4 czerwca 2018

#135 Podsumowanie maja 2018 + stosik


Mimo że maj był dla mnie trudnym miesiącem ze względu na studia i zbliżającą się sesję (a czerwiec będzie taki sam), udało mi się przeczytać wcale nie tak mało, jak mi się przez cały czas wydawało. Poza tym muszę przyznać, że mimo wszystko maj będę wspominać bardzo dobrze, bo trafiłam na same dobre książki, a średnia ocen z tego miesiąca jest naprawdę rekordowo wysoka. Ostatecznie więc nie było tak źle. ;) Zapraszam na podsumowanie!




Liczbowo:
  • udało mi się przeczytać 9 książek, co uważam za spory sukces, patrząc na to, ile spraw miałam na głowie w związku ze studiami
  • łącznie to 2304 strony
  • średnio to 74 strony dziennie
  • średnia ocen to rekordowe 8,3 – nie miałam tak wysokiej średniej od – uwaga – października 2016 roku, kiedy to średnia wyniosła 8,4!
  • nie wybiorę ani najlepszej, ani najgorszej książki, bo wszystkie były w miarę równe
  • 4 książki przeczytałam w aplikacji Legimi
  • w tym 2 to lektury na studia
  • 3 to egzemplarze recenzenckie
  • a 2 pochodziły z moich własnych zbiorów

Maj zaczęłam od Ofiary Maxa Czornyja i lepszego początku miesiąca nie mogłam sobie wymarzyć! Przez tę książkę się płynie, a zakończenie pozostawia spory, oczywiście pozytywny, niedosyt, przez który chcę dostać kolejną część już, teraz, natychmiast! ;) Podobnie jest z Koszmary zasną ostatnie Roberta Małeckiego, z tym że tu pozostaje myśl, że to teoretycznie koniec trylogii... ale czy na pewno? Zakończenie jest dość zagadkowe pod pewnym względem. :) Dobrą passę kontynuowałam ze wznowieniem klasyka, na który czekałam od lat (naprawdę!), tj. z 451 stopniami Fahrenheita Raya Bradbury'ego. Czytałam tę książkę 6 lat temu po raz pierwszy i w końcu mogłam ją sobie odświeżyć w pięknym nowym wydaniu! Pozostając w klimacie sci-fi, sięgnęłam po kolejne wznowienie klasyka, tym razem po Wojnę światów Wellsa. Chociaż nie pokochałam tej książki tak jak np. 451 stopni Fahrenheita, to podobała mi się, a już na pewno ciekawym doświadczeniem było zobaczyć, jakie wyobrażenie o kosmitach mieli ludzie w XIX wieku. Następnie przyszedł czas na dwie lektury: Pana Jowialskiego i Śluby panieńskie Aleksandra Fredry i wiecie, co Wam powiem? Zapałałam do Fredry wielką sympatią, bo jego dzieła są zupełnie inne od utworów Mickiewicza czy Słowackiego. Pierwszy raz, czytając lekturę na romantyzm, nie miałam ochoty rzucić się z mostu. Później po raz kolejny w tym miesiącu przeczytałam wznowienie klasyka science fiction, czyli Inwazję porywaczy ciał Jacka Finneya. Kolejny raz o kosmitach – ta wizja podobała mi się bardziej od tej Wellsa, mimo że książka Finneya liczy sobie już ponad 60 lat. Na koniec miesiąca sięgnęłam po Dziewczynę w walizce, którą pochłonęłam prawie że w jeden dzień (w około 80% przeczytałam ją za jednym zamachem w pociągu), to był strzał w dziesiątkę, typowo moje klimaty i jestem po prostu zachwycona (choć w kontekście tej książki dziwnie to brzmi) – na pewno sięgnę jeszcze po Montesa. Maj zakończyłam z Wyśnioną jedenastką, którą tak naprawdę podczytywałam przez cały miesiąc – z e-bookiem self publishera, który dostępny jest całkowicie za darmo, o czym więcej w recenzji. ;)

Na seriale czasu było bardzo mało. Obejrzałam cały jeden odcinek Black mirror, który mi się nie podobał (s02e03). Postanowiłam też być na bieżąco z remake'iem Skam, który podoba mi się najbardziej, czyli ze Skam Italia – nadrobiłam kilka odcinków i obecnie jestem po 8. Wydaje mi się też (tzn. że to było już w maju, a nie wcześniej), że dokończyłam pierwszy sezon Skam France i nie wiem, czy mam ochotę oglądać drugi (pierwszy w moim odczuciu był bardzo słaby). A! No i jeszcze odważyłam się zobaczyć Skam w wersji amerykańskiej, czyli Skam Austin – po dwóch odcinkach stwierdzam, że to nie to samo Skam, ale podoba mi się na tyle, że prawdopodobnie kiedyś obejrzę całość. Za to za Skam niemieckie, czyli Druck, kompletnie nie mogę się zabrać. Ci aktorzy wyglądają jak świeży absolwenci szkoły podstawowej (okej, w nowym systemie, niech będzie)... 

Poszczególne tytuły:
  1. Ofiara, Max Czornyj – 307 stron (pozostałe 113 w kwietniu), 9/10 → Legimi
  2. Koszmary zasną ostatnie, Robert Małecki – 424 strony, 9/10 
  3. 451 stopni Fahrenheita, Ray Bradbury – 176 stron, 9/10
  4. Wojna światów, H.G. Wells – 216 storn, 7/10 → egzemplarz recenzencki
  5. Pan Jowialski, Aleksander Fredro – 109 stron, 9/10 → lektura, Legimi
  6. Śluby panieńskie, Aleksander Fredro – 88 stron, 8/10 → lektura, Legimi
  7. Inwazja porywaczy ciał, Jack Finney – 220 stron, 8/10 → egzemplarz recenzencki
  8. Dziewczyna w walizce, Raphael Montes – 360 stron, 9/10 → Legimi
  9. Wyśniona jedenastka, Paweł Fleszar – 404 strony, 7/10 → egzemplarz recenzencki

Liczbowo:

W maju pojawiły się cztery recenzje:

A także trzy posty nierecenzenckie:

Dziękuję za wszystkie odwiedziny, pozostawione komentarze i dołączanie do grona obserwatorów w social mediach! ♥


W maju moja biblioteczka wzbogaciła się o 6 książek. Trzy z nich to egzemplarze recenzenckie:


  • Wojna światów H.G. Wellsa – od wydawnictwa Vesper, dziękuję!
  • Inwazja porywaczy ciał Jacka Finneya – również od Vesperu
  • Nowy wspaniały świat 30 lat później. Raport rozbieżności Aldousa Huxleya – od agencji Business & Culture oraz wydawnictwa Muza, dziękuję!

A pozostałe trzy mój własny zakup z nieprzeczytane.pl:
  • Zerwa Remigiusza Mroza
  • Zabójczy pocisk
  • Rewers
Jak widać w tym miesiącu zdobycze zostały zdominowane przez science fiction i kryminały. ;)

Pochwalcie się, jaki był Wasz maj! Co ciekawego udało Wam się przeczytać? :)

2 komentarze:

  1. Ja również przeczytałam 9 książek, co jest dla mnie przecudownym wynikiem. Zaczytanego czerwca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, gratulacje! Dla Ciebie również zaczytanego! :)

      Usuń