25 września 2018

[217] Urodzić się kobietą to przekleństwo* – „Burka w Nepalu nazywa się sari”



Burka to jednokolorowy strój zakrywający całe ciało, w tym także twarz, z niewielką siatką na oczy umożliwiającą widzenie. Jest noszony głównie przez muzułmanki w Afganistanie. Sari natomiast to pas materiału o długości 5-6 metrów, które można zakładać na kilkanaście różnych sposobów. Nosi się je na subkontynencie indyjskim. Najczęściej bywa różnokolorowe, może mieć wzory i różne zdobienia. Pierwsze stało się dla nas symbolem uciemiężenia kobiet – oznaką jej zniewolenia, uzależnienia od mężczyzny i odebrania jej indywidualizmu oraz kobiecości. A drugie? Sari to dla nas Indie, to barwne, wesołe i rozśpiewane Bollywood, to symbol kultury, która przyciąga żywymi kolorami. Mimo wszystko – między afgańską burką a nepalskim sari można postawić znak równości. Te tak bardzo różniące się od siebie stroje niosą ze sobą niezwykle podobną rzeczywistość. Bo w Nepalu kolorowe sari to jedynie pozory – zwiewne, zmysłowe stroje kryją szare, pełne trudu i cierpienia życie nepalskich kobiet.


Edyta Stępczak przez ponad pięć lat mieszkała w Nepalu, dzięki czemu miała doskonałą sposobność do tego, aby poznać od wewnątrz życie tamtejszych kobiet. Prawda okazała się szokująca – pod wielobarwnymi sari, przykuwającymi spojrzenie w ulicznym tłumie, kryje się ogrom cierpienia, ponieważ w patriarchalnym społeczeństwie nepalskim kobieta jest z góry skazana na porażkę. Jak w wielu azjatyckich kulturach, tak i w kulturze nepalskiej największym szczęściem rodzica są narodziny syna, zaś największym nieszczęściem – narodziny córki. Męski potomek to gwarancja dostania się po śmierci do nieba, ponieważ tylko on może dopełnić odpowiednich rytuałów, to także oznaka tego, że rodzina będzie przyjmować posag, a nie go oddawać. Syn zajmuje się także rodzicami na starość. A córka? To same wydatki, upokorzenie, zero z niej pożytku. Zostanie wydana za mąż, odejdzie z domu i nie zapewni rodzicom opieki oraz możliwości wejścia do nieba. Kobieta w Nepalu nie ma żadnych praw, ma służyć mężowi i teściom, którzy nią pomiatają, znęcają się nad nią, a często umyślnie doprowadzają do jej śmierci. Kiedy rodzi dziewczynkę za dziewczynką, jest jeszcze gorzej… Kobiety rodzą po kilkanaście, a nawet po kilkadziesiąt dzieci (w książce podane są przypadki dwudziestu sześciu i trzydziestu ciąż), aby doczekać się chłopca. Liczba zabiegów aborcji ciągle rośnie; mimo że badania ujawniające płeć dziecka są nielegalne, stosuje się je powszechnie. Pragnienie, a wręcz religijny, kulturowy i ekonomiczny przymus posiadania męskiego potomka prowadzi do zachwiania równowagi populacji, a to z kolei w prostej linii do zwiększania się skali przestępstw takich jak handel ludźmi i porwania.

Kobiety ponoszą wielką odpowiedzialność za utrwalanie istniejącego porządku męskiej dominacji i przyczyniają się do przetrwania dyskryminacyjnych praktyk. Teksty religijne, które sławią archetypy zachowań i tradycyjne role społeczne, tak silnie wpływają na świadomość i obierane wartości, że kobiety same im ulegają. W efekcie są nie tylko ofiarami, ale i sprawcami systemu patriarchalnego, powielają bowiem inspirowane nim zachowania i praktyki jako tradycję. Nawet kobiety świadome swojego uciemiężenia wychowują własne dzieci w tym samym duchu: synów w przekonaniu o własnej wyższości i uprzywilejowaniu, córki w poczuciu obowiązku i poddaństwa wobec mężczyzny.

Kobieta w Nepalu jest od urodzenia na przegranej pozycji. Mimo że w tej kulturze czci się wiele bogiń, model społeczeństwa, w którym tylko płeć męska ma pełnię praw, sprawił, że pozycja kobiety jest bardzo niska. Nepal to kraj, w którym niezwykle mocno zakorzeniona jest tradycja, kultywuje się tu różne zwyczaje znane od wieków. Mimo że współcześnie prawo nepalskie coraz bardziej próbuje poprawić status kobiet i określić jej prawa, odnosi się wrażenie, jakby tradycja stała ponad nim. Jakby dużo łatwiej było złamać prawo niż sprzeciwić się tradycji. Szokują różne zwyczaje, jak choćby zamykanie kobiet w odizolowanych od ludzi ciemnych pomieszczeniach na czas menstruacji. Niski poziom edukacji, brak środków finansowych na wykształcenie córek czy szybkie porzucanie szkół ze względu na równie szybkie zamążpójście także są przyczynami tak złej pozycji kobiet w Nepalu. Nepalki często nie mają świadomości tego, że mogłoby być inaczej. Powielają schemat swoich matek, podążając za krzywdzącą tradycją i brutalnymi zwyczajami, niemającymi nic wspólnego z prawami człowieka. Ich wiedza o świecie jest nikła, własne ciało i naturalne procesy, jakie w nim zachodzą, są powodem do wstydu. Często padają też ofiarami oszustw, skuszone perspektywą lepszego zarobku. 

Młodzi ludzie w Nepalu znajdują się w sytuacji granicznej, pomiędzy epokami. Zdawałoby się, że to rys charakterystyczny wszystkich społeczeństw; typowy rozdźwięk międzypokoleniowy. Istnieją jednakże okoliczności, które czynią sytuację nepalskiej młodzieży szczególnie dokuczliwą na tle ich rówieśników żyjących w innych częściach świata. Ta bardzo niefortunna pozycja, w rozkroku między tradycją a nowoczesnością, wywołuje w nich wewnętrzny konflikt: już zrodziły się oczekiwania, pragnienia i dążenia, ale jeszcze nie puściły więzy, które umożliwiają ich spełnienie. Rażący kontrast między tradycją kultywowaną na co dzień przez pokolenie ich rodziców a postępem, do którego sami aspirują, sprawia, że napięcie między tymi dwoma światami jest olbrzymie, a kolizja wyjątkowo dramatyczna.

Edyta Stępczak pokazuje, że Nepal to miejsce, w którym przez wieki nie tylko nie istniały prawa kobiet, lecz także nie respektowano podstawowych praw człowieka wobec płci żeńskiej. Trudno czyta się tę książkę, mając świadomość, że jest tak od setek lat i że nawet teraz, w XXI wieku, są jeszcze takie miejsca, w których życie kobiet jest gorsze od najgorszego koszmaru. Na szczęście sytuacja powoli się zmienia. W Nepalu funkcjonuje wiele organizacji, założonych głównie przez kobiety, których celem jest pomoc nepalskim kobietom i działanie na rzecz ich praw, wolności i równości względem mężczyzn. Długa droga przed nimi, choć efekty są już widoczne, a wiele skrzywdzonych kobiet dostało szansę na nowe, lepsze życie. Wiele uwolniło się spod jarzma mężczyzn, sprzeciwiło się absurdalnym, nieludzkim zwyczajom i obyczajom, powiedziało „nie” brakowi szacunku wobec nich i zawalczyło o przyszłość swoją i swoich dzieci. Kobiety są coraz bardziej samodzielne, zakładają własne firmy, stają się niezależne finansowo, kształcą się. Choć nadal nie jest to trudne w społeczeństwie, w którym tradycja stoi ponad prawem.


Ten reportaż jest niezwykle obszerny, wyczerpuje temat, robi wrażenie, otwiera oczy i szokuje. Jestem zachwycona tym, jak autorka dobrze pokazuje przyczyny takiej sytuacji kobiet w Nepalu, jak świetnie objaśnia kulturę zupełnie mi nieznaną i przedstawia postaci, które postanowiły walczyć z ciemiężeniem kobiet. Edyta Stępczak doskonale nakreśla przeszłość i teraźniejszość. „Burka w Nepalu nazywa się sari” to wspaniale napisany reportaż, który powinna przeczytać każda kobieta. Bo naprawdę mamy szczęście, że urodziłyśmy się w Europie. Mimo że z równością płci nie jest jeszcze idealnie, to naszej sytuacji nie można nawet porównać do sytuacji Nepalek. Serdecznie polecam Wam tę książkę – jest bardzo ważna i bardzo dobra. Chociaż w ten sposób pokażmy, że jesteśmy razem z Nepalkami, że pragniemy ich całkowitej wolności i że chcemy, aby te piękne, kolorowe sari były symbolem radości, a nie skrywanego nieszczęścia.


*Fragment nepalskiego przysłowia, które w pełni brzmi: Urodzić się kobietą to przekleństwo, to oznaka złej karmy.

Informacje o książce:
Autor: Edyta Stępczak
Ilość stron: 400
Literatura: polska
Wydawnictwo: Znak
Moja ocena: 10/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak!

15 komentarzy:

  1. Książka jeszcze przede mną, zacznę jeszcze w tym tygodniu i już teraz wiem, że będą to ogromne emocje i mnóstwo przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię takie wstrząsające pozycje. Uważam, że są niezwykle wartościowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie! Trzeba mówić głośno o takich rzeczach. :)

      Usuń
  3. Dużo czytałam o tej książce ;) temat niezwykle ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio faktycznie sporo o niej można przeczytać. Bardzo ciekawy, warto się zainteresować. ;)

      Usuń
  4. Jejku, aż się we mnie gotuje jak czytam, że takie praktyki mają miejsce w XXI wieku

    OdpowiedzUsuń
  5. To była moja pierwsza myśl, jakie to szczęście że nie mieszkam w tamtym kraju i sama mogę o sobie decydować. Bardzo ciekawy reportaz. Angelika F

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mamy szczęście. I miejmy nadzieję, że za jakiś czas Nepalki też będą mogły tak powiedzieć.

      Usuń
  6. Bardzo ciekawa recenzja 👈 Nie mogłam się oderwać od czytania. Pochlanialam każde słowo. Interesuje się takimi tematami i Kobiety są dla mnie bardzo ważne oraz ich życie i to jak są traktowane...szczególnie na wschodzie choć u nas Kobiety cierpią częściej i więcej niż się wydaje. Książka wzbudziła moją ciekawość i zaintrygowała mnie. Nie można odwracać oczy od cierpienia , bólu i zła. Nie można udawać, że tego nie ma. Siła jest Kobietą. I tak- ja doceniam , że jestem z Europy ❤ Zapraszam do mnie na blog. Link na moim profilu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Koniecznie sięgnij więc po książkę, myślę, że bardzo przypadnie Ci do gustu. :)

      Usuń
  7. Właśnie jestem w trakcie lektury. Świetny reportaż!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż śmiesznie się przyznać, ale na tę tematykę zwróciłam uwagę dopiero po lekturze najnowszej części Chyłki. To straszne, że takie rzeczy wciąż się dzieją, chętnie dowiem się więcej.

    OdpowiedzUsuń