23 września 2018

#148 TBR na jesień 2018


Wybieranie wakacyjnego TBR-u spodobało mi się na tyle, że postanowiłam to kontynuować. Jednak jako że trudno wybiera mi się książki na najbliższy miesiąc, postanowiłam wybierać je na trzy, a więc na jedną porę roku. Trochę oszukam system i będę liczyć nie od dziś, a od początku października, i nie do końca kalendarzowej jesieni, ale do końca grudnia. Jesienny TBR liczy sobie dwanaście książek, które wybierałam według tego, na co akurat miałam ochotę. Oczywiście poza tą dwunastką przeczytam też inne książki, ale jak na razie pozostają niesprecyzowane. Przedstawione poniżej to must read tej jesieni. Zapraszam!



Okładki pochodzą z lubimyczytac.pl. 
Lista ułożona alfabetycznie według tytułu, bynajmniej nie w kolejności, w której będę czytać. 

_________________________________________________________________________________

Baśnie japońskie, Yei Theodora Ozaki

I zaczynam dość niekonwencjonalnie ten TBR. Japonia interesuje mnie już od ładnych paru lat, choć rzadko mam okazję sięgać po książki na jej temat (i to zdecydowanie trzeba zmienić). Pomyślałam sobie, że być może w zrozumieniu jej kultury pomogą mi baśnie. Ta publikacja rzuciła mi się w oczy już dosyć dawno temu, ale jak dotąd po nią nie sięgnęłam. Myślę, że jesień to świetny czas na to, by zanurzyć się w takich klimatach. Mam nadzieję, że baśnie spełnią moje oczekiwania, bo to jeden z trzech dostępnych tomów. Jeśli przypadnie mi do gustu pierwszy, to po pozostałe dwa na pewno też sięgnę.



_________________________________________________________________________________

Dygot, Jakub Małecki

Na Jakuba Małeckiego czaiłam się od dawna i jak na razie nie znalazłam chwili, by sięgnąć po którąś z jego książek. A jest ich coraz więcej! Wydaje mi się, że na jesienne wieczory Małecki będzie idealny. Dlaczego akurat „Dygot”? W sumie z prostej przyczyny. Mimo że Jakub Małecki wydawał już wcześniej, to od „Dygotu” jego kariera przyspieszyła i to ta książka sprawiła, że zarówno w blogosferze książkowej, jak i na booktube'ie zrobiło się o nim głośno. Wtedy nie przeczytałam tej książki, ale od tamtej pory powtarzam sobie, że to od niej zacznę. Trzeba więc iść za tym, co sobie założyłam.



_________________________________________________________________________________

Gemina, Amie Kaufman, Jay Kristoff

Zostawiłam sobie tę książkę specjalnie na czas, w którym będę już z powrotem chodziła na zajęcia. I to z jednego prostego powodu – „Illuminae” było odmóżdżaczem i spodziewam się tego samego po „Geminie”, ale za to jakim odmóżdżaczem! Pierwszą część przeczytałam w dwa dni, a do chudych nie należała. I to własnie w roku akademickim. Swoje robi grafika, chociaż oglądanie obrazków też zajmuje trochę czasu. Bo trzeba się pozachwycać tą formą. Tak więc „Gemina” nie tyle na jesień, co po prostu na rok akademicki i – mam nadzieję – dwa dni cudownego zaczytania i zapomnienia o pisaniu licencjatu.



_________________________________________________________________________________

Jane Eyre. Autobiografia, Charlotte Brontë

Mimo że na tej liście mogłabym wyróżnić kilka książek, co do których mi wstyd, że tak długo się za nie zabieram, to powieść Charlotte Brontë jest zdecydowanie największym wyrzutem sumienia. Raz, że mam tę książkę już prawie dwa lata i jesień mi o tym przypomina, ponieważ kupiłam ją na początku studiów, w listopadzie 2016 roku, w zachwycie Dedalusem (była to moja druga i ostatnia wizyta w tym sklepie – za dużo pieniędzy mogłabym tam zostawić, a jestem tylko biednym studentem). Dwa, że byłam tak zachwycona „Wichrowymi Wzgórzami” Emily Brontë, że postanowiłam czym prędzej przeczytać pozostałe powieści sióstr Brontë, a ostatecznie nie przeczytałam ani jednej przez dwa lata. Wstyd jak stąd do Londynu, dlatego przyrzekam, że jeśli miałabym przeczytać z tego TBR-u tylko jedną książkę, to będzie to ta.

_________________________________________________________________________________

Jeden z nas. Opowieść o Norwegii, Åsne Seierstad

Miałam szansę przeczytać tę książkę, zanim to stało się modne, ale tego nie zrobiłam. Zaczęłam ją już dawno temu, ale coś innego zajęło moją uwagę i ostatecznie ją porzuciłam. A potem zaczęła się znów pojawiać w książkowej części internetu, co jest niemałym sukcesem, zważywszy na to, że została wydana trzy lata temu. Ostatnio znów ktoś mi o niej przypomniał i odtąd tkwi w moim umyśle jako nieustanny wyrzut sumienia. Umieściłam ją więc w tym TBR-ze, chociaż nie wiedzieć czemu bardziej pasowałaby mi na zimę.




_________________________________________________________________________________

Księga Diny, Herbjørg Wassmo

Zachciało mi się Norwegii i winę za to ponosi Anne B. Ragde ze swoją sagą rodziny Neshov. A że został mi już tylko jeden tom (wydany i napisany – możliwe, że autorka jeszcze coś kiedyś dopisze), musiałam znaleźć coś nowego. Długo nie szukałam, bo padło na pozycję z serii wydawniczej, do której zaliczają się także książki Ragde. A mowa o serii wydawnictwa Smak słowa pt. Arcydzieła literatury norweskiej. Wśród tych arcydzieł jest cykl Herbjørga Wassma i dwa stand-alone'y. Wybór był trudny, ale w końcu postawiłam na cykl. W razie gdybym zakochała się w bohaterach i historii i miała ochotę na więcej.



_________________________________________________________________________________

Moja walka. Księga 1, Karl Ove Knausgård

Coś, co chyba w ogóle sprawiło, że zaczęłam tworzyć tę listę. Punkt wyjścia był taki: chcę coś, dzięki czemu będę mogła się zadumać w te jesienne, deszczowe i ponure wieczory, coś refleksyjnego, może lekko filozoficznego, ale nadal życiowego, no i chcę przeczytać coś pióra Karla Ovego Knausgårda. Autor ten ma dwa cykle i nie wiedziałam, na który się zdecydować. Zasięgnęłam opinii i już wiem, że padnie na cykl, który straszy mnie objętością, ale który wydaje się mieć większe szanse na sprostanie moim oczekiwaniom. W ten sposób postanowiłam zacząć przygodę z książkami pod ciekawym i zdecydowanie budzącym pewne skojarzenia tytułem „Moja walka”. Wiąże z nimi duże nadzieje.


_________________________________________________________________________________

Oskarżenie. Opowieści totalitarne, Bandi

Tu chyba nie mam żadnej szczególnej historii. Dawno już nie czytałam nic, co podejmowałoby temat Korei Północnej, a że jest to jedyna książka o tematyce koreańskiej, którą mam w papierze, to postawiłam na nią (o wiele więcej czeka na czytniku). Choć muszę przyznać, że intryguje bardzo, bo jest dużo skromniejsza i imię (?) autora zwraca uwagę. Brzmi raczej jak jakiś pseudonim, ale tego nie wiem. Zobaczymy, czy coś się za tym kryje.





_________________________________________________________________________________

Piekło kobiet, Tadeusz Boy-Żeleński

Ten wybór może trochę dziwić. Kiedyś przeglądałam sobie ofertę Legimi i weszłam w działy, których zwykle raczej nie odwiedzam. Trafiłam na kilka ciekawych pozycji, między innymi tę. Przypomniałam sobie też, że kiedyś czytałam z niej fragment i wydał mi się niezwykle aktualny. Nie wiem o tej książce zbyt wiele, natomiast bardzo zachęca mnie nazwisko Boya-Żeleńskiego. Co tu dużo mówić – to był naprawdę mądry człowiek i liczę, że lektura „Piekła kobiet” będzie dobrą intelektualną przygodą.




_________________________________________________________________________________

Rewers, praca zbiorowa

Latem czytałam jeden zbiór opowiadań kryminalnych polskich autorów, jesienią czas na kolejny. Cieszy mnie to, że są tu aż cztery nazwiska (na jedenaście), których nie było w tamtym zbiorze i których ja nie znam literacko (w sumie dwa nazwiska nawet nic mi nie mówią). Będzie znowu okazja do poznania kogoś nowego. Jest też dwóch autorów, których czytam, dwóch, których czytałam, ale z którymi się nie polubiłam, no i jeden, którego obiecałam sobie zacząć czytać po lekturze poprzedniego zbioru. Szykuje się znów kryminalna uczta!




_________________________________________________________________________________

Światło, którego nie widać, Anthony Doerr

Właściwie nie wiem dlaczego. Poczułam, że to dobry moment, że mam ochotę na taką historię. Już dłuższy czas nie czytałam nic z wojną w tle, tak więc chętnie sięgnę po tę książkę. Zresztą była wielokrotnie nagradzana, co też działa na plus i intryguje mnie – nie mam jakiegoś parcia na czytanie nagradzanych książek, ale lubię co jakiś czas sprawdzić, dlaczego o jakiejś powieści jest tak głośno. Ta miała swój moment w blogosferze, tak że tym bardziej jestem ciekawa. Poza tym niezła z niej cegiełka, więc objętość idealna na długie jesienne wieczory z herbatką i pod kocykiem.




_________________________________________________________________________________

Ucieczka z martwego życia, Benedict Wells

Bo książka Wellsa wygrała w tamtym roku, oczarowała mnie i trafiła w dziesiątkę, na długo ze mną została i chyba nadal jest. Boję się drugiego spotkania z Wellsem po takiej petardzie, jaką był „Koniec samotności”, ale nie potrafię sobie tego odmówić. Czuję, że ta książka nie dorówna, ale nie dlatego, że zakładam z góry, że jest słaba. Wydaje mi się, że po prostu nie ma szans doścignąć tamtej, bo tamta była doskonała. Ale z czystą przyjemnością zasiądę do jej lektury i dam jej szansę. Mam nadzieję, że znów się zachwycę, może chociaż po części tak bardzo, jak w przypadku tamtej.





Dajcie znać, czy czytaliście którąś z tych książek i jakie były Wasze wrażenia. Jeśli macie swój TBR, to zachęcam do podzielenia się nim! ♥

10 komentarzy:

  1. "Dygot" jest cudowny! Kocham tego autora za pisanie o ludziach i dla ludzi. Zwyczajne historie opowiedziane jednak z dużą dawką emocji i takiej niemocy odłożenia książki na półkę dopóki się nie skończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na coś takiego liczę i mam nadzieję, że i mnie Małecki zachwyci. <3

      Usuń
  2. dobrze wiedzieć, że jest coś takiego jak zbiór baśni japońskich. Kiedyś przeczytałam kilka ich mitów i były wybornie napisane i przełożone Jednak od czsu mitologi nordyckiej Gaimana, trochę się obawiam takich opracowań, że będą mało w klimacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy czegoś takiego nie czytałam. No, raz czytałam mitologię japońską, ale ta książka była raczej w typie encyklopedii, tzn. opisywała po kolei bóstwa, i zrezygnowałam po kilkudziesięciu stronach. Baśnie zresztą chyba interesują mnie bardziej. :) Przeczytamy, zobaczymy, jestem ciekawa w każdym razie. :)

      Usuń
  3. To trzymam kciuki żeby udało Ci się wszystkie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie korci mnie Jane Eyre. Autobiografia, Charlotte Brontë. Sporo uczyłam się o siostrach Bronte na studiach i chciałabym zgłębić temat ich życia. Sporo dobrego słyszałam także o "Dygocie" więc i nad tą publikację nieco się zastanawiam. Może się zdecyduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę! Siostry Bronte to ciekawy przypadek, ta tajemnica osnuta wokół nich bardzo intryguje... :) Ja także sporo słyszałam o "Dygocie" i mam nadzieję, że będę mogła potwierdzić te dobre opinie. :D

      Usuń
  5. No nie mów, żeś nie czytała Światła, którego nie widać, jak ja z nim book tour właśnie kończę! Dopisuj mi się natychmiast!
    Jestem niemal pewna, że "Dygo" Cię zachwyci!
    "Oskarżenie" już tyle razy prawie kupiłam, że aż mi wstyd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że mam swój egzemplarz od jakichś dwóch lat i jeszcze się za niego nie zabrałam. :D

      Usuń