9 lipca 2018

[197] LitRPG? A co to? – „Droga Szamana. Etap pierwszy: Początek”


Do powieści fantasy zdecydowanie mi daleko, nigdy nie potrafiłam przekonać się do tego gatunku, a jednak sięgnęłam po pierwszą część cyklu „Droga Szamana” z wielką ciekawością, dużym entuzjazmem i równie sporymi oczekiwaniami. Książka Wasilija Machanienki jest bowiem czymś nieco innym niż zwykłe fantasy. To powieść z dopiero powstającego gatunku LitRPG. O co w nim chodzi, dlaczego nie jest to zwyczajne fantasy i jak bardzo trzeba być nerdem, żeby ta książka przypadła do gustu?


Dmitrij Machan żyje w przyszłości, w której wielką sławę zyskała gra VRMMORPG*, osadzona w wirtualnym świecie o nazwie Barliona. Gracze pozostają zalogowani przez miesiące, zamknięci w kapsułach podtrzymujących ich funkcje życiowe, prześcigając się w levelowaniu postaci. Normalny gracz ma w Barlionie włączone filtry doznań, dzięki czemu nie odczuwa bólu. Wirtualny świat wykorzystywany jest jednak także do innych celów – to swoiste więzienie dla przestępców, którzy odbywają tam zasądzoną im w świecie rzeczywistym karę. Ich filtry doznań są wyłączone, a oni sami trafiają najczęściej do kopalń, aby pozyskiwać w niej rudy metali. Takim więźniem staje się także Machan. Przydzielona zostaje mu odgórnie klasa szamana, ponoć najgorsza, i z wyzerowanymi statystykami trafia do kopalni w celu wydobywania miedzi. Mimo że Machan grał wcześniej łowcą i miał całkiem dobrą postać, jako więzień musi uczyć się gry od początku ze względu na liczne ograniczenia. Jego celem jest zdobycie odpowiednich poziomu, umiejętności, statystyk, a przede wszystkim szacunku u władz kopalni, aby móc wydostać się do ogólnego świata gry i tam odbywać resztę kary.

Aby zrozumieć, na czym polega fenomen tej książki i jak do niej podchodzić, trzeba najpierw wyjaśnić termin LitRPG. Skrót ten rozwija się jako Literary Role Playing Game. Jest to gatunek, który dopiero co powstaje – i można śmiało powiedzieć, że Wasilij Machanienko jest jego prekursorem – jako kombinacja powieści fantasy, science fiction oraz konwencji gier MMORPG. Polega on na tym, że fabuła toczy się w wirtualnej rzeczywistości, w której główny bohater książki wciela się w postać, porusza się nią po grze, zdobywa doświadczenie, kolejne poziomy, umiejętności, podnosi statystyki, rozwija profesje, zabija moby i wypełnia zadania. Wszystko to, co robi się w popularnych dzisiaj grach MMORPG. Narracja prowadzona jest przy tym jak w każdej normalnej książce – akurat tutaj jest pierwszoosobowa, a narratorem jest oczywiście Machan – z taką różnicą, że urozmaicona została informacjami systemowymi z gry: pogrubioną czcionką zaznaczone są na przykład powiadomienia o otrzymanych ciosach, o tym, ile zostało punktów życia, o zdobyciu nowego poziomu, o nowych punktach, które można dodać do statystyk, o zyskaniu przedmiotów czy możliwości przyjęcia zadania. 


Omawiając LitRPG, trzeba też obalić pewne mity, które już zdążyły narosnąć wokół tego gatunku. Po pierwsze – nie ma on nic wspólnego z tzw. grą paragrafową czy powieścią hipertekstową. Czytelnik nie wciela się tutaj w postać i nie ma możliwości wpływania na fabułę poprzez wybór jednej z podanych możliwości. Co za tym idzie – nie ma tutaj elementu gry i nigdy nie miało go być: nazwa jest co prawda myląca, ponieważ tak w RPG, jak i w MMORPG (i dalej: w VRMMORPG) chodzi o to, że gracz wciela się w – najczęściej stworzoną przez siebie – postać. Wydawałoby się, że tego samego można się spodziewać w LitRPG. I faktycznie, w pewnym sensie element gry został zachowany – z tym, że w postać wciela się nie czytelnik, a bohater książki. Na tym polega literackość tego gatunku, to jest ten element „Lit” w nazwie LitRPG. Po drugie – LitRPG to nie to samo co książki będące adaptacjami gier. Książki, których fabuła osadzona jest w świecie znanym pierwotnie z gier komputerowych (np. cykl Olivera Bowdena o Assassin’s Creed), to tak naprawdę zwykłe książki fantasy wykorzystujące wymyślony przez twórców gry świat. Z kolei książki typu „Droga Szamana” operują dwoma poziomami – pierwszy to świat rzeczywisty, w tym przypadku bliżej nieokreślona przyszłość, w której żyje Dmitrij Machan, drugi to świat wirtualny, Barliona, która jest przedstawiona z jednej strony jak świat fantasy, ale z drugiej nadal ma silnie zaznaczoną sferę gry typu VRMMORPG. Wreszcie po trzecie – obecność komunikatów z gry w żaden sposób nie wpływa negatywnie czy to na narrację, czy to na wczucie się w powieść, czy to na wyobraźnię czytelnika. To są elementy urozmaicające i odróżniające „Drogę Szamana” od zwykłych książek fantasy. Bohater, owszem, walczy z potworami, używa magii itd., ale jednocześnie informacje systemowe cały czas przypominają o tym, że razem z nim znajdujemy się w wirtualnej rzeczywistości, na przykład poprzez przypominanie o pozostałych punktach życia albo o zdobytym levelu. Trzeba tu nadmienić, że nazwa LitRPG faktycznie nie jest idealna, powoduje wiele zgrzytów i może wprowadzać w błąd, a dużo lepszą w kwestii odpowiedniego definiowania byłaby nazwa LitVRMMORPG. Jak to jednak wygląda i brzmi? Za długie, za mało chwytliwe i jakieś takie niejasne dla tych, którzy niewiele mieli w życiu wspólnego z grami typu MMO. Z dwojga złego LitRPG wydaje się odpowiedniejsze.

Mają rację ci, którzy mówią, że najrzadziej spotykaną przyjaźnią na tym świecie jest przyjaźń człowieka z jego własnym zdrowym rozsądkiem.

Sama warstwa fabularna „Drogi Szamana” jest jak najbardziej ciekawa, trzeba jednak przyznać, że doskonale widać, że to dopiero wstęp. Obecnie cykl rosyjskiego pisarza liczy już siedem tomów, dlatego część pierwsza jest wyraźnym wprowadzeniem w świat gry i prawa, które nim rządzą. Czytelnik razem z bohaterem stopniowo poznaje jego mechanikę, co powinno być przydatne zwłaszcza dla tych, którzy nie mieli wcześniej styczności z grami MMORPG. Machan jest w dość dobrej sytuacji, ponieważ wcześniej sam był zapalonym graczem, nie jest też jednak tak, że wie i umie wszystko od razu. Granie jako więzień znacznie różni się od normalnej rozgrywki, ponieważ kopalnia narzuca wiele obowiązków (należy pamiętać, że więźniowie odbywają tam karę) oraz ograniczeń, które nie istnieją w ogólnym świecie gry. Machan musi oddawać codziennie określoną ilość miedzi, która wzrasta wraz ze zwiększaniem się levelu jego postaci, wydobywanie jej nie jest jednak takie proste, bo prędkość wydobycia zależy od dobrego ekwipunku, statystyk, poziomu umiejętności i energii. Cała pierwsza część to tak naprawdę kombinowanie, co zrobić, aby zyskać dobre statystyki, na czas wydobyć potrzebną ilość miedzi, zarobić coś dla siebie na przyszłość i zdobyć szacunek wśród władz. Przy tym trzeba też dodać, że nie wszyscy w kopalni mają dobre zamiary – to w końcu przestępcy, którzy w znacznej mierze wolą dorobić się na kimś innym i odbębnić karę, męcząc się jak najmniej. 

Trudno powiedzieć, czy całość trzyma w napięciu. Machan ma raczej rysy wybrańca, któremu nawet jak pali się grunt pod nogami, to jakimś cudem wszystko się udaje. Nie jest to może ciekawa psychologicznie postać, nadaje się jednak na przewodnika po Barlionie – a kto wie, czy będzie nadal tak kolorowo, jeśli kiedyś uda mu się przejść do ogólnego świata gry. Z tego względu „Droga Szamana. Etap pierwszy: Początek” jest raczej powieścią przygodową nastawioną na eksplorowanie świata, a nie budowanie napięcia. 

A jak bardzo trzeba być nerdem, żeby mieć frajdę z czytania tej książki? Paradoksalnie myślę, że tylko trochę, ale nie za bardzo. Podejrzewam, że zapalonym graczom MMORPG przeszkadzać będzie brak możliwości wpływania na fabułę i dość wolne jednak wprowadzanie w świat. Ale myślę też, że „Droga Szamana” nie trafi do tych, którzy nigdy nie grali w tego typu gry i w ogóle ich do nich nie ciągnie. Takie osoby mogą mieć też problemy z warstwą językową, ponieważ książka pełna jest typowego dla tych gier słownictwa, nie wspominając już o komunikatach systemowych. Trzeba mieć pewne pojęcie o mechanice działania gier MMO, aby zrozumieć Barlionę. Do mnie bardzo trafił ten nowy gatunek książek. Sama jednak nie gram w żadne MMORPG od kilku lat i myślę, że po części obudził się we mnie sentyment. Tak samo jak zadziałała sympatia do anime „Sword Art Online”, które na pewno przyczyniło się do zainteresowania LitRPG wielu ludzi, a które dla mnie pozostaje jedynym znanym mi tworem kultury – poza samymi grami – dotykającym tematyki gier VRMMORPG.

Mam nadzieję, że wkrótce wydawnictwo Insignis wyda pozostałe tomy cyklu Machanienki i będę mogła bardziej zgłębić świat Barliony. Liczę na to, że w kolejnych częściach Machan napotka trochę więcej trudności i niebezpieczeństw niż w pierwszej. Czuję, że może być tylko lepiej. Polecam serdecznie tym, których ów nowy gatunek zainteresował, a zwłaszcza tym, którzy lubią i pograć, i poczytać – „Droga Szamana” łączy dwa fajne sposoby spędzania wolnego czasu.


*VRMMORPG – skrót od Virtual reality massively multiplayer online role-playing game; gra posiadająca cechy gier MMORPG, takie jak wcielanie się w postać, poruszanie się po wykreowanym przez twórców świecie, zdobywanie doświadczenia i kolejnych poziomów, rozwijanie profesji, umiejętności, podnoszenie statystyk, wykonywanie zadań czy zabijanie mobów, z tą różnicą, że rozgrywka nie odbywa się na komputerze, a za pomocą specjalnych urządzeń (hełmów, kapsuł itd.), dzięki którym gracz uczestniczy w grze wszystkimi zmysłami i całym ciałem, porusza się po wirtualnym świecie tak, jak po świecie rzeczywistym.

Informacje o książce:
Autor: Wasilij Machanienko
Tytuł oryginalnyПуть Шамана. Шаг 1: Начало
Ilość stron: 336
Literatura: rosyjska
Wydawnictwo: Insignis
Seria: Droga Szamana(tom I)
Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Insignis!

6 komentarzy:

  1. Niby lubię fantastykę, ale do tej książki jakoś mnie nie ciągnie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka inna fantastyka bym powiedziała. Specyficzna. Tak że rozumiem. :D

      Usuń
  2. O mamo! Nie słyszałam nigdy o tego typu książkach! A brzmi bardzo ciekawie, muszę się zainteresować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To stosunkowo nowy gatunek, tak że się nie dziwię. Ale mam nadzieję, że będzie się prężnie rozwijał. Polecam! :)

      Usuń
  3. Kurczę, totalnie nie dla mnie! Ja chyba w życiu w grę nie grałam (simsy się obawiam że nie liczą)

    OdpowiedzUsuń