporo naczytać i naczekać, aby wreszcie coś mi się naprawdę spodobało.

Pewnego dnia nagle stajesz się jednym z mężczyzn bez kobiet. Ten dzień przychodzi nieoczekiwanie bez żadnego ostrzeżenia, bez żadnej wskazówki, bez przeczucia, złego znaku, nikt nawet nie zapukał ani znacząco nie chrząknął. Mijasz zakręt i orientujesz się, że już tam jesteś. Ale nie możesz się cofnąć. Gdy raz miniesz ten zakręt, to miejsce staje się twoim jedynym światem. I nazywany w nim jesteś jednym z "mężczyzn bez kobiet". Bardzo chłodno i w liczbie mnogiej.

Tylko mężczyzna bez kobiety potrafi zrozumieć, jak ciężko, jak boleśnie jest stać się jednym z mężczyzn bez kobiet. 

W większości tych opowiadań zgrzytało mi to samo - zwyczajna historyjka jakich wiele, która nie oddziaływała na mnie emocjonalnie, brak tak naprawdę konkluzji, albo po prostu za słabo zarysowana. Żyjemy w takich czasach, że zbytniego wrażenia nie robi na nas historia o tym, jak to żona zdradziła męża. A przynajmniej na mnie w żaden sposób to nie działa. Trudno mi było w takich opowiadaniach znaleźć coś, co faktycznie czyniłoby je ciekawymi, wartymi uwagi i – co najważniejsze – wartymi opisywania. Być może nie lubię literatury zbyt wydumanej, nieprzystającej do realiów, jednak jeśli Murakamiemu zależało na tym, aby opisywać codzienne, normalne życie, to się mu udało – z tym, że ja mogłam się przekonać, że nie interesuje mnie taka tematyka. 

Bardzo łatwo jest zostać mężczyzną bez kobiety. Wystarczy głęboko pokochać jakąś kobietę, a potem wystarczy, żeby ona gdzieś zniknęła. [...] Dzieje się to w jednej chwili. A kiedy raz zostaniesz mężczyzną bez kobiety, twoje ciało głęboko przesiąknie kolorem tej samotności. [...] I nawet jeżeli potem los ześle ci nową kobietę, jeśli będzie wspaniałą kobietą (a raczej: im wspanialsza będzie, tym bardziej), w tej samej chwili zaczniesz myśleć o tym, że ją utracisz. [...] A to dlatego, że wiesz już, jak to jest być mężczyzną bez kobiety. 

Wspomniane wyżej dwa opowiadania, które dostały ode mnie najwyższe oceny w tym zbiorze, nieco się z tego schematu wyłamywały. Zwłaszcza opowiadanie przedostatnie, pt. „Zakochany Samsa”. Murakami zainspirował się tu Kafkowską „Przemianą”, w której pewien człowiek budzi się rano jako robak, i stworzył coś odwrotnego – tytułowy Samsa, robak, budzi się pewnego dnia jako człowiek. Musi nauczyć się, jak „używać” ciała, potem na jego drodze staje kobieta i Samsa zakochuje się, choć nie potrafi zidentyfikować tego, co czuje, jako miłość. Ciekawe, oryginalne opowiadanie – szkoda, że tak naprawdę jedyne takie w tym zbiorze. Z kolei drugie opowiadanie również ocenione na dziewięć to ostatnie, zatytułowane tak samo jak cały zbiór. Nareszcie coś we mnie poruszyło, zadziałało na mnie emocjonalnie i tak naprawdę pokazało tego mężczyznę, o którym Murakami cały czas pisał – mężczyznę, który w jakiś sposób stracił kobietę, przez co na kolejne patrzy już przez pryzmat straty i nie jest w stanie tego zmienić, bo raz zasmakował tego bycia mężczyzną bez kobiety. 

Czy polecam Wam ten zbiór opowiadań? Jeżeli lubicie opowiadania i lubicie Murakamiego – to tak. Z pewnością nie jest on zły, bo średnia nota jest dość wysoka, jednak jeśli chcecie od niego zaczynać przygodę z tym autorem, to nie radzę i polecam sięgnąć w pierwszej kolejności po coś innego. Nie powiem, żeby zachwyciła mnie ta książka, ale nie powiem też, że będę ją wspominać źle. Pierwsze opowiadania są po prostu przeciętne, dopiero dwa ostatnie wynagradzają wszystko.

8 komentarzy:

  1. Jak na razie zapoznałam się z aż jedną książką japońską i uznaje to spotkanie za udane. Niemniej, raczej prędko po coś innego z Kraju Kwitnącej Wiśni nie sięgnę - brakuje mi czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak z ciekawości, co czytałaś? Też coś Murakamiego czy kogoś innego? :)

      Usuń
  2. Mam za sobą jedną powieść Murakamiego, ale nie przypadła mi do gustu. Podejrzewam, że jednak nie polubimy się z tym autorem... Być może podejmę się jeszcze jednego spotkania z jego twórczością, ale nie wiem, jak to się zakończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Którą czytałaś? Ja mam zawsze z Murakamim problem - zawsze coś mi zgrzyta, do końca nie pasuje, ale jednocześnie bardzo go lubię, bo jest inny. Jak dotąd najbardziej podobała mi się jego powieść pt. „Norwegian Wood”, jeśli nie czytałaś, to polecam. :)

      Usuń
  3. Wciąż niezbyt dobrze orientuję się w twórczości Murakamiego, bo czytałam zaledwie dwie jego książki. Nie jestem wielką amatorką opowiadań, ale nie wykluczam, że po ten zbiór sięgnę. A nuż zachwyci mnie i przekona do poznania kolejnych powieści autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zwykle nie przepadam za opowiadaniami i przyznaję, że znam lepszych autorów od Murakamiego, którzy są lepsi w tej formie. :P

      Usuń
  4. Ciągle mam w planach książki tego autora ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie oby plany się kiedyś spełniły. :)

      Usuń